Reklama

19 maja uczniowie podejdą do matury z informatyki. Od lat jest to jeden z rzadziej wybieranych przedmiotów (w 2021r. 3,4 proc. absolwentów). Dlaczego w świecie zdominowanym przez nowe technologie, z których uczniowie korzystają na każdym kroku, informatyka jest tak mało popularna?

Mimo że pandemia wymusiła łączenie uczniów i nauczycieli za pomocą sieci, to nie zmieniła podejścia do wykorzystywania nowych technologii w edukacji. Zamiana tablicy na współdzielony ekran, czy sali na pokój w jednej z aplikacji, nie sprawi, że nowe technologie zaczną być wykorzystywane w pełnowartościowy sposób. To właśnie w tej różnicy leży klucz do zrozumienia problemu.

Szkoła zawsze za uczniami

Reklama

Z badań przeprowadzonych przez Państwowy Instytut Badawczy NASK, wynika, że blisko 80 proc. nastolatków, korzysta z internetu w sposób nieprzerwany. Oznacza to, że podłączeni są do sieci cały czas, lub korzystają z niej wiele razy dziennie. Młodzież przeważnie łączy się za pomocą komórek i smartfonów (średnio 188,3 min dziennie), rzadziej z laptopów (średnio 70,7 min dziennie) oraz komputerów stacjonarnych (62,2 min dziennie). Policzenie czasu, który uczniowie spędzają przed ekranem, staje się wyzwaniem, dlatego, że zmienił się również sposób korzystania z nowych technologii. Rzadziej jest to zwykłe siedzenie przy biurku z komputerem, a częściej telefon trzymany w ręce przy niemal każdej czynności.

Z roku na rok coraz więcej dzieci nabywa cyfrowe kompetencje już w pierwszych etapach życia. W 2016 roku 13,3 proc. uczniów szkół gimnazjalnych i 6,2 proc. uczniów szkół ponadgimnazjalnych zaczęło korzystać z internetu, zanim rozpoczęło naukę czytania i pisania. Z pewnością, gdyby dziś przeprowadzono podobne badanie, ten procent byłby znacznie wyższy.

Na chwilę przed pandemią szkołę, jako miejsce kształtowania kompetencji związanych z nowymi technologiami, wskazywało niespełna 10 proc. uczniów. Jeden na czterech deklarował, że najwięcej nauczył się od rodzeństwa. 20 proc. dostało wsparcie od rodziców. Znakomita większość, bo aż 70 proc. uczniów, wskazało, że swoje kompetencje cyfrowe rozwijało samodzielnie.

Pandemia całkowicie odwróciła sposób organizacji lekcji. Przeniosła kontakty zarówno między uczniami i nauczycielami, jak i samymi rówieśnikami do sieci. Jednak w wielu przypadkach cyfryzacji uległa tylko forma, a nie treść nauczania. Różnice w tych podejściach wyjaśnia nam Krzysztof Jaworski, pedagog i członek zespołu stowarzyszenia Cyfrowy Dialog:

Pandemiczne przesilenie serwerów

Pandemia i zdalna edukacja wymusiły korzystanie z nowych technologii w nieznanym wcześniej wymiarze. Dla niektórych zbyt intensywnym. To doświadczenie może doprowadzić do pójścia dwoma skrajnie różnymi drogami.

Pierwszą z nich jest powrót do modelu edukacji odseparowanego od cyfrowego świata, gdzie prym wiodą hasła o niebezpieczeństwach wirtualnego świata, patrzący z nostalgią na czasy, gdy uczniowie uczyli się z opasłych elementarzy. W tym scenariuszu szkoła pozostaje w stanie kapitulacji i pozostawia odpowiedzialność za naukę poruszania się po świecie online wyłącznie rodzicom.

Druga to wyjście naprzeciw nowej rzeczywistości. Nie oznacza kontynuacji trybu nauki z czasu pandemii, gdzie wszystkie kontakty zostały przeniesione do świata online. Chodzi o pogodzenie się z tym, że technologie obecne są na każdym kroku. Zabieranie ich i ograniczanie dostępu nie jest dobrym rozwiązaniem.

Skoro technologia otacza najmłodszych w każdym momencie życia poza szkołą, powinna być dostępna również w niej. To jedyny sposób, aby nauczyć dzieci panować nad czasem spędzanym w sieci, weryfikować pozyskiwane informacje i wykorzystywać je świadomie.

Przykładem takiego działania jest nauka programowania, którą można rozpocząć już w pierwszych latach edukacji. Dziś większość kształcenia informatycznego w Polsce polega na instruowaniu, jak korzystać z konkretnego oprogramowania, które w wielu przypadkach nie tylko po zakończeniu edukacji, ale także w trakcie jej trwania wychodzi z użytku.

Schematyczne uczenie na pamięć sprawia, że wystarcza nowa wersja programu, a uczeń przyzwyczajony do konkretnego układu gubi się w dobrze znanym edytorze tekstu czy arkuszu kalkulacyjnym.

Stworzymy armie programistów?

Nie chodzi, o to, by stworzyć z uczniów armie programistów. Nauka programowania to przede wszystkim rozwijanie logicznego myślenia i rozkładania skomplikowanych problemów na prostsze. To umiejętności, które przydają się nie tylko w informatyce, ale również w matematyce, a nawet przedmiotach humanistycznych.

O tym, jak rozpocząć przygodę z programowaniem opowiada Krzysztof Jaworski:

Sensowniejsze wydaje się więc kształcenie umiejętności logicznego myślenia przez próbę zrozumienia mechanizmu działania komputera czy smartfona. 

Szczególnie istotna w myśleniu o nowych technologiach w szkole jest zmiana przekonania o tym, po co uczniowie je wykorzystują. Internet to nie tylko przestrzeń do ściągania, ale przede wszystkim kolejne miejsce, gdzie można zdobywać wiedzę. Z ogromną zaletą, jaką jest dostępność i czas, w którym możemy zdobyć informacje, oraz wadą w postaci trudności z jej weryfikacją. Nawet jeśli w szkole ograniczymy korzystanie z nich, to dzieci zaraz po przekroczeniu jej murów, będą z nich korzystać.

Dlatego, to w ramach lekcji uczniowie powinni dowiedzieć się, jak weryfikować źródła i kontrolować, skąd docierają do nich informacje. To wszystko wymaga, by o dostępie do Internetu nie myśleć już jako o indywidualnej odpowiedzialności.

Uczniowie powoli wrócą do stacjonarnej edukacji, warto więc zadbać, żeby doświadczenia spędzenia wielu godzin przed ekranami, nie pozostało jedynym obrazem edukacji cyfrowej.