Reklama

W ostatnią niedzielę kwietnia obchodzimy Międzynarodowy Dzień Psa Ratowniczego. Czworonogi służą w wielu polskich formacjach mundurowych, m.in. w szeregach Państwowej Straży Pożarnej. Pomagają nie tylko na terenie kraju, ale także wspierają naszych strażaków podczas misji zagranicznych.

Psy-strażacy w liczbach

Na początek trochę liczb.

Reklama

Obecnie w PSP mamy 27 psów - 17 służbowych (należą do PSP) i 10 kontraktowych (należą do strażaka PSP). - Ważną specjalność gruzowiskową, która upoważnia do udziału w akcjach ratowniczych, posiada obecnie 14 psów - przekazał st. bryg. Karol Kierzkowski, rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej.

Dodatkowo w Ochotniczych Strażach Pożarnych 24 psy ratownicze posiadają ważną specjalność gruzowiskową, a 108 psów ratowniczych posiada ważną specjalność terenową.

W 2023 roku psy ratownicze brały udział w 90 interwencjach.

Trudne wybory

Osa służy w Specjalistycznej Grupie Poszukiwawczo-Ratowniczej "Warszawa 9", która mieści się przy stołecznej Jednostce Gaśniczo-Ratowniczej nr 15. Razem z przewodnikiem - kpt. Karolem Pietrzykiem - przygotowują się właśnie do egzaminu ze specjalności gruzowiskowej. Ten z terenowej mają już za sobą.

Strażak już podczas studiów w Szkole Głównej Służby Pożarniczej (obecnie Akademia Pożarnicza) postanowił, że swoją służbę zwiąże z pracą z czworonogami.

- Na praktyki trafiłem na jednostkę, w której obecnie pracuję i poznałem kilku przewodników psów. Decyzja zapadła, kiedy koledzy pokazali mi, jaka jest idea tego, jak to rzemiosło wygląda, na czym polegają treningi. Ciekawy jest też sam proces szkolenia, a uczenie psa jest dla mnie bardzo satysfakcjonujące - wyjaśnia.

Strażak pracuje z Osą od prawie czterech lat. Suczka owczarka niemieckiego trafiła do niego, kiedy miała dwa miesiące. Została kupiona od sprawdzonego hodowcy.

- Wybór rasy uzależniony jest od tego, jakie preferencje ma przewodnik. To on pracuje na co dzień z psem i musi mieć takiego partnera, który mu odpowiada - mówi kpt. Pietrzyk.

Nie ma tu jednak zupełnej dowolności. Rasy psów ratowniczych określone zostały w rozporządzeniu Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 28 grudnia 2021 r. w sprawie psów używanych w akcjach ratowniczych. Katalog obejmuje 19 ras spośród zarejestrowanych w Międzynarodowej Federacji Kynologicznej (FCI). Czasem, w uzasadnionych przypadkach, dopuszcza się szkolenie innych.

Po spełnieniu tego kryterium Osa musiała przejść pierwsze testy już jako szczenię. Sprawdzano jej naturalne reakcje na różne czynniki. - W wyborze pomocny może być też sprawdzony hodowca, który obserwuje miot od urodzenia szczeniąt i jest w stanie powiedzieć dużo o ich charakterze - wyjaśnia kpt. Pietrzyk.

Ważne były również wyniki badań Osy - pies, który będzie służył w straży, musi być 100-procentowo zdrowy.

Od momentu zakupu rozpoczyna się szkolenie. Taki proces trwa dwa, trzy lata i kończy się przystąpieniem do dwóch egzaminów.

Szkolenie i egzaminy

Pies w tym czasie staje się też członkiem rodziny, nie tylko tej strażackiej. - Kładziemy duży nacisk na to, żeby nasze psy miały dobre doświadczenia z jak największą liczbą osób - mówi kpt. Pietrzyk.

- Osa jest bardzo dynamiczna, pojętna i chętna do współpracy - podkreśla strażak. - Uwielbia się bawić, co bardzo ułatwia nam treningi, bo w czasie procesu szkoleniowego psy nagradzane są właśnie zabawą - wyjaśnia strażak.

Na co dzień opiekun sam trenuje ze swoim czworonogiem, a dwa razy w miesiącu do jednostki przyjeżdża instruktor, który prowadzi szkolenia.

- Jest doradcą, który obserwuje jak ćwiczymy ze swoimi psami, daje wskazówki, co trzeba poprawić. Wszystko odbywa się w przyjaznej atmosferze. To bardzo przyjemny czas dla nas i dla psów - wyjaśnia strażak.

Odpowiednie szkolenie musi też przejść opiekun czworonoga. Kiedy już i pies, i przewodnik są gotowi, mogą przystąpić do egzaminu klasy 0 (gruzowiskowego i/lub terenowego). Na tym etapie zwierzak musi mieć ukończone 18 miesięcy.

Specjalność terenowa obejmuje psy przeznaczone do poszukiwań ludzi zaginionych na terenach trudno dostępnych i leśnych. - Egzamin polega na znalezieniu określonej liczby "zaginionych" na wyznaczonym terenie - mówi kpt. Pietrzyk.

Specjalność gruzowiskowa obejmuje z kolei czworonogi przeznaczone do poszukiwań ludzi zasypanych pod gruzami oraz pod osuwiskami ziemnymi i kamiennymi. W tym przypadku egzamin trwa 24 godziny. Przez dobę zespół musi być do dyspozycji i wziąć udział w trzech akcjach (w tym jednej po zmroku) oraz pod gruzami odnaleźć określoną liczbę "poszkodowanych".

Następnie zespół musi przejść egzamin klasy I (gruzowiskowy i/lub terenowy). Dopiero ten uprawnia do brania udziału w akcjach ratowniczych. Aby do niego przystąpić, pies musi mieć co najmniej dwa lata.

Jeśli chodzi o działania PSP, wymogiem jest, by pies posiadał specjalność gruzowiskową. Specjalność terenowa istotna jest z kolei, kiedy strażacy wspierają akcje policji, która jest odpowiedzialna za prowadzenie poszukiwań osób w terenie otwartym.

"Nie ma urządzenia, które zastąpiłoby pracę psa"

Osa przygotowuje się, by zdobyć specjalizację gruzowiskową. W akcjach poszukiwania zaginionych w terenie ma już doświadczenie.

- Kiedy docieramy na miejsce zgłoszenia i meldujemy gotowość do działań, wówczas teren, który policja wyznaczyła do przeszukania, dzielimy na sektory. To obszar, który ma przeszukać dany zespół. Mamy do dyspozycji GPS, by pomóc sobie w nawigacji i w razie odnalezienia zaginionej osoby móc podać precyzyjną lokalizację pozostałym ratownikom - mówi kpt. Pietrzyk.

Jeśli pies natrafi na innego ratownika (bo szuka wszystkich osób żywych), ten zasygnalizuje mu, że nie potrzebuje pomocy, a zwierzak wraca do poszukiwań.

- Biorąc pod uwagę mechanizm katastrof budowlanych czy zawaliska, to często służby nie są w stanie ustalić, ile tam jest osób i co to są za osoby. Nie ma więc mowy o tym, by pozyskać jakiś konkretny przedmiot, żeby pies mógł nawęszyć ich zapach. Stąd też wzięła się idea szukania wszystkich osób żywych w danym sektorze i jest wykorzystywana także w terenie - mówi kpt. Pietrzyk.

Psy służące w straży różnią się od policyjnych tym, że nie zbierają informacji z ziemi, tylko pracują górnym wiatrem.

Zarówno w poszukiwaniach w terenie jak i w gruzowiskach psy są nieocenioną pomocą. Choć wiele nowoczesnych urządzeń bardzo ułatwia pracę mundurowym, to maszyna nie jest w stanie zastąpić czworonoga.

- Pies ma doskonały nos i jest plastyczny w edukacji. Nowoczesne techniki są świetne, ale szybszy i sprawniejszy jest psi nos. Póki co nie ma urządzenia, które zastąpiłoby jego pracę - podkreśla strażak.

"Ma nadzieję i daje z siebie wszystko"

Choć psy są intensywnie trenowane, by miały dobrą kondycję, a ich "akumulator" starczał na trochę dłużej niż przeszukanie jednego sektora, to mają jednak swoje ograniczenia i po jakimś czasie po prostu się męczą.

- Przeszukanie kilkuhektarowego terenu zajmuje Osie około 40 minut. To nie spacerek. To praca dla psa na najwyższych obrotach. Kiedy ja robię w tym czasie trzy, cztery kilometry, ona robi ich pięć razy więcej - wyjaśnia kpt. Pietrzyk.

- Pies podczas poszukiwań biega niemal sprintem. Wchodząc do sektora jest głodny znalezienia człowieka. Ma na to nadzieję i daje z siebie wszystko, dopóki nie osiągnie celu. Zbiera informacje z powietrza. Im jest bardziej doświadczony, tym sprawniej korzysta z kierunku wiatru i podpowiedzi człowieka. Odnalezienie poszkodowanego to ogromna satysfakcja zarówno dla niego, jak i dla przewodnika - dodaje.

Podczas przeszukiwań gruzowiska zmęczenie psa wzmagają z kolei ekstremalne warunki. - Na gruzie czas pracy jest krótszy. To miejsca, których psy nie znają, jest niebezpiecznie. One nie są głupie, wiedzą doskonale, że za pokonaną przeszkodą, może być kolejna. To też spala ich energię - mówi strażak.

Kiedy opiekun widzi, że pies jest zmęczony, wycofuje go z akcji.

- Jeśli efektywność spada i pies nie podejmie decyzji, aby zaszczekać, a tam będzie osoba poszkodowana, odpowiedzialność za to spoczywa na przewodniku. Ominięcie osoby, która zostałaby pod gruzami to jest najgorsza perspektywa, którą mogę sobie wyobrazić w pracy z psem - podkreśla strażak.

Psy kończą służbę w wieku około 9-10 lat. Emeryturę spędzają w domu swojego przewodnika, chyba że z jakichś powodów nie będzie on w stanie się nim zająć.

Na pomoc światu

Polskie psy ratownicze służą nie tylko w kraju, ale także wielokrotnie brały udział w działaniach międzynarodowych.

Kiedy 6 lutego 2023 r. nad ranem w Turcji nastąpiło trzęsienie ziemi o sile 7,6 stopnia w skali Richtera, polscy strażacy tego samego dnia ruszyli na pomoc poszkodowanym.

76 polskich mundurowych i 8 psów ratowniczych chwilę po północy we wtorek wylądowało w Turcji. Tego dnia grupa HUSAR wydobyła spod gruzów osiem osób, w tym dzieci. Łącznie - do 15 lutego - udało się uratować 12 osób.

5 sierpnia 2020 roku strażacy polecieli również z misją do Libanu, po tym, jak dzień wcześniej w porcie w Bejrucie eksplodowała składowana w magazynie saletra amonowa. W wyniku eksplozji zniszczony został port i wiele budynków w mieście. Zginęło 190 osób, ponad 6,5 tys. odniosło obrażenia. W skład polskiej grupy ratowniczej weszło 39 mundurowych oraz cztery psy.

Kilka lat wcześniej strażacy i psy pomagali w akcji ratunkowej w Nepalu. 25 kwietnia 2015 roku doszło tam do trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,9. W akcji ratowniczej wzięło udział 81 strażaków Państwowej Straży Pożarnej oraz 12 psów.

12 stycznia 2010 r. trzęsienie ziemi o sile 7 w skali Richtera, najsilniejsze od ponad 200 lat, nawiedziło Haiti. W obliczu kataklizmu Polska wysłała tam 54 mundurowych i 9 psów.