"Nie sztuka pokochać, znacznie trudniej wytrwać" - mawiała Elizabeth Taylor. Chociaż o jej burzliwym i pełnym namiętności życiu miłosnym napisano już niemal wszystko, jedyną miłością, której była wierna od początku do końca, było aktorstwo. Jedna z największych gwiazd Hollywood zdobyła dwa Oscary za rolę Glorii Wondrous w "Butterfield 8" i rolę Marthy w "Kto się boi Virginii Woolf?". Trafiła też na listę "największych aktorek wszech czasów" American Film Institute.
- Najważniejszą nagrodę, Oscara, po raz pierwszy otrzymałam za najgorszą rolę, jaką zagrałam - powiedziała o roli prostytutki w "Butterfield 8".
Ikona, nieuleczalna romantyczka, która przez całe życie poszukiwała nowych doznań, wyzwań i motylów w brzuchu. Chociaż miała siedmiu mężów, to przed śmiercią podkreślała, że tym jedynym, którego kochała tak naprawdę, był aktor Richard Burton. "Jestem więźniem miłości" - mówiła aktorka.
"Zawsze dostaję, czego chcę" - zdawało się brzmieć życiowe motto Elizabeth Taylor. W końcu takie słowa wpajali jej rodzice już od najmłodszych lat. Uznawana za najpiękniejszą kobietę świata, u progu kariery uchodziła za aktorkę o nieszczególnych umiejętnościach. Jak podkreślał krytyk filmowy i pisarz Ian Natham, jej wizerunek i charyzma miały o wiele większe znaczenie niż aktorstwo, które proponowała.
Pierwszy rozdział kariery "Liz" mógłby nosić tytuł "Fiołkowe oczy". Bo to od nich wszystko się zaczęło. Amerykański scenarzysta i pisarz Truman Capote uważał, że twarz aktorki z oczami koloru bzu to "piękny sen skazańca, ideał urody, o której marzą sekretarki".
Taylor przyszła na świat 27 lutego 1932 roku w Londynie. Od urodzenia miała podwójne obywatelstwo, ponieważ jej rodzice byli Amerykanami. Tata Francis Lenn Taylor parał się handlowaniem sztuką, z kolei matka Sara Sothern była aktorką.
C. David Heymann w "Liz. Biografii intymnej Elizabeth Taylor" wspominał, że ojciec aktorki miał skłonności homoseksualne. Mówiło się o jego romansie m.in. z projektantem mody Adrianem Greenburgiem czy politykiem Victorem Cazaletem. Franis Taylor często sięgał po alkohol, co było powodem licznych awantur z żoną.
Liz już od najmłodszych lat była kreowana na gwiazdę. Jej matka była wręcz gotowa na wszystko, by pomóc swojej córce wspiąć się na szczyt. Liz miała zaledwie cztery lata, gdy zaczęła przygodę z tańcem - uczęszczała do szkoły baletowej w Vacani School of Dance, uczyła się też jeździć konno. Początkowo uchodziła za nieśmiałą, ale zdeterminowaną i inteligentną dziewczynkę.
Gdy nad Europą zawisło widmo konfliktu, rodzina państwa Taylorów postanowiła wrócić do Stanów Zjednoczonych. W trakcie powrotu do ojczyzny Liz podjęła decyzję, że spróbuje swoich sił w aktorstwie. Pomógł jej w tym film "Mała księżniczka", który obejrzała w trakcie rejsu. Rok przed wybuchem II wojny światowej rodzina zamieszkała w Kalifornii. Liz zaczęła uczęszczać do prywatnej szkoły niedaleko Pasadeny, a później na lekcje tańca w Hollywood.
Pierwszy angaż Liz otrzymała jako dziesięciolatka - zagrała w filmie "There’s One Born Every Minute" (1942). Na kolejne filmowe propozycje nie trzeba było długo czekać. Pierwszą na liście była klasyka dziecięcego kina "Lassie, wróć". Liz otrzymała rolę Priscilli ze względu na angielski akcent.
Derek Malcolm, krytyk filmowy "Evening Standard", w filmie dokumentalnym z 2011 roku poświęconym Taylor przyznał: - Kwestie wypowiadane przez Liz nie miały wielkiego znaczenia, bo gwiazdą numer jeden był pies. Ale jej gra wypadła przyzwoicie. W sam raz na film dla dzieci. Ze względu na to, że Anglicy kochają psy, seria o Lassie zyskała ogromną popularność.
Dzieciństwo Liz skończyło się wraz z pierwszymi rolami - od najmłodszych lat była związana kontraktem z wytwórnią MGM. Kolejną ważna rolą w dorobku początkującej aktorki była "Wielka wygrana". Rola dziewczyny, która przygotowuje konia do ważnych zawodów okazała się przełomem w jej karierze. Taylor udowodniła, że potrafi przyciągać uwagę.
- Kamera pokochała ją od pierwszego momentu. W miarę dorastania miała coraz większą umiejętność kontroli swojej gry. Jej krucha melancholia w "Jane Eyre" (1944) porusza, z kolei w "Butterfield 8" (1960) otwiera przed nami tragiczną gorycz i kpinę. Taylor zaczynała naturalnie, a potem przekształciła się w utalentowaną artystkę - czytamy na stronie American Film Institute.
Dzięki temu w wieku 12 lat dołączyła do grona najbardziej i zarazem najlepiej opłacanych gwiazd ekranu. Gdy wkraczała do świata dorosłego aktorstwa, została wręcz obsypana propozycjami ról filmowych. - Nie ulegało wątpliwości, że Elizabeth to materiał na wielką gwiazdę - przyznał Malcolm.
Aktorka w dorosły świat postanowiła wkroczyć nie tylko dzięki niezapomnianej roli. To właśnie tutaj zaczęła się pełna namiętności, wyboista droga w poszukiwaniu szczęśliwej miłości. W wieku 18 lat Elizabeth stanęła na ślubnym kobiercu z Conradem "Nicky" Hiltonem Jr, synem twórcy sieci hoteli Hilton. Wyglądali jak z bajki: piękni, młodzi i bogaci. Liz miała nawet powiedzieć swojej matce, że "Nicky będzie jej jedyną miłością".
Po ślubie zakochani wyruszyli w podróż po Europie. "Idylla" nie trwała jednak długo i zakończyła się definitywnie dokładnie po ośmiu miesiącach na sali sądowej. Powód? Alkohol i przemoc. Tego wszystkiego dopuszczał się "Nicky" wobec swojej żony.
Fragment relacji Sondry Ritter Voluck, która znalazła się w książce C. Davida Heymanna "Liz. Biografia intymna Elizabeth Taylor":
"Przez dwa tygodnie razem pływałyśmy, jeździłyśmy na rowerze i chodziłyśmy na zakupy. W tym czasie Nicky Hilton pił, przepuszczał pieniądze w kasynie i uganiał się za innymi kobietami. Bez przerwy się kłócili. Jednym z głównych powodów awantur były szał zakupów, w jaki często wpadała Liz, wydając bajońskie sumy na tony ciuchów i biżuterii. Moim zdaniem robiła to przede wszystkim z nudów i żeby zrobić na złość mężowi napawającemu ją coraz większym obrzydzeniem. Z kolei Nicky miewał częste ataki wściekłości objawiające się publicznym krytykowaniem i wyzywaniem Liz".
Kryzys w związku zbiegł się w czasie z pierwszą dorosłą rolą filmową w "Miejscu pod słońcem" (1951) u boku Montgomery’ego Clifta. Filmowy duet zyskał nawet miano "najpiękniejszej pary w dziejach kina". Jednak magnetyczne przyciąganie między parą aktorów nie przeniosło się poza ekran. Liz próbowała go uwieść i początkowo nie potrafiła zrozumieć, dlaczego ich pozaplanowe spotkania kończyły się jedynie pocałunkami. Zwłaszcza, że aktor był nią oczarowany, czego też nigdy nie ukrywał. Po Hollywood krążyły plotki, że jej filmowy partner jest gejem.
- Ich wzajemne przyciąganie było tak silne... Ich scena tańca w "Miejscu pod słońcem" jest uważana za jedną z najbardziej zmysłowych w historii kina. Była taka do tego stopnia, że występująca z nimi w filmie Shelley Winters naprawdę myślała, że mają romans - powiedział "People" Charles Casillo, autor książki "Elizabeth i Monty: The Untold Story Of Their Intimate Frendship"
Casillo dodał, że Monty nie mógł się zdobyć na to, by powiedzieć Elizabeth, że jest gejem. Monty pozostał jej wielką, niespełnioną miłością. Aktorka uważała swoją rolę w filmie "Miejsce pod słońcem" za pierwszą znaczącą. Z każdą kolejną produkcją chciała, by doceniano przede wszystkim jej aktorstwo, a nie tylko wygląd.
W międzyczasie dbała też o to, by sporo działo się w jej życiu miłosnym. Po rozwodzie z Hiltonem związała się z brytyjskim aktorem Michaelem Wildingiem. Para pobrała się 21 lutego 1953 roku - cywilna ceremonia w gmachu Caxton Hall trwała piętnaście minut. Taylor i Wilding doczekali się dwójki synów - Michaela Howarda i Christophera Edwarda. Gwiazda miała jednak czasami dość, że musiała wspierać męża finansowo i psychicznie. Ponoć powiedziała nawet Cliftowi, że marzy o silnym facecie, który się nią zaopiekuje, będzie kupował biżuterię i płacił rachunki. Małżeństwo dobiegło końca w 1957 roku.
Nastała era filmu "W poszukiwaniu deszczowego drzewa". Producentem był Michael "Mike" Todd, zachwycony temperamentem Liz. Nie miało dla niego znaczenia, że była jeszcze mężatką. Na plan filmu przysłał jej kosz róż, w którym znalazła pudełeczko z pierścionkiem z czarną perłą wartą 30 tys. dolarów. Po czasie para przypieczętowała płomienne uczucie ślubem. Ceremonia odbyła się w Acapulco, dwa dni po rozwodzie aktorki z Wildingiem.
Nim Todd związał się z Taylor, był w związku z Evelyn Keyes. Amerykańska aktorka pomogła mu sfinansować "W 80 dni dookoła świata" z własnych oszczędności. Otrzymała za to pięć proc. udziałów w filmie.
- Kiedy na horyzoncie pojawiła się Elizabeth Taylor, Mike próbował się mnie pozbyć. Nic nie powiedział, tylko poprosił, żebym pojechała do Meksyku z Kevinem McClorym poszukać dodatkowych plenerów do "W 80 dni dookoła świata". (...) Kiedy się zorientowałam, co się dzieje, poczułam ogromne rozczarowanie - nie dlatego, że mnie rzucił, ale dlatego, że mnie oszukał. Mógł po prostu ze mną szczerze porozmawiać. Myślę, że w kwestii Elizabeth nie był ze mną szczery, bo nie chciał mnie zranić, jednak w ostatecznym rozrachunku to, jakim okazał się tchórzem, zabolało mnie jeszcze bardziej - czytamy w książce "Liz. Intymna biografia Elizabeth Taylor".
- Ludzie czasem pytają mnie, czy miłością życia Elizabeth był Mike Todd, czy Richard Burton. A przecież wszyscy doskonale wiemy, że największą miłością życia Elizabeth Taylor była sama Elizabeth Taylor - skwitowała aktorka.
Todd twierdził, że jego ukochana Elizabeth ma "ducha pionierki". Sam nie miał zbyt dobrej prasy: podrywacz, który każde działanie planuje tak, by przyniosło mu sukces i pieniądze. Słynął też z dość kontrowersyjnego traktowania Elizabeth. Publicznie zdarzało mu się wyśmiewać swoją żonę. Powodem do "żartów" bywała nadwaga, z którą borykała się gwiazda.
Małżeństwo z Toddem było dość wybuchowe. Taylor przyznała, że z mężem "lepiej się bawią, walcząc, niż większość ludzi bawi się, kochając". Słowa te można uznać za kwintesencję ich związku. Todd i Taylor doczekali się córki - Liza przyszła na świat w 1957 roku.
Równocześnie Taylor rozwijała swoją karierę. Zagrała w filmie "Olbrzym" wspólnie z Jamesem Deanem i Rockiem Hudsonem. Był to ostatni z trzech filmów Deana, w którym zagrał rolę pierwszoplanową. Aktor zginął w wypadku samochodowym przed premierą filmu.
W późniejszym czasie Taylor otrzymała propozycję zagrania roli Maggie Pollitt w "Kotce na gorącym, blaszanym dachu" autorstwa wybitnego dramaturga Tennessee’go Williamsa. Występ w filmie reżyserowanym przez Richarda Brooksa umocnił jej pozycję w świecie filmu.
Związek z Mikem Toddem nie miał jednak szczęśliwego zakończenia. Ukochany aktorki zginął w katastrofie prywatnego samolotu 22 marca 1958 roku nieopodal miejscowości Grants (stan Nowy Meksyk). Na pokładzie znajdowali się wówczas dwaj piloci i przyjaciel Todda - pisarz i scenarzysta Art Cohn. Wspólnie z nimi miała lecieć również Elizabeth, która zrezygnowała z podróży z powodu przeziębienia.
"Dlaczego Mike? Dlaczego to się stało?" - krzyczała rozpaczliwie aktorka, gdy usłyszała wiadomość o śmierci męża. W rozpaczy powtarzała, że powinna była lecieć razem z nim. W tamtym momencie blask w fiołkowych oczach zdawał się gasnąć. W końcu po ślubie ustalili, że zawsze będą razem podróżować.
Po tym, jak wiadomość rozprzestrzeniła się lotem błyskawicy, dom Taylor stał się oblężona twierdzą. Fotoreporterzy tłumnie przybyli pod jej posiadłość, by móc uchwycić na zdjęciach rozpacz ikony Hollywood. Udało im się to zrobić w trakcie pogrzebu, gdy tłumy fanów (i zapewne nie tylko) chciały zobaczyć na żywo pogrążoną w rozpaczy gwiazdę.
Po tragicznej śmierci męża, Elizabeth była pocieszana przez aktorkę Debbie Reynolds. Ówczesna ulubienica Hollywood przeżyła niemały szok, gdy okazało się, że Taylor romansuje z... jej mężem, Eddiem Fisherem. Był on równocześnie najlepszym przyjacielem tragicznie zmarłego Todda.
Romans Elizabeth z żonatym mężczyzną wywołał ogromny skandal. Aktorkę potępiły nawet grupy religijne czy Amerykańska Akademia Filmowa. Ikona Hollywood zyskała dodatkowo status uwodzicielki. Gdy dziennikarze zapytali ją o związek z Fisherem, wypaliła:
- A co, miałam spać sama?
Pomimo kontrowersji, Liz pozostała najlepiej opłacaną i najbardziej rozchwytywaną aktorką na świecie. Para powiedziała sobie "tak" w maju 1959 roku w Las Vegas. Taylor i Fisher starali się unikać rozgłosu, dlatego rzadko pokazywali się publicznie. Po wielu latach Fisher ujawnił, że byli uzależnieni od rozmaitych proszków czy substancji - Liz na potęgę łykała środki przeciwbólowe, on z kolei sięgał po amfetaminę. Związek jednak nie przetrwał, bo na przeszkodzie stanęła wielka filmowa produkcja. I nowy romans Elizabeth Taylor.
- Jeśli ktoś jest na tyle głupi, by zapłacić mi milion dolarów za film, ja nie będę głupia i nie odrzucę propozycji - tymi słowami Liz skomentowała przyjęcie roli Kleopatry. Gwiazda tak naprawdę nie chciała się w nią wcielić, chrapkę na rolę miała Joan Collins. Jednak twórcy postawili sprawę jasno i to Taylor otrzymała angaż z milionem dolarów w pakiecie. W końcu to jej udział w filmie był gwarancją sukcesu. Być może aktorka nie spodziewała się, że na planie produkcji spotka kolejną, wielką miłość. A może i największą z dotychczasowych?
Richard Burton, filmowy Marek Antoniusz, tak zawładnął sercem Elizabeth, że podjęła decyzję o rozwodzie z Fisherem. Co ciekawe, Burton i Taylor po raz pierwszy spotkali się na przyjęciu w Hollywood w 1952 roku. Uwagę 27-letniego aktora zwróciła wówczas 20-latka w okularach przeciwsłonecznych. Później określił ją mianem "najpiękniejszej kobiety, jaką w życiu widział". Ich drogi skrzyżowały się ponownie po latach, na planie "Kleopatry". Płomienne uczucie wybuchło tak bardzo, że filmowa (jeszcze) para nie była w stanie zakończyć sceny pocałunku nawet po komendzie reżysera: "Stop!".
Gorący romans trwał w najlepsze, a oliwy do ognia dolewał fakt, że oboje byli w związkach i mieli dzieci. Taylor stawała na ślubnym kobiercu już czterokrotnie, z kolei Burton kreował się na przykładnego męża i ojca.
Nagłe uczucie stało się nie lada sensacją, jednak sami zainteresowani ignorowali cała wrzawę, jaka wokół nich wybuchła. Prasa za to serwowała gorące plotki na ich temat. Głos w sprawie zabrał nawet... Watykan. W tygodniku "L’Osservatore della Domenica" pojawił się list otwarty skierowany do pary kochanków. Taylor i Burton zostali publicznie potępieni za swój romans, nazwany "erotycznym włóczęgostwem i publicznym cudzołóstwem". Doszło nawet do tego, że amerykański Departament Stanu brał pod uwagę cofnięcie aktorowi prawa do wykonywania zawodu w USA.
Później, jak łatwo się domyślić, wszystko potoczyło się lawinowo. Oboje rozstali się z dotychczasowymi partnerami i w 1964 roku wzięli ślub w Montrealu. Wspólnie wystąpili w filmie "Kto się boi Virginii Woolf?", tworząc niezapomniany duet.
Para przez cały czas żyła na celowniku fotoreporterów. Chociaż na zewnątrz wszyscy widzieli płomienne uczucie, to w ich przypadku płomień miłości od płomienia nienawiści oddzielała cienka, czerwona linia.
Z jednej strony okazywanie sobie uczuć, z drugiej - publiczne kłótnie, wyzwiska i alkoholizm. Trudno było im ze sobą wytrzymać, a jeszcze gorzej bywało, gdy byli z dala od siebie. Burton w swoich zapiskach stwierdził, że od lat kłócą się o wszystko. Skwitował, że nie mogą się zrozumieć i co gorsza - znieść. Sprawy przybrały nieoczekiwany obrót i doszło do rozwodu.
Dali sobie jednak druga szansę i półtora roku później wzięli drugi ślub. Nic się nie zmieniło, pozostała wybuchowa mieszanka charakterów. Po drugiej próbie podjęli decyzję o definitywnym rozstaniu. Pomimo tego, pozostawali w bliskich relacjach. Aktor zmarł w sierpniu 1984 roku wskutek wylewu krwi do mózgu. Jeszcze wiele lat po śmierci Liz wspominała, że tylko Richarda kochała naprawdę. Wyznała, że nie sądziła, że można kogoś kochać za bardzo.
Aktorka jeszcze dwukrotnie wychodziła za mąż. Jej kolejnym wybrankiem był John Warner, kandydat na senatora. Związek zakończył się po roku, a Liz podsumowała go następująco: - Nie nadaję się na żonę polityka, bo to zbyt nudne.
Elizabeth Taylor w latach 80. zaangażowała się w działania mające na celu walkę z AIDS. Gdy w 1985 roku zmarł jej przyjaciel, aktor Rock Hudson, założyła Amerykańską Fundację do Walki z AIDS. W 1992 roku aktorka poprowadziła koncert charytatywny na stadionie Wembley, który upamiętniał twórczość Freddie'ego Mercurego. Podkreślała, że po raz pierwszy wykorzystuje sławę w szczytnym celu.
Po latach postanowiła podjąć terapię, która pomogłaby jej wygrać z uzależnieniem od alkoholu i leków przeciwbólowych. Trafiła na odwyk do kliniki Betty Ford Center. To tam poznała swojego kolejnego, przyszłego męża, robotnika budowlanego Larry’ego Fortensky’ego.
- Dobrze czujemy się w tym związku, dajemy sobie poczucie bezpieczeństwa i miłość - mówiła podczas konferencji prasowej. Małżeństwo trwało cztery lata.
Ostatnie lata życia Taylor lubiła spędzać raczej w samotności. Publicznie pojawiała się od czasu do czasu. W 2007 roku wzięła udział w gali fundacji Macy’s Passport, w trakcie której została uhonorowana tytułem filantropki roku za działania na rzecz HIV/AIDS. Dwa lata później przeszła operację zastawki serca, a w lutym 2011 roku trafiła do szpitala w Los Angeles z objawami niewydolności serca. Zmarła 23 marca w otoczeniu rodziny. Miała 79 lat.