Reklama

Z powodu rosnących wydatków na życie ok. 40 proc. Polaków rezygnuje z uczestnictwa w organizowanych wiosną weselach - wynika z majowego badania IBRiS-u. Z wesela rezygnują najczęściej osoby w wieku 30-39 lat (46 proc.) oraz 50-59 lat (44 proc.). Sondaż pokazał, że młodej parze odmawiają zarówno mieszkańcy średnich miast (44 proc.) oraz wsi (42 proc.).

Jako powód decyzji respondentów autorzy badania wskazują niewystarczające finanse. Koszty związane z udziałem w przyjęciu weselnym to oprócz prezentu dojazd, strój, a często także wizyta u makijażystki i fryzjera, co łącznie daje pokaźną sumę.

Reklama

IBRiS zapytał Polaków także o to, jaki budżet planują na ślubne prezenty. Największy odsetek, czyli 28 proc. deklaruje kwotę od 401 do 750 zł, a 24 proc. - od 201 do 400 zł. 13 proc. badanych planuje na ten cel wydać 751-100 zł, 8 proc. między 1001 zł a 1500 zł, a od 1501 do 2000 zł - 4 proc. A jak ma się to do oczekiwań nowożeńców?

- Zdecydowana większość par preferuje koperty z pieniędzmi - mówi w rozmowie z Interią wedding plannerka Aleksandra Pająk. Jak tłumaczy, "to po prostu wygodne i dla nowożeńców, i dla gości". - Zdarza się, że najbliżsi dorzucają coś bardziej osobistego: album, książkę z dedykacją, drobny prezent na pamiątkę. Ale najczęściej to są rzeczy wcześniej uzgodnione z młodymi. Historie o pięciu mikserach czy trzech odkurzaczach to już zdecydowanie przeszłość - zaznacza.

Ile "do koperty"? Wedding plannerka o znanej zasadzie

Co roku na początku sezonu ślubnego internauci szukają w sieci informacji, jaka kwota powinna znaleźć się w kopercie dla nowożeńców. Ola Pająk wyjaśnia, że popularna zasada mówi o sumie, który zapewni młodej parze zwrot kosztu talerzyka. - Rzeczywiście wiele osób się do niej stosuje. Obecnie często mówi się o kwocie około 1000 zł od pary - mówi.

Tu pojawia się pytanie, ile właściwie kosztuje wspomniany "talerzyk", czyli jaką kwotę płaci młoda para za jednego gościa w lokalu. Okazuje się, że ceny są mocno bardzo zróżnicowane.

- W mniejszych miejscowościach zaczynają się od około 300 zł za osobę, ale w Warszawie i modnych lokalizacjach potrafią sięgać nawet 600-700 zł - wymienia ekspertka, dodając, że wpływa na to standard lokalu, ale też dodatkowe elementy, na które pary się decydują, jak np. live cooking, czyli zyskujące na popularności gotowanie na oczach gości, słodkie stoły czy bufety tematyczne. - Ważna jest też kwestia alkoholu - czy jest wliczony w cenę, czy rozliczany osobno. Każda para tworzy swój własny scenariusz i budżet - zaznacza organizatorka.

Wedding plannerka podkreśla jednak, że większość par, z którymi pracuje, nie organizuje wesela dla kopert. - Dla nich najważniejsza jest obecność bliskich. Jeśli ktoś zastanawia się, czy wypada przyjść bez prezentu - warto po prostu szczerze porozmawiać z parą młodą. Naprawdę wiele osób doceni samą obecność bardziej niż zawartość koperty - zapewnia.

Z ulgą stwierdza przy tym, że nie spotkała się w swojej karierze z przypadkami podarowania parze młodej pustych kopert, czy wypełnionych ścinkami gazet. - Mam wrażenie, że to raczej anegdoty sprzed lat lub historie krążące w internecie. Czasem goście łączą kopertę z drobnym upominkiem - jak książka czy wino - i taki prezent może się zawieruszyć. Dlatego warto takie rzeczy dobrze oznaczyć albo przekazać osobiście - radzi.

Czy da się oszczędzić na weselu? "Jednego szczerze odradzam"

Jak zdradza wedding plannerka, same pary młode również często szukają oszczędności podczas organizacji wesela. - Niektóre pary rezygnują z takich elementów jak fotobudka czy pokaz sztucznych ogni, czasem także z wystawnego tortu. Inni decydują się własnoręcznie przygotować papeterię - zaproszenia, winietki czy tablice - a także upominki dla gości, np. domowe nalewki, świece czy przetwory. To piękne, osobiste akcenty, które naprawdę zapadają w pamięć - wymienia. Jest jednak pewne "ale". Z doświadczenia organizatorki wynika, że są sprawy, na których nie warto oszczędzać i powierzyć je profesjonalistom. Chodzi o samodzielne dekorowanie sali. Okazuje się, że często narzeczeni chcę zająć się tym za własną rękę.

- Pary często nie zdają sobie sprawy, że przygotowanie dekoracji kwiatowych to nie tylko kwestia estetyki, ale też logistyki: potrzebna jest chłodnia, wczesne wstawanie - często o 3-4 rano - transport i montaż tuż przed uroczystością. To ogromne wyzwanie i niepotrzebny stres w dniu, który powinien być pełen spokoju i radości. Dekoracje zdecydowanie lepiej powierzyć profesjonalistom. Na szczęście zakres cenowy takich usług jest naprawdę szeroki - od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych - i wierzę, że każda para znajdzie rozwiązanie odpowiednie dla siebie i swojego budżetu - zapewnia.

Zwlekają z decyzją do ostatniej chwili. Jak odmówić udziału w weselu?

Choć sondaż IBRiS-u wskazuje, że spory (bliski połowie!) odsetek osób rezygnuje z udziału w przyjęciu weselnym, według specjalistki nie można mówić o wyraźnym trendzie. - Są pary, którym niemal wszyscy potwierdzają obecność, i takie, które mają więcej odmów niż się spodziewały. Średnio można założyć, że około 20 proc. zaproszonych gości ostatecznie nie pojawia się na weselu - szacuje.

Aleksandra Pająk zwraca za to uwagę na inne, coraz bardziej popularne zjawisko. - To, co można zaobserwować, to opóźnione odpowiedzi. Często to para młoda musi samodzielnie dzwonić do gości, żeby zebrać potwierdzenia - i to często na ostatnią chwilę, kiedy trzeba domknąć umowy z salą, przygotować plan stołów czy zamówić winietki - stwierdza. I przypomina: Naprawdę warto, jako gość, dać znać o swojej obecności - albo jej braku - w wyznaczonym terminie. To ogromne ułatwienie i bardzo miły gest wobec osób, które wkładają serce w organizację całego dnia.

Jednak, gdy powodem odmowy są kwestie finansowe, wykonanie telefonu do przyszłych nowożeńców staje się krępujące. Wiele osób ucieka się wtedy do różnego rodzaju wymówek, co może przynieść efekt odwrotny do zamierzonego.

- Każde kłamstwo ma wiele odnóg - przypomina Łukasz Kaca, ekspert od mowy ciała, wystąpień i komunikacji. - Jeśli np. powiemy, że nie damy rady być na ślubie, bo w tym czasie wyjeżdżamy, istnieje duże ryzyko, że na weselu pojawią się ludzie, którzy nas znają i szybko wyjdzie na jaw, że nigdzie nie wyjechaliśmy - podaje przykład. Jak zaznacza, to zrozumiała, że mówienie prawdy staje się w tym przypadku niewygodne. Dlatego zamiast skupiać się na powodzie, ekspert radzi położyć nacisk na uczucia.

Weselne wymówki i drobne kłamstewka. Ekspert: Nie warto dopytywać

- Lepszym rozwiązaniem będzie powiedzieć, że bardzo chcieliśmy wziąć udział w przyjęciu, ale z ważnego powodu nie jest to możliwe i jest nam z tego powodu bardzo przykro. W ten sposób zamiast na kłamstwie, czy prawdziwym powodzie, skupiamy się na szczerych emocjach. To łatwiejsze wyjście z sytuacji - zapewnia, dodając, że w ten sposób unikamy niezręcznych sytuacji.

Specjalista rozradza drążenie tematu także drugiej stronie, czyli młodej parze. Niektórzy dopytują o powód odmowy w dobrej wierze: liczą, że będą w stanie wspólnie pokonać przeszkodę stojącą na drodze do wspólnego świętowania. Tak bywa np. z kwestią opieki nad dziećmi w czasie przyjęcia czy noclegiem. Mimo to, zdaniem Łukasza Kacy lepiej odpuścić.

- Ludzie kłamią i w wielu przypadkach nie robią tej w złej wierze. Bardzo często kłamiemy, żeby nie zrobić komuś przykrości i tak bywa właśnie w tym temacie. Dopytywanie o powód nieobecności gościa to trochę proszenie się o kłopoty w relacji. Jeśli doprowadzimy do tego, że ktoś bliski czuje się zmuszony przyznać do kłamstwa, może to zdecydowanie bardziej odcisnąć się na znajomości niż sama nieobecność w ważnym dniu - mówi Kaca.

A jeśli nowożeńcy poczują się urażeni? - Jeśli sam fakt, że nie jesteśmy w stanie wziąć udziału w jakiejś uroczystości przekreśla relację - czy to kumpelską, czy rodzinną - to znaczy, że ta relacja już wcześniej nie była zbyt silna - skwitował ekspert.