Reklama

Natalia Wiosna: Rosja prowadzi wojnę przeciwko Ukrainie. Jak Czeczeni widzą to, co się teraz dzieje z punktu widzenia ich własnej walki o niepodległość?

Ałła Dudajewa: Naród czeczeński zyskał teraz nadzieję. Wcześniej był sam z rosyjskim imperium zła i przemocy, a teraz także i Ukraińcy walczą z tym agresorem. Oczywiście Ukrainę wspiera NATO, a cały cywilizowany świat potępia ten bezsensowny, zakrojony na szeroką skalę rosyjski atak na terytorium niepodległego państwa. W tym kontekście szczególnie oburzające jest naruszenie memorandum budapeszteńskiego z 1994 roku w sprawie przekazania przez Ukrainę Rosji ukraińskiej broni jądrowej w zamian za gwarancję nienaruszalności jej terytorium. Ta sama Rosja, która miała być gwarantem bezpieczeństwa Ukrainy,  zaatakowała ten kraj!

Reklama

Urodziła się Pani w Rosji. Jest Pani etniczną Rosjanką. Jak wpływa to na Pani ocenę obecnej sytuacji, czy ma to w ogóle jakieś znaczenie?

Jestem Rosjanką, ale dla Czeczenów to nie ma teraz znaczenia. Chociaż... kiedy w 1991 roku w Iczkerii odbyły się pierwsze wybory prezydenckie, pojawiły się głosy wątpiących. Co więcej, wtedy takie małżeństwa w ogóle nie były akceptowane, ale wszyscy nasi czeczeńscy krewni tak bardzo kochali Dżochara i byli z niego tak dumni, że i mnie zaakceptowali. Każdego roku przyjeżdżaliśmy na wakacje z dziećmi, które były uwielbiane przez wszystkich.

W czasie pierwszej wojny czeczeńskiej byłam cały czas obok Dżochara. Zginął na moich oczach... musiałam potwierdzić ten fakt przed dziennikarzami z całego świata. Naród czeczeński od dawna postrzegał mnie jako "swoją dziewczynę". Nasze dzieci to Czeczeni, dobrze mówią językiem czeczeńskim. Córka wyszła za Czeczena, synowie poślubili Czeczenki, starsze dzieci mają już dorosłe dzieci, a teraz mają nawet wnuki, więc nie ma tu żadnych problemów. I boję się sobie wyobrazić, co by się ze mną stało, gdybym nie spotkała Dżochara w wieku dwudziestu lat. Naród czeczeński, ich obyczaje oraz odwieczne tradycje całkowicie zmieniły mój światopogląd. Pośród Czeczenów zawsze czujesz wsparcie i ich wielką życzliwość. W Iczkerii nie ma samotnych czeczeńskich starców w domach opieki ani opuszczonych dzieci. Po to istnieje rodzina - klan i jego wzajemna pomoc, zwłaszcza wobec potrzebujących, chorych oraz niedołężnych. Przed pierwszą wojną rosyjsko-czeczeńską w radzieckiej Republice Czeczeńsko-Inguskiej ludzie różnych narodowości dobrze się dogadywali i przyjaźnili.

W Ukrainie też tak było, zanim Rosjanie postanowili "uratować" Ukraińców.

Rosja, aby usprawiedliwić swoją okupację, sztucznie stworzyła "republiki" doniecką i ługańską, rzekomo dlatego, żeby język rosyjski stał się językiem państwowym na równi z ukraińskim. A przecież na ziemi ukraińskiej to Ukraińcy powinni ustanawiać swoje własne prawa! I nie jest to żaden powód, żeby okupować suwerenną Ukrainę, a tym bardziej nie jest to powód do wojny na pełną skalę! Dokładnie tak samo było w czasie rozpadu ZSRR, kiedy Republika Czeczenii-Inguszetii zadeklarowała swoje prawo do samostanowienia - podobnie jak i sama Rosja oraz inne republiki, które zgodnie z prawem międzynarodowym skorzystały ze swojego prawa do niepodległości. Ale Kreml odgórnie wprowadził Czeczenię do swojej konstytucji, zresztą przyjętej półtora roku później, niż konstytucja Czeczeńskiej Republiki. Dlatego musieliśmy dodać do nazwy kraju - "Iczkeria" - żeby odróżnić ją od ziemi czeczeńskiej nielegalnie włączonej do Rosji. To dlatego też pod hasłem "przywrócenie rosyjskiej konstytucji" rozpoczęła się pierwsza wojna rosyjsko-czeczeńska. W rzeczywistości istotą tej agresji był fakt, że całe środowisko prezydenta Jelcyna było zajęte zagrabianiem oraz podziałem majątku byłego ZSRR! Poprzez wojnę chciano także zaangażować i wyniszczyć armię sowiecką, której generałowie wciąż stanowili zagrożenie dla władzy prezydenta Jelcyna. Wielu generałów odmówiło tego wątpliwego zaszczytu rozpoczęcia agresji przeciwko CRI (Czeczeńskiej Republice Iczkerii), np. generał Gromow zrezygnował, a tylko generał Graczow wyraził zgodę na atak. Uważam, że wszyscy prezydenci Rosji zawsze potrzebowali wojny, aby zniszczyć swoją młodzież, żeby ci nie organizowali wieców protestacyjnych w Moskwie, a potem, żeby zmienić tych młodych ludzi w złodziei i morderców. Pamiętam do dziś jak przed budynkiem, w którym odbywał się proces pułkownika Budanowa, który zgwałcił osiemnastoletnią Czeczenkę, zebrał się tłum pijanych rosyjskich żołnierzy. Krzyczeli: "Wszyscy jesteśmy Budanowymi!" Był to pakt wzajemnej gwarancji gwałcicieli oraz ścisły związek morderców z takim samym mordercą i złoczyńcą, jakim był prezydent Rosji - człowiekiem, który sprzedał duszę diabłu! Dlatego we współczesnej Rosji najlepsi ludzie zostali zabici lub przebywają w więzieniach.  

Czy marzy Pani jeszcze o innej Rosji?

Moim marzeniem jest, żeby to ostatnie kanibalistyczne imperium - państwo rosyjskie, będące więzieniem skolonizowanych ludów - zniknęło z mapy świata, a na jego obszarze pojawiło się terytorium wolnych ludzi, składające się z kilkudziesięciu niepodległych państw. Stany Zjednoczone Ameryki składają się z 50 stanów, a każdy stan ma swoje własne prawa, lecz wszystkie one są demokratyczne. Gorbaczow chciał stworzyć podobny system z byłego ZSRR, dlatego zrównał w prawach republiki autonomiczne z republikami związkowymi oraz zamierzał ogłosić związek suwerennych państw, ale niestety został oszukany i nie odniósł sukcesu. Jestem pewna, że to właśnie na Kaukazie spełni się kiedyś marzenie Dżochara Dudajewa i Zwiada Gamsachurdii (pierwszy wybrany w wolnych wyborach prezydent Gruzji) o powstaniu Domu Kaukaskiego - związku niepodległych państw. Natomiast w samej Rosji możliwe jest przyspieszenie demokratyzacji, ale tylko pod wpływem i patronatem krajów europejskich.

Wspomniała Pani o wsparciu ze strony Europy. Czeczeni je odczuwają?  

Po wysadzeniu bloków przez FSB w Moskwie i Wołgodońsku Putin oskarżył naród czeczeński o terroryzm i rozpoczął drugą wojnę rosyjsko-czeczeńską pod hasłem "walki z terrorystami". Podczas masowej eksterminacji i ludobójstwa Czeczenów w rosyjskich, faszystowskich obozach filtracyjnych Zachód w końcu zdał sobie sprawę z tego, co dzieje się w Iczkerii. Uchodźcy czeczeńscy zaczęli być wreszcie ratowani, przyjmowani w Europie,  a także realizowano wobec nich programy azylu oraz pomocy. Wielu Czeczenów zostało wtedy uratowanych przed śmiercią tak w swoim kraju, jak i w rosyjskich więzieniach. Mimo niezadowolenia Kadyrowa i władz Kremla to także wtedy dzieci uchodźców zaczęły uczęszczać do szkół oraz zdobywać wyższe wykształcenie. W przeciwieństwie do Europejczyków czeczeńskie rodziny mają wiele dzieci i obecnie w Europie mieszka ponad 300 tysięcy Czeczenów.

Na Zachodzie w pełni funkcjonuje demokracja, a jej główne wartości to prawo do życia, prawo do wolności wyznania, prawo wyboru oraz wolność słowa. Niestety Europejczycy nie zauważyli i "przespali" tworzenie się faszystowskiego reżimu Putina w Moskwie. Dopiero rosyjska, agresywna wojna na pełną skalę w Ukrainie, otworzyła oczy Europie i Ameryce, uświadamiając im jakiego potwora stworzyli w swoim zadufaniu.  Zanim do tego doszło, z Europy do Rosji trafiło wielu czeczeńskich żołnierzy na mocy porozumienia z Kremlem w sprawie "ekstradycji międzynarodowych terrorystów". Zginęli tam bądź siedzą w więzieniach pod sfabrykowanymi zarzutami. A to przecież Rosja, pod względem liczby zamachów terrorystycznych, morderstw i otruć za granicą, jest największym na świecie państwem terrorystycznym!

Jakie są teraz nastroje w Czeczenii? Wiele osób, słysząc "Czeczenia", myśli "Kadyrow". Jakie jest poparcie dla prorosyjskiej polityki obecnych władz?  

Po wybuchu wojny z Ukrainą młodzież czeczeńska musi ukrywać się, żeby nie wcielono ich do rosyjskiej armii. Na samym początku na wojnę ukraińską zostali wysłani więźniowie. Teraz Kadyrow ogłosił pobór i dlatego wielu Czeczenów opuściło ojczyznę. Niektórzy wyjechali do Kazachstanu, Azerbejdżanu, inni do Turcji, a niektórzy do Ameryki. Azerbejdżan, Kazachstan i Turcja od zawsze przyjmowały czeczeńskich uchodźców oraz pomagały Czeczenom. Od dawna odczuwamy też nieocenioną pomoc ze strony krajów Europy Wschodniej. Wiemy, że zawsze mieliśmy wśród Polaków wielu przyjaciół. To jest naturalne, bo przecież wszyscy razem doświadczyliśmy tego, czym jest rosyjski imperializm. Bardzo dobrze się rozumiemy. Dlatego przyjaźń między Czeczenami, Polakami, Ukraińcami oraz narodami krajów bałtyckich ma swoje "naturalne" podstawy.

Czy wierzy Pani we wznowienie czeczeńskiej walki o wyzwolenie?

Naród czeczeński, nawet pod carską autokracją, przez czterysta lat walczył o swoją wolność. Słynny francuski pisarz Alexandre Dumas, który podróżował po Kaukazie, był tak zaskoczony tym, co zobaczył, że napisał o pierwszym na świecie, prawdziwie demokratycznym sposobie życia w społeczeństwie czeczeńskim.

W Rosji za nieposłuszeństwo wobec władzy cara zsyłano na Kaukaz. Trafiali tam rosyjscy "dekabryści" oraz członkowie organizacji Narodnaja Wola, którym kazano zwalczać czeczeńskich powstańców. Dekabrysta Bestużew-Marlinski, który sam przez wiele lat walczył na Kaukazie i ostatecznie zginął w bitwie z czeczeńskimi góralami, pisał o nich: "najeżdżali domy, zabierali co cenniejsze, lecz samych domów nie palili, nie deptali pól ani winnic." "Po co niszczyć dar Boży i dzieło człowieka" - mówili. I to jest właśnie ta cnota, z której najbardziej cywilizowane ludy mogłyby być dumne, gdyby ją tylko posiadały."

Po rewolucji październikowej w 1917 roku, od 1918 do 1921 istniała przecież Republika Górska Północnego Kaukazu pod przywództwem Tapy Czermojewa. Naród czeczeński, nigdy więc nie poddał się władzy sowieckiej i prawie co roku na jego terenie wybuchały powstania oraz zamieszki, bezwzględnie tłumione przez Moskwę. Nawet po dwóch ostatnich niezwykle brutalnych, krwawych wojnach rosyjsko-czeczeńskich, które od 2010 roku przerodziły się w wojnę partyzancką, naród czeczeński nie porzucił marzeń o wolności! Kiedy cały świat się bał i ogłosił "nieingerowanie w wewnętrzne sprawy Rosji", to wtedy tylko Czeczeni byli w stanie walczyć i mogli pokonać potężne "imperium zła" w sierpniu 1996 roku! W tamtym czasie liczebność narodu czeczeńskiego nie osiągnęła nawet miliona, a przecież walczyć mogła tylko część, lecz oni zwyciężyli i nie tylko orężem, ale również ofiarnością, bezinteresowną odwagą oraz jednością!

W następstwie negocjacji pokojowych Czeczenii z Rosją w 1996 roku podpisano traktat w Chasawjurcie, jednakże po trzech latach pokoju, 140-milionowa Rosja ponownie rozpoczęła wojnę z Iczkerią. Zginęli wtedy najlepsi synowie narodu czeczeńskiego, a tylko nielicznym udało się przedostać do Europy. Cierpieli wszyscy, szczególnie starcy, kobiety i dzieci. Obecnie Iczkeria jest okupowana, a na stałe przebywa w niej 160 tys. rosyjskich żołnierzy. Tak, Czeczeni chwilowo przechodzą bardzo mroczne czasy, ale to nie będzie trwało długo.

Jak świat powinien teraz wspierać Czeczeńską Republikę Iczkerię?

Ściśnięta sprężyna wkrótce wystrzeli, bez względu na okoliczności. Dlatego, że Czeczeni bardzo cenią sobie wolność i też dlatego, że nigdy nie wybaczą strasznego losu setek tysięcy zabitych, zgwałconych i okaleczonych swoich braci oraz sióstr. To potwornie niesprawiedliwe, gdy na kontynencie europejskim istnieje imperium, które nadal zabija, rabuje i poniża. Rdzenna ludność na terytorium tzw. Federacji Rosyjskiej nie powinna i nie może być zubożałym niewolnikiem. Czeczeni oraz inne narody mają prawo do wolności, samostanowienia i własnego rozwoju. Najbardziej właściwym oddaniem sprawiedliwości dla ofiarności narodu czeczeńskiego byłoby, gdyby demokratyczne kraje świata przyjęły akt prawny, nieuznający okupacji przez Rosję niepodległej Czeczeńskiej Republiki Iczkerii oraz oficjalnie potępiły ludobójstwo na narodzie czeczeńskim. To byłby ważny znak i wyraz międzynarodowego wsparcia dla naszego narodu. Narodu, którym rosyjscy najeźdźcy tylko chwilowo bezprawnie zagarnęli państwo. I jest jeszcze jeden ważny punkt. Rosyjscy zbrodniarze wojenni muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności za zbrodnie w Czeczenii, Mołdawii, Gruzji i Ukrainie. Byłoby to uczciwe, gdyby międzynarodowy porządek mógł opierać się na prawie.