Reklama

Przeczytałam kiedyś na cudzej koszulce zdanie: "I don't need therapy, I just need to go to Italy" (“Nie potrzebuję terapii, potrzebuję po prostu pojechać do Włoch). - DOKŁADNIE TAK! - pomyślałam. Poczułam, że to hasło w stu procentach wyraża moje potrzeby. Na zmęczenie, stres, bezsenność, niedobór witaminy D - słowem na wypalenie gonitwą w codziennym życiu i pracy - nie ma nic lepszego niż pobyt we Włoszech. Anna Ciupryk, wzięta krakowska fotografka mody, poszła o krok dalej. Los rzucił ją do miejscowości Conversano niedaleko Bari, w którym dosłownie i w przenośni - zakochała się. A potem po prostu - choć nie bez strachu o to, jak to będzie - spakowała swoje życie do samochodu i wyjechała do Włoch, gdzie do dziś mieszka.

To historia, jakich wiele w filmach i książkach. Ktoś rzuca wszystko i wyjeżdża do cieplejszego kraju, który ma być obietnicą szczęścia, równowagi i zdrowia. Ale jak przekonuje Anna podczas swoich spotkań i warsztatów, a także w książce "Ja. Mozzarella" to, co Włochy mogą nam zaoferować dobrego, to nie jest jedynie miejsce na wczasy i dobre jedzenie. - Pokochaliśmy włoskie jedzenie - pokochajmy także włoskie podejście do życia - Choć w Polsce mamy zdecydowanie mniej słońca i inny rytm dnia, zwolnić można także i u nas - mówi. I dodaje, że włoski styl życia to nie żaden sztywny kodeks, ale zachowanie naturalne, intuicyjne. Ona zaś, opisując je, odnosi się do tego, co zaobserwowała u swoich włoskich przyjaciół i co stosuje sama - to jej subiektywny poradnik. Oto, na czym polega.

Jaki jest sekret włoskiego dobrego życia, czyli o "vita lenta"

Reklama

Vita lenta - życie powolne, znane także jako slow life - to coś, co najlepiej opisuje włoskie życie. Determinuje je rytm dnia, sjesta i umiejętność odpoczywania. 

- Dla Włochów godzina 13:00 jest świętością. Wtedy zaczyna się sjesta. Niektóre zakłady pracy zamykają się nawet pół godziny wcześniej, tylko po to, by można było zdążyć do domu na obiad. Wszyscy jak w zegarku jedzą obiad o 13:00. A potem odpoczywają. - mówi.

- Co robią Włosi, gdy miasta dosłownie wymierają? - zastanawiam się.

- Rożnie. Śpią, spacerują, czytają gazetę, spotykają się z kimś, przesiadują przed domami albo gdzieś przy stoliku i piją kawę. No i trawią! Na pewno jednak wiem, czego wtedy nie robią - nie nadganiają pracy, nie załatwiają żadnych spraw biurowych czy urzędowych, nie idą na zakupy, bo wszystko jest zamknięte. Sjesta, która oczywiście wynika z faktu, że panują tam bardzo wysokie temperatury, to bowiem coś więcej. To czas na to, by zwolnić, by długi męczący dzień podzielić na dwie mniejsze części. Dla obcokrajowców to jest szok. Mnie samej zajęło chwilę, by się do tego przyzwyczaić, ale dziś, nie ma zmiłuj. O 13:00 jem i chwilę odpoczywam. Tak planuję swoją pracę, nawet gdy jestem w Polsce, by móc wtedy zwolnić - mówi Anna Ciupryk.

- Wiele osób zastanawia się, jak w ogóle ten kraj jeszcze funkcjonuje, skoro od 13:00 do nawet 17:00, wszystko jest pozamykane - kwituję.

- To prawda. Ale okazuje się, że to działa, bo praca dla Włochów jest ważna, ale nie najważniejsza. Oczywiście w wielkich miastach, np. na północy Włoch, w firmach międzynarodowych sjesta jest krótsza, taka tylko aby zjeść obiad. Ale nikt nie zostaje przed komputerem. Niesamowite są te obrazki, gdy o 13:00 Włosi pracujący w korporacjach w garniturach siedzą wzdłuż plaży na lungomare, jedzą focaccię albo panini i po prostu gapią się w horyzont - mówi Anna.

Mindfull eating, czyli uważne jedzenie zamiast diety

Jedzenie jest dla Włochów bardzo ważne. Intuicyjne, uważne jedzenie to najlepsza i jedyna dieta, jaką stosują. Idea takiego jedzenia jest dla mieszkańców Półwyspu Apenińskiego zupełnie naturalna. Nie muszą jej sobie narzucić, tak czują i tak robią od zawsze. - Na czym polega? - pytam.

- Mindfull eating to idea bezpośrednio związana z vita lenta, czyli slow life i ruchem slow food, który narodził się właśnie we Włoszech w 1986 roku, jako odpowiedź na zalewające zachodni świat śmieciowe, szybkie jedzenie - fast foody. Nie chodzi tu tylko o to, co jemy, ale jak jemy. Oczywiście produkty, które się spożywa, muszą być świeże, lokalne, proste, a posiłek najlepiej od początku przyrządzony domu. Nie łudźmy się jednak - nawet Włosi nie zawsze mają czas gotować, więc korzystają z diet pudełkowych, lunch barów czy półproduktów. Nie wierzmy też w mit, że Włosi nie tyją. Nie brakuje okrąglejszych mieszkańców południa tego kraju. Jak wszyscy, także i oni, mają swoje słabości, kochają słodycze, a bycie głodnym to w tym kraju grzech, więc często je się tu po kokardkę - mówi Polka w Apulii.

- Co więc sprawia, że statystycznie Włosi są zdrowsi, żyją dłużej i są mniej otyli, niż np. Polacy?

- Jedzą zawsze o tych samych porach. Wspomniana godzina 13:00 jest tu nieprzekraczalna. Dietetycy zawsze podkreślają, że trzeba jeść regularnie. I to się tutaj sprawdza. Metabolizm osoby jedzącej regularnie działa jak w zegarku. To z kolei ogranicza napady głodu i podjadanie między posiłkami.

- Kluczowe jest też trawienie. Ono zaczyna się już w sklepie czy na targu, albo podczas zamawiania lub przygotowywania jedzenia. Włosi w tym się zatracają. Oglądają warzywa, wąchają je, przyglądają się im. Nakręcają się na jedzenie - mają czas by nastawić siebie, swoje wszystkie zmysły, na nadchodzący posiłek. W mindufull eating chodzi właśnie o to podejście do jedzenia. Włosi jedzą powoli, siedzą przy stole długo, zwłaszcza wieczorem, bo tu kolacje je się dopiero około 20:00, rozmawiają i śmieją się, unikają jedzenia w samotności, broń Boże nie przed telewizorem. Starają się jeść bez żadnych rozpraszaczy czy elektroniki.

- Kiedyś takim momentem zatrzymania się przed jedzeniem była modlitwa. Dziś coraz częściej słyszy się o tym, że choćby krótka medytacja przed posiłkiem pozytywnie wpływa na zdrowie. W Stanach są już nawet kliniki, które leczą z chorób cywilizacyjnych m.in. medytacją, byciem tu i teraz, praktyką wyciszenia się i właśnie mindfull eating.

Uważności nie wyłączamy także po jedzeniu - relaks wspomaga trawienie, reguluje wyrzuty insuliny i odciąża organizm, który ma przecież ogromną pracę do wykonania - wyjaśnia Anna.

- Czyli jedząc w sposób powolny, uważny, będąc przy stole tu i teraz - zjadamy mniej, dłużej przeżuwając kęsy i trawimy lepiej? - pytam. - Dokładnie tak! Przede wszystkim jedząc uważnie, wiemy kiedy powiedzieć “basta", czyli dość, nie wkładamy do ust bezrefleksyjnie tego, co tylko wpadnie nam w ręce. To z resztą łączy się z kolejną dewizą Włochów - “quanto basta".

Jedz i pracuj dokładnie tyle, ile wystarczy, czyli o filozofii "quanto basta"

Funkcjonujące we Włoszech powiedzenie  "quanto basta", wywodzi się z kuchni. Oznacza mniej więcej “tyle, ile potrzeba" i określa pożądaną ilość jakiegoś składnika, na przykład semoliny lub wody dodawanej do ciasta na orecchiette (to rodzaj typowego dla Apulii makaronu w kształcie małych muszelek - przyp. red).

- Przepis jest zawsze na wyczucie. W Polsce mówi się, że na oko. Do ciasta dodaje się tyle wody, ile przyjmie semolina, aby było dobre i sprężyste. Czyli "quanto basta" - to tyle ile potrzeba. Tak się tu gotuje, ale także tak się tu żyje.

Włosi nie pracują nawet odrobinę więcej niż muszą, nie dlatego, że są leniwi, po prostu takie mają podejście. Zupełnie inaczej niż my Polacy potrafią zamknąć komputer czy odłożyć narzędzia, kiedy przyjdzie na to pora. Oczywiście nie można generalizować, ale większość Włochów nie pozwala sobie na nadgodziny czy wysiadywanie w pracy kosztem swojego wolnego czasu. Pracują "quanto basta", śpią "quanto basta", są mistrzami niewymuszonej życiowej równowagi, bo słuchają swoich potrzeb.

- A gdy się bawią i piją, też znają umiar - zauważam. Bo choć wino gości na stole codziennie, nikt się nim nie upija. Zastawiam się jednak, czy Włosi mają problemy psychiczne i emocjonalne? W Polsce depresja powoli staje się smutną normą, choć  przynajmniej prawie nikt już nie wstydzi się szukania pomocy na terapii. Jak to jest na południu Włoch? - pytam Polkę w Apulii.

- Włosi są pod tym względem nieco bardziej konserwatywni. Terapia wciąż jest tematem tabu i rzadko słyszy się, by ktoś chodził do psychologa. Z drugiej jednak strony zarówno ja, jak i moje koleżanki nie-Włoszki, które również wybrały życie w tym kraju, zauważyłyśmy, że relacje, jakie nawiązują Włosi, choć czynią to z wielką lekkością, są jednak nieco płytsze. Włosi nie zwierzają się wielu osobom, nie roztrząsają swoich problemów, często też po prostu przyjmują życie takim, jakie jest. Potrafią machnąć ręką na rzeczy, których nie mogą zmienić, na które nie mają wpływu. Żyją wystarczająco, nie narzucają sobie oczekiwań i norm, którym trudno sprostać. To z pewnością czyni ich zdrowszymi, nie tylko fizycznie, ale też emocjonalnie.