Reklama

Anjelica Huston miała zaledwie dwadzieścia jeden, kiedy los postawił na jej drodze Jacka Nicholsona. Zaczynała wówczas swoją karierę w modelingu i mogła pochwalić się współpracą z wieloma cenionymi w branży fotografami. Stawiała też pierwsze kroki w świecie filmu - grała między innymi w reżyserowanym przez jej ojca "Spacerze z miłością i śmiercią". W show-biznesie znana była głównie jako córka słynnego reżysera, Johna Hustona.

W latach siedemdziesiątych Jack Nicholson był już szeroko rozpoznawanym gwiazdorem. Miał na swoim koncie nominacje do Oscara za role w filmach "Easy Rider" i "Pięć łatwych utworów". Aktor uchodził wówczas za bad boya, był częścią hollywoodzkiej bohemy. Nie stronił od imprez, na których nie brakowało narkotyków, a alkohol lał się szerokimi strumieniami.

Nicholson stanął na ślubnym kobiercu tylko raz. Uważał małżeństwo za błąd

Reklama

Nie było tajemnicą, że nie w smak mu była monogamia, a wręcz stronił od legalizacji związku. To ostatnie mogło być pokłosiem nieudanego małżeństwa z Sandrą Knight, które przetrwało zaledwie sześć lat, a którego owocem jest córka aktorów, urodzona w 1963 roku Jennifer Nicholson.

"Nigdy nie miałem żadnego planu co do małżeństwa. Wziąłem ślub bardzo młodo i zawsze uważałem, że w związkach tworzenie jakichś zasad czy teorii na ten temat to droga donikąd" - mówił i był w tym konsekwentny. Do zmiany zdania nie przekonał go nawet trwający siedemnaście lat związek.

Jack Nicholson i Anjelica Huston poznali się wiosną, 1973 roku. On organizował przyjęcie urodzinowe w swojej rezydencji przy Mulholland Drive w Los Angeles, ona była świeżo po rozstaniu z fotografem Bobem Richardsonem.

"Poznałam go w jego domu na imprezie i zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Otworzył drzwi swojego domu i pomyślałam: ‘To rozumiem!’. Miał najpiękniejszy uśmiech, jakiego nigdy w życiu nie widziałam. Później [Diana, była redaktorka Vogue'a - przyp red.] Vreeland nazwała go ‘zabójczym uśmiechem’. To był ten niesamowicie otwarty błysk białych zębów" - wspominała Huston w rozmowie z marką Violet Grey.

Początkująca aktorka szybko wpadła w oko starszemu o niemal ćwierć dekady gwiazdorowi. Przetańczyli wspólnie kilka godzin, po czym Jack zaproponował jej, żeby została na noc. Huston skwapliwie przystała na tę propozycję.

"Ta noc była początkiem czegoś, co miało trwać przez siedemnaście lat. Po wspólnym tańcu i flirtach Jack zaproponował, żebym została na noc. Zgodziłam się. Następnego dnia wysłał mnie do domu taksówką, bo miał mecz baseballowy" - opisywała aktorka w swojej autobiografii "Watch Me: A Memoir".

Po tak nieczułym pożegnaniu Huston poczuła się upokorzona. Nicholson później długo ją mamił, zapraszał na randki, które potem odwoływał, co było frustrujące. Przyciągał i odpychał, uzależniał emocjonalnie.

Nicholson ciągle zdradzał Huston. Dowody znajdowała w ich wspólnym domu

Kiedy jednak zaproponował jej wspólne zamieszkanie, była zachwycona. Jak sama przyznała w jednym z wywiadów, wygrzewała się w blasku reflektorów skierowanych na Nicholsona. Zaczęła częściej gościć w rubrykach plotkarskich gazet. Pomimo licznych kłótni i zdrad, których dopuszczał się gwiazdor, uchodzili za prawdziwą "it couple".

Powiedzieć, że imprezy organizowane w posiadłości przy Mulholland Drive były huczne, to jak nic nie powiedzieć. Dbano o to, by gościom nie brakowało alkoholu oraz innych używek. Huston sama nie stroniła od narkotyków.

"Zła kokaina sprawia, że czujesz się okropnie. Prawdopodobnie biegniesz do łazienki, bo jest zanieczyszczona środkiem przeczyszczającym. Czysta kokaina daje bardzo lekkie, radosne i przyjemne uczucie. Ale naprawdę nie ma czegoś takiego jak dobra kokaina. Nie uważam, żeby ludzie powinni ją brać rekreacyjnie" - opowiadała w rozmowie z portalem Vulture.

To zresztą właśnie na jednej z imprez w posiadłości Jacka Nicholsona Roman Polański poznał 13-letnią Samanthę Geimer. Kiedy następnego dnia w rezydencji pojawiła się policja z nakazem przeszukiwania (matka nastolatki wniosła przeciwko reżyserowi oskarżenie o gwałt na nieletniej), znaleźli niewielką ilość kokainy w torebce Huston. Aktorka została ostatecznie oczyszczona z zarzutów po tym, jak zgodziła się zeznawać w procesie Polańskiego.

Nie jest tajemnicą, że Jack Nicholson nie potrafił dochować wierności jednej kobiecie. Huston zdradzał wielokrotnie, o czym ona sama zresztą doskonale wiedziała. Wszystko dlatego, że aktor nie był dobry w maskowaniu swoich łóżkowych wyskoków, a na liczne dowody skoków w bok aktorka natykała się w ich wspólnym domu.

"Od czasu do czasu znajdowałam gdzieś część damskiej odzieży. Raz moją kurtkę nosiła jakaś panienka na ulicy. (...) Czasami przed wyjściem zakładałam biżuterię, aby sprawdzić, czy ktoś podejdzie i mi ją odbierze, ale to się nigdy nie zdarzyło" - zdradziła we wspomnianej już autobiografii i przyznała, że czuła się wówczas zdradzona i oszukana.

Wśród dowodów niewierności Nicholsona znajdowały się także odręczne notatki autorstwa jego kochanek. Jedna z nich pisała, że bardzo tęskni oraz rozpływała się na temat tego, jak czułe było ich zbliżenie.

Nicholson nie tylko zdradzał aktorkę, ale także był wobec niej uszczypliwy i złośliwy. Także w towarzystwie innych ludzi. Podczas jednego z wyjść do restauracji w gronie znajomych, Huston zauważyła, że jej ukochany flirtuje z niemiecką modelką. To zupełnie wyprowadziło ją z równowagi, więc wstała z zamiarem wyjścia z lokalu. Aktor zareagował jednak błyskawicznie, złapał ją za nadgarstek i ściągnął z powrotem na miejsce.

"Nigdy nie wstawaj w taki sposób, żeby odejść" - miał powiedzieć, co zaimponowało Huston. "Podobał mi jego krótki błysk zaborczości" - pisała w swojej autobiografii. 

Huston niemal zginęła w wypadku samochodowym. "Nie miałam nosa"

Momentów, w których Huston czuła się upokorzona, było zdecydowanie więcej. We wspomnianej pozycji przytoczyła scenę z koncertu z 1973 roku. W Central Parku grała wówczas Carole King. Anjelica nie mogła się jednak w pełni cieszyć wydarzeniem, bowiem całą jej uwagę przykuwała Joni Mitchell, "przez cały koncert siedząca między nogami Jacka". Aktorka była zazdrosna, jednak jej ukochany bagatelizował całą sytuację przewracając oczami i mówiąc: "Daj spokój, to tylko stara przyjaciółka".

Taka odpowiedź w żaden sposób nie uspokoiła Huston, która miała świadomość, że dawne znajome Nicholsona są równie niebezpieczne, co jego nowe przyjaciółki. Jedna ze starych koleżanek gwiazdora miała powiedzieć jego młodej partnerce, że... spała z nim tydzień wcześniej, a w dodatku w przeszłości byli w związku. Po konfrontacji z partnerką, Nicholson beztrosko odparł:

"Och, Toots [tak zwykł ją nazywać], to był tylko akt miłosierdzia" - wspomina Huston w swojej autobiografii.

Gwiazdor nigdy nie oszczędzał na swojej ukochanej. Sama po latach przyznała, że był równie hojny, jak nieuprzejmy. Kupił jej nawet pięknego mercedesa, którego rozbiła jeszcze tego samego dnia, kiedy go dostała.

Anjelica Huston miała dość łatki "córki sławnego reżysera i partnerki Jacka Nicholsona". Miała dość modelingu, nie chciała spędzić reszty życia na wybiegu i uznała, że powinna związać swoją przyszłość z aktorstwem. Swoimi przemyśleniami postanowiła podzielić się z ojcem. John Huston nie podzielał jednak jej entuzjazmu.

"Nie uważasz, że jesteś trochę za stara kochanie?" - wspominała wypowiedź ojca na łamach portalu Oprah.com. Te słowa były dla niej prawdziwym ciosem.

"W tamtym okresie życia nie byłam zbyt pewna siebie i ta uwaga wywarła na mnie ogromny wpływ. Nie przyszło mi do głowy, że mogę być za stara. Unikałam ról w filmach z moim ówczesnym chłopakiem, Jackiem Nicholsonem, ponieważ traktowałam je jako jałmużnę. Pozwalałam, by okazje mnie omijały, marnując czas na rozmyślania i frustrację" - tłumaczyła w rozmowie ze wspomnianym serwisem.

Po rozmowie z ojcem, Huston była wzburzona. To właśnie wtedy doszło do wypadku, z którego aktorka pamięta jedynie jadące z zawrotną prędkością BMW, światła reflektorów oraz potężne uderzenie.

"To były czasy, kiedy wszyscy nie zapinali pasów bezpieczeństwa, więc uderzyłam w kierownicę albo w przednią szybę. Kiedy sięgnęłam, żeby otrzeć krew z twarzy, nie miałam nosa" - wspominała.

Nos gwiazdy złamany był w ośmiu miejscach. Huston trafiła do szpitala Cedars-Sinai, gdzie przeprowadzono jej trwającą sześć godzin operację plastyczną. Choć aktorka ledwo uszła z życiem, tej groźnej sytuacji została jej jedynie niewielka blizna na nosie.

Obolałą po operacji Huston odwiedził Nicholson, który w szpitalu pojawił się z kwiatami. Aktorka mogła liczyć na jego wsparcie, a ten drobny gest wywołał w niej przypływ pozytywnej energii.

"Siedziałam w szpitalu przez kilka dni, myśląc: "Jestem taka silna!". Ta chwila dała mi pewność siebie i siłę, jakich nigdy wcześniej nie czułam" - zdradziła w rozmowie z Oprah.com.

Wypadek miał jednak ogromny wpływ na życie Huston. To wydarzenie wzbudziło w niej dramatyczne wspomnienia związane ze śmiercią matki. Enrica Soma zginęła tragicznie w wypadku samochodowym we Francji, w 1969 roku, miała zaledwie 39 lat.

Ocierając się o śmierć, Anjelica Huston uświadomiła sobie, że zdecydowanie zbyt wiele czasu w życiu zmarnowała biernie czekając na to, co przyniesie los. Postanowiła więc wziąć sprawy w swoje ręce i - nie słuchając krytycznych opinii ojca - zająć się aktorstwem na poważnie.

Zmiany dotknęły także relacji Huston i Nicholsona. W 1980 roku, tuż po wypadku samochodowym, aktorka wyprowadziła się z domu partnera i zamieszkała we własnym, nieco mniejszym. Pozostała jednak w okolicy - postawiła na dzielnicę Beverly Glen, nieco ponad sześć mil od rezydencji ukochanego.

"Ożenić się z tobą? Żartujesz" - wypalił Nicholson

Jedno pozostało niezmienne - Anjelica Huston wciąż miała poczucie życia w cieniu sławnego partnera. Na łamach swojej autobiografii wspomina, że myślała wówczas:

"Czy żyję w małym domku, a Jack w dużym? Chyba nie da się zaprzeczyć, że styl życia powinien być kształtowany przez rodziców. Wiele rzeczy, przez pryzmat których wspominam moją matkę, budzi we mnie opór. Potrafiła miewać chwile wielkiej radości, ale często była bardzo nieszczęśliwa. Myślę, że to dlatego, że nie była wystarczająco samolubna".

W 1985 roku do kin trafił film, który okazał się przełomowy dla Huston. Mowa tu o tu o "Honorze Prizzich" w reżyserii jej słynnego ojca. 34-letnia wówczas artystka Oscara dla najlepszej aktorki drugoplanowej, czym z pewnością udowodniła, że nie była "za stara" na zmianę zawodu. Główną rolę we wspomnianej produkcji grał zresztą jej partner.

Nicholson i Huston zagrali razem jeszcze w "Czarownicach z Eastwick" oraz w "Obsesji". Ten drugi nakręcono już po ich rozstaniu.

Wydawać by się mogło, że po siedemnastu lat pełnych wzlotów i upadków, zdrad i kłótni, Anjelica Huston i Jack Nicholson spędzą ze sobą resztę życia. Nigdy nie wzięli ślubu, choć aktorka wielokrotnie przyznawała, że marzy o założeniu rodziny. Jej partner miał jednak inne plany życiowe, czym doprowadzał ją do łez.

W swojej autobiografii gwiazda "Rodziny Addamsów" zdradza, że kiedyś zaproponowała ukochanemu ślub:

"Jeśli miałbyś odwagę, ożeniłbyś się ze mną" - powiedziała mu, na co on wypalił: "Ożenić się z tobą? Żartujesz". 

Sam Nicholson temat ślubu z Huston wspomina jednak zupełnie inaczej.

"Ciągle proszę Anjelicę, żeby się ze mną ożeniła. Czasami odmawia, czasami nie" - podkreślał na łamach magazynu People.

W 1989 roku Huston zagrała w filmie "Wrogowie", a rolę, w którą się wcieliła, po latach uznała za proroczą.

"To bardzo odzwierciedlało to, co miało się wydarzyć w moim życiu tuż po powrocie do Los Angeles po filmie. Powiedziałabym, że to było bardzo bliskie prawdy" - podsumowała gorzko w rozmowie z Vanity Fair.

Podczas prób do filmu "Naciągacze", Nicholson zaprosił Huston na kolację do swojego domu. Zrobił to nie bez powodu - właśnie w taki sposób chciał oświadczyć partnerce, że spodziewa się dziecka z młodszą od siebie o 26 lat Rebeccą Broussard.

Anjelica Huston po latach tak podsumowała ten moment ze swojego życia:

"W tym obrazie jest miejsce tylko dla jednej z nas, a ja zamierzam się z niego wycofać" - wyznała na łamach Vanity Fair.

Po rozstaniu Huston rzuciła się na Nicholsona z pięściami

Następnego dnia aktorzy znów się spotkali, tym razem w zupełnie innych okolicznościach. Zdradzona i zraniona Huston odwiedziła swojego ekspartnera w jego biurze i dotkliwie pobiła.

"Brutalnie okładałam go po głowie i ramionach. Robił uniki i schylał się, a ja atakowałam go jak zawodowy bokser, zadając całą serię bezpośrednich ciosów" - opisywała w swojej autobiografii. Pobity Nicholson nie chował jednak urazy i kolejnego dnia zadzwonił do niej, mówiąc:

"Cholera, Toots, naprawdę mi przyłożyłaś. Całe moje ciało jest posiniaczone". Odpowiedź Huston mogła być tylko jedna: "Nie ma za co, Jack zasłużyłeś sobie".

Córka Jacka Nicholsona i Rebekki Broussard, Lorraine, przyszła na świat w kwietniu 1990 rok. Para doczekała się jeszcze syna, Ray urodził się dwa lata później. Ostatecznie ich związek jednak nie przetrwał.

Nicholson zdradzał Anjelikę Huston wielokrotnie. W trakcie siedemnastoletniego związku z nią doczekał się także córki z duńską aktorką, Winnie Hollman. Honey Hollman przyszła na świat w 1981 roku. Nie wiadomo, dlaczego to właśnie wieść o narodzinach Lorraine sprawiła, że filmowa Morticia zdecydowała się na dobre porzucić niewiernego kochanka.

Ona sama, w trakcie jednego z dłuższych rozstań z Nicholsonem, nawiązała inną relację. Jej partnerem został amerykański aktor i bokser, Ryan O’Neal. Ten związek nie był jednak szczęśliwy. Po latach gwiazda wyznała, że była ofiarą przemocy. O szczegółach opowiedziała w swojej autobiograficznej książce.

"Odwrócił się do mnie, złapał mnie za włosy i uderzył mnie w czoło czubkiem czaszki. (...) Zobaczyłam gwiazdy i zatoczyłam się (...) Na wpół oślepiona, uciekłam od niego" - opisywała, dodając, że O’Neal najczęściej "bił ją po głowie otwartą dłonią". Od przemocowego partnera Huston uciekła w ramiona Nicholsona.

Szczęście artystka znalazła dopiero u boku Roberta Grahama, którego poślubiła w 1992 roku. Byli zgodnym i stroniącym od skandali małżeństwem aż do śmierci rzeźbiarza w 2008 roku. Aktorka nigdy nie została matką. Choć kiedyś bardzo pragnęła mieć dzieci, to z czasem uznała, że jest wdzięczna, że ostatecznie nigdy nie było jej to dane.

"Prawda jest taka, że nigdy nie wyobrażałam sobie [bycia matką - przyp. red.]. Potrafię sobie wyobrazić wiele rzeczy, ale nigdy nie wyobrażałam sobie noszenia dziecka" - powiedziała na łamach magazynu The Guardian.