Reklama

Pobudka między 8:00 a 9:00. Trochę trudna - to efekt leków nasennych. Następnie kolejna porcja tabletek, herbata, pomarańcza. Czas przenieść się do łazienki i wziąć prysznic. Koło południa obiad.

Trudno jej się zmotywować do innych aktywności, więc godziny mijają w lekkim zawieszeniu. Wieczorem nadrabia szkołę i maluje. Wtedy ma najwięcej energii. Około 22:00 bierze leki i idzie spać.

Reklama

Każdą minutę dnia "urozmaica" lęk. Raz słabszy, raz mocniejszy.

To codzienność 17-latniej Sary.

Dziewczyna cierpi na anhedonię. Tłumacząc ten termin z greki, niemal dosłownie oznacza "brak przyjemności" (z gr.: an - "bez", hedone - "przyjemność"). To objaw różnego rodzaju zaburzeń psychicznych polegający na tym, że pacjent nie jest w stanie czerpać przyjemności z tego, co dotychczas go cieszyło lub poziom odczuwanej przyjemności jest znacznie mniejszy niż wcześniej.

Wyróżnia się trzy typy - konsumpcyjną, antycypacyjną i społeczną. Ta pierwsza to stan, kiedy przyjemności nie przynosi doświadczanie czegoś, co ogół uznaje za "nagrodę". W anhedonii antycypacyjnej przyjemności nie sprawia oczekiwanie na te okoliczności. Dana osoba traci motywację do działania. Z kolei społeczna to brak przyjemności z interakcji społecznych różnego rodzaju. Często prowadzi do izolacji od otoczenia.

Układ nagrody

Ośrodek przyjemności (inaczej układ nagrody czy ośrodek nagrody) to zbiór struktur mózgowych związanych z motywacją i kontrolą zachowania. Mechanizm ten wykształcił się, aby zwiększać prawdopodobieństwo zachowań potencjalnie korzystnych dla organizmu.

Układ nagrody aktywuje się w sytuacjach zaspokajania popędów takich jak jedzenie czy zachowania seksualne, a także w trakcie wykonywania innych czynności ocenianych jako przyjemne. Aktywują go też różne substancje psychoaktywne, jak alkohol, opiaty czy amfetamina.

Jest częścią układu limbicznego. Tworzą go brzuszne pole nakrywki, w którym znajdują się ciała komórkowe neuronów dopaminergicznych, oraz jądro półleżące, do którego neurony te wysyłają swoje wypustki. Otrzymuje on również sygnały z ciała migdałowatego.

U Sary nie działa tak, jak powinien.

Cierpiący na anhedonię doświadczają też "znieczulenia emocjonalnego", obojętności, trudności w okazywaniu empatii oraz odczuwaniu pozytywnych, jak i negatywnych emocji. Mogą uważać, że nie są tą samą osobą, co kiedyś. Niektórzy zgłaszają też "bycie głuchym" na emocje takie jak ekscytacja, pasja, miłość, radość, entuzjazm, duma. Towarzyszy im poczucie, że emocje są sztuczne, nieprawdziwe.

- "Ludzie są jacyś dziwni, cieszą się, mają różne emocje". Tak czasem mówi do mnie Sara - opowiada nam Marek, ojciec nastolatki.

Brak typowych potrzeb

Anhedonia to częsty objaw depresji. U Sary zdiagnozowano ją oficjalnie w 2018 roku. Miała wówczas 12 lat. W orzeczeniu o potrzebie indywidualnego nauczania z lipca tego roku (w domu uczy się od października 2019 r.) jako diagnozę wskazano inne zaburzenia emocjonalne, rozpoczynające się w okresie dzieciństwa oraz duże trudności z funkcjonowaniem społecznym, obniżeniem nastroju oraz okresowo występującym lękiem.

Anhedonia może być ważnym czynnikiem ryzyka przy podjęciu próby samobójczej.

Jeśli więc ktoś doświadczający epizodu depresyjnego - oprócz anhedonii - ma też napady paniki, niepokój, nie może się skoncentrować, istnieje zwiększone ryzyko podjęcia próby samobójczej.

Przypomnijmy, w 2022 roku próby samobójcze podjęło 2093 dzieci i młodzieży (w wieku 7-18 lat).

- Sara, nie dość, że nie umie lubić, to nie umie chcieć, a jedno wynika z drugiego. Nie ma potrzeby jedzenia, chłopaka, koleżanek, wyjścia do ludzi, na spacer - wymienia Marek.

Najbardziej traumatyczne doświadczenie? 12-letnia Sara siedzi na łóżku i płacze.

- Łzy lecą jej po policzkach. Mówi, że myślała o tym, by wpaść pod samochód. Moje jedyne dziecko pyta następnie - "tatusiu, jak byłeś w moim wieku, to też byłeś zawsze smutny?". Świadomość, że jedyna, wyczekiwana długo córka chce umrzeć. To było dla mnie najgorsze.

Ocenić nasilenie anhedonii można m.in. poprzez Skalę Odczuwania Przyjemności SHAPS (Snaith-Hamilton Pleasure Scale). Wykorzystują ją chętnie gabinety terapeutyczne. Pacjent określa wtedy, jak dużą przyjemność sprawiłoby mu znalezienie się w określonej sytuacji lub wykonywanie danej czynności.

Badanie skupia się na doznaniach zmysłowych, wykonywaniu lubianych wcześniej rzeczy czy obcowaniu z bliskimi. Anhedonię można diagnozować również jako stałą cechę osobowości. Służą do tego inne niż skala SHARP narzędzia.

- Mam w domu nastolatkę, która powinna myśleć m.in. o tym, jak zrobić wrażenie na chłopaku. Smutno mi, gdy patrzę na nią i widzę, że nie ma takiej potrzeby, nie mówiąc już o chęciach. Co prawda, ostatnie dwa miesiące trochę zaczęła się malować. Ale bardziej, żeby sprawdzić to pod kątem artystycznym, a nie dlatego, że chce ładnie wyglądać i podobać koleżankom.

Obojętność

Czy możesz powiedzieć, że cokolwiek lubisz? - pytam, siedząc naprzeciwko Sary w mieszkaniu.

- Tak właściwie to nie. Głównie robię rzeczy dlatego, że muszę. Jest tak, że wolę niektóre rzeczy, ale do lubienia to daleka droga. Mogę czuć, że nie chcę czegoś robić i mogę też czuć, że robienie czegoś nie jest złe, bo chociaż lepsze od innych rzeczy. Mogę rysować, ale nie dlatego że lubię, tylko że jest mi źle, kiedy nic nie robię - tłumaczy, spoglądając na mnie ukradkiem.

W jej oczach widzę stres i strach, choć staram się, by rozmowa przebiegała w jak najbardziej sprzyjającej dla 17-latki atmosferze. - Mamy czas, nie musisz się spieszyć. Formułuj zdania w takim tempie, jak ci wygodnie.

Sara - przez większość czasu - czuje się obojętnie. Dużo też analizuje.

- Generalnie, jedyne emocje, jakie czuję to złość, smutek i strach, lęk. Jak rozmawiam z kimś, to odczuwam je czasem bardziej, czasem mniej. Myślę, że moje problemy, w tym depresję, spowodowały strach i traumy z dzieciństwa. Non stop jestem w trybie przetrwania. Na co dzień, bez żadnego logicznego powodu, mam taki uogólniony lęk. Boję się też, co ludzie o mnie pomyślą. Jak ktoś zobaczy mnie przez okno i będę zachowywać się "nie tak", to stwierdzi coś złego na mój temat.

- Nie tak, czyli? - dociekam.

- Najbardziej boję się, że ktoś oceni, że jestem głupia i źle wychowana, że nie wiem, jak się zachować w jakiejś sytuacji. Zazwyczaj, jak jestem przy ludziach, czuję potrzebę kontrolowania się cały czas. W rozmowie bardzo często próbuję sprawić, żeby ktoś pomyślał o mnie dobrze. Chcę i próbuję coś zasugerować, żeby dana osoba sama uznała, że mnie lubi. Kontrolować uczucia i zachowanie próbuję generalnie cały czas.

Jak po maratonie

Dziewczynę to męczy. I to dość mocno. Po dwóch godzinach interakcji czuje się jak po przebiegnięciu maratonu. Dlatego unika ich w znaczącym stopniu. Raczej nie wychodzi z domu. Lęk ucina jej też pewność siebie, choć tu Sara mówi o pewnym wyjątku.

- Jak sobie radzę i coś idzie mi dobrze, czuję się ok. Gdybym przestała próbować, już bym się ze sobą źle czuła. Niektórzy psychologowie mówili, że mam niską samoocenę, ale wydaje mi się, że to nie do końca prawda. Zależy ona od osiągnięć i zachowania.

W głowie nastolatki dźwięczy hasło "nie jestem wystarczająca".

- Próbuję udowodnić, że tak nie jest, właściwie nie wiem komu. Gdybym przestała próbować, na pewno czułabym się właśnie w ten sposób.

O swoim pierwszym epizodzie depresyjnym mówi tak: - Mocniejszy miałam w wieku 9 lat. Jak byłam młodsza, poszliśmy do neurologa i tam stwierdzili, że nic mi nie jest. A już wtedy czasami zachowywałam się dziwnie przez lęk i napięcie. Miałam dużo energii i kiedyś ktoś powiedział, że wyglądało, to jakbym była opętana. Tak bardzo skręcałam się ze złości i stresu.

Świadomość, że inni mają ją oceniać, przepełnia Sarę obawami. - Jeśli ktoś nie będzie mnie lubić, zrobi mi wiele szkody. Od tego, jak na mnie patrzą, zależy moje życie. Myślę, że chyba nikt mnie nie rozumie - twierdzi.

Jak to jest żyć z poczuciem, że nie jest się takim jak wszyscy?

- Zazwyczaj udaję, że jestem. Ale nie mam przyjaciół, głębszych więzi, bo w sumie ich nie potrzebuję.

Najbliższą i najsilniejszą relację tworzy z ojcem. To on ma pełnię praw rodzicielskich i niemal od trzech lat mieszka z córką sam. Z matką Sara spotyka się sporadycznie, rzadziej niż określił to sąd. Pozwolił na to kurator.

Progres

Marzenia na przyszłość ma. Podobnie jak nadzieję na to, że będzie lepiej.

- Jestem w stanie czasami chcieć czegoś logicznie. Znaczy... uważam, że powinnam coś mieć, żeby to mi pomogło, ale to nie jest takie uczucie, że chcę, tylko myślę, że tak powinno być. Interesuje mnie ludzki mózg, więc może zostanę neurobiologiem? Ciekawym aspektem są też kwestie produkcji protez, szczególnie rąk i nóg.

Zarówno lekarz, jak i terapeuta wspierają 17-latkę w powrocie do formy psychicznej. Choć Sara musiała "przejść" przez kilka gabinetów, teraz czuje progres i widzi efekty ciężkiej pracy. Artykułem i naszą rozmową chciałaby poszerzać świadomość i pokazywać, że są ludzie tacy jak ona.

- Choroba Sary wywróciła moje życie do góry nogami. Z wykształcenia jestem filozofem. Świadomość, że te wszystkie ludzkie popędy, pragnienia... że można tego nie chcieć... To był dla mnie bardzo egzystencjalny przełom - przyznaje Marek.

Dzięki własnej terapii emocjonalnie dojrzał i wiele zrozumiał. Córce poświęcił maksimum uwagi. - Czuję, że mnie potrzebuje. Głęboko wierzę, że leczenie przyniesie efekty i Sara ułoży sobie życie. Samodzielnie, na własnych zasadach. Bez lęku, strachu i obaw o zdanie innych. I z poczuciem "chcenia".