Reklama

Lęk niesprecyzowany, nieokreślony, przeplatający się z poczuciem wstydu, porażki, słabości. Czynności, które dla zdrowego człowieka, są proste, stają się wyzwaniem, często ponad siły. Całe spektrum fizycznych doznań, szalejące tętno, duszności, zawroty głowy, odbierają zdolność do jakiejkolwiek aktywności. Zrobienie zakupów, wyjście do pracy, wreszcie w ogóle wyjście z domu, jest okupione ogromnym wysiłkiem, którego osoby z zewnątrz, nawet nie dostrzegają. Człowiek cierpiący na zaburzenia lękowe zakłada maskę, dopóki starczy mu sił. Codzienna walka, którą toczy, te siły odbiera dzień po dniu. Dzień po dniu kradnie kawałek życia. Lęk odbiera wolność. Trzeba się odważyć, aby dalej żyć. Każdy krok jest wtedy sukcesem, bo musimy pamiętać, że lęk nie jest słabością, tak jak depresja nie jest lenistwem.

Jakiś czas temu trafiłam w mediach społecznościowych na grupę prowadzoną przez Dr Nerwicę, czyli psychoterapeutę Marcina Matycha, zajmującego się zaburzeniami lękowymi. Na grupie jest kilkadziesiąt tysięcy osób, każdy z własną, trudną historią. To mi uzmysłowiło, jak wiele osób zmaga się z lękiem, często w samotności, ukrywając swój problem nawet przed najbliższymi. Zaburzenia lękowe to już problem społeczny, o którym trzeba głośno mówić.

Reklama

Katarzyna Piątkowska: Dlaczego cierpię na zaburzenia lękowe? Czy istnieje profil osobowościowy, który do tego predysponuje?

Marcin Matych: - Na pewno będzie to konstrukcja osobowości popularnie zwana wrażliwą i emocjonalną, choć nie jest to reguła, ponieważ każdego życie może powalić - jest to tylko kwestia obciążenia i czasu. Jeżeli potrafimy odpowiednio zarządzać tymi zasobami (kontaktem z emocjami), to będziemy z nich czerpać korzyści - życie będzie bardziej kolorowe i pełniejsze. Jeżeli jednak nie umiemy tego robić to, gdy napotkamy w życiu na trudne sytuacje, które spowodują, że zostanie przekroczony próg naszej odporności, to wtedy niestety, możemy się "rozlecieć" - wystąpią objawy zaburzenia. Dzieje się to w dwóch przypadkach, jeżeli doświadczamy długofalowo trudnych sytuacji albo spotka nas zdarzenie na tyle mocne, traumatyczne, że przekracza zdolności obronne naszego organizmu.

Bardzo upraszczając, można powiedzieć, że za wystąpienie zaburzeń lękowych u danej osoby w 30% odpowiada genetyka, podatność układu nerwowego, temperament. Pozostałe 70% to wpływ wychowania, środowiska, w którym żyjemy. Jeżeli w dzieciństwie nasze potrzeby emocjonalne nie były zaspokajane, lub byliśmy wychowani pod kloszem, to jako dorośli ludzie, będziemy te skutki odczuwać. Zaburzenie lękowe występują jako osobna kategoria zaburzeń, natomiast lęk jako objaw może towarzyszyć różnym chorobom somatycznym, dlatego zawsze konieczna jest konsultacja u specjalisty.

Jak dużo Polaków zmaga się z zaburzeniami lękowymi?

- Szacuje się, że u około 20-30% Polaków jakiś epizod lękowy wystąpi w ciągu ich życia (to około 8 milinów Polaków - dane sprzed wystąpienia Covid-19). Pandemia, wojna w Ukrainie, sytuacja ekonomiczna w kraju, spowodowały czterokrotny wzrost częstotliwości występowania zaburzeń lękowych w Europie. To oddaje skalę problemu. Odnoszę wrażenie, że w ogóle jest bardzo mało osób, których te wydarzenia w jakimś stopniu nie dotknęły. Wzrost napięcia uwidocznił istotny problem społeczny. Nie umiemy radzić sobie z naszymi emocjami, nie jesteśmy tego nauczeni. Nie potrafimy rozpoznawać emocji, zarządzać nimi w odpowiedni sposób, nie wiemy, jak rozpoznać i zredukować napięcie, które pojawia się w organizmie pod wpływem stresu.

Zaburzenie lękowe to niewyrażone, uwięzione emocje, które manifestują się w ciele?

- W przeważającej liczbie przypadków tak, choć nie jest to takie proste i nie jest to jedyny powód. Jest osobowość lękowa - to człowiek, który funkcjonuje w życiu w sposób lękowy, unikający, wycofujący. Potem jest całe spektrum zaburzeń lękowych, lęk wolnopłynący, lęk paniczny, gdzie osiowym objawem jest lęk o różnym nasileniu i formie. Jest też lęk jako objaw towarzyszący chorobom somatycznym na przykład otępieniu, psychozie, uzależnieniu. Podsumowując, nadmierny lęk może występować w wielu zaburzeniach i chorobach. Jeżeli wyłączymy osobowość lękową, choroby somatyczne, to zostają zaburzenia lękowe, czyli popularnie zwane nerwice. Lęk występuje tu jako objaw osiowy - czyli podstawowy, wokół którego wszystko się "owija" (myśli, zachowania, objawy itp.)

Na początku mojej "przygody" z nerwicą lękową, czy, jak teraz się to prawidłowo określa, zaburzeniami lękowymi, byłam przerażona objawami somatycznymi, które sugerowały poważną chorobę. Miałam tachykardię, czyli bardzo szybkie bicie serca, kręciło mi się w głowie, miałam problemy z oddychaniem, piekło mnie całe ciało. Byłam pewna, że jestem chora, więc biegałam od lekarza do lekarza. Jak okazało się, że wyniki są w normie, nie mogłam uwierzyć, że te wszystkie objawy to moja psychika. Moja rodzina, na początku, też uważała, że wymyślam, przesadzam itd.

- Te wszystkie objawy fizyczne, których doświadcza osoba cierpiąca na zaburzenia lękowe, są realne. Przy nadmiernym poziomie lęku dochodzi do aktywacji układu hormonalnego, odpornościowego i nerwowego. Te wszystkie objawy, które pojawiają się w ciele, są wynikiem nadmiernej stymulacji tych trzech układów. Wszystkie te objawy są "aktywowane" emocjami, ale mechanizm ich jest fizyczny. Nikt sobie tych rzeczy nie wymyśla, one są prawdziwe. Cały organizm cierpi. Na przykład szybkie bicie serca, pocenie się jest realnym objawem nadmiaru adrenaliny i kortyzolu, czyli hormonów stresu oraz pobudzenia układu nerwowego. Zawroty głowy są realne, ponieważ są wynikiem hiperwentylacji, napięcia mięśni, ucisku na naczynia krwionośne, czy zaburzeń ukrwienia błędnika itp. Dodatkowo pobudzenia układu immunologicznego może prowadzić do nasilenia się atopowego zapalenie skóry.  Człowiek jest całością, bo psychika i ciało są ze sobą połączone przez te trzy układy.

Atak paniki jest stanem, w którym mamy poczucie, że umieramy. Jest to straszne przeżycie. Po ataku często boimy się wrócić w miejsce, gdzie go mieliśmy. Unikamy sklepów, komunikacji miejskiej, a nawet miejsca pracy. Pojawia się lęk przed lękiem. I wstyd, że to nas spotkało, poczucie, że jesteśmy słabi.

- Wstyd jest antropologicznie emocją, która chroni nas przed odrzuceniem przez grupę. To nasze zabezpieczenie przed zachowaniami, które nie są akceptowane. W tej sytuacji jest nieadekwatny i nasila lęk przed odrzuceniem. Gdyby osoba cierpiąca na zaburzenia lękowe, powiedziała, na przykład w pracy, że zmaga się z tym problemem i może zemdleć lub mieć inne objawy, to wtedy prawdopodobnie tych objawów mieć nie będzie. Bomba została rozbrojona, wszyscy wiedzą, więc napięcie znika. A jak znika napięcie, to nie będzie ataku paniki. Osoby cierpiące na zaburzenia lękowe zmagają się z lękiem przed odrzuceniem, ponieważ często brakowało akceptacji ich tak zwanych słabości (wrażliwości) w dzieciństwie. 

Bardzo mało mówi się o zaburzeniach lękowych, bo wstyd.... koło zamknięte. To wciąż temat tabu.

- Bardzo chciałbym, żebyśmy o tym więcej mówili. Marzy mi się akcja społeczna pod hasłem "Lęk to nie tchórzostwo". Lęk to komunikat jak żyć lepiej? Co zmienić? To wołanie o szczere relacje ze sobą i otoczeniem. Człowiek, który doświadcza lęku, z obawy przed odrzuceniem, zakłada maskę, buduje swój wizerunek jako osoby silnej albo wręcz cynicznej. Rośnie napięcie, presja. Zbyt długie pozostawanie w takim stanie grozi dekompresją, organizm na dłuższą metę tego nie wytrzyma. Dlatego właśnie swój poradnik zatytułowałem "Jak żyć z lękiem", a nie jak go zwalczyć, bo trzeba z nim rozmawiać, aby żyć lepiej.

Kiedy jest ten moment, że powinniśmy pójść do lekarza, zgłosić się po pomoc?

- Jak czujemy dyskomfort, który przeszkadza nam żyć w pełni, po swojemu. Każdego czasem boli gardło, ale nie z każdym bólem gardła idziemy do lekarza. Natomiast, jeżeli ten ból zaczyna nam bardzo przeszkadzać, to do lekarza idziemy. Tak samo jest z lękiem. Jeżeli przestajemy normalnie funkcjonować, zamykamy się w domu, lęk wyłącza nas powoli z życia, mamy problemy fizyczne, psychiczne, społeczne, to już znak, że trzeba sobie pomóc.

 I co wtedy? Leki, terapia?

- To są kwestie indywidualne. Lekarz o tym decyduje. Na pewno w każdym rodzaju zaburzenia psychoterapia to podstawa. Natomiast, jeżeli poziom lęku jest wysoki, organizm jest "rozkręcony", często potrzebne są leki. Natężenie objawów może być decydujące przy wyborze leczenia. Dodatkowo leki z grupy SSRI zwiększają plastyczność mózgu i ułatwiają zmianę terapeutyczną. Czasem, aby nauczyć się chodzić trzeba przez jakiś czas podpierać się kulą i nie jest to nic złego a wręcz przeciwnie. Podkreślam jednak, że to wspólna decyzja pacjenta i specjalisty, ale żeby ją podjąć, konieczna jest zawsze konsultacja. Najgorsza jest sytuacja, w której zaburzenia stają się częścią życia, a osoba zastyga i trwa w cierpieniu.

 Da się wyjść z zaburzeń lękowych?

- Zawsze można polepszyć znacznie komfort życia. Oczywiście jeżeli ktoś jest wrażliwy, ma predyspozycje genetyczne, środowiskowe, to w sytuacjach kryzysowych, ten lęk będzie się prawdopodobnie odzywać. To jest właściwość układu nerwowego, hormonalnego. Jak na przykład ktoś jest artystą i ma wysoką emocjonalność, to jej nie wyłączy, ona jest częścią jego osobowości. Musi nauczyć się rozpoznawać emocje, dać im dojść do głosu, wtedy zaburzenia lękowe nie będą zabierały mu życia. To jest proces, w którym nie chodzi o to, żeby wyzdrowieć, ale żeby zdrowieć. Szukać siebie i odnajdywać optymalny sposób funkcjonowania, który będzie najlepszy dla każdego z nas. "Życie jest po to, żeby pożyć".

Nerwica lękowa jest moją "przyjaciółką" od lat. Czasem potrafi dać nieźle w kość, ale czasem mnie wspiera i pomaga. Jak zaczynam czuć w ciele, że coś jest nie tak, rośnie mi tętno, słabo śpię, to staram się zatrzymać i posłuchać, co organizm chce mi powiedzieć. Jakie emocje mam nieprzepracowane, co mnie uwiera, co próbuję zamieść pod dywan.

-  Upierdliwa, ale przyjaciółka. Myślę, że parę osób uratowała przed poważniejszymi konsekwencjami, kazała im się właśnie zatrzymać, zwolnić i spojrzeć na swoje życie. Taka jest właśnie pierwotna funkcja lęku, to bodziec ostrzegający. Zaburzenia lękowe to w tej chwili problem społeczny, sygnał dla naszej cywilizacji do zdefiniowania naszych wartości. Żyjemy w świecie konsumpcjonizmu, w którym nie ma miejsca na prawdziwe relacje. Mam nadzieję, że oprzytomniejemy dzięki nerwicy.

Jak już tak mówimy o znajomościach to czy nerwica jest "dobrą koleżanką" depresji?

- Niestety. "Dziewczyny" bardzo się lubią. Niektórzy uważają, że w ogóle to jest trochę sztuczny podział, chociażby dlatego, że częściowo stosowane są te same grupy leków. Oczywiście rozpoznajemy depresje, zaburzenia lękowe oraz mieszane, ale w tym wszystkim moim zdaniem najważniejszy jest pacjent i jego cierpienie, dlatego trzeba o siebie zawalczyć za wszelką cenę niezależnie od diagnozy. W tej chwili prowadzone są badania genetyczne, mapuje się receptory, dzięki czemu będziemy mogli precyzyjnie dopasować leki do potrzeb pacjenta i może lepiej rozumieć genezę obu tych zaburzeń. Trzeba mieć nadzieję. Medycyna bardzo się rozwija i na pewno w leczeniu zaburzeń lękowych i depresji będziemy coraz skuteczniejsi.

Prowadzi pan w mediach społecznościowych grupy wsparcia, nagrywa filmiki z cennymi zagadnieniami dotyczącymi zaburzeń lękowych. Kilkadziesiąt tysięcy osób może dzielić się własnymi doświadczeniami, wspierać, mieć poczucie przynależności...

-  Tak. Grupa na Facebooku nazywa się "Gra o trochę lepsze życie" i jest miejscem wzajemnego wsparcia i wymiany doświadczeń na temat zdrowienia i radzenia sobie z zaburzeniami lekowymi i depresją. Podkreślam słowo "trochę" bo potrzebne są małe kroki, aby czuć się lepiej, pokonując lęk poprzez konfrontację z jednej strony i ucząc się rozmowy z nim, z drugiej. Zapraszam wszystkich. Jestem szczęśliwy, że założyłem tę społeczność. Pomagając innym, sam ładuję energią moje życiowe akumulatory, ponieważ nadanie sensu swojemu życiu jest jednym z kluczowych leków na lęk i depresję. Jestem za to wdzięczny i zmotywowany do dalszego edukowania na temat zaburzeń lękowych i depresji. Boimy się tego czego nie znamy i nie rozumiemy. Wierzę, że kiedy odczarujemy temat nerwicy, będzie to dobre dla nas wszystkich - zabieganych i wystraszonych ludzi. Wierzę, że zrozumiemy, co jest w życiu najważniejsze i naprawimy choć trochę nasz świat. Wierzę, że nie jest za późno.

Marcin Matych - psychoterapeuta ericksonowski, lekarz medycyny oraz doradca psychospołeczny i rodzinny. Zajmuje się kompleksowym leczeniem zaburzeń nerwicowych. Ma holistyczne podejście do człowieka i jego cierpienia, w którym umysł, emocje i ciało stanowią naturalną całość, będącą w relacji z otoczeniem. Należy do Sekcji Naukowej Psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. W mediach społecznościowych jako Dr Nerwica popularyzuje wiedzę o zaburzeniach lękowych i sposobach na radzenie sobie z nimi.