Reklama

Podobno tradycja to rzecz święta... ale warto wiedzieć, skąd się wzięła i jak w ogóle powstała. Wiadomo przecież, że nie od zawsze ludzkości towarzyszyły nazwiska. Najpierw były tylko imiona, następnie przydomki i dopiero później właśnie nazwiska jako ten dodatkowy element naszej tożsamości. 

W Polsce pojawiły się one dopiero w późnym średniowieczu - nosiła je wówczas tylko szlachta. Ostatecznie prawny obowiązek posiadania nazwiska wprowadzono dopiero w XIX wieku, kiedy to jeszcze prawa kobiet pozostawiały wiele do życzenia... 

Reklama

Przyjęcie przez kobietę nazwiska (lub wcześniej przydomku) męża było związane z przejęciem opieki nad nią i jej finansami. Dawniej mężatki nie mogły samodzielnie zawierać umów, posiadać nieruchomości, czy też zakładać własnych firm. Sytuacja zmieniła się dopiero na przełomie XIX i XX w. wraz z ruchami emancypacyjnymi. Teraz sytuacja jest już zupełnie inna, ale prawo jest prawem, a tradycja tradycją i nie tak łatwo się od niej uwolnić, nawet gdyby ktoś chciał. Temat nie jest to jednak tylko polski, bo procedura zmiany nazwiska po ślubie jest znana na całym świecie, chociaż z różnym stopniem popularności. W większości przypadków to kobieta rezygnuje ze swojego dotychczasowego nazwiska i przyjmuje nazwisko męża. Niemniej jednak warto zauważyć, że zwyczaje te są związane z kulturą danego kraju, a nie z wymogiem prawnym. Częściej wynikają z tradycji i pragnienia utworzenia spójnej rodziny niż z obowiązku.

Nie tylko Polska

Jednym z krajów, gdzie zmiana nazwiska po ślubie jest nadal bardzo popularna, są Stany Zjednoczone, mimo że już w 1925 roku pojawiła się tam odważna panna młoda, a konkretnie Doris Fleischman, która jako pierwsza kobieta nie chciała przyjąć nazwiska męża. Za nią tłumy jednak nie poszły, bo wciąż, według statystyk, ponad 70 proc. Amerykanek postanawia przyjąć nazwisko małżonka. Aktualnie nawet więcej niż w latach 70. i 80., gdy pozostanie przy nazwisku panieńskim uważano za gest feministyczny. 

W krajach azjatyckich, takich jak Korea Południowa czy Japonia, tradycja zmiany nazwiska jest mniej powszechna. Tam zdecydowana większość kobiet zachowuje swoje nazwiska panieńskie ze względu na silną więź z rodziną. Możliwość zmiany oczywiście mają, ale nie korzystają z niej tak często jak Amerykanki. 

Wróćmy jednak zza oceanu i spójrzmy, jak to wygląda w Europie. I tak na przykład Hiszpanki czy Portugalki nie zmieniają nazwisk po ślubie, bo rodząc się dziedziczą dwa - po ojcu i matce, a nazwiska rodowe są tam niezwykle szanowane. Grecja poszła o krok dalej i od 1983 r. mieszkające tam kobiety mają wręcz obowiązek zachowania własnego nazwiska. Włoszki również są do tego niemal zobligowane, bo prawo takich zmian po prostu dla nich nie przewiduje. Inaczej sytuacja wygląda w Wielkiej Brytanii. Tam, niemal 90 proc. kobiet decyduje się po ślubie przyjąć nazwisko męża. Proporcje są więc mniej więcej takie, jak aktualnie w Polsce. 

Prawo i tradycja

Prawnie, w XX wieku, zmieniało się to tak: do lat 60. kobieta możliwości miała tylko dwie - musiała wybrać między przybraniem nazwiska męża lub dodaniem go do panieńskiego, dopiero od drugiej połowy lat 70. miała opcję trzecią, a więc pozostanie przy swoim dotychczasowym nazwisku i - co więcej - mąż mógł albo przyjąć nazwisko żony, albo dodać je do swojego. Mimo to, w czasach PRL-u praktyka zmiany nazwiska przez kobietę po ślubie była bardzo popularna, często była wręcz oczekiwana przez społeczeństwo. Presja z tym związana była widoczna również w oficjalnych dokumentach i administracji państwowej.

Pod koniec lat 90. wprowadzono kolejną zmianę w przepisach, dzięki której do dziś zarówno kobieta, jak i mężczyzna, mogą swobodnie zadecydować o wyborze nazwiska, jego zmianie lub dowolnej kombinacji. Od tego czasu minęły już blisko trzy dekady, na ślub decydujemy się coraz później (kobiety średnio w wieku 28 lat, mężczyźni - 30), więc przed wejściem w małżeństwo osiągamy więcej, rozwijamy swoją karierę zawodową, budujemy pozycję, tożsamość i rozpoznawalność pod własnym nazwiskiem. I dlatego coraz częściej pojawia się dylemat: co zrobić? Większość kobiet rozwiązuje go, podążając za tradycją.

- To wynika z tradycji i z tego, że babcia tak robiła, mama też, to i córka tak zrobi. Z drugiej strony, wiele kobiet ma trudność ze zrezygnowaniem ze swojego nazwiska lub po prostu nazwisko panieńskie bardziej im się podoba. Wtedy albo wybierają opcję dwuczłonową, albo pozostają przy swoim. Wiele kobiet mówi o utracie tożsamości. Zawsze była Anią Malinowską, a teraz ma być Kowalską. To jest dla wielu z nas trudne. Tu wszystko zależy od indywidualnych preferencji i oczywiście im bardziej niezależna i autonomiczna jest kobieta, tym łatwiej zdecyduje się na taką opcje - wyjaśnia psycholog, Magdalena Chorzewska.

Rzeczywiście powoli to się zmienia i kobiety coraz częściej podejmują decyzję o zachowaniu po ślubie nazwiska panieńskiego. Najczęściej widoczne jest to w dużych miastach i wśród kobiet z wyższym wykształceniem.

Powody takiej decyzji mogą być różne - od pragnienia utrzymania własnej tożsamości, silnej pozycji zawodowej po praktyczne powody, takie jak ograniczenie formalności związane z urzędową zmianą nazwiska. Do tego odchodzą też zmiany społeczne, jak walka o równość płci, postęp w zakresie praw kobiet, pragnienie zachowania własnej niezależności.

I tak na przykład pani Klaudia, z domu Wolniewicz, doktor nauk społecznych, ze swojego nazwiska zrezygnować nie chciała.

- Zdecydowałam do swojego nazwiska dodać nazwisko męża, tj. Slomka i zostać panią Wolniewicz-Slomką. Chciałam przyjąć nazwisko męża i w ten sposób podkreślić zmianę stanu cywilnego oraz utworzenie nowej rodziny. Jednocześnie, jako osoba pracująca naukowo, nie chciałam zrezygnować z nazwiska panieńskiego, pod którym miałam już wówczas opublikowanych kilka artykułów naukowych, i ich "stracić".

Oczywiście dostrzega i plusy i minusy takiej decyzji:

Mimo że wiele kobiet nosi podwójne nazwisko, to wciąż należy to do rzadkości i wydaje mi się, że szybciej zapadam ludziom w pamięć, co traktuję jako niewątpliwą zaletę posiadania dwuczłonowego nazwiska. Minusem jest jednak to, że moje nazwisko jest długie i skomplikowane. (śmiech) Skomplikowane, ponieważ jestem Slomką przez "l", a nie "ł", jakby nakazywała logika. Oznacza to, że w każdej formalnej sytuacji, gdy podaję moje nazwisko i /lub nazwisko naszej córki, bo ona też nosi dwuczłonowe nazwisko, zajmuje to mnóstwo czasu.

Pozostanie przy swoim nazwisku popularne jest oczywiście w showbiznesie. Kobiety mają już zbudowany wizerunek pod swoim nazwiskiem panieńskim, na który często pracowały wiele lat, więc jego zmiana mogłaby wpłynąć na trudności z identyfikacją, a później - przełożyć się choćby na zlecane projekty, reklamy i tak dalej. Przy swoim panieńskim nazwisku pozostały m.in. Małgorzata Kożuchowska (mąż Bartłomiej Wróblewski), Małgorzata Socha (mąż Krzysztof Wiśniewski) czy Justyna Steczkowska (mąż Maciej Myszkowski). Na pozostanie przy nazwisku panieńskim zdecydowała się również Aleksandra Kwaśniewska, która w 2012 poślubiła Kubę Badacha i pytana o powody takiego rozwiązania od początku otwarcie przyznawała w wywiadach (m.in. w rozmowie z Magdą Mołek), że zmianę nazwiska uważa za przejaw patriarchatu i utratę tożsamości:

"Kiedy oderwiemy to od tradycji i od tego, że tak po prostu jest i zawsze było, i zastanowimy się nad tym tak na sucho, to przecież to jest strasznie dziwne. Bo to znaczy, że kobieta tak jakby nie ma własnej tożsamości. Ona najpierw jest dookreślana jako córka swojego ojca, a potem jako żona swojego męża. (...) To jest mega dziwne, że całe życie nazywasz się jakoś tam, po czym stajesz przed ołtarzem i od teraz jesteś nie Ola, tylko Kasia. No bo właściwie to nazwisko było częścią ciebie przez tyle lat" - mówiła Aleksandra Kwaśniewska.

Razem niejedno ma imię

Kompromisem pomiędzy tradycją a zachowaniem własnej tożsamości wydaje się być opcja podwójnego nazwiska - połączenie panieńskiego z tym od męża. Tak jest w przypadku Pauliny Sykut-Jeżyny, żony Piotra Jeżyny, Mariny Łuczenko-Szczęsnej, żony Wojciecha Szczęsnego czy Sary Mannei-Boruc, żony Artura Boruca. Są jednak gwiazdy, które po ślubie po prostu przyjęły nazwisko męża, m.in. Magda Gessler, Dorota Wellman czy Anna Lewandowska, i to właśnie z tymi nazwiskami stały się popularne.

Kiedy jednak już popularność się ma, to decyzja o zmianie nazwiska może wywołać lawinę krytyki i tak też się stało w przypadku Jennifer Lopez, która w lipcu ubiegłego roku wzięła ślub z Benem Affleckiem i oficjalnie zmieniła nazwisko na Jennifer Lynn Affleck. Fani głośno i bezpośrednio wyrażali swoje rozczarowanie, dlatego artystka na łamach Vogue’a wyjaśniła powody takiego kroku:

"Uważam, że to bardzo romantyczne. Zrobiłam to dla siebie. Dla świata pozostanę przecież Jennifer Lopez. Ale moim prawnym nazwiskiem będzie Affleck, ponieważ połączyliśmy się w jedno. Jesteśmy mężem i żoną. Jestem z tego dumna. Nie sądzę, żeby to był problem" - wyjaśniała aktorka.

"W jedno" można jednak łączyć nazwiska na wiele sposobów, nie mniej romantycznych, bo jest przecież jeszcze jedna opcja - to mężczyzna przyjmie nazwisko swojej małżonki lub chociaż doda je do swojego. Tak się też stało w przypadku wspomnianego już małżeństwa Wolniewicz-Slomka. Para od początku zakładała, że po ślubie oboje będą mieć podwójne nazwisko. Dyskusja toczyła się tylko wokół tego, czy będzie to "Wolniewicz-Slomka" czy "Slomka-Wolniewicz". Zostało Wolniewicz-Slomka, bo po prostu lepiej brzmi. Dla Daniela, męża Klaudii, taka decyzja nie była ani dziwna ani problematyczna:

- Decyzja była dla mnie naturalna. Mieliśmy po ślubie stworzyć jedną rodzinę i nie wyobrażałem sobie tego inaczej, niż posiadając takie samo nazwisko co żona i przyszłe dzieci - opowiada.

To, co było dla niego najtrudniejsze w związku z tą zmianą, to sprawy urzędowe, bo zmieniając nazwisko, trzeba zmienić wszystkie dokumenty i to oczywiście dotyczy zarówno pań, jak i panów. Trzeba więc zaplanować zmianę dowodu osobistego, paszportu, prawa jazdy, dowodu rejestracyjnego i zaktualizować swoje dane we wszystkich miejscach, w których są one wykorzystywane, np. w bankach.

- To była najtrudniejsza część tej całej decyzji. Ponieważ jestem obcokrajowcem i proces zmiany nazwiska zdalnie trwał kilka lat, podczas których często musiałem nosić ze sobą kopię aktu małżeństwa na wypadek rozbieżności nazwisk. Do tej pory są instytucje, które posługują się moim poprzednim nazwiskiem - relacjonuje Daniel.

I dodaje, że w życiu codziennym jest już o wiele łatwiej, a czasem nawet nieco zabawnie:

- Począwszy od tego, że wiele osób nie wie i pyta mnie, jak odmienia się moje nazwisko poprzez fakt, że przez to nazwisko mylą się i mają mnie za Polaka. Ogólnie posiadanie podwójnego nazwiska przez mężczyznę jest rzadkością i często wywołuje u rozmówców ciekawość. Historia przyjęcia nazwiska żony często spotyka się z pozytywnymi reakcjami, a ludzie zdają się mieć mnie za bardzo postępową osobę z tego powodu. Tylko mój dziadek narzekał, że z nowym nazwiskiem nie może mnie znaleźć na Facebooku.

Przyjęcie nazwiska żony przez mężczyznę nie jest jednak popularnym rozwiązaniem, a badania pokazują, że społeczne oczekiwania i siła tradycji odgrywają tu ogromną rolę.

- Najczęściej to kobieta przyjmuje nazwisko męża, jeśli ktoś więc wybiera inną opcję, to jest postrzegany często jako ktoś "inny". Czasem zaczyna się szukanie drugiego dna w stylu: "namówiła go", "jest pantoflem, bo zrezygnował ze swojego nazwiska". W tym, że mężczyzna przyjmie nazwisko żony, nie ma absolutnie nic dziwnego, jednak dla wielu osób, głównie dla starszego pokolenia, zrozumienie tego jest po prostu trudne. Także dla rodziny, której zależy na przedłużeniu rodu, a nagle się okazuje, że syn, który nazywa się Kowalski, będzie się teraz nazywał na przykład Iksiński i jego dzieci też. Jest to dla nich ważne. W oczach innych osób może to być niemęskie, może to być pewnego rodzaju degradacja, ale to wynika wyłącznie z przekonań społecznych i kulturowych. Tu wiele się jeszcze musi zmienić w mentalności całego społeczeństwa - wyjaśnię psycholog Magdalena Chorzewska.

Zmiana nazwiska po ślubie jest więc kwestią bardzo indywidualną, ale na szczęście jest tu pełna dowolność. Trzeba oczywiście po prostu przemyśleć wszystkie za i przeciw i znaleźć najlepsze rozwiązanie i dla mężczyzny i dla kobiety.