Reklama

"Fenomen zainteresowania - nazwijmy to ogólnie - "prawem karnym", wynika z natury człowieka. My ludzie, jako gatunek ludzki, mamy wręcz biologiczną potrzebę kontaktu z niebezpieczeństwem" - zauważa Wojciech Chmielarz, dziennikarz i autor kryminałów. "Przez większą część naszej historii żyliśmy w stanie permanentnego niebezpieczeństwa: najpierw baliśmy się, że tygrys na nas wyskoczy, a potem baliśmy się, że będzie jakaś wojna. Współcześnie tę potrzebę kontaktu z niebezpieczeństwem staramy się zaspokoić w jakiś inny sposób, czyli właśnie śledząc seriale kryminalne, czytając kryminały czy reportaże true crime". Tę skłonność widać w bardzo bezpiecznych państwach skandynawskich, gdzie rynek kryminałów rozwija się najlepiej. Tymczasem w Meksyku, gdzie dzieją się często straszne rzeczy, kryminał jako gatunek właściwie nie istnieje.

"Szukamy adrenaliny, nasze ciało szuka adrenaliny, nasz mózg szuka adrenaliny, a nic tak nie przyprawia o dreszcze jak świat ludzi "spod ciemnej gwiazdy". Zło jest zawsze atrakcyjniejsze niż dobro, fascynacja człowieka złem i przestępstwem jest odwieczna" - zauważa prof. Piotr Girdwoyń, nauczyciel akademicki, adwokat, specjalista prawa karnego i kryminalistyki. "Fajnie jest się porównywać, że ja nie jestem taki zły, jak ten tutaj pokazany, że ja żyję zgodnie z pewnymi normami".

Reklama

Zainteresowanie prawem karnym to nie tylko naturalna potrzeba kontaktu z niebezpieczeństwem czy ciemną stroną człowieka. Według Marcina Wrońskiego, autora powieści kryminalnych, wynika to również z naszej powszechnej potrzeby podglądania - "interesuje nas, z kim sąsiad ma romans, ale też kogo sąsiad zabił". 

Najnowsze wydanie Tygodnika co sobotę w Twojej skrzynce. Zapisz się do newslettera >>

Od setek lat, od publicznych egzekucji złodziei, przez średniowieczne procesy czarownic, aż po czasy współczesne, widać w nas powszechną potrzebę oglądania tych najbardziej ekstremalnych zachowań. Na przykład w latach 70. ogromne zainteresowanie wywołał proces "wampira z Zagłębia" - seryjnego mordercy, za którego uznano Zdzisława Marchwickiego. Mimo że rozprawy odbywały się w sali mieszczącej 800 osób, brakowało miejscówek. Według dr Joanny Strojer-Polańskiej, kryminologa ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej - "interesujemy się takimi sprawami, bo interesuje nas człowiek jako taki, więc szukamy odpowiedzi na pytanie, jakie okoliczności powodują, że popełnia on przestępstwo".

To zainteresowanie widać również w sieci. Blog "Dogmaty Karnisty" w social mediach śledzi liczne grono wiernych followersów. Jego autor dr hab. Mikołaj Małecki uważa, że fascynujące jest przede wszystkim to, że te zbrodnie popełniają ludzie. "Inni ludzie muszą coś z tym zrobić, na przykład wykryć, kto jest sprawcą przestępstwa. My chcemy zrobić coś z tym człowiekiem, który wyrządził zło. On jest problemem, bo może być nadal groźny. Chcemy się zemścić. Chcemy żeby odpokutował. Z drugiej strony jest też ofiara, jej cierpienie i cierpienie osób najbliższych". Mikołaj Małecki zwraca też uwagę na pewnego rodzaju paradoks. "Mamy ten komfort, że obserwujemy wydarzenia z bezpiecznej odległości, siedząc w fotelu, niby są one odległe, ale w rzeczywistości mogą się przydarzyć każdemu, bo prawo karne jest wszędzie. Straszne jest właśnie to - mówi - jak łatwo popełnić przestępstwo i jak łatwo stać się pokrzywdzonym przestępstwem. A to pociąga za sobą poważne konsekwencje: można stracić życie jako ofiara wypadku i - w pewnym sensie - stracić życie jako sprawca, który idzie do więzienia na długie lata".

Eksperci od kryminologii i kryminalistyki wskazują na przestępstwa, które budziły, budzą i będą budzić emocje, bez względu na to w jakich czasach żyjemy. Najczęściej w kręgu zainteresowań opinii publicznej są zabójstwa, a zwłaszcza te - jak podkreśla Piotr Girdwoyń - popełnione z zazdrości. Bardzo frapujące są również zaginięcia. Nie wiemy bowiem, co się rzeczywiście wydarzyło, a mogło się wydarzyć wszystko: zabójstwo, ucieczka, motyw seksualny - zauważa Joanna Strojer-Polańska. "Nie wiemy, a chcemy wiedzieć, mamy w sobie taką ciekawość". Szczególnie elektryzują opinię publiczną zaginięcia dzieci. Ludzie się angażują, bo solidaryzują się z ofiarą, potępiają sprawcę i w ten sposób demonstrują swój brak przyzwolenia na takie zachowania w przyszłości. Wreszcie nasze poruszenie wywołują sprawy, w których sprawcy przestępstwa nie wykryto, sprawca nie został ukarany, albo kara jest niewspółmierna do czynu. Zdaniem Wojciecha Chmielarza te sprawy wywołują aż tyle emocji, gdyż taki stan rzeczy zaburza nasze poczucie moralności świata, w którym mordercę - bez względu na okoliczności - powinna spotkać sprawiedliwa kara.

Przeciętny obserwator zna świat przestępców i stróżów prawa najczęściej z przekazu medialnego lub powieści kryminalnej. W prawdziwym życiu kryminalno-prawnym niespodziewane zwroty akcji czy ekstranowoczesne techniki śledcze są rzadkością. Piotr Girdwoyń, czytając kryminały oraz oglądając filmy kryminalne, dostrzega wiele uproszczeń - "zatrzymywania czy badania kryminalne śladów nie są wykonywane tak jak powinny być wykonywane. Czynności przesłuchania są dokumentowane właściwie na jednej kartce, prowadzi się jakieś rozmowy z osobą podejrzaną, których normalnie nie powinno się prowadzić. Gdybyśmy chcieli zrobić serial kryminalny jeden do jednego, to nikt by go nie oglądał, gdyż czynności formalnych byłoby bardzo dużo. W rzeczywistości procesy karne toczą się długo dłużej i w gruncie rzeczy są dosyć nudne". Śledząc głośny proces sądowy, widzowie widzą tylko wyrok jako jego efekt finalny. Trzeba mieć świadomość, jak długo taki proces trwa i jak w gruncie rzeczy trudno jest wydać taki wyrok. Poprzedza go szereg czynności, które w ogólnym rozliczeniu nierzadko nic nie wnoszą do sprawy. Na sali sądowej nie gra muzyka - relacjonuje Piotr Girdwoyń ze swojej praktyki adwokackiej. "Nikt nie wie, czy jak wchodzi świadek to, czy ta muzyka zagra, czy może będzie to świadek, który nic nie pamięta. Natomiast, gdy w filmie świadek wchodzi na salę, to już widzimy, że coś się będzie działo".

Ci, którzy z autentyzmem prawa karnego mają na co dzień styczność zaznaczają, że najbardziej intrygujące i medialnie kontrowersyjne zbrodnie zdarzają się w praktyce najrzadziej. - Te zbrodnie, które my lubimy oglądać: seryjni mordercy, szczególnie przemyślni zbrodniarze, demony zła, to nawet nie jest procent, to jest promil przestępstw - mówi Marcin Wroński. - Pamiętajmy również, że pewne czyny karalne z biegiem czasu nie są już uznawane za przestępstwa (depenalizacja czynu), a co za tym idzie, przestają wywoływać emocje. Na ich miejsce pojawiają się nowe, jak na przykład przestępstwa w sieci. - Dziś nie trzeba napadać na pociąg ze złotem, lecz wystarczy po śniadaniu, w koszuli z kołnierzykiem, "kulturalnie" włamać się na konto bankowe - podsumowuje Mikołaj Małecki.

Publicystyka kryminalna, stworzona prawie cztery wieki temu, była sukcesem, gdyż demaskowała przestępstwa nie tylko biednych, ale i bogatych, pokazując tym samym równość ludzi wobec prawa karnego. Być może to właśnie ludzka potrzeba równości i sprawiedliwości powoduje, że mimo zmieniającego się świata, przestępstwa niezmiernie nas fascynują, i chociaż straszne... są dla nas niegroźną rozrywką.