Reklama

Public Domain Day to święto, o którym pierwsze wzmianki pojawiają się w 2004 roku w wypowiedziach Wallace’a McLeana, kanadyjskiego działacza domeny publicznej. Najłatwiej można podsumować ją jako swego rodzaju nasze wspólne dobro. Nasze, bo należące nie tylko do jednego społeczeństwa, a wręcz całej ludzkości. Wedle "Manifestu domeny publicznej" opublikowanej przez konsorcjum "Communia", które zajmuje się tym pojęciem w świecie cyfrowym, domena publiczna jest niczym pierwotny surowiec, na bazie którego wytwarzamy "nową wiedzę i dzieła kultury". Kolejnym pokoleniom zapewnia kulturowy start, a dzięki zmianom, przetwarzaniu czy inspiracjom kultura wciąż potrafi zachwycać i wcale się nie nudzi.

Jak przypomina dr Aleksandra Sewerynik - radca prawny z kancelarii Hasik Rheims i Partnerzy, hrp.pl - w prawie europejskim prawa autorskie dzielą się na prawa osobiste, chroniące więź twórcy z utworem, oraz majątkowe, czyli chroniące interesy ekonomiczne twórcy - by twórca mógł zarobić na korzystaniu z utworu. Osobiste prawo do utworu nie wygasa nigdy, bo to tak, jakby usunąć jego nazwisko czy pseudonim z pola "autor". Łączy się z tym także dbanie o to, by utwór był eksploatowany rzetelnie, czyli nie korzystano z niego np. w kontekście reklamowym. Inaczej jest natomiast z prawami majątkowymi, które są ograniczone w czasie. Gdy mija wskazany w ustawie danego kraju czas ochrony, trafiają do wspomnianej już domeny publicznej. Wtedy korzystający z dzieła nie muszą uzyskiwać licencji, czy też płacić za taką możliwość.

Reklama

Domena publiczna oczywiście nie dotyczy jedynie zagranicznych dzieł. Polskie prawo także jest skonstruowane w taki sposób, by należycie chronić twórców, ale w pewnym momencie pozwolić na korzystanie z ich dzieł wszystkim.  - W Polsce co do zasady ochrona majątkowa autora trwa przez całe jego życie i siedemdziesiąt lat po jego śmierci. Co ważne, czas przejścia do domeny publicznej nie jest liczony od dnia śmierci danej osoby, ale od początku roku następującego po roku, w której zmarła, czyli zawsze 1 stycznia. Dlatego też 1 stycznia 2024 r. do domeny publicznej trafiły dzieła osób zmarłych w przeciągu całego 1953 roku - tłumaczy dr Sewerynik. I dodaje, że każde kolejne opracowanie utworu (czyli jego przeróbka czy tłumaczenie), także jest chronione przez prawo autorskie na kolejne 70 lat od śmierci jego twórcy. - Takie dzieło stanowi odrębny utwór w rozumieniu prawa autorskiego, przez co oddzielnie biegnie również czas jego ochrony majątkowej. Jeżeli na przykład ktoś przetłumaczy na nowo dzieła Szekspira na język polski, to ten przekład będzie chroniony przez całe życie tłumacza i 70 lat po jego śmierci. Oczywiście oryginał w języku angielskim pozostanie w domenie publicznej - wyjaśnia.

- W praktyce korzystanie z utworów należących do domeny publicznej odnosi się przykładowo do tworzenia sequeli książek czy komercyjnego wykorzystania replik malowideł, co do których wygasły autorskie prawa majątkowe (np. na takiej zasadzie znane marki sprzedają koszulki z obrazami sławnych malarzy) - dodaje.

Od stycznia każdy ma w domu własną Myszkę Miki

W 2024 roku Public Domain Day był wyjątkowy. Od 1 stycznia wszyscy staliśmy się właścicielami m.in. filmu "Cyrk" Charliego Chaplina, a także kultowych kompozycji jak "Let’s Do It (Let’s Fall In Love)" Cole’a Portera, czy "I Wanna Be Loved By You" (w wersji z musicalu "Good Boy"), które w 1959 roku swoją wersją spopularyzowała Marilyn Monroe. Najważniejszym wydarzeniem było chyba jednak włączenie do domeny publicznej jednego z pierwszych, ważnych symboli rozwoju kina, czyli postać słynnej Myszki Miki z filmu "Parowiec Willie" z 1928 roku. W zaledwie siedmiominutowym czarnobiałym filmie główną postacią została niepozorna mysz. Lata później zna i kocha ją cały świat. Po 95 latach od debiutu na ekranie legendarna myszka ma szansę dokonywać kolejnych przełomów - właśnie za sprawą domeny publicznej. Ale najpierw jak to w ogóle możliwe, że elementy kultury mogą stać się własnością wszystkich? - W USA prawa autorskie co do zasady wygasają po upływie 70 lat od śmierci autora lub po 95 latach od publikacji utworu, w zależności od tego, który z terminów upływa jako pierwszy - tłumaczy dr Aleksandra Sewerynik. Do domeny publicznej aktualnie należą więc wszystkie produkcje wydane przed 1928 rokiem, czyli m.in. legendarny "Nosferatu" (1922), "Metropolis" (1927) czy "Podróż na Księżyc" (1902).

Warto jednak zwrócić uwagę, że z początkiem 2024 roku do domeny publicznej trafiła Myszka Miki znana z tego konkretnego filmu - nie oznacza to, że od teraz każdy może wykorzystywać jakikolwiek znany wizerunek słynnego gryzonia, a tylko ten jeden z produkcji wydanej w latach 20. XX wieku.  - Pomimo tego, że Myszka Miki w tej wersji jako utwór jest już w domenie publicznej, korzystanie z tej grafiki oraz samej nazwy ‘Myszka Miki’ jest  w praktyce znacznie utrudnione, ponieważ chronią je inne prawa własności intelektualnej. Disney Enterprises, Inc. jest właścicielem praw ochronnych do znaków towarowych m.in. takich jak ‘MICKEY MOUSE’ czy właśnie wizerunek tej postaci znany ze ‘Steamboat Willie’, także na terenie Unii Europejskiej - mówi dr Sewerynik.

Myszka Miki z krótkometrażowej produkcji może być więc przerabiana w każdy sposób - jak tylko przyjdzie do głowy nowym twórcom. Nie oznacza to jednak, że każdy człowiek nabywa prawo do wypuszczania na rynek na przykład serii produktów sygnowanych nazwą postaci. - Na przykład nie można zaprojektować opakowania żelków z wizerunkiem Myszki Miki lub nazwać te żelki ‘Myszki Miki’, ponieważ będzie to prowadziło do naruszenia prawa ochronnego do znaku towarowego - tłumaczy prawniczka.

Domena publiczna, czyli strumień niekończących się inspiracji

Kultura jak historia - kołem się toczy - a w momencie wejścia Mikiego do domeny publicznej, twórcy horrorów ogłosili, że nagrali już nowy slasher. Główną rolę odgrywa w nim disnejowski symbol, tyle, że w wersji... groźnego zabójcy. Od razu przekazano też, że powstaje gra komputerowa, a w niej rolę złoczyńcy pełnić będzie także kochana przez publikę na całym świecie mysz. Wyglądać będzie jednak identycznie jak ten czarnobiały Miki z "Parowca Willie". Podobnie stało się przed rokiem, gdy do domeny trafił Kubuś Puchatek - tak narodził się zdaniem krytyków najgorszy horror w historii, czyli film "Puchatek: Krew i miód". Z pewnością nie tylko o takie przerabianie kultury chodzi osobom popierającym domenę publiczną, ale wielu twórców nastawionych na prędki zysk będzie chciało wykorzystywać utwory właśnie w ten dość kontrowersyjny i skrajny sposób.

Należy spojrzeć na to także w inny sposób. Gdy Walt Disney w 1940 roku stworzył film animowany "Pinokio", żyjący wówczas ludzie zdawali sobie sprawę, że powstał on na bazie popularnej serii powieści "Pinocchio" Carla Collodiego, która powstała w latach 1881-1883. Sam Disney stworzył wyjątkową, przepiękną animację, na której wychowały się całe pokolenia - jednocześnie czerpiąc inspirację z książki. W podobny sposób powstawały kultowe filmy, seriale czy sztuki teatralne o przygodach Sherlocka Holmesa, Draculi czy też Frankensteina. Obecność w domenie publicznej pozwoliła czerpać wręcz bez granic. Nie inaczej było też z produkcją "Duma i uprzedzenie", która powstała na bazie powieści Jane Austen - na jej bazie powstało co najmniej 11. adaptacji filmowych i seriali.

Jeśli chodzi o polską domenę publiczną, to w samym 2024 roku wzbogaciła się o dzieła m.in. Juliana Tuwima ("Lokomotywa", "Ptasie radio", "Słoń Trąbalski" czy "Pan Hilary"), Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego ("Teatrzyk Zielona Gęś") i Kornela Makuszyńskiego ("Szatan z siódmej klasy" czy "O dwóch takich, co ukradli księżyc"). Wiele osób nie wie jednak, że może korzystać za darmo z dobrobytu, jakie daje kultura.

Wszystko jest dla ludzi

Powstało wiele stron internetowych, za pośrednictwem których każdy człowiek może korzystać z dóbr kultury dostępnych w ramach domeny publicznej. Wśród najpopularniejszych są m.in. Internet Archive (archive.org), Digital Public Library of America (DPLA), Europeana czy Project Gutenberg. Istnieje także kilka polskich źródeł, jak Polona (cyfrowa biblioteka Narodowej Biblioteki Polskiej) czy najbardziej rozpoznawalne Wolne Lektury. I choć czasem może zabrzmieć to jak żart, to tak - są dostępne za darmo i dla każdego. Jest jednak kilka warunków.

- Uprawnienie wynikające z domeny publicznej nie jest ograniczone na niczyją rzecz, zatem skorzystać mogą z niego zarówno osoby fizyczne (wszyscy ludzie), osoby prawne (m.in. spółki prawa handlowego, jednostki samorządu terytorialnego czy nawet Skarb Państwa), jak i jednostki nieposiadające osobowości prawnej, którym ustawa przyznaje zdolność prawną (np. wspólnoty mieszkaniowe) - mówi dr Aleksandra Sewerynik. Należy jednak pamiętać, że przy korzystaniu trzeba koniecznie oznaczyć jego autora oraz źródło, z którego materiał pochodzi.

Jak jednak dodaje ekspertka, chęć wykorzystania danego utworu w celach komercyjnych (np. na opakowaniu produktu), wymaga dodatkowego sprawdzenia, czy nie jest on zarejestrowanym znakiem towarowym. - A jeżeli jest, to w jakich klasach i na jakim terytorium - mówi.

Czy spadkobierca może zatrzymać dzieło dla siebie?

Do domeny publicznej trafiają wszystkie utwory, bez wyjątku. Uznano, że o wiele lepsze dla społeczeństwa skutki będzie mieć równy i wolny dostęp do dzieł kultury. Choć nie wydaje się, żeby horror o Myszce Miki wniósł wiele pozytywnego, to bezsprzecznie - jest to szansa dla rozwoju. - W omawianym kontekście uznano, że dobrem przeważającym nad monopolem ekonomicznym twórców i ich spadkobierców jest rozwój nauki i kultury z wykorzystaniem cudzych dzieł, który może być pożyteczny dla ogółu społeczeństwa. Stąd obiektywnie domena publiczna powinna być postrzegana jako zjawisko pozytywne - wyjaśnia dr Sewerynik.

Z perspektywy spadkobiercy utworów takie działanie może nie być do końca korzystne. Kultura, którą tworzymy wszyscy, jest jednak na tyle ważna w codziennym życiu, że w pewnym momencie przychodzi czas, by twórca kultury "odpłacił się" jej odbiorcom. - Interes publiczny wymaga, by po czasie, w którym autor może wystarczająco zmonetyzować swój utwór, został on przekazany społeczeństwu do swobodnego korzystania. Ma to na celu zapewnienie możliwości bardziej swobodnego rozwoju kultury i sztuki - mówi ekspertka.

Jak przypomina moja rozmówczyni, spadkobiercy mogą zawsze skorzystać z ochrony dzieła, jaką daje zarejestrowanie znaku towarowego. Takie działanie nie chroni jednak przed korzystaniem z utworu, do którego prawa wygasły, a jedynie przed wykorzystywaniem go do sygnowania jakiegoś produktu. - Uprawnienie wynikające z prawa ochronnego na znak towarowy może być za opłatą odnawiane co 10 lat i w praktyce nie wygasnąć nigdy - dodaje.

Domena publiczna, czyli nasze okno na świat

Domena publiczna ma kluczowe znaczenie w rozwoju naszej kultury - przede wszystkim dają każdemu dostęp do wiedzy. W ten sposób każdy może natrafić na kluczowe osiągnięcia artystyczne i intelektualne naszych przodków, którzy rewolucjonizowali różne dziedziny życia: od polityki, przez kino, muzykę czy literaturę. Ponadto staje się niekończącym źródłem inspiracji, czerpać można z niej wręcz bez końca, a brak barier w postaci praw autorskich pozwala na wywracanie artystycznego świata do góry nogami - jedynie brak kreatywności może być ograniczeniem.

Wiele mówi się o tym, jak ważne dla rozwoju społeczeństwa jest obecność tradycyjnych w danej kulturze dzieł. Jej rozwój nie mógłby być możliwy, gdyby nie ciągłe czerpanie z klasycznych tekstów kultury, jak twórców literatury greckiej czy Szekspira. Z pewnością było to na tyle dawno temu, że żadne instytucje nie chroniły praw twórców. Jednak wiele dzieł filmowych powstało na bazie opowiedzianych tam historii, a gdyby nie istniała domena publiczna, kto wie, czy z półek nie musiałyby zniknąć dziesiątki tysięcy współczesnych dzieł, które przecież były inspirowane dziełami wspomnianych. Ponadto w ostatnich latach obserwujemy, że cena dostępu do niektórych owoców kultury wzrasta, dlatego ważne jest, by korzystać, chociażby z tych darmowych źródeł.

- Cała instytucja domeny publicznej ma na celu rozwój kultury nieograniczony wcześniejszym prawem autorskim. Nawet okresy obowiązywania praw autorskich w różnych jurysdykcjach zostały przewidziane jako na tyle długie, by nadmiernie nie ograniczać możliwości swobodnego czerpania z twórczości poprzedników. Dla kultury i nauki zatem zjawisko domeny publicznej jest bardzo korzystne - kończy ekspertka.

Już w przyszłym roku do domeny publicznej trafią dzieła m.in. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego czy Antoine de Saint-Exupery'ego. Jeśli chodzi o amerykańską twórczość, będą to m.in. postać Popeye'a czy też Tarzan zilustrowany przez Hala Fostera, który ukazał się pierwotnie właśnie w 1929 roku. Ponadto do w domenie znajdzie się także pierwszy, niemy film Alfreda Hitchcocka "Blackmail" czy też "Głupie symfonie" Disneya (w tym słynny "Taniec szkieletów").