Jak przytacza Portal Oświatowy, największą popularnością wśród korepetycji cieszą się przedmioty takie jak matematyka, język polski i języki obce. Statystycznie już co trzeci polski uczeń korzysta z dodatkowych zajęć w formie korepetycji. Portal zaznacza, że w 2023 roku aż 55 proc. rodziców zdecydowało się zapisać na korepetycje swoje dziecko. Co więcej, nie dotyczy to tylko uczniów zbliżających się do matury czy egzaminu ósmoklasisty. Z prywatnego nauczania korzystają już nawet najmłodsi uczniowie, a powodem ma być coraz większy nacisk społeczny na rozwijanie umiejętności od wczesnych lat życia.
Te liczby rodzą pytanie - Czy to naprawdę konieczne? Zdaniem specjalistów, nie we wszystkich przypadkach. - Jedna z moich uczennic, która zdaje w tym roku maturę, tak naprawdę już mnie nie potrzebuje - mówi Aneta Korycińska, polonistka znana w sieci jako Baba od Polskiego. - Nie dogadywała się z nauczycielką w szkole, nie rozumiała niektórych form, więc chciała wszystko ze mną przećwiczyć - mówi. Z czasem okazało się, że uczennica potrzebowała wsparcia nie tylko w nauce. - Chciała wiele spraw przegadać. Dużo trenowała, pojawiło się napięcie związane ze sportem. Zdarzało się jej nawet popłakać. To była potrzeba opowiedzenia, co słychać, wiedząc, że ktoś nad nią czuwa - wyjaśnia nauczycielka.
Zdaniem korepetytorki część uczniów zaczyna korzystać z tego typu zajęć nie ze względu na braki w nauce, lecz potrzebę potwierdzenia swoich umiejętności. Czasem tego zapewnienia potrzebują sami uczniowie, a czasem ich rodzice. - Rodzice, którzy są w pracy, chcą wiedzieć, co dzieje się z ich dzieckiem po szkole. Mieć pewność, że nie gra pół dnia na konsoli, ani nie siedzi gdzieś ukradkiem z piwem, tylko ma lekcje z kimś, kto kontroluje, jak spędza czas - wyjaśnia.
Kolejnym powodem, przez który uczniowie trafiają na dodatkowe lekcje, jest potrzeba indywidualizacji przekazu. Jak zauważa polonistka, w erze social mediów i dorastania ze wzrokiem utkwionym w ekranach, młodzi ludzie bardzo szybko się rozpraszają. Gdy dodamy do tego naturalne czynniki wynikające chociażby z dorastania, wystarczy chwila, by przestać być na bieżąco. - Wyobraźmy sobie, że jest lekcja matematyki, a my tracimy uwagę, bo przeżywamy akurat jakiś kryzys, myślami jesteśmy daleko i po chwili już nie wiemy, o co chodzi i trudno nam poradzić sobie z całym działem - podaje przykład nauczycielka.
Korepetycje 1:1 pozwalają - za pomocą indywidualnego podejścia - uzupełnić ewentualne braki, przećwiczyć umiejętności lub je poszerzyć. I co ważne, decydowanie się na tę formę edukacji nie oznacza, że nauczyciele w szkole zawiedli.
- Szkoły uczą wszystkich przedmiotów, a korepetytor jednego. W klasie jest 30 uczniów i tylko jeden nauczyciel, który nie jest w stanie zadbać o każdego. Na korepetycjach jest jeden nauczyciel dla jednego ucznia - wymienia korepetytorka, tłumacząc, dlaczego nie warto brnąć w narrację, wedle której winę za rozkwit rynku korepetycji ponoszą niewydajne szkoły.
- Pojawia się coraz większa potrzeba indywidualnego podejścia do nauki, której szkoła zwyczajnie nie jest w stanie zapewnić. To po prostu uczenie masowe, coś zupełnie innego, ale nie zapominajmy, że w szkole chodzi nie tylko o edukację, ale kontakty towarzyskie, które są bardzo ważne, zwłaszcza na tym etapie życia - przypomina. Jej zdaniem obie te formy nauki mogą się świetnie uzupełniać.
Niedługo przed tegoroczną maturą serwis e-korepetycje przeanalizował ponad 41 tys. ogłoszeń z ofertą lekcji przygotowujących do egzaminu maturalnego w 30 miastach w Polsce. W analizie uwzględniono zarówno ogłoszenia lekcji udzielanych stacjonarnie, jak i online, trwających 60 min. Z zestawienia wynika, że ceny korepetycji w Polsce w 2025 roku wynoszą średnio: język polski - 69,73 zł, matematyka - 70,84 zł, język angielski - 68,92 zł, język niemiecki - 67,57 zł, historia - 63,02 zł, fizyka - 85,52 zł, chemia - 78,96 zł i biologia - 75,73 zł.
Aneta Korycińska przyznaje, że stawki te konsekwentnie rosną, a korepetycje można uznać w dzisiejszych czasach za dobro luksusowe. Co w takim razie z uczniami, których rodziców na to nie stać? Według korepetytorki nie są oni na przegranej pozycji.
- Wszyscy w Polsce zdajemy takie same egzaminy, czy to w dużym, czy w małym mieście. Wymagania egzaminacyjne mieszczą się w podstawie programowej, a szkoły tę podstawę realizują i są z tego rozliczane, tak samo, jak pracujący w nich nauczyciele. W dodatku ogromna część edukacji indywidualnej odbywa się dziś w internecie - daje przykłady polonistka. Sama zresztą przykłada do tego cegiełkę. Na stronie internetowej Baby od Polskiego widnieje ponad 3 tys. darmowych materiałów edukacyjnych. Polonistka organizuje też live'y na TikToku. Dzień przed maturą z języka polskiego jej strona była tak oblegana, że w pewnym momencie nie udźwignęły tego serwery.
- Zarabiam na korepetycjach, ale oprócz tego dzielę się swoją pracą za darmo, bo uważam, że edukacja powinna być darmowa. Państwo nie jest w stanie zapewnić modelu z indywidualnym podejściem w tak licznych klasach z przeciążonymi nauczycielami, w dodatku odczuwającymi frustrację zawodową, związaną chociażby z płacą. Dlatego daję coś od siebie, żeby uczniowie nie uczyli się z popularnych stron, na których jest masa błędów - wyjaśnia.
Jednak korepetycje nie zawsze są dobrym rozwiązaniem. Zapisując na nie dziecko, rodzic musi szczerze odpowiedzieć sobie na z pozoru banalne pytanie: Czy dziecko naprawdę tego potrzebuje? A co ważniejsze, czy tego chce?
- Uczęszczanie na korepetycje często wynikają z rywalizacji i wyśrubowanych oczekiwań. Często już przed małymi dziećmi pojawia się presja dostania się do dobrej szkoły, za czym pojawia się perspektywa lepszej kariery i lepszego życia. Uważam, że ta poprzeczka jest w wielu przypadkach za wysoko zawieszona - mówi psychoterapeutka Joanna Godecka. W swojej praktyce obserwuje dzieci, które mimo młodego wieku nie mają przestrzeni dla siebie.
Jak wspomina, dawniej nie dało się odczuć w społeczeństwie tak dużej presji wyrastania ponad normę programową - czy to w szkole, czy na studiach. Niestety, zdaniem psychoterapeutki tę presję w dużej mierze tworzą dorośli. W tym miejscu przywołuje słowa Ewy Woydyłło, która podkreśliła w jednej z wypowiedzi, że zadaniem rodzica powinno być stanie się jak najlepszym rodzicem, a nie wychowanie idealnego dziecka.
- Niestety, wciąż spotykam w gabinecie osoby, które niosą ze sobą oczekiwania z domu. Często biorą się one z niezaspokojonych ambicji ich rodziców, którzy np. nie osiągnęli pewnych celów i chcą, by zrobiły to ich dzieci - opisuje.
Joanna Godecka zwraca też uwagę, że nie każdy korepetytor może być jednocześnie powiernikiem. Aneta Korycińska, jako pedagog specjalny, ma ku temu odpowiednie kompetencje. Nie można jednak oczekiwać tego od każdego korepetytora. - Świetnie, że można znaleźć osoby do tego przygotowane, ale w chwili, w której dziecko woli zwierzać się korepetytorowi, należy przyjrzeć się relacji z rodzicem czy opiekunem. Czy poświęcamy mu wystarczająco czasu i uwagi? - podkreśla psychoterapeutka.
Kiedy w takim razie należy odpuścić? Odpowiedź wydaje się prosta. - Gdy dziecko jest przemęczone, przebodźcowane i nie ma czasu dla siebie. I kiedy protestuje. Kiedy korepetycje wykraczają poza coś, co ma wyrównać braki u dziecka, a stają się narzędziem do spełniania własnych ambicji. Dziecko musi mieć czas nie tylko na odpoczynek, ale i zabawę, która jest bardzo ważna - podkreśla Joanna Godecka.
- I nudę. Potrzebny jest też czas na nudę - skwitowała Aneta Korycińska.