Reklama

Jest gwiazdorem w stylu dawnego Hollywood i człowiekiem jakby z innej ery. Dżentelmenem, który nigdy nie zawodzi, na spotkania przychodzi pół godziny przed czasem i czeka na swoich gości. Niczym żywcem wyjęty z filmów Franka Capry - twórcy wzruszających obrazów międzywojnia, pokazujących ludzką dobroć i solidarność.

Z tego samego powodu bywa nazywany "współczesnym Jamesem Stewartem" - podobnie jak gwiazdor złotego Hollywood uosabia bowiem amerykański ideał mężczyzny. Jego słynny poprzednik to typ klasycznego amanta, zaś Hanks to "facet z sąsiedztwa", który wrodzonym wdziękiem przykrywa ewentualne niedostatki urody. Ale nie o wygląd tu chodzi, a o rodzaj interakcji między aktorem a widzem, jaką Hanks, podobnie jak jego poprzednik, potrafi wywołać - skłonić do refleksji, czy nawet przewartościowania własnego życia. Steven Spielberg mówi nawet, że jest "dobrem narodowym Ameryki".

Reklama

Tom Hanks jest drugim aktorem w historii kina (po Spencerze Tracym), któremu udało się zdobyć statuetkę Oscara dwa razy z rzędu - pierwszą za rolę w "Filadelfii", drugą za tytułową w "Forreście Gumpie". Co ciekawe, podobnie jak wielki poprzednik, zdobył je odpowiednio - w wieku 37 i 38 lat.

Od większości kolegów z pierwszej, hollywoodzkiej ligi, różni go fakt, że mając do wyboru karierę i czas spędzony z rodziną, zawsze wybierze to drugie. Tom, który nie zaznał poczucia stabilności jako dziecko, docenia, ile znaczy zjednoczona rodzina. Z aktorką Ritą Wilson są małżeństwem od 33 lat i uchodzą za parę idealną. W 2002 roku zajęli pierwsze miejsce w plebiscycie amerykańskiej telewizji E! na najgorętsze pary Hollywood. Po raz drugi zwyciężyli w 2010 roku.

Pilnie strzeże swojej prywatności i nie daje się namówić na napisanie autobiografii. Wydana w Ameryce przed dekadą biografia aktora, pióra Davida Gardnera, powstała głównie w oparciu o rozmowy z przyjaciółmi i współpracownikami Toma. Nie przypadkiem nosi też tytuł "Tom Hanks. Enigma" i właśnie ukazała się w Polsce, wzbogacona przez autora o dodatkowe rozdziały.

Trzy macochy, 10 domów i numerek osiem

Thomas Jeffrey Hanks urodził się 9 lipca 1956 roku w Concord w Kalifornii, jako trzecie z czworga dzieci pracownicy szpitala Janet Marylyn i kucharza Amosa Hanksa. Mama pochodziła z Portugalii, a ojciec miał angielskie korzenie. Małżeństwo niestety nie przetrwało, bo Amos nieustannie jeździł po kraju "za pracą". Z kolei jego piękna żona pchała się w kolejne romanse z adoratorami.  

Rozwód rodziców był pierwszym z całej serii bolesnych rozstań, przez jakie miały przechodzić dzieci. Starsza trójka: Sandra Hanks, dziś pisarka, Larry Hanks (profesor entomologii) i Tom, pojechała z ojcem, nie rozumiejąc, co się stało. Zapakowali do auta tylko parę niezbędnych gratów i odjechali. Najmłodszy, Jim, został z matką w Kalifornii. Sandra miała dziesięć lat, Larry osiem, a Tom pięć.

Osiedlili się w stanie Illinois. Ojca stać było tylko na jeden wspólny pokój, który wynajęła im Winifred Finey, samotna matka ośmiorga dzieci. Los sprawił, że Amos dostał rozwód tego samego dnia, co ona z ojcem swoich dzieci. Dwa miesiące później wzięli ślub. Tom, Larry i Sandra zyskali nowy dom, nową mamę i piątkę rodzeństwa (troje dorosłych wyprowadziło się od matki). Tom wspominał, że czuł się "samotny i zagubiony" w czasie tych dramatycznych zmian. "Ośmioro dzieci dzieliło wspólnie sypialnię o wymiarach dwa i pół na pięć i pół metra w suterenie z zasłonami pełniącymi funkcję ścian. Było ich tak dużo, że każdemu przydzielono numer, żeby rodzicom łatwiej było je wołać. Tom miał numer osiem" - pisze Gardner w biografii. Sam Hanks wspomina:

Ten związek przetrwał dwa lata. Gdy Amos i Winifred się rozeszli, nigdy więcej Tom jej i jej dzieci już nie zobaczył. Potem ojciec znów kazał swojej trójce spakować się i odjechali. Kolejny dom znalazł w Oakland, w Kalifornii, niedaleko miejsca zamieszkania byłej żony, którą dzieci mogły częściej odwiedzać.

W nowym miejscu ojciec pracował od świtu do nocy. Przez kolejne dwa lata dzieci wychowywały się więc same, a rolę matki pełniła najstarsza z nich, Sandra. Sami gotowali obiady, a miejscem wokół którego skupiało się ich życie, był... telewizor, włączony na okrągło. "Tom siedział przyklejony do kineskopu i chłonął wszystko, co działo się na ekranie: od komedii po długie filmy dokumentalne. Program kosmiczny Apollo stał się jego obsesją - którą potem wykorzystał w filmie 'Apollo 13'. Dwadzieścia sześć odcinków serialu dokumentalnego 'Historia II wojny światowej' i filmy biograficzne poświęcone sylwetkom Einsteina, Gandhiego, Winstona Churchilla i Franklina D. Roosevelta wchłonął z równą łatwością, co kino familijne" - pisze biograf aktora. Ma świetną pamięć i z czasem stał się żywą encyklopedią wiedzy. Bardzo dobrze się uczył, mimo dziesiątków przeprowadzek.

Ten nietypowy, ale szczęśliwy dla dzieci porządek zakłóciło kolejne, trzecie małżeństwo ojca z Chinką, Frances Wang.

Amos i Frances poznali się w knajpie Oakland, gdzie oboje pracowali. On jako kucharz, ona jako kelnerka. Na początku ich płomiennego romansu Amos marzył, że dzieci "wzbogaci mieszanka kultur". Widział we Frances "miłość życia", zaś jego dzieci - macochę z piekła rodem. Frances miała trzy córki z pierwszego małżeństwa, więc teraz dzieci było sześcioro. Zaszokowana zwyczajami, jakie panowały w rodzinie Hanksów, Frances robiła, co mogła, by okiełznać tę trójkę. Była skazana na porażkę, a gdy po latach i to małżeństwo ojca runęło, dzieci, (wówczas już dorosłe), odetchnęły z ulgą.

Tom jako nastolatek był tak nieśmiały, że nie myślał nawet o rozmawianiu z dziewczynami. Po latach związku ze swoją pierwszą miłością z college’u, wciąż był prawiczkiem. Z czasem zaczął wykorzystywać swoją maskę żartownisia, aby ukryć nieśmiałość. Zachęcony przez rodzeństwo, od wygłupów przeszedł do występów, serwowanych przyjaciołom... na cmentarzu. Pojawiał się też z sukcesem w przedstawieniach, w Skyline High School. Wciąż jednak marzył o byciu astronautą.

Dopiero nauczyciel dramatu zachęcił go do kontynuowania przygody ze sceną.

Aktor "bez warunków"?

Tom zaczął pobierać lekcje aktorstwa na uniwersytecie w Sacramento, ale wciąż miał wątpliwości, czy brak odpowiedniej aparycji (postrzegał siebie jako "pokrakę") nie skreśla go z zawodu aktora. Dlatego skupiał się na pracy w grupie scenograficznej - uczył się tworzenia rekwizytów, dekoracji i charakteryzacji. Rozważał zajęcie się produkcją i reżyserią, a nie graniem. 

W końcu jednak wziął udział w castingu do "Wiśniowego sadu" Czechowa, produkcji Vincenta Dowlinga, szefa Great Lakes Theatre Festival w Cleveland. Ten zasugerował mu, by został stażystą na festiwalu. Wtedy właśnie odkrył, jak bardzo chce grać. Wkrótce przyszła propozycja roli w serialu "Bosom Buddies", przez który rzucił naukę, sześć miesięcy przed dyplomem.

I właśnie wtedy w jego życiu pojawiła się Susan Dillingham (ps. artystyczny Samantha Lewes), koleżanka z roku, która pierwsza powiedziała, że bycie zabawnym, czyni go seksownym. Zaoferowała mu stabilny związek, jakiego wcześniej nie udało się Hanksowi stworzyć. Oboje stawiali pierwsze kroki w aktorskiej karierze, marząc o Hollywood. W połowie pierwszego roku studiów,  Susan zorientowała się, że jest w ciąży. Mieli wtedy zaledwie po 20 lat. Hanks wspomina: 

Po narodzinach syna wzięli ślub. Ledwie wiążąc koniec z końcem, dotrwali do wakacji, kiedy Hanks ponownie udał się do Cleveland, by pracować przy Shakespeare Festival i zarobić trochę grosza. Wracał tam przez trzy kolejne lata.

Od czasu przesłuchań, Dowling był pod wrażeniem umiejętności Toma. Mówił wszystkim, że "jest jak młody Tony Curtis, ale ma jeszcze większy potencjał". Nie wszyscy jednak wierzyli w młodego aktora, który nie mógł poszczycić się ani muskulaturą, ani przystojną twarzą. Przez dwa bite lata klepali taką biedę, że by zapłacić 85 dolarów czynszu, pieniądze pożyczali od siostry Toma. Hanks miesiącami chodził bez skutku na przesłuchania do niezliczonych ról w telewizji i kinie. Miał tzw. equity card, która pozwalała mu pracować jako aktorowi, ale Susan straciła tę szansę przez ciążę.

Pierwszym filmem z udziałem Toma, w którym go zauważono, był "Plusk" - komedia fantasy. W tym samym roku nakręcił pamiętny "Wieczór kawalerski". Było jasne, że ma wrodzoną vis comica i umie ją wykorzystać. Jego kariera ruszyła na dobre, gdy Penny Marshall zaproponowała mu rolę w "Dużym", opowieści o dwunastolatku, który nieopatrznie wypowiada życzenie i staje się dorosły. Film odniósł sukces, a Hanks nie tylko zdobył Złoty Glob, ale i pierwszą nominację do Oscara. Była w nim scena, w której bohater Hanksa ogląda program z Panem Rogersem. Trzydzieści lat później Hanks zagrał go w filmie "Cóż za piękny dzień".

Potencjał dramatyczny młodego aktora jako pierwszy dostrzegł Richard Donner, obsadzając go w filmie "Marzyciele, czyli potęga wyobraźni", który stał się przepustką do roli w głośnej "Filadelfii". Ale nim ją zagrał, przyszła całkiem inna propozycja - Nora Ephron kompletowała obsadę do komedii romantycznej "Bezsenność w Seattle", w której rolę kobiecą objęła Meg Ryan. I to ona do roli męskiej wybrała Hanksa. Pełna wdzięku historia wdowca, który odnajduje prawdziwą miłość za sprawą programu radiowego i rezolutnego synka, zrobiła furorę.

Ale jeszcze wcześniej, gdy kariera Toma zaczęła rozkwitać, jego małżeństwo legło w gruzach.

Coś się kończy, coś zaczyna

Małżeństwo 20-latków, które tak naprawdę wymusiła ciąża, musiało skończyć się porażką. Nie uratowało go nawet drugie dziecko, które przyszło na świat trzy lata po pierwszym.

Tom był wiecznie poza domem z powodu pracy, podczas gdy Susan musiała pogrzebać własne ambicje dla dzieci. Przez rok robił wszystko, by ratować ten związek, wspierając żonę w nowej roli producenta spektakli teatralnych. Projekt jednak nie wypalił, a wzajemne pretensje zniweczyły próby porozumienia.

Para wzięła rozwód w 1987 roku, ale oboje okupili go bezpardonową walką o opiekę nad dziećmi i o, wówczas już całkiem pokaźny, majątek Toma. W pewnym momencie wystosowali nawet przeciwko sobie zakazy zbliżania się, zarzucając sobie wzajemnie upokarzanie. Po latach relacje między nimi wróciły na przyjazne tory, ale gwiazdor nadal uważa rozpad małżeństwa, na którym ucierpiały dzieci, za największą życiową porażkę. Nie chciał powtarzać błędów rodziców, a wyszło inaczej.

Dokładnie wtedy, gdy walczył o uratowanie pierwszego małżeństwa, poznał miłość swojego życia, Ritę Wilson. Spotkali się jeszcze na planie "Bosom Buddies", w 1981 roku, ale wtedy nic się nie wydarzyło, bo Hanks był żonaty. Cztery lata później ponownie spotkali się w pracy, a tego, co działo się między nimi, nie dało się zignorować. To ostatecznie przypieczętowało rozstanie z Susan.

Rita i Tom wzięli ślub w 1988 roku. Tom został członkiem greckiego Kościoła prawosławnego, przyjmując religię Rity (Greczynki z pochodzenia). W 1990 roku Rita urodziła syna, Chestera, w 1995 urodził się Truman. Wspólnie zagrali we wspomnianej "Bezsenności w Seattle" i wyprodukowali "Moje wielkie greckie wesele", które było prezentem Toma dla żony. Film okazał się sukcesem, a ich małżeństwo trwa już 33 lata. Hanks przyznaje:

Podkreśla też, że sukcesy w zawodzie zaczęły się u niego wraz z pojawieniem się Rity w jego życiu. "Dała mi pewność siebie, jakiej od dziecka szukałem".

Historyczne Oscary

W przełomowym dla niego 1993 roku, wprost z planu romantycznej "Bezsenności...", trafił na kompletnie inny, "Filadelfii" - pierwszego filmu o AIDS, do którego długo przymierzało się Hollywood. - Nad chorobą ciążyło odium przypadłości odmieńców i potrzebny był aktor powszechnie lubiany, który pozyska sympatię widzów - opowiadał reżyser, Jonathan Demme.

Hanks przyjął rolę z radością (odrzucił ją Daniel Day-Lewis). Zagrał chorego na AIDS prawnika - geja, który pozywa firmę o dyskryminację, gdy ta pozbywa się go, odkrywszy chorobę. Zatrudnia wtedy kolegę po fachu (homofoba, który przejdzie przemianę) i rozpoczyna zwieńczoną sukcesem walkę z pracodawcą. Nie jest to kino wybitne, ale pełna niuansów rola Hanksa wciąż porusza. Aktor zrzucił do niej 25 kilogramów, a reszty dopełniła charakteryzacja.

Za tę kreację zdobył pierwszego Oscara dla najlepszego aktora. Odbierając go, zadedykował statuetkę swemu nauczycielowi dramatu, Rawleyowi Farnsworthowi i koledze z klasy, Johnowi Gilkersonowi. Obaj są gejami.

Ale największa z jego ról, miała dopiero nadejść. Ponoć najpierw wytwórnia Paramount zaproponowała rolę Forresta Gumpa Johnowi Travolcie, który odrzucił scenariusz. Hanks tymczasem zachwycił się nim. Dziś wspomina:

Historia życia Forresta Gumpa, chłopca o niskim ilorazie inteligencji, który zostaje bohaterem wojny w Wietnamie i milionerem, zdobyła sześć Oscarów - poczynając od głównego - dla najlepszego filmu, poprzez Oscara dla reżysera, scenarzysty i odtwórcy głównej roli - Hanksa. Prostaczek o wielkim sercu i talencie do odnajdywania się w najważniejszych wydarzeniach z historii USA, który nigdy nie rezygnuje z walki o miłość swojej przyjaciółki Jenny, uczynił z Hanksa ikonę kina. Film wzruszał i przekonywał, że tak naprawdę nie jest ważne, jak mądrzy jesteśmy, tylko jak wielkie mamy serca.

Rola Gumpa wyznaczyła kierunek dalszej kariery Hanksa - stał się specjalistą od ról postaci, których dokonania kojarzone są z przełomowymi dla Ameryki wydarzeniami. Tak będzie w przypadku jego kreacji w produkcjach Spielberga, w historii nieudanej misji statku Apollo, w opowieści Eastwooda o kapitanie Chesleyu "Sully", aż po zwieńczoną kolejną, szóstą nominacją do Oscara, rolę uwielbianego przez Amerykanów Pana Rogersa w filmie "Cóż za piękny dzień".

Dwaj przyjaciele

Tom i Rita słyną z tego, że nad życie towarzyskie, przedkładają kameralne przyjaźnie i domowe zacisze. Przez lata mieszkali w dzielnicy Los Angeles Pacific Palisades, niedaleko posiadłości Stevena Spielberga. Panowie są w wielkiej przyjaźni, zaś Hanks należy do ulubionych aktorów twórcy "Szczęk".

Po raz pierwszy Spielberg obsadził go w swoim filmie w 1998 roku, jako kapitana Millera w legendarnym "Szeregowcu Ryanie". Bohater grany przez Toma ląduje z oddziałem na plaży Omaha na wybrzeżu Normandii. Ma poprowadzić oddział za linię wroga w niebezpiecznej misji znalezienia szeregowca Jamesa Ryana, jedynego z czterech braci, który przeżył. Pozostali zginęli w walce. W miarę jak giną kolejni żołnierze, podajemy w wątpliwość sens misji. Czy dla jednego człowieka warto tracić tak wielu?

"Szeregowiec Ryan" zasłużył na opinię jednego z najlepszych wojennych filmów w historii. Trudno zapomnieć moment, gdy Hanks mówi do odnalezionego Ryana: "Obyś był wart śmierci tych ośmiu chłopców, których straciliśmy". Obraz zgarnął pięć Oscarów.

Z licznych ról Hanksa w produkcjach Spielberga warto wymienić te w "Moście szpiegów" i "Czwartej władzy". Pierwszy opowiada prawdziwą historię amerykańskiego prawnika Jamesa B. Donovana (Hanks), który w dobie zimnej wojny broni sowieckiego szpiega i ratuje go przed karą śmierci. Fascynująca relacja między Donovanem a szpiegiem to najciekawszy wątek filmu.

Z kolei "Czwarta władza", w której Hanks i Meryl Streep wreszcie spotkali się na planie, to oparta na faktach historia wydawców "Washington Post" - Katherine Graham i Bena Bradlee. Duet ten decyduje się na starcie z najwyższymi władzami, walcząc o prawo do ujawnienia przez dekady skrywanego tajnego raportu o wojnie w Wietnamie, z którego wynikało, że Ameryka nie miała szans jej wygrać. Ten film to ważna lekcja na temat roli mediów, których powołaniem jest służyć rządzonym, a nie rządzącym.

Jeśli spytać samego Hanksa, to obok "Forresta Gumpa", do ulubionych filmów, w jakich się pojawił, należy kultowa "Zielona mila", oparta na powieści Stephena Kinga. Wcielił się w niej w strażnika więziennego, opowiadającego niezwykłą historię mężczyzny skazanego na śmierć za zabójstwo, którego nie popełnił.

Fakty i mity

Tom i Rita chronią swoją prywatność, a pozbawione skandali życie pary to dla brukowców utrapienie. Przed 30. rocznicą ich związku tabloid "National Enquirer" postanowił więc sfabrykować "newsa" o tym, że para jest "na krawędzi rozwodu". Zażądali wtedy przeprosin i sprostowania, a tygodnik potulnie spełnił ich żądanie.

W 2016 roku przeszli ciężkie chwile - u Rity zdiagnozowano nowotwór piersi. Zniknęła na jakiś czas. Minęło kilka miesięcy nim poinformowała w mediach społecznościowych: "Z mężem u boku, z miłością rodziny i przyjaciół, przeszłam obustronną mastektomię i rekonstrukcję piersi. Udało się! Jestem zdrowa!". 

Wkrótce wydała płytę z własnymi piosenkami, a Hanks towarzyszył jej w trasie koncertowej. Rita wyznała:

W końcu bycie "dobrem narodowym" zobowiązuje. Jakby na potwierdzenie tego miana, aktor trafił na sam szczyt 1500-osobowej listy "gwiazd, którym najbardziej ufamy", opracowanej przez magazyn "Forbes". I jest na nim od lat. Gdy w studiu TriStar zrodził się pomysł filmu o Fredzie Rogersie - uwielbianym przez Amerykanów autorze najdłużej w historii emitowanego programu dla dzieci "Mister Rogers' Neighborhood" - producenci na odtwórcę jego roli wskazali Hanksa. - Było oczywiste, że nikt inny nie może go zagrać - podkreśla reżyserka filmu "Cóż za piękny dzień", Marielle Heller.

Gdy w 2020 roku oboje z Ritą zachorowali na covid na planie filmowym w Australii, zawiesił się Twitter, zbombardowany życzeniami powrotu do zdrowia na jego koncie.

Tom Hanks uważany jest także za aktora z wielką przyszłością polityczną. Według sondaży, gdyby ubiegał się o urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych, miałby ogromne szanse na zwycięstwo. Demokrata z krwi i kości, przyjaciel Baracka Obamy, którego popierający republikanów Clint Eastwood nazwał "jedyną postacią z lewej strony Hollywood, której patriotyzmu nie da się zakwestionować".

- Jest wystarczająco silny i uczciwy, by być kimś w rodzaju budowniczego mostów między ludźmi o różnych poglądach - ocenił Barack Obama, który w 2016 roku wręczył mu Prezydencki Medal Wolności. (Co ciekawe, Hanks jest spokrewniony z republikaninem Abrahamem Lincolnem, 16. prezydentem Stanów Zjednoczonych, którego matka nosiła panieńskie nazwisko Hanks).

Ubieganie się o urząd prezydencki nie interesuje go jednak zupełnie. - Gdy "New Yorker" napisał zabawny artykuł o mnie zatytułowany "Oto facet, który kandyduje na prezydenta", uznałem, że to szaleństwo. Nie jestem i nigdy nie będę tym zainteresowany. Spełniam się jako aktor - oświadczył.

Gdy w styczniu 2020 roku odbierał Złoty Glob za całokształt dokonań, wspominał wielu przyjaciół, ale w przeciwieństwie do reszty artystów, dziękował wyłącznie rodzinie. Jego poruszająca przemowa, skierowana do żony i dorosłych dzieci, mogła wzbudzić zazdrość nie tylko wśród ludzi z branży. Zakończył ją prostymi słowami: "W życiu nie chodzi o pieniądze, sławę czy nagrody. Liczy się poczucie przynależności, dom rodzinny i własne miejsce na ziemi".