Reklama

O włoskiej mafii słyszał chyba każdy. Głównie za sprawą "Ojca Chrzestnego". Cosa Nostra, Camorra, ‘Ndrangheta i Sacra Corona Unita to te najbardziej liczące się. Ta ostatnia działa w Apulii - regionie położonym na południu kraju sięgającym aż do końca "obcasa".

Założona w 1981 roku przez szefa Camorry, Raffaele Cutolo, który chciał rozszerzyć swoją działalność na tę część Włoch.

Reklama

Nie posiada mafijnych tradycji i korzeni jak organizacje z Neapolu, Kalabrii czy Sycylii. Funkcjonuje w okolicach miast Brindisi, Lecce i Taranto. Pierwotnie żerowała na znaczącym regionalnym przemyśle winiarskim i oliwy z oliwek. Później zajęła się przemytem papierosów, handlem bronią, narkotykami, ludźmi, praniem brudnych pieniędzy, wymuszeniami i korupcją.

Według badania przeprowadzonego przez Eurispes głównymi źródłami dochodów organizacji są:

- Handel narkotykami - 878 mln euro rocznie;

- Prostytucja - 775 milionów euro rocznie;

- Handel bronią - 516 mln euro rocznie;

- Wymuszenia i lichwa - 351 mln euro rocznie.

Brutalna, krwawa mafia

Jednak to nie przed nią ostrzegali mnie Włosi. Na myśli mieli Società foggiana, znaną też jako Mafia Foggiana czy piąta mafia. W polskich mediach nie znajdziemy o niej praktycznie żadnych informacji.

Uformowała się w 1989 roku. Działa na terenie prowincji Foggia w północnej części Apulii, ale również w samym mieście. Swoje kontakty posiada też w innych włoskich regionach.

Società foggiana założono prawdopodobnie jako wewnętrzny oddział Sacra Corona Unita. Śledczy uważają, że powołano ją po spotkaniu Raffaele Cutolo - ówczesnego przywódcy Nuova Camorra Organizzata i przestępców z Apulii w 1979 roku w hotelu Florio w prowincji Foggia. W tym czasie Cutolo prowadził krwawą wojnę z historycznymi przywódcami Camorry, takimi jak Michele Zaza, bracia Nuvoletta, Antonio Bardellino, Carmine Alfieri i Luigi Giuliano.

Na spotkaniu Cutolo i Apulianie osiągnęli porozumienie, zakładając Nuova Camorra Pugliese, który stał się "pierwowzorem" Società foggiana. Zabójstwo w styczniu 1989 roku Giuseppe Laviano z Sacra Corona Unita w Foggii, którego ciała nigdy nie odnaleziono, było punktem zwrotnym w wojnie mafijnej i w "puczu" Rocco Morettiego, znanego jako il porco (świnia - red.), w kontekście tamtejszej przestępczości zorganizowanej.

Po morderstwie Moretti został szefem nowej organizacji przestępczej znanej właśnie jako Società foggiana. Po aresztowaniach dokonanych przez policję w ramach operacji Mantide, wśród wielu szczegółów, pojawiły się również makabryczne rewelacje, takie jak zdjęcie odciętej głowy Laviano pokazywane głównym członkom Società foggiana podczas spotkań.

Obecnie grupa ta uważana jest za jedną z najbardziej brutalnych i krwawych ze wszystkich zorganizowanych grup przestępczych we Włoszech. W prowincji Foggia w 2017 i 2018 roku dochodziło do jednego morderstwa tygodniowo, jednego rabunku dziennie i próby wymuszenia co 48 godzin.

Przestępstwa te błędnie przypisano Sacra Corona Unita (czwartej mafii). Początkowo dziennikarze nie byli świadomi istnienia nowej, niezależnej organizacji przestępczej w Apulii.

- Jesteśmy świadkami czegoś, co można by nazwać piątą mafią, niezależną od Sacra Corona Unita - stwierdził wówczas Giuseppe Volpe, prokurator z Bari.

Ich specjalizacja? Handel narkotykami, wymuszenia, szantaże przedsiębiorców, napady z bronią w ręku oraz kradzieże samochodów.

"Potężna i agresywna"

- To prymitywna i bardzo brutalna mafia - podkreślił Ludovico Vaccaro, prokurator z Foggii.

W 2013 roku dziennikarz Roberto Saviano - autor kultowej książki "Gomorra" odsłaniającej kulisy działania Camorry - stwierdził, że "Società foggiana jest najbardziej ignorowaną przez media grupą przestępczą, ale bardzo potężną i agresywną".

Członkowie grupy z San Severo w prowincji Foggia działają na rynku narkotykowym przy wsparciu przestępców z Europy Wschodniej, w szczególności mafii albańskiej.

Najpotężniejsze klany wewnątrz Società foggiana to: Trisciuoglio, Sinesi-Francavilla oraz Moretti-Pellegrino-Lanza.

Pod koniec 2020 roku poinformowano, że mafia wyłudza od domów pogrzebowych 50 euro za trumnę. Około 40 domniemanych członków, w tym przywódcy klanu Federico Trisciuoglio i Pasquale Moretti, aresztowano podczas nalotów o świcie w Foggi.

Postawiono im między innymi zarzuty przynależności do organizacji mafijnej, lichwy i wymuszenia. Przekupili oni lokalnego urzędnika, który dostarczał im informacji o zgonach w mieście. Oferowali również pożyczki, których oprocentowanie w skali roku przekraczało 400 procent.

Śledczy podkreślili, że operacja była ważna i jest przesłaniem dla padających ofiarą nieczystych zagrywek przestępców, by "dodać im odwagi do współpracy z władzą".

- Tylko w ten sposób możemy wreszcie pozbyć się mafii, która zuboża nasze terytorium - dodali wówczas.

Napięcie i spojrzenia

Società foggiana - jak już wspominałem - to nie tylko miasto Foggia. To również mniejsze: Cerignola, San Severo, Monte Sant'Angelo, Manfredonia, San Nicandro Garganico, Vieste, Lucera i Orta Nova.

Każda dyskusja z Włochami z Apulii na temat wyżej wspomnianych miejscowości kończyła się mocno niejednoznacznie. Najbardziej przestrzegano mnie przed Foggią i Cerignolą.

- Nie ma sensu tam jechać, naprawdę. Omijaj te rejony szerokim łukiem. Lepiej się tam nie zapuszczać - słyszałem.

Nie byłbym sobą, gdybym nie chciał przekonać się o tym na własnej skórze. Jako pierwszą wybrałem Foggię.

Dzień zapowiadał się ciepły, choć pochmurny i deszczowy. Początkowo miałem jechać pociągiem, ale ostatecznie wybrałem auto. Przy drodze - szczególnie w zatoczkach - leżą worki pełne śmieci. To tutaj norma.

Wjeżdżam do miasta. Witają mnie puste ulice i odrapane bloki. Mijają zaś wrogo patrzący kobieta i mężczyzna. Po pełnej dziur trasie mkną skuterem.

Udaję się do centrum, gdzie na strzeżonym parkingu zostawiam samochód. Na ulicy spotykam zaledwie kilka osób. Przechodzą szybkim krokiem. W okolicy parku imienia Karola Wojtyły jest ich więcej. To głównie mężczyźni. Niektórzy zerkają na mnie "spode łba", siedząc na schodach lub ławkach. Inni stoją oparci o latarnie czy ściany budynków, patrząc w telefony.

Zauważyć też można grupy migrantów.

Czuć, że w Foggi nie lubią "obcych", takich jak ja. Mimo że nie wyglądam jak turysta i potrafię skomunikować się po włosku, wiedzą, że nie jestem stąd. Robię kilka okrążeń wokół głównych przecznic, zapuszczam się też w te boczne.

Ponownie uderzają mnie pustki, choć to - w przeciwieństwie do wyczuwalnej atmosfery napięcia - tłumaczę sobie niedzielą.

Kolejni "lokalsi" lustrują mnie uważnie. Ubrani są w dresy i sportowe buty. Wiek? Około trzydziestki.

Niektóre ulice miasta są bardziej zadbane, choć ogólny obraz wyłaniający się z tej "wycieczki" to bieda i nieufność.

W wyszukiwarkę wrzucam hasło "niebezpieczne rejony Foggi". Wyświetlają mi się przedmieścia - Borgo Croci, Rione Candelaro oraz Spelonca.

Autem jadę w każdy rejon. Ponownie - nie spotykam zbyt wielu osób. Pojedynczy przechodnie zerkają na moje polskie tablice rejestracyjne. Otwierając szybę, robię kilka zdjęć i odjeżdżam.

Ogromne dziury na drodze

Obieram kierunek Cerigniola. - Tam dużo gorzej niż w Foggi - podkreślali Włosi z innych, bardziej turystycznych miast Apulii.

Samochód parkuję przy jednej z głównych ulic. Po chodnikach spaceruje więcej osób w różnym wieku, również rodzin z dziećmi. Otwarte są lokalne, małe biznesy i restauracje.

Atmosfera jest mniej gęsta niż w Foggi. Fakt, tutaj też patrzą na mnie nieufnie, ale nie czuć tego dziwnego napięcia i niepewności.

W oczy rzucają się bieda oraz liczne dziury w nawierzchni, miejscami naprawdę ogromne.

Gdy robię zdjęcia, zaskakuje mnie starszy Włoch. Zauważając go, oddalam się szybszym krokiem. Krzyczy za mną, ale nie reaguję, skręcam w kolejną przecznicę i idę do auta. Biorę głęboki wdech. Ruszam do tymczasowego domu.

Nieznane twarze niemile widziane

Czy w Fogii i Cerignioli czułem się niebezpiecznie? Nie bardziej niż w "gorszych" dzielnicach Mediolanu czy Berlina. Na pewno zauważalne są ludzka nieufność, brak otwartości oraz niechęć do nieznanych twarzy. Nie widziałem też ani jednego turysty. Życie "lokalsów" - po kilkugodzinnych obserwacjach - wydaje się tu toczyć jednak dość zwyczajnie.

Być może miałem szczęście, być może trafiłem na lepszy dzień. Drugi raz tych miast raczej nie odwiedzę, choć zapewne ze znajomym z okolicy i przy słonecznej pogodzie okazałyby się przyjemniejsze w odbiorze.