Reklama

Płonąca katedra, a do tego puste ulice Paryża, to było coś, co przypominało, prawdziwy obraz katastrofy -  opowiada w Paryżu aktor Andrzej Seweryn. W laickiej Francji gęstniał tłum, zebrany wokół katedry. Paryżanie modlili się, śpiewali, albo stali w ciszy, zszokowani tym, co widzą. - Dla osób wierzących i niewierzących to najważniejszy budynek Paryża. Reprezentuje Francję.  Wszyscy byliśmy bardzo poruszeni tym pożarem - mówi Patrick Rimoux, który będzie odpowiadał za odzyskanie światła w katedrze.

Katedra świata

Katedra to średniowieczna, ziemska wizja niebios. Dzieło architektów z XII i XIII wieku. Nie znamy ich nazwisk. Powstawała ponad 100 lat.  Była ilustrowaną księgą chrześcijaństwa, w czasach, gdy czytać potrafili nieliczni. To arcydzieło, harmonia sił, które pną się na wysokość 34 metrów.  Jej potężne dzwony, były przez wieki metronomem zmieniających się czasów. Dzwony zamilkły po pożarze.

Reklama

Była symbolem potęgi Kościoła we Francji, która przez wieki z dumą powtarzała, że jest najstarszą córą Kościoła. To tutaj Henryk IV wypowiedział sławne słowa: Paryż wart jest mszy, próbując zakończyć wojny religijne. Zniszczona i splądrowana w czasie rewolucji, przemianowana na Świątynię Rozumu. Napoleon sam założył tu sobie koronę cesarza na skronie. W XIX wieku podupadała, ale wtedy Victor Hugo napisał "Dzwonnika z Notre Dame" i dał jej drugie życie. W połowie XIX wieku katedrę wyremontował Viollet-le-Duc (ten sam, który odpowiada za odbudowę Carcasonne), a na szczycie zamontował sławną iglicę, dzięki której katedra osiągnęła 90 metrów wysokości. - Staliśmy i patrzyliśmy, widzieliśmy, jak iglica łamie się i wpada do środka - mówi Piotr Brzeziński, Polak mieszkający w Paryżu.

To właśnie łamiąca się, płonąca iglica stała się symbolem tej tragedii. To ona wpadła do środka, niszcząc dach.

- Dla wierzących to jedna z najważniejszych świątyń na świecie. Przechowywane są w niej relikwie męki pańskiej. Dla turystów to wspaniały zabytek średniowiecznej gotyckiej architektury - mówi Alicja Parvine, przewodniczka po Paryżu.  Przed pożarem zwiedzało katedrę 15 milionów turystów rocznie. To Symbol Paryża, który koniecznie trzeba zobaczyć.

Katedra po rozdziale Kościoła od państwa w 1905 przeszła na utrzymanie państwa. Nasza literatura, nasza historia, nasze wojny, epidemie, nasze wyzwolenie to Notre Dame, mówił o niej Emmanuel Macron.

To przed nią generał De Gaulle świętował wyzwolenie Paryża. Na placu (imienia Jana Pawła II) obok katedry jest punkt zero, od którego Francuzi liczą kilometry, gdy ruszają na wakacje. Serce Francji, bez względu na wyznanie.

- To jest część fizjonomii europejskiej, naszego genotypu wszędzie rozpoznawalnego. Katedra symbolizuje wiele rzeczy, ale najbardziej takie świetne połączenie: materii i ducha - opowiada historyk profesor Igor Kraszewski, konsul honorowy Francji w Poznaniu.  

Wciąż pytamy dlaczego?

- Francuzi chcą wiedzieć, dlaczego spłonęła  - podkreśla Andrzej Seweryn. Do tej pory się nie dowiedzieli. Wykluczono zamach. Hipotezy brane pod uwagę: zwarcie instalacji elektrycznej, albo zapalenie od papierosa, pozostawionego przez robotnika.  Śledztwo trwa i wszystko wskazuje na to, że zostanie umorzone.

- Każdy przeżywa to na swój sposób. Dopiero takie dramatyczne, tragiczne zdarzenia zwracają nam uwagę na istotę rzeczy. Tutaj przemawia do nas historia. Blisko 9 wieków historii - mówi mi pallotyn ksiądz Marek Wittbrot, od lat duszpasterz środowisk twórczych w Paryżu.

- To jest znak tego, co może zrobić wspólnie myśl techniczna i duchowa, gdy działa razem i patrzy wspólnie w jedną stronę. Profesor Igor Kraszewski wymownie spogląda w górę i uśmiecha się. Gdy jako Europejczycy spoglądamy na katedrę, wiemy, że jesteśmy w domu. Pięć lat temu Europejczycy widzieli jej zgliszcza.

Tatuaż, który coś znaczy

- Tu jest iglica - Philippe Villeneuve pokazuje mi na ramieniu wytatuowaną katedrę Notre Dame. Architekt ma 61 lat i to on odpowiadał za przywrócenie Notre Dame Francuzom i światu.

Wszedłem do katedry zaraz po pożarze. Byłem wstrząśnięty tym, w jakim była stanie. Przeraziła mnie skala zniszczeń.  Równie mocno, architekta poruszy wyznaczona data zakończenia prac. Prezydent Francji wyznaczył 5 lat. Dla porównania katedrę w Reims, miejsce koronacji francuskich królów odbudowywano po wojnie ponad 20 lat. 

Chciałem ją jak najszybciej odzyskać. Moją obsesją było dotrzymanie terminu. Zdążyć z odbudową na czas. Architekt mówi z emfazą i bardzo szybko. Jest charyzmatyczny. Odbudowa Notre Dame dała mu rozpoznawalność w całej Francji i coś jeszcze, dużo ważniejszego. Ta odbudowa nadała sens mojemu życiu.  Zrozumiałem, po co jestem na ziemi.

Gdy ma 16 lat odkrywa ją dla siebie. Ona mnie ukształtowała. Notre Dame ma wszystko, co dla niego ważne: gotyk, światło, mistycyzm, muzykę - największe we Francji organy. Byłem nastolatkiem. Zrobiłem makietę katedry i umieściłem w niej  wszystko: organy, witraże, rozkład świateł. W 2013 powołano mnie na stanowisko architekta katedry. To było marzenie dziecka, które w 2019 roku (pożar) zamieniło się w koszmar.

Cud harmonii

Czy konstrukcja została naruszona - to podstawowe pytanie zaraz po pożarze. Stabilizacja katedry jest najważniejsza. Badania potwierdzają geniusz średniowiecznych architektów. To cud harmonii sił, które na siebie wpływają. Katedra jest zbudowana z niezależnych, powtarzalnych "modułów", które tworzą kręgosłup świątyni. Pożar i zawalenie się części sklepień nad transeptem, nie naruszył całej katedry, bo kolejne "moduły" zostały nietknięte. Geniusz myśli architektonicznej sprzed ponad 8 wieków. Bez komputerów i czata GPT.

We Francji rozpoczyna się dyskusja jak odbudować średniowieczną katedrę. Nie ma średniowiecznych planów budowy. Ostatnie to połowa XIX wieku z czasów tzw. interwencji Viollet-le-Duc’a.  Pojawiają się pomysły, by ją przebudować na miarę XXI wieku, zamienić np. iglicę na szklaną.

- Dla mnie było to nie do pomyślenia, żeby zrobić coś nowego.  Nie interpretowaliśmy katedry, postanowiliśmy ją odtworzyć najdokładniej, najbardziej skrupulatnie,  jak to tylko możliwe, bo Notre Dame to ikona. Jest jak Mona Lisa Leonarda da Vinci. Zmieniać coś w katedrze, to trochę tak jak pomalować na kolor różowy usta Mona Lisy - mówi architekt odbudowy katedry.

Każdy kamień uratowany z pożaru jest traktowany jak element dziedzictwa narodowego. Każdy zostanie cyfrowo udokumentowany, poddany badaniom, które wykażą, że pochodzą z okolic Paryża (60 kilometrów). Co jeszcze bardziej zdumiewające, ponad 50 kamieni ze sklepień zostanie w nich ponownie umieszczonych. Jak mediewalne puzzle, kamienie sprzed setek lat, są dopasowywane do świeżo wyciętych.

Być wierną kopią w każdym detalu

W katedrze powstaje rusztowanie na ponad 100 metrów ważące ponad 600 ton. To jeden z najtrudniejszych etapów prac. Gdyby runęło, nawet gotyckie mury mogłyby tego nie wytrzymać. - Wznieś rusztowanie. Zbuduj sklepienie. Usuń rusztowanie - powtarzał architekt jak mantrę przez miesiące.

Wycinanych jest ponad 1200 dębów, które posłużą do budowy poszycia dachowego.  Cięte są ręcznie, tak jak setki lat temu, by jak najwierniej oddać konstrukcje  przed pożarem. - Mieliśmy archiwum z połowy XIX wieku Viollet-le-Duc’a, z przebudowy dachu. To wielkie płachty żółtego papieru ze szczegółowymi rysunkami konstrukcji szkieletowej, która teraz w XXI wieku jest odtwarzana.

- Jestem bardzo szczęśliwy. Odbudowaliśmy katedrę, taką jaka była przed pożarem. Odkurzyliśmy ją tylko z kurzu historii, z kurzu, który ma ponad 150 lat (tyle mija od ostatnich prac w XIX wieku) - podsumowuje architekt.

Kurz chwilę po pożarze ma kolor czarnego spalonego drewna i matową szarość ołowiu. Barwy przywrócą konserwatorzy w tym Polacy. 

Udokumentować piękno

- Pierwsze wrażenie szok, ogromny żal i smutek.  Widziałam spalone belki stropowe. Było widać niebo przez dach. To była wielka dziura - mówi Polka Felicja Lamprecht. Jest jedną z ponad 2 tysięcy specjalistów, którzy przez blisko 5 lat będą przywracali katedrę do stanu sprzed pożaru.

Architekt wyjaśni im, że płonąca iglica, spadając do wnętrza katedry i niszcząc część sklepienia, paradoksalnie uratuje zbytek. - Stworzył się tak zwany efekt komina. Cały pożar poszedł górą, dlatego kaplice boczne były nietknięte przez pożar. Co było szczęściem w nieszczęściu.

 Bo ogromne kilkumetrowe obrazy w kaplicach pokrył popiół i ołów, kurz i brud.

 - Pracując przy obrazach, nadajemy im nowe życie. To jest niesamowite przeżycie, bo my nigdy nie wiemy, co odkryjemy pod spodem.

Felicja Lamprecht odkryje zdumiewające, magiczne kolory malowideł ściennych. Przez dziesiątki lat obrazy pokrył brud i kurz. Zwiedzający katedrę przed pożarem zapamiętali ją jako ponurą i szarą, a ona jest żywa i jasna.

- Ten zabieg oczyszczenia malowideł ściennych był najtrudniejszy. To były ogromne powierzchnie. Codziennie dostawałyśmy specjalne kombinezony: cały taki zestaw ochronny, miałyśmy też maski wentylacyjne. To były bardzo ciężkie prace także pod względem fizycznym - wyjaśnia Lamprecht.

W pierwszych miesiącach istniało zagrożenie zakażeniem ołowiem, który po pożarze pokrył całą katedrę, potem przyszedł covid, który najpierw wstrzymał pracę, a potem pojawił się protokół sanitarny.

- Ogromne wzruszenie. Dokumentując piękno, przekazujemy je kolejnym pokoleniom, w ten sposób dotykamy czasu i odkrywamy historię - mówi konserwatorka i uśmiecha się. - Przekazujemy pamięć o zabytkach kolejnym pokoleniom. To doświadczanie historii uczy nas o nas samych.

Przy odbudowie katedry pracowali specjaliści z całego świata. Ponad 250 firm, różnych profesji. To kombinacja różnych kompetencji, bo część zawodów, która pracowała przy pierwotnej budowie w zasadzie wymarła. Nikt przecież nie tnie już kamieni ręcznie, czy siekierą i piłami nie wycina belki na sklepienie. A przy odbudowie katedry chodziło o to, by prace wykonano tak, jak robiono to wcześniej.

Zgodzono się na jedną zmianę jednej profesji względem średniowiecznych rzemieślników. To rzeźbiarz światła, który pojawił się dopiero teraz.

Również Polacy dołożyli do odbudowy katedry swoją cegiełkę. Polska szkoła konserwatorska jest uważana za jedną z najlepszych na świecie.

Wyrzeźbić światło

- Przez setki lat światło dla wierzących w katedrze było światłem pochodzącym od Boga. Ja z moim zespołem skorzystałem z tej lekcji historii - mówi Patrick Rimoux, który przedstawia się jako rzeźbiarz światła.

- Byłem pierwszą osobą, która mogła na nowo zaprojektować światło w katedrze. Uznałem, że ten tragiczny pożar to dla nas szansa. Patrick Rimoux ma na swoim koncie m.in. oświetlenie głównego placu w Brukseli. Mówi mi, że oświetlenie na nowo Notre Dame to było największe zawodowe wzywanie. Katedra ma największą rozetę we Francji i jest symbolem gotyckiego połączenia kamienia i witraży.

- Przez wieki w kościołach byliśmy uzależnieni od naturalnego światła, potem przyszła elektryczność i zaczęliśmy oświetlać wszystko równo i  jednakowo - wyjaśnia Rimoux.

Artysta wyszedł z założenia, że katedra to żywe miejsce: dla wierzących i turystów.  Policzył, że przez trzy godziny dziennie katedra służy wierzącym, a pozostałe dziewięć turystom. Uznał, że trzeba zróżnicować światło. To dlatego katedra inaczej będzie oświetlona podczas uroczystości religijnych, inaczej podczas zwiedzania.

- Dla mnie światło istnieje tylko, gdy kreuje cienie i półcienie, wtedy tworzy perspektywę. Wcześniej podświetlaliśmy w kościołach wszystko i traciliśmy przez to wszystkie niuanse: kształty i fakturę kamieni. Tu zrobiliśmy coś innego - wróciliśmy do XIX wieku. Wprowadzamy na nowo cienie i półcienie. Będzie można kształtować światło, dlatego nazywam się rzeźbiarzem światła - relacjonuje artysta.

Zamontowano 1400 reflektorów, 2300 punktowych świateł i elektryczne świeczki i lampy. Wszystkim można teraz sterować za pomocą pilota, łącznie z ustawieniem temperatury światła i jego natężania. Ledy zapewniają, że rachunki za prąd nie będą wysokie.

- Robimy to jako pierwsi na świecie. Przekonałem kościół, by pozwolił mi ukształtować na nowo światło w katedrze. Światło jest przecież częścią tego budynku, a nie  dodatkiem. Katedrę tworzy dźwięk: słowo, muzyka oraz  światło - dodaje Rimoux.

Światło będzie zmieniać temperaturę, np. zimne w Wielki Piątek, ciepłe w Wielką Niedzielę.         

- Wcześniej nie było takiej możliwości: włączyliśmy i wyłączyliśmy światło w katedrze. To było wszystko. Dziś możemy rozświetlać fragmenty katedry, albo całą świątynię. W zależności od uroczystości (msza, koncert), inaczej będziemy ją oświetlać - puentuje.

Remont wieku

Francuzi nazwali odbudowę Notre Dame, Remontem XXI wieku. Kosztowała ponad 700 milionów euro. Środki wpłaciło ponad 300 tysięcy osób z całego świata. Ponad pół miliarda przelało trzech francuskich miliarderów. Wpłacały nawet dzieci po kilka euro. - Dziękuje wszystkim Polakom, którzy przekazywali datki. Polacy byli bardzo hojni - mówił mi 2 lata temu ówczesny rektor katedry Patrick Chauvet. Otrzymałem tysiące listów opisujących swój ból i cierpienie. Zrozumiałem, że stosunek do katedry to przywiązanie pełne uczuć. To nasz dom.

Ponad 100 milionów euro, których nie wykorzystano, ma zostać przeznaczone na prace konserwatorskie w przyszłych dziesięcioleciach. Świątynia jest zabezpieczona przed kolejnymi pożarami. Zamontowano specjalne zraszacze, będą wytwarzać mgiełkę, która uniemożliwi rozprzestrzenianie się ognia.

Dla moich rozmówców, remont katedry, to praca ich życia.

- Dla mnie to najwspanialsza rzecz, którą mogłem zawodowo zrobić - Patrick Rimoux.

- Ta przygoda zostanie ze mną do końca życia - Felicja Lamprecht.

Philippe Villneuve zastanawia się najdłużej, gdy pytam o to, co dały mu te lata praca przy odbudowie.

- Ta odbudowa pozwoliła mi zrozumieć, po co jestem na ziemi. Nadała sens mojemu życiu. Dała mi odpowiedź na pytania: dlaczego marzę, dlaczego wierzę, dlaczego jestem. Gdy spoglądam na swoje życie: widzę 16-latka, który buduje makietę Notre Dame, a potem robi to samo ponad 40 lat później, tylko w rzeczywistości.  To było moje przeznaczenie - podsumował.

Katedrę wytatuowaną na ręce zakrywa koszulą. Rozmawiamy 300 metrów od prawdziwej katedry. Od frontu nie zakrywa jej już żadne rusztowanie.

Stanisław Wryk, reporter Wydarzeń i Polsat News

Ten tekst dedykuję swojemu Wujkowi historykowi i znawcy relacji polsko-francuskich Maciejowi Serwańskiemu, który zmarł kilkanaście dni po pożarze katedry. Autor dziękuje za pomoc Stefanowi Karbowskiemu i Alexowi Bratkowi.