Mikołaja Kopernika żadnemu Polakowi specjalnie przedstawiać nie trzeba. Warto może jedynie dodać, że oprócz astronomii - co jest powszechnie znane - zajmowały go także matematyka, medycyna, prawo, kartografia czy ekonomia. Był wszechstronnym uczonym - typowym "człowiekiem renesansu". Zmarł w roku 1543 we Fromborku, w którym spędził prawie połowę życia. Miał wówczas 70 lat. Mimo, że jego odkrycia na zawsze zmieniły bieg historii i dziś jest postacią znaną na całym świecie - miejsce jego pochówku pozostawało zagadką. Przez stulecia nie było jasne, gdzie dokładnie spoczywają szczątki człowieka, który "wstrzymał Słońce i ruszył Ziemię". Dopiero współczesne badania naukowe i archeologiczne rzuciły nowe światło na tę zagadkę, ale mimo to wiele pytań i wątpliwości pozostaje nadal bez odpowiedzi.
Kopernik przez większość swojego życia pełnił funkcję kanonika we Fromborku, gdzie także prowadził swoje badania astronomiczne. Wiadomo, że został pochowany w tamtejszej katedrze, jednak to, gdzie dokładnie spoczął, przez wieki zostało zapomniane. Nie było na ten temat precyzyjnych zapisów. - Kopernik niestety nie zachował się u schyłku życia tak, jak inni fromborscy kanonicy i nie zadbał o zapisanie funduszy, które po jego śmierci byłyby przeznaczone na wykonanie jakiejś formy upamiętnienia go w postaci epitafium - mówi w rozmowie ze mną kustosz Muzeum Mikołaja Kopernika we Fromborku, Jagoda Semków.
- Nie zlecił także za życia wykonania sobie nagrobka. Umarł w zasadzie bezimiennie. Dożył bardzo sędziwego wieku - jak na tamte czasy - i nie było już we Fromborku bliskich czy przyjaciół, którzy zatroszczyliby się o godny pochówek astronoma - dodaje pani kustosz. Dlatego też przez wieki nie wiadomo było, gdzie Kopernik został pochowany. Z początku sugerowano, że astronom mógł spocząć w pobliżu ołtarza Świętego Bartłomieja, bowiem tu, 40 lat po śmierci Kopernika, zawieszono pierwsze poświęcone mu epitafium. Gdy w XVIII wieku budowano w pobliżu Kaplicę Szembeków - epitafium zdjęto. Potem ono zaginęło. Kolejne epitafium (które zachowało się do dziś) - zawieszono także w XVIII wieku w innym miejscu, na filarze nawy głównej. - W XIX wieku przyjechali do Fromborka historycy - panowie Czapski i Molski - którzy próbowali kopać w miejscu, gdzie wisi obecne epitafium, ale natrafili na szczątki dużo wcześniejsze - mówi Jagoda Semków. Odkryli pochówek biskupa Fleminga z roku 1300. Grobu Kopernika nie znaleziono.
W 2004 roku zespół polskich archeologów pod kierownictwem prof. Jerzego Gąssowskiego podjął próbę zlokalizowania szczątków Kopernika w katedrze we Fromborku. Szczątki, które uznano jako należące do Mikołaja Kopernika, znaleziono w roku 2005 w pobliżu ołtarza Św. Krzyża. - Na ten ołtarz wskazywały badania historyka olsztyńskiego, doktora Jerzego Sikorskiego - mówi Jagoda Semków i dodaje, że sądzono, iż uczony został pochowany właśnie przy tym ołtarzu, bo się nim za życia opiekował. Z nim był związany. Dawniej był to ołtarz Św. Wacława.
- Początkowo poszukiwania nie przynosiły oczekiwanych rezultatów - mówi pani kustosz. - Potem znaleziono szczątki, które zidentyfikowano jako należące do Kopernika - dodaje. Jagoda Semków zaznacza, że nie był to szkielet kompletny. Znaleziono czaszkę bez żuchwy i porozrzucane w pobliżu kości. Szczątki poddano badaniom i po jakimś czasie ogłoszono sukces. "Miejsce pochówku Kopernika odnalezione" - ogłosiły media. W uroczystościach ponownego pogrzebu - 22 maja roku 2010 - brali udział hierarchowie Kościoła katolickiego. Obecny był także ówczesny prymas - Józef Kowalczyk. W uroczystej oprawie pochowano Kopernika ponownie po kilkuset latach. Szczątki złożono w niewielkiej trumience przy filarze, gdzie znajduje się ołtarz Św. Krzyża - wspomina kustosz Muzeum Kopernika. Można by powiedzieć "niech spoczywa w pokoju" i sprawę zakończyć. Szczątki wreszcie odkryto, godnie pochowano. Kopernik ma swoje miejsce spoczynku, a Polacy grób, który mogą odwiedzać. Podniosły się jednak głosy kwestionujące sposób prowadzenia poszukiwań i metodologię zastosowanych badań. Wątpliwości zgłosiło między innymi dwóch profesorów, którzy w tym samym roku, w którym odbył się ponowny pogrzeb - zwołali konferencje naukową, podczas której przedstawili swoje stanowisko. I swoje wątpliwości.
Wróćmy do badań i powiedzmy więcej o tym, na jakiej podstawie stwierdzono, że odnalezione we fromborskiej katedrze przy ołtarzu Św. Krzyża szczątki należały do Mikołaja Kopernika. Aby mieć pewność przeprowadzono szereg badań antropologicznych i genetycznych. Przyjrzano się odnalezionej czaszce. Nosiła ona ślady złamania nosa oraz inne cechy, które według badaczy szukających szczątków mogły odpowiadać znanym wizerunkom Kopernika. Znalezione fragmenty czaszki posłużyły do rekonstrukcji twarzy, co miało pomóc w identyfikacji szczątków. I tu pojawiają się pierwsze wątpliwości. Zgłasza je profesor Michał Kokowski - jedyny uczony w Polsce, który doktorat, habilitację i profesurę poświęcił Kopernikowi.
Profesor jest pracownikiem Instytutu Historii Nauki Polskiej Akademii Nauk. W rozmowie ze mną Michał Kokowski podkreśla, że jego wątpliwości pojawiły się już w roku 2005. Musimy bowiem pamiętać, że Szwedzi złupili swego czasu katedrę i rozkopywali w niej groby. Profesor nie zgadza się z tezą, że kanoników zawsze chowano przy ołtarzach, którymi się opiekowali za życia i podaje przykład innego kanonika o nazwisku Gąsiorowski, którego szczątki również zostały znaleziono obok ołtarza Świętego Krzyża, czyli czwartego (z prawej strony licząc od prezbiterium), a wiemy, że opiekował się innym ołtarzem, bo trzecim, czyli Świętej Anny. Tożsamość Gąsiorowskiego jest pewna, bo na jego trumnie podano nazwisko - mówi profesor i dodaje, że w okolicy odnalezionych szczątków przypisywanych Kopernikowi odnaleziono także grób młodej kobiety w ozdobnej sukni oraz małej dziewczynki, co pokazuje, że także osoby świeckie były chowane w katedrze. Zasada chowania kanoników przy ołtarzach im podlegającym nie została tu więc zachowana. Podobnie mogło być w przypadku Mikołaja Kopernika.
- Potem prowadzono remonty, podczas których kości mogły zostać przemieszczone - mówi profesor. Mój rozmówca ma też wątpliwości co do prób odtworzenia wyglądu Kopernika na podstawie odnalezionej czaszki i dalszych działań z tym związanych. Stworzony przez specjalistów z Komendy Głównej Policji - na bazie odnalezionej czaszki portret - porównywano bowiem z zachowanymi do naszych czasów wizerunkami Kopernika. Profesor Kokowski podkreśla, że żaden z nich nie został namalowany za życia astronoma (najwcześniejszy z zachowanych portretów uczonego powstał niemal 40 lat po jego śmierci). Więc nie mamy pewności, że wiernie oddają one jego wygląd. Wątpliwości pojawiają się także co do samego odtworzenia wyglądu twarzy uczonego. - Nie można tego zrobić dobrze, nie mając tak ważnego elementu jak dolna żuchwa czaszki, która twarzy nadaje konkretny wygląd i kształt - mówi profesor. Zgadza się z tym także kustosz Muzeum Mikołaja Kopernika - pani Jagoda Semków.
Kolejne wątpliwości pojawiają się wokół badań DNA. Żeby sprawdzić, czy odnalezione szczątki należały do uczonego z Fromborka, porównano materiał genetyczny odnalezionych kości z materiałem genetycznym wyizolowanym z włosów, które znaleziono w księdze, z której za życia Kopernik korzystał. I to dość długo, bo przez 25 lat. Księga ta jest przechowywana na Uniwersytecie w Uppsali w Szwecji. Okazało się, że cztery z dziesięciu znalezionych tam włosów można było zbadać. Badania wykazały, że wyłuskany z nich materiał genetyczny jest podobny do tego pobranego z kości znalezionych we Fromborku, a przypisywanych Kopernikowi. Profesor Kokowski nie daje jednak tym badaniom wiary. Bo - jak podkreśla - nie ma pewności, że jakaś inna osoba, na przykład inny kanonik, który przeglądał księgę - konkretnie kalendarz astronomiczny czyli "Calendarium romanum magnum" Johannesa Stoefflera - nie zostawił tam przypadkowo swoich włosów. I on także mógł zostać pochowany w pobliżu ołtarza Świętego Krzyża, gdzie znaleziono poddane badaniom szczątki.
- Założono - mówi profesor Kokowski - że poza Kopernikiem do tej księgi nikt nie zaglądał, a znam kilku polskich naukowców, którzy ją wiele razy wertowali. I to także ich włosy mogły pozostać między kartami księgi. Inny z profesorów kwestionujących prawidłowość przeprowadzonych badań - Tomasz Kozłowski z Zakładu Antropologii UMK w Toruniu - mówił, że dla niego problematyczne jest, czy możemy przyjąć, że fragment mitochondrialnego DNA z włosa niezidentyfikowanej osoby, plus szczątki niezidentyfikowanej osoby - dają w rezultacie Mikołaja Kopernika. Najłatwiej byłoby porównać materiał genetyczny pobrany z kości z DNA jakiegoś żyjącego krewnego Mikołaja Kopernika, ale takich krewnych do dziś nie odnaleziono. Mimo, że próbowano. Sprawie mógłby się przysłużyć wuj astronoma - Łukasz Watzenrode - który także został pochowany w katedrze we Fromborku. Ale niestety miejsce jego pochówku również nie jest znane.
Warto tu jeszcze zacytować doktora Jarosława Bednarka z Zakładu Genetyki Molekularnej i Sądowej Collegium Medicum UMK, który wskazywał, że zespół badający czaszkę z Fromborka popełnił błąd, posługując się metodą typologii antropologicznej. Jego zdaniem jest to metoda przestarzała, kwestionowana już w latach 60. XX w. jako bezpodstawna genetycznie. Naukowiec przyznał jednak, że nie przesądza to o tym, czy czaszka należała do Kopernika, czy nie. By potwierdzić tę tezę (że to jednak czaszka Kopernika), niektórzy badacze wskazywali na znajdującą się na niej bliznę. Widzieli także jej ślady na portretach Kopernika. Profesor Kokowski mówi, że z łatwością wskaże portrety na której tej blizny nie widać. Z kolei profesor Tomasz Kozłowski z Zakładu Antropologii UMK w Toruniu oceniał, że rzekomy ślad po urazie, który badacze stwierdzili na czole czaszki z Fromborka, jest tzw. rowkiem tętniczym, czyli wyciskiem naczynia krwionośnego w kości czołowej czaszki. Według Kozłowskiego takie ślady nosi na czaszkach wiele osób, które nigdy nie doznały urazu głowy. Skąd więc to przeświadczenie poszukujących szczątków Kopernika, że to właśnie pochówek wielkiego uczonego odkryto? Z nieoficjalnych informacji, jakie uzyskałem od mieszkańców Fromborka zainteresowanych sprawą wynika, że istniał silny nacisk ze strony hierarchów kościelnych. Zbliżała się 750. rocznica istnienia Warmińskiej Kapituły Katedralnej i odnalezienie szczątków wielkiego astronoma wpisywałoby się idealnie w uroczyste obchody.
Pomocny w rozwianiu wszelkich wątpliwości mógłby okazać się - o czym krótko wspomnieliśmy - brat matki Mikołaja Kopernika - biskup warmiński, Łukasz Watzenrode. Pomagał siostrzeńcowi za życia. Zadbał o jego staranne wykształcenie. Gdyby odnaleziono miejsce pochówku biskupa, przebadano jego szczątki i porównano genetycznie ze szczątkami zidentyfikowanymi jako należące do Kopernika - sprawa byłaby wyjaśniona. Takie poszukiwania mają być przeprowadzone. Póki co odwiedzający katedrę we Fromborku odwiedzają grób Kopernika. To obowiązkowy punkt zaglądających tu wycieczek.
Miałem jakiś czas temu okazję przysłuchać się przewodnikowi, który opowiadał turystom o katedrze i o grobie Mikołaja Kopernika oraz okolicznościach jego odkrycia. Nie wspomniał o żadnych wątpliwościach. Na koniec zagadnął, czy ktoś ma jakieś pytania. Pytań nie było. Zasugerowałem więc, że może warto wspomnieć, że nie ma stu procent pewności, że pochowanym w grobie Kopernika jest rzeczywiście sam Kopernik. Przewodnik poprowadził grupę dalej podkreślając, że wątpliwości żadnych nie ma. Wszystko zostało dokładnie sprawdzone. No bo jeśli nie Kopernik, to kto?