Reklama

56, 68 czy nawet 72 - nie ma zgodności co do tego, ile faktycznie mamy płci, choć dla większości istnieją dwie - kobieta i mężczyzna. A jak patrzy na to mniejszość, która nie identyfikuje się z żadną z nich?

Kuba mieszka w Lublinie - najbardziej rozwiniętym i "świadomym" kulturowo mieście na wschodzie kraju. Jest gender fluid. Czyli?

Reklama

- To niebinarność. Utożsamiam się jako osoba płynnopłciowa. Raz czuję się bardziej damski, raz męski. Mam też androgyniczny wygląd, choć to akurat nie zawsze idzie w parze.

Na co dzień - z przyzwyczajenia - używa zaimków męskich. Wyjątek stanowi jego internetowa działalność na tiktokowym profilu Świat Valentine. Tam wykorzystuje żeńskie. Akceptuje też angielskie they/them.

Pomogła mu moda

By zacząć edukować, najpierw sam musiał przejść długą drogę.

- Najlepiej widać to na moim Instagramie. Krok po kroku opisywałem zmiany. W 2017 roku określałem się jako osoba homoseksualna. Zacząłem też bardziej wyrażać siebie, choć dalej były to męskie stroje, tylko uzupełniane odważniejszymi dodatkami. Badałem, na ile mogę i chcę sobie pozwolić. Dwa lata później mocniej eksperymentowałem z modą. Odkryłem, że właściwie nigdy nie byłem jednoznacznie chłopięcy czy dziewczęcy. Przełom nastąpił podczas pandemii. W pełni zaakceptowałem ten stan rzeczy, podkreślając nawet swoją androgyniczną urodę.

Kluczową rolę odegrały ubrania.

- Nigdy nie będą "tylko" ubraniami, bo to coś, co nas wyraża i wpływa na samopoczucie. Obserwowałem różne konta niebinarnych i transpłciowych modeli i modelek, międzynarodowe wybiegi. Pomyślałem, że jeśli w sieci jest miejsce dla społeczności queer, mogę stanowić jej część i nie muszę wyglądać w sposób, jaki ktoś ode mnie wymaga. Polski świat modowy udaje, że osoby niebinarne nie istnieją. Inaczej patrzy na to zagranica, choćby Berlin czy Londyn. W Polsce możesz być niebinarnym modelem, tylko gdy dalej wpisujesz się w standardy płciowe. W takim wypadku musiałbym mierzyć 185 cm, by realizować męski wzorzec. A jako kobieta w polskim modelingu działać nie mogę, bo nie mam piersi.

"Czuję się tak samo męski w sukience, jak i bez niej"

"Nikt nigdy nie powinien prosić o szacunek z powodu czegoś naturalnego. Osoby queer istnieją od zawsze. To stosujący przemoc powinni bać się tego, kim są" - czytamy w jednym z wpisów Kuby.

- Instagram traktuję bardziej aktywistycznie. Na TikToku działam aktorsko, choć w tle również są wątki edukacyjne, pokazujące, że tęczowe życie jest - po prostu - normalne. W ostatnich latach homofobia w Polsce wzrosła. Po niektórych wpisach dostawałem sporo pogróżek, również tych dotyczących śmierci. Musiałem lekko przystopować z aktywizmem, zarchiwizowałem część postów. Pisali, że znajdą mój dom i mnie zabiją. W naszym kraju hejt może "zejść" jak lawina.

Kuba pisał wtedy na temat niebinarności czy androgyniczności. Tworzył serię edukacyjną, poruszał tematy historyczne, jak choćby zamieszki w Stonewall. Przykłady?

"Czuję się tak samo męski w sukience, jak i bez niej. Męskość nie polega na używaniu mydła trzy w jednym czy noszeniu przepoconych dresów. Chłopcy mogą być emocjonalni, dbać o higienę oraz zakładać, co chcą. Przyszedłem na świat jako facet i czuję się nim. Jestem bardziej męski niż Seba spod bloku, bo wiem, że sukienka nie wywoła u mnie poczucia wstydu ani nie obniży samooceny. W niej mogę podbić świat";

"Całe moje życie przypomina walkę o siebie. Nigdy nie planowałem zostać aktywistą czy przekonywać kogoś do swoich racji. Po prostu lubię modę i zdjęcia, jestem sobą, trzymam chłopaka za rękę, nie zważając, co mam na sobie i jak ktoś mnie widzi. Kilka lat temu zgłosiłem na policję, że próbowano utopić mnie w szkolnej toalecie. Gimnazjum nie zrobiło nic, koleżanka mnie wyśmiała i wyzwała od tchórza oraz konfidenta, a psycholog stwierdził, że gdybym siedział cicho, nie miałbym problemów. Żałuję, że nie umiałem stawiać się bardziej, że prosiłem czy dziękowałem za tak podstawową rzecz jak tolerowanie mojej osoby".

"Pisali, że dzięki mnie czują ulgę"

Ziółko miał też "kącik porad" związanych z odkrywaniem tożsamości płciowej.

- Pytali i wciąż pytają o to, jak wyglądało moje poszukiwanie seksualności, dziękowali za odwagę, podkreślali, że pomogłem im być sobą. Gdy PiS skierował uwagę na LGBTQ+, zaznaczałem, że nie boję się żyć, mimo takiej nienawiści. To miało ogromny feedback. Dostawałem wiadomości, że różne osoby wychodzą na ulicę w czym chcą i w końcu czują ulgę.

Największe absurdy, jakie przeczytał na swój temat?

- Przedstawiam je w tiktokowej w serii "Co by było, gdyby hetero byli mniejszością".

A coś, co najbardziej zapadło mu w pamięć?

- Wiadomość od mężczyzny z jednego z krajów arabskich. Napisał, że obserwuje mnie od roku - trochę na zasadzie ciekawostki, trochę fetyszu. Im dłużej patrzył na to, jak żyję, jak wyglądam i kim jestem, tym bardziej... stawał się ze mnie dumny. Dzięki mnie zmienił myślenie o osobach LGBT.

Czym jest passing?

Podczas naszej rozmowy pada hasło "passing". W tym znaczeniu to stan, w którym inni odbierają osobę transpłciową jako osobę płci odczuwanej na podstawie jej wyglądu, często opierając to na definicji kobiecości i męskości wykreowanej przez patriarchat.

- Dobrze widać to w kultowym serialu "Euphoria". W pierwszym sezonie Jules (transpłciowa aktorka - red.) jest niczym długowłosa, leśna nimfa. W drugim natomiast androgyniczna. Grająca ją Hunter Schafer wyjaśniła, że to ona stoi za przemianą tej bohaterki, bo uważa, że niewłaściwie określiła kobiecość, obracając ją wobec męskiego punktu widzenia i że ktoś - podejmując tranzycję - nie musi upodabniać się do płci, którą wybrał, a wygląd może zmieniać według własnych kryteriów.

Mój przyjaciel gej

Stanford Blatch z "Seksu w Wielkim Mieście", Damien z "Mean Girls", Buddy z "Kobiety w Czerwieni" i wielu innych. Kto nie zna słynnego przyjaciela geja występującego w popkulturze?

- No właśnie. Nawet nie wiesz, jak bardzo takie stereotypowe spojrzenie jest krzywdzące. Przedstawia ich jako maskotki i urocze dodatki, stygmatyzuje oraz uprzedmiatawia. O tym też napisałem post.

"Z cyklu: problemy bycia queer. A mianowicie, "tolerancyjne" dziewczyny marzące o przyjacielu geju. Może być ślepy, głuchy czy brzydki. Najważniejsze, żeby był gejem. Bo można go sobie poprzytulać, pochodzić na zakupy, udzieli ci rad i będzie kimś pokroju szczeniaczka, takim idealnym, bezproblemowym dodatkiem. To bardzo miłe, że ktoś wspiera gay community, będąc hetero, ale jeśli polega to tylko na tęczowym stroju na paradzie równości czy strzeleniu fotki na Instagram, by pokazać jaki cool i nowoczesny jest, to nie pomaga w walce o równouprawnienie. Spotykałem dziewczyny, dla których jedyną zaletą była moja tęczowość. Jedna zrobiła mi malinkę i nazwała swoim pedałkiem".

Babcia pożycza mu kredkę do oczu

Jak na jego działalność oraz niebinarne życie reagują najbliżsi?

- Ojciec stara się nie widzieć. Wiem, że nawet jeśli chciałby, za bardzo zależy mu na tym, co myślą inni. Mama jest za to bardzo otwarta. Pracuje nad tatą, ale - wiadomo - to proces. Siostra korzysta, ile może (śmiech). Kocha moją szafę, więc czasem podbiera mi ubrania. Rozmawiamy też o modowych nowinkach, pielęgnacji, dzielimy kosmetykami. Na początku inaczej wyglądała sprawa z babciami. Zanim zacząłem je "wtajemniczać", kuzyn pokazał jednej z nich moje zdjęcie w dość odważnej stylizacji. Źle się z tym poczuła. Ale gdy wytłumaczyłem, jak żyję, również bardzo mnie wspierają, chwalą stylizacje, fryzury. Ostatnio jedna z nich pożyczyła mi kredkę do oczu, bym poprawił makijaż.

Kuba studiuje produkcję medialną. Zdecydowana większość wykładowców wykazuje zrozumienie.

- Jeden z nich zawsze pisał w mailu: "panie, panowie i osoby studenckie". Znajomi z roku również nie mają problemu z moją niebinarnością. Środowisko akademickie się zmienia, tak samo jak Lublin. Przy Galerii Labirynt działa safe space dla osób queer - Piwnica. Ulicami miasta regularnie przechodzą marsze równości.

Kobiecy w męski sposób

Według mojego rozmówcy w Polsce "nikogo nie dziwi już bycie biseksualnym lub gejem czy lesbijką".

- Owszem, są ludzie nieakceptujący tego, ale nie jest tak, że zaprzeczają istnieniu czegoś takiego jak homoseksualizm. Choć na naszym podwórku jeszcze dużo trzeba zrobić. Przy zerwaniu chłopak powiedział, że nie po to randkuje ze mną, bym ubierał się jak dziewczyna. Najlepiej spotykać się z osobami biseksualnymi (śmiech), bo dla nich płeć ma drugorzędne znaczenie. Koleżanka określiła niedawno, że jestem kobiecy w męski sposób. Takie osoby czują więc do mnie największy pociąg. Natomiast randkowanie z gejami bywa nieco utrudnione. Na Tinderze widziałem opisy w stylu: "Bycie gejem nie zwalnia z bycia facetem" czy "Daleko mi do stereotypowego geja, bo nie dobieram skarpetek do koloru koszulki".

Ziółko zaznacza, że w naszym kraju brakuje odpowiednich regulacji prawnych. - W świetle prawa możemy być kobietą lub mężczyzną, choć w ubiegłym roku głośno było o ankiecie Uniwersytetu Jagiellońskiego. W jednym z pytań poproszono o zaznaczenie swojej płci. Do wyboru studenci mieli: kobieta, mężczyzna, transkobieta, transmężczyzna, niebinarna. Świetny krok, ale pamiętam, jak wiele negatywnych komentarzy pojawiło się później w sieci. Dalej? W wielu miejscach wciąż brakuje specjalnych toalet. Wchodząc do męskiej, słyszę komentarze, że to dla facetów. Wyglądając skrajnie żeńsko, wchodzę z kolei do tej dla pań, by uniknąć potencjalnego konfliktu. Toaleta dla wszystkich - to byłoby dobrym rozwiązaniem.

Kuba podkreśla, że w internecie wspiera jak potrafi, ale fachową pomoc zapewnią tylko specjaliści. Gdzie zatem ich szukać?

- Grupa Stonewall i Fundacja Lambda. Chciałbym, aby za kilka lat w Polsce każdy - niezależnie od wybranej płci - poczuł się akceptowany i by wszyscy lekarze oraz terapeuci, a przede wszystkim oddziały psychiatrii dziecięcej, mogli nieco odetchnąć.

Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: aleksandra.cieslik@firma.interia.pl