Reklama

W sierpniu 1969 roku Roman Polański kręcił film w Londynie. Jego piękna żona, aktorka Sharon Tate, wówczas w zaawansowanej ciąży, ściągnęła do ich bajkowego domu w Los Angeles, na Cielo Drive 10050, grono przyjaciół. Oprócz Wojciecha Frykowskiego, polskiego kumpla Polańskiego i producenta, gościła jego dziewczynę - Abigail Folger, córkę kawowego potentata, a także przyjaciela, fryzjera hollywoodzkich gwiazd, Jaya Sebringa.

Był upalny, letni wieczór 8 sierpnia 1969 roku. Zebrane towarzystwo udało się na kolację do najlepszej meksykańskiej knajpy El Coyote w West Hollywood.

Reklama

W tym czasie dwaj sąsiedzi Sharon z Cielo Drive, Rick Dalton - przebrzmiały gwiazdor westernów i jego kaskader Cliff Booth, również ucztowali w meksykańskiej knajpie, choć w całkiem innej części LA, w dolinie Valley.

Paczka Sharon opuściła El Coyote, wracając do domu o 22:30. Dokładnie w tym samym czasie dwaj przyjaciele, mocno wstawieni, zamawiali taksówkę, która odstawiła ich do domu. Chwilę później pod dom Ricka podjechał rzężący ze starości żółty samochód, z czworgiem młodych pasażerów.

Najnowsze wydanie Tygodnika co sobotę w Twojej skrzynce. Zapisz się do newslettera >>

Rick rozpoznał w nich mieszkańców pobliskiej farmy, bezrobotnych ćpunów. Przegnał ich z posiadłości po dzikiej awanturze. Oni do tego kim jest, doszli dopiero, gdy zniknął w oddali. - To ten aktor ze starych westernów. Wszystkie były o zabijaniu - stwierdziła jedna z trzech dziewczyn w samochodzie. Postanowili wrócić i dać mu nauczkę, zaopatrzeni w noże i pistolety. Ale pierwsze drzwi, jakie otworzyli, wiodły do mieszkania Cliffa, mieszkającego obok przyjaciela wraz z wielkim buldogiem, który unieszkodliwił nieproszonych gości, nim zdążyli wykonać jakiś ruch. Reszty dopełnił Rick z pomocą... miotacza ognia, gdy jedna z "napastniczek", uciekając przed psem, wylądowała w jego basenie. Kolejne ujęcie to już garnizon policji zabezpieczający "miejsce włamania".

Tę rewizjonistyczną opowieść, trącącą pastiszem w scenach walki z członkami bandy Mansona, zafundował nam reżyser w jednym z najbardziej zaskakujących swoich filmów "Pewnego razu... w Hollywood". W filmie będącym baśniowo-wspomnieniową pocztówką z fabryki snów z czasów jej niewinności, z końca lat 60.

Bo że mamy do czynienia z piękną bajką upewniamy się, gdy w ostatniej, wzruszającej scenie, Sharon Tate (równie zjawiskowa jak jej bohaterka Margot Robbie) i troje jej przyjaciół, wychodzą z willi na Cielo Drive, zapraszając Ricka do siebie. Są radośni, szczęśliwi. - Chciałem choć na te 160 minut trwania filmu, przywrócić do życia, będącą uosobieniem niewinności i piękna, Sharon Tate. Wiele razy wyobrażałem sobie, co by było gdyby... Dopisywałem w wyobraźni alternatywne zakończenia tej potwornej historii - mówił Tarantino po premierze, w wywiadzie dla magazynu "Time".

Jak wiadomo, w rzeczywistości oczekująca rozwiązania Sharon i jej przyjaciele zostali brutalnie zamordowani przez członków bandy Mansona właśnie tamtej nocy, 9 sierpnia 1969 roku.

Dzieciństwo na walizkach

Wielkie brązowe oczy, pięknie wykrojone usta, długie blond włosy i figura Wenus. Sharon Tate od urodzenia budziła sensację swoją urodą. - Wszystkie zdjęcia wyostrzają jej rysy, wydobywają z nich ich regularność, przygaszając łagodność. Nieuchwytność jej urody polegała właśnie na łagodności spojrzenia, ruchów - wspominał w "Jak umierają nieśmiertelni" Krzysztofa Kąkolewskiego, słynny operator Stanisław Wohl.

Sharon urodziła się 24 stycznia 1943 r. w Dallas, w Teksasie, jako pierwsza z trzech córek Paula Tate'a, oficera amerykańskiej armii i jego żony Doris. Swój pierwszy konkurs piękności wygrała jako sześciomiesięczne niemowlę. Ojca często przenoszono, w zależności od miejsca stacjonowania oddziału, rodzina więc wciąż się przeprowadzała. Do 16. roku życia Sharon uczęszczała do szkoły w sześciu różnych miastach. Uchodziła za nieśmiałą, ciągle otoczona nowymi twarzami, a gdy dorosła, brano to za wyniosłość.

Sharon była oczkiem w głowie rodziców (prócz 10 lat młodszej Debbie, była też najmłodsza, urodzona w 1957 roku Patricia), ale w żaden sposób jej to nie zepsuło.


Ponieważ wszyscy komplementowali jej urodę, zaczęła startować z powodzeniem w lokalnych konkursach piękności. Nie wiązała jednak przyszłości z show-biznesem. Planowała studia na wydziale psychiatrii. Kolejne przeprowadzki, wyjazd rodziny do Włoch, do Werony, zrewidował jednak jej zamiary. Zdumiona odkryła, że cieszy się we Włoszech popularnością z racji sesji zdjęciowych w magazynach. Tam właśnie, z kolegami z amerykańskiej szkoły w Vicenzy, zaczęła nawiązywać trwałe przyjaźnie. Trafiła na plan "Przygód młodego człowieka" z udziałem Richarda Beymera. Natychmiast przyciągnęła jego uwagę i niebawem zaangażowano ją do roli w "Barabaszu", włosko-amerykańskiej superprodukcji.

To był decydujący moment. Osiemnastoletnia Tate zdecydowała, że wraca do Ameryki, a po przyjeździe zaczęła szukać szansy na angaż w filmie.

Witajcie w Hollywood

W Hollywood już na starcie pomógł jej agent Beymera, który zgodził się dla niej pracować. W 1963 r. wytwórnia Filmways, urzeczona jej urodą, podpisała z nią kontrakt na siedem lat. Na początku grała epizody w serialach (np. w popularnej komedii "Ed, koń, który mówi", gdzie zaistniał też młody Eastwood). Szybko stała się jedną z najchętniej fotografowanych twarzy, uwielbianą przez tak wybitnych fotografów, jak Richard Avedon czy David Bailey. Jednocześnie awansowała na ikonę mody i stylu lat 60. i nawet dziś wymieniana jest przez stylistów obok Jacqueline Kennedy czy Audrey Hepburn.

Jej pierwszym, poważnym partnerem został modny wtedy w Ameryce francuski aktor Philippe Forquet. Nie był to jednak szczęśliwy związek. Sharon była osobą niezwykle łagodną, co Forquet wykorzystywał. Ich związek był jednak tak burzliwy, że przyjaciele wciąż odwiedzali Tate, bojąc się, że Forquet się nad nią znęca. I faktycznie - pewnego wieczoru  wylądowała z obrażeniami w szpitalu. Dopiero wtedy z nim zerwała. Kolejny związek to był już wspomniany Jay Sebring - ceniony w Hollywood stylista i fryzjer, okazjonalnie aktor.

Po raz pierwszy Sharon wystąpiła w znaczącej roli na dużym ekranie w 1966 roku w horrorze "Oko diabła" Johna Lee Thompsona, obok Deborah Kerr - wielkiej hollywoodzkiej gwiazdy. Wcieliła się w postać Odile - pięknej młodej wiedźmy, uprawiającej wraz z bratem pogańskie obrzędy.

Film doceniono dopiero po latach. Po premierze oświadczył się jej Sebring, nalegając, by po ślubie porzuciła aktorstwo. Propozycję jednak odrzuciła, choć na zawsze pozostali bliskimi przyjaciółmi.


Polański i miłość

Ukończywszy pracę nad pierwszym kinowym filmem, Sharon postanowiła zostać na jakiś czas w Londynie. Sebring musiał wrócić do Los Angeles z przyczyn zawodowych.

Latem 1966 roku, poznała młodego reżysera z dalekiej Polski, któremu przepowiadano światową karierę. Romana Polańskiego przedstawił jej producent Martin Ransohoff, mając nadzieję, że obsadzi ją w "Nieustraszonych pogromcach wampirów".

Z relacji obojga wynika, że po pierwszym spotkaniu nie zanosiło się na współpracę. "Miała urodę w guście amerykańskim, a nie taką wymyśliłem sobie do 'Wampirów...'" - oceniał Polański w autobiografii "Roman". Przyznawał jednak, że zrobiła na nim wrażenie. Dlatego zadzwonił, proponując kolację. Zgodziła się. Polański przygotowany na kolejną "słodką idiotkę", był zaskoczony. Była inteligentna i miała wielkie poczucie humoru. Znała nieźle francuski i biegle włoski. On sam miał już na koncie nominację do Oscara za "Nóż w wodzie" i Złotego Niedźwiedzia za "Matnię". Ale Sharon oficjalnie była dziewczyną Sebringa, dlatego propozycje spotkań, odrzucała. Aż do dnia, gdy wściekły Polański rzucił do słuchawki: "A pocałuj ty mnie w du..". Później przyznała, że dopiero wówczas zaczęła się nim interesować.


Podczas gdy producenci nalegali na obsadzenie jej w roli córki żydowskiego karczmarza, Polański był zdania, że na Żydówkę nie wygląda. Zmienił zdanie dopiero, gdy niemal zmuszony do zdjęć próbnych, założył jej rudą perukę. Sama Sharon opowiadała zabawną historię o spotkaniu, na które Polański zaprosił ją przed podjęciem decyzji. Był późny wieczór, gdy przywitał ją przy zgaszonym świetle i zapalonych świecach. I wyszedł. Po chwili wpadł jak szaleniec w... masce Frankensteina. Sharon zaczęła płakać przerażona. Wtedy zadzwonił do Ransohoffa, by powiedzieć, że rola jest jej.

"Nieustraszeni pogromcy wampirów" są parodią modnych wtedy horrorów o parze śmiałków polujących na wampiry w Transylwanii. Ekscentrycznemu profesorowi w poszukiwaniach pomaga młody asystent (Polański), który zakochuje się w pięknej karczmarce.

Obraz został nieudolnie skrócony przez MGM, zaś Polański, zobaczywszy efekt końcowy, chciał wycofać nazwisko. W końcu jednak odpuścił. To właśnie na planie tego filmu, w miasteczku w Dolomitach, Tate i reżyser zakochali się w sobie. Widząc strach Polańskiego przed zaborczymi kobietami, Sharon zapewniła go, że nie ograniczy jego wolności, gdy razem zamieszkali. "Żadna kobieta nie dała mi dotąd takiego zapewnienia" - napisał w autobiografii.

Szczęście

Lata 1967-69 Polański nazywa najwspanialszymi w swoim życiu. W listach do niego, gdy obowiązki rozdzieliły ich na dłużej, Tate pisała: "Uwielbiam wszystko, co ma związek z Tobą, nigdy nie czułam się tak szczęśliwa".

Po "Wampirach..." przyszła propozycja pierwszego, amerykańskiego filmu - horroru "Dziecko Rosemary", który uczynił Polańskiego sławnym na całym świecie. Marzył, by główną rolę grała Sharon, ale wytwórnia chciała znanego nazwiska.

Padło na Mię Farrow, ale Sharon miała swój udział w powstaniu filmu - podsunęła Polańskiemu rozwiązania kluczowych ujęć, pojawiła się w scenie przyjęcia. Wkrótce rozpoczęła pracę nad adaptacją "Doliny lalek" Marka Robsona, opowiadającym historię kobiet, usiłujących zrobić karierę w show-biznesie. Okazał się milowym krokiem w jej karierze. Za rolę Jennifer - pustej, ale i tragicznej postaci została nominowana do Złotego Globu w kategorii: Gwiazda roku. Wcieliła się w aktorkę, u której nikt nie dostrzega talentu, a tylko atuty fizyczne, co znała z autopsji. Awansowała do grona najgorętszych młodych gwiazd. Wyróżniała się naturalnością i delikatnością. "Wszyscy uwielbiali Sharon" - napisał Polański. - "Największe wrażenie, niezależnie od wyjątkowej urody, robił rodzaj promieniowania właściwy naturom dobrym i łagodnym". 

Nie interesowało jej bycie symbolem seksu. Za idolkę uważała grającą główną rolę we "Wstręcie" Catherine Deneuve. Mąż tłumaczył, że nie może wstydzić się urody, ona  jednak pragnęła, by ceniono ją za umiejętności. Zofia Komeda-Trzcińska, gdy po przyjeździe do Hollywood z mężem poznała Sharon, opowiadała: "To niezwykła dziewczyna, bez cienia pozy. (...) Delikatna, skromna, cicha i piękna jakaś, na zewnątrz i wewnątrz".

"Żyj i pozwól żyć innym"

Dom Romana i Sharon słynął z gościnności. Epoka hipisów, wolnych związków i obsesyjna potrzeba swobody sprawiły, że Tate mawiała: "Nie obchodzi mnie, kim są ludzie goszczący w moim domu. W życiu kieruję się maksymą 'żyj i pozwól żyć innym'". Jej siostra Debra Tate, wspomina: "Sharon oddałaby ci ostatnią koszulę i własne łóżko do spania, o nic nie pytając".

Sharon nie wspominała o ślubie, ale przyszły mąż wiedział, że go pragnęła. "Prowadziła wyemancypowane życie, ale z racji katolickiego wychowania małżeństwo było dla niej ważne" - pisze Polański. Oświadczył się i został przyjęty.

Ślub wzięli w Londynie 20 stycznia 1968 r., na kilka dni przed jej 25. urodzinami. 


Sharon okazała się urodzoną domatorką. Znakomicie gotowała, wspaniale prowadziła dom, oddając się temu z takim zapałem, że małżonek przypomniał jej, iż poślubił nowoczesną hippie, a nie gosposię.

Swoboda, w jakiej ją wychowano, pozwoliła jej zaakceptować "śmiałe" podejście Polańskiego do małżeństwa. Reżyser oczekiwał związku otwartego, a jej pragnienie wierności nazywał "przesądami gnębiącymi Sharon". Ona zwierzała się przyjaciółce:

Za radą męża Sharon zerwała kontrakt z wytwórnią. Pojawiła się odmieniona w kryminalnej komedii u boku Deana Martina "The Wrecking Crew", gdzie po lekcjach u Bruce'a Lee popisuje się znajomością sztuk walki. Odkryła, że komedia to jej żywioł i zaczyna kolejny projekt "12+1", włoską komedię - głównie z uwagi na szansę współpracy z Orsonem Wellesem.

I nagle dowiedziała się, że jest w ciąży.

Przeczucia

Polański początkowo był przerażony wiadomością o dziecku. Zaczęło się szukanie nowego domu, w którym powiększona rodzina czułaby się komfortowo. Sharon taki znalazła. Właśnie przy Cielo Drive 10050 w Los Angeles. "Wyglądał jak wiejski dworek w ogrodzie pełnym kwiatów" - napisał Polański. Właśnie się zwolnił.

Sharon nazywa go "domem miłości". Polański oponował - miał złe przeczucia. Ale uległ. Zamieszkali tam w lutym 1969 roku, ale już wkrótce on zaczynał film w Europie, ona kręciła film we Włoszech z Orsonem Wellesem. Stamtąd pojechała do Londynu, do męża, a wreszcie wracała do L.A.

"Kiedy trzymałem ją w ramionach, przemknęła mi przez głowę absurdalna myśl: nigdy już jej nie zobaczę. Gdyby nic się nie wydarzyło, pewnie zapomniałbym o tym przeczuciu, ale utkwiło mi w pamięci na całe życie" - wspomina Polański.

W Los Angeles Sharon śni się scena z "Dziecka Rosemary", w której okazuje się, że bohaterka urodziła diabła. Chce, by ją już zabrać do szpitala. Do opieki nad nią Polański oddelegowuje Wojtka Frykowskiego i jego narzeczoną Abigail Folger.

Tamtego lata w Hollywood

W opowieści Tarantino, gdzie w ramy prawdziwej historii włożono dwóch fikcyjnych, głównych bohaterów, prawdziwy jest dom na Cielo Drive, nazwa meksykańskiej knajpy, którą Sharon z przyjaciółmi odwiedziła 8 sierpnia, i oczywiście nazwiska przyjaciół.

W domu, oprócz Frykowskiego i Abigail, rzeczywiście był Sebring. Po godzinie 23 zaczynali szykować się do snu. Sharon w sypialni rozmawia z Jayem, w osobnym pokoju Abigail czyta książkę. Frykowski śpi na kanapie.

Jest godzina 0:45 9 sierpnia, gdy na teren posesji wchodzi trójka młodych ludzi: Tex Watson, Patricia Krenwinkel, Susan Aktins. Czwarta - Lindy Kasabian - zostaje w samochodzie. Nikt nie wie, że należą do bandy Charlesa Mansona, który uczy ich zabijania. Opowiada o wojnie rasowej i straszy nadchodzącą "murzyńską rewoltą", w czasie której dokona się rzeź białych.

Tex najpierw przecina drut telefoniczny. Pierwszą osobą, którą spotyka, jest 18-letni kolega strażnika posesji, Steven Parent, który właśnie wychodzi. Tex zadaje mu cios nożem, a potem oddaje cztery strzały z pistoletu. Wchodzą do domu.

Trafiają na śpiącego Frykowskiego. Na pytanie: "Kim jesteście?", słyszy od Watsona: "Jestem diabłem i przyszedłem tu robić diabli interes". Dziewczyny wchodzą dalej. Sharon i Sebring rozmawiają w sypialni. Wszystkich spędzają do salonu i związują długim sznurem.

Sebring prosi, by mieli wzgląd na stan Sharon. Tex oddaje do niego strzał. Bierze sznur, przewiązuje go przez szyję Sebringa, to samo robi z Tate i Folger. Przeciąga sznur przez belkę wiszącą u sufitu. W tym czasie Wojtkowi i Abigail udaje się uciec. Na trawniku dopada ich jednak Watson. Oboje giną od ciosów zadanych nożem. W domu Atkins pochyla się nad Sharon, krzycząc: "Umrzesz, dziwko". Sharon błaga: "Dajcie mi dwa tygodnie, a potem mnie zabijecie. Pozwólcie tylko żyć dziecku". Jej prośby przynoszą odwrotny skutek. Atkins zaczyna dźgać Sharon nożem na oślep, gdy ta osłania brzuch. Zadaje jej szesnaście ciosów, z czego pięć okazuje się śmiertelnych. W salonie kałuża krwi wciąż olbrzymieje. Atkins bierze ręcznik, macza go w niej i pisze na drzwiach "PIG", ("świnia"). To slangowe określenie ludzi bogatych i ustosunkowanych, używane przez ekstremistyczne ruchy czarnoskórych, ma sugerować, że to oni stoją za zbrodnią.

Potem cała czwórka wsiada do samochodu. "Wszyscy nie żyją" - oznajmiają parę minut później Mansonowi.


Dla Sharon

Roman Polański, który już raz jako dziecko uciekł śmierci, wyrywając się z krakowskiego getta, po raz kolejny przechodzi piekło. Obok Sharon pochowane zostaje ich nienarodzone dziecko, chłopiec, który otrzymuje imiona po obu dziadkach - Paul Richard. Polański miał dziewięć lat, gdy jego matka, również w zaawansowanej ciąży, zginęła w komorze gazowej.

Pogrzeb Sharon nie kończy koszmaru, przez jaki przechodzą jej bliscy. Hollywood ogarnia zbiorowa psychoza. Gwiazdy wyprowadzają się z miasta, bojąc się o własne życie. Instalują alarmy i kupują broń. Przerażająca zbrodnia zamyka bezpowrotnie okres beztroski Hollywood. Nie mając winowajców, Ameryka uznaje, że ofiary są zarazem winowajcami i same ściągnęły na siebie tragedię. Rusza seria paranoicznych teorii, wedle których powodem zbrodni są... filmy, jakie kręci Polański - zwłaszcza "Dziecko Rosemary", zaś reżyser wraz z zamordowaną żoną i przyjaciółmi to sataniści. Media podsycają te brednie.

Najnowsze wydanie Tygodnika co sobotę w Twojej skrzynce. Zapisz się do newslettera >>

Atmosfera uspokaja się dopiero, gdy policja wpada na trop bandy Mansona. Przypadkiem. Susan Atkins ląduje w areszcie w październiku 1969 roku. Jest podejrzana o pomoc w innym zabójstwie - Gary'ego Hinmana. Zaczyna się zwierzać Virginii Graham, koleżance z celi. Przyznaje, że to ona zabiła Sharon. W zamian za zwolnienie od odpowiedzialności karnej Linda Kasabian, która w czasie napadu była kierowcą, pogrąża sektę Mansona.

Proces ciągnie się dziewięć miesięcy. Oskarżeni śmieją się z ofiar i nie wykazują skruchy. Udowodniono im jeszcze morderstwo małżeństwa LaBianca, popełnione dzień później. Wiosną 1971 roku wszyscy zostają skazani na karę śmierci. Po zmianie prawa w Kalifornii do egzekucji nie dochodzi - kary śmierci zamienione zostają na dożywotnie więzienie.

Atkins umiera w więzieniu w 2009 roku na raka mózgu, w 2017 roku umiera Charles Manson. Watson i Krenwinkel wciąż odbywają wyroki. Wszyscy wielokrotnie składali wnioski o warunkowe zwolnienie, bez skutku (Watson aż 17 razy!). 

Roman Polański obrazu, nad którym pracował podczas tragedii, nigdy nie dokończył. W 1979 roku nakręcił przejmujący melodramat "Tess" i opatrzył dedykacją: "Dla Sharon". To adaptacja "Tessy d'Urberville" Thomasa Hardy'ego, którą Sharon czytała podczas ostatniego wspólnego wieczoru spędzonego z mężem w Londynie. Żegnając się z nim, zdążyła rzucić: "Przeczytaj koniecznie, to świetny materiał na nasz nowy, wspólny film".