Reklama

Jezus w koszulce z napisem "Best son ever". Maryja czyta książkę pt. "Niezwykłe dziecko. Porady dla rodziców". Jezus siedzi na ławce i karmi gołębie. Maryja puka do drzwi urzędu ds. cudzoziemców. Trzej mędrcy niosą w darach apteczkę, termos i śpiwór.

Prace Borysa Fiodorowicza z dnia na dzień zyskują na popularności i cenie. Trafiają na okładki magazynów, ilustrują artykuły. W mediach społecznościowych jego twórczość śledzą tysiące osób.

Reklama

Podczas gdy jednych wizerunek Chrystusa z kołem ratunkowym czy Maryi z dzieciątkiem na pace wojskowego samochodu wzrusza i ujmuje, u drugich słychać głosy zgoła odmienne. - Obraza, chęć zaistnienia politycznie - wylicza ksiądz, absolwent ASP. - To żadne ikony, a profanacja - dodaje. Sam zajmuje się pisaniem ikon i jest oburzony pracami Fiodorowicza. Bo te do ikon jasno nawiązują. Sam autor mówi o nich "obrazy inspirowane ikonami". Malowane na desce, nieraz otoczone złotem postaci przywodzą na myśl święte obrazy chrześcijańskich Kościołów wschodnich. Te wiążą się z kultem, mają skłaniać do refleksji, kontemplacji, modlitwy. Są tworzone według określonych wzorów i przepisów, dlatego ich malowania - czy jak się wymiennie mówi: pisania - trzeba się nauczyć.

Ikona wzięta w nawias

Prace Borysa Fiodorowicza dalece odbiegają od kanonu charakterystycznego dla ikony. Na jego obrazach Maryja czasem zakłada bluzę z kapturem, czasem je kremówkę. Syna wiezie na sankach albo rowerze, razem skaczą na trampolinie. Albo w rozpostartych ramionach trzyma welon - w jednej wersji biało-czerwony, w drugiej tęczowy.

Jezus siedzi na ławce i karmi gołębie. Ma szalik z napisem "Polska", bluzę z napisem "Love" albo karton z hasztagiem #WolnaWola. - Borys Fiodorowicz wchodzi w ikonosferę religijną, ale działa na zasadzie pastiszu. Ikona zostaje w jego pracach wzięta w nawias, funkcjonuje jako cytat - mówi dominikanin o. Tomasz Biłka, malarz, opiekun duchowy wspólnoty twórców Vera Icon.

Jak wskazuje zakonnik, Fiodorowicz wykorzystuje elementy potocznie kojarzone z ikonami: złoto, stare deski, ale jednocześnie wprowadza w to znaki zupełnie innych przestrzeni - na przykład znaki drogowe, towarowe, piktogramy.

- Zderza je ze sobą, ale celem nie jest wydrwienie czy atak, a pytanie o rozumienie naszej religijności. Prace Borysa Fiodorowicza należy czytać właśnie na tym metapoziomie. Inaczej zakrawają na kicz i mogą budzić zgorszenie. Powiedziałbym, że to kazania, a nie homilie.

Dlaczego nie homilie? Bo nie są plastycznym odpowiednikiem Słowa Bożego, a raczej próbą ukazania postaci naszej wiary - komentuje.

"Obraz należy okryć"

Jedna z prac przedstawia Matkę Boską, trzymającą na ramieniu Chrystusa. Widać tylko ich głowy. Resztę przykrywa - namalowany - koc w biało-niebieską kratę. Zdjęcie obrazu w mediach społecznościowych autor opisał fragmentem programu Nawiedzenia Obrazu Jasnogórskiego w rodzinach: "1. Z sąsiadami należy uzgodnić przyjęcie Obrazu do swojego domu. 2. Obraz, Różaniec, Biblię i Parafialną Księgę Zawierzenia zanosimy do sąsiadów w otoczeniu zapalonych świec. 3. Obraz przyjmujemy o godz. 19.00 przez ucałowanie ramy; następnie na swoim ciele czynimy znak krzyża. 4. Przy padającym deszczu czy śniegu Obraz należy okryć...". Dopisek: "Przewidywana temperatura w dniu Wigilii 2021 na granicy polsko-białoruskiej -7°C". 

- Oczywiście nie każdy zgadza się z moim punktem widzenia, byłoby dość dziwne, gdyby było inaczej. Uważam, że to, co poruszam w pracach, jest ważne, na pewno dla mnie. A przede wszystkim jest i nie da się tego zmieść pod dywan - mówi o swojej twórczości sam Fiodorowicz. I dotyka problemów współczesnych i nieraz budzących kontrowersje, jak homofobia, nacjonalizm, bezdomność, kryzys uchodźczy i polityka migracyjna czy ekologia. Albo przemoc i wojna. 

Na jednej z nowszych prac Fiodorowicza na środku złotego obrazu stoi Matka Boska z Jezusem na rękach. Po dwóch stronach widać czołgi z wykierowanymi w święte postaci lufami, które przybrały kształt krzyży. Obraz zatytułowany "TIAN’AMEN" zaprezentowano na wystawie "NIERELIGIA" w ramach projektu artystycznego JEZUS. Zwiedzającym opowiada o nim redaktor i publicysta Dawid Gospodarek, jeden z oprowadzających po wystawie. - Dla mnie głównym motywem jest ukazanie i ostrzeżenie, że motywy religijne mogą służyć przemocy - mówi.

- Znamy to z historii chyba wszystkich religii, też chrześcijaństwa. Niestety również współcześnie się z tym spotykamy, czasem nie dostrzegając, że przedmiotowo traktuje się religię w celach zdecydowanie niereligijnych, czyli niesłużących budowaniu dobrej relacji z Bogiem i stworzeniem (drugim człowiekiem, światem przyrody) - dodaje. I wskazuje przykłady: "Na pierwszy plan wysuwają się dramaty, jakie sprawili ludziom duchowni i liderzy, uciekając się do takiego zmanipulowania religijnych treści i duchowości, by zniewolić drugiego i stosować na nim przemoc. Mieliśmy z tym do czynienia, chociażby w przypadku dominikanina Pawła M. Treściami zewnętrznie religijnymi można skutecznie przysłonić czy nawet uderzać w te rzeczywistości, które są sednem religii". - Jeżeli moje prace kogoś poruszają i trafiają w czyjąś wrażliwość, to odbieram to jako duże wyróżnienie i oznacza dla mnie, że nie jestem osobą "odklejoną" od rzeczywistości - komentuje Fiodorowicz.



Artysta tajemniczy

Sam unika pokazywania swojej osoby. Jak tłumaczy, wynika to trochę z nieśmiałości, trochę z potyczek z własnym ego. - Ale głównie z konsekwentnego trzymania się założenia, że to prace powinny być najważniejsze i to, co chcę nimi przekazać. 

"Obrazy inspirowane ikonami" to niejedyna forma artystycznego wyrazu Fiodorowicza - jest też autorem m.in. cyklu abstrakcji inspirowanym sztuką ludową. Do inspiracji ikonami wraca jednak często. Dlaczego?

 - To, co maluję, wynika z moich przemyśleń na temat czasu i miejsca, w którym żyję. I nie tyczy się to tylko treści, ale także formy. Mieszkam i żyję w miejscu, gdzie stawia się mocno na wartości chrześcijańskie, ale nic z tego nie wynika, a wspomniane wartości niestety wykorzystuje się do manipulacji, zapominając, chociażby o empatii. Żyję w miejscu, gdzie wykorzystanie wizerunku świętych - choćby w najlepszych intencjach - w inny niż tradycyjny sposób, budzi zgrozę, ale nikogo nie oburza Matka Boska w formie butelki z zakrętką w głowie. Są o wiele poważniejsze rzeczy, a powyższy przykład jest celowo nieco błahy, bo właśnie w takim absurdzie się pławimy. Mam wrażenie, że żyjemy w surrealistycznej i bardzo złej bajce - odpowiada artysta. 

I zaprasza do świata, gdzie Maryja nosi spodnie i trampki, a Jezus kurtkę dżinsową.

Aktualizacja Słowa Bożego

O. Tomasz Biłka: "Gdy spojrzymy na historię malarstwa religijnego, zobaczymy, że to nic nowego. Na średniowiecznych obrazach Maryja jest ubrana tak, jak wówczas ubierały się kobiety. Gdybyśmy dzisiaj wymalowali ściany Kościoła w wizerunki Jezusa, Maryi i świętych w adidasach, mogłoby to dziwić, niektórych oburzać. Dziś takie uwspółcześnienie byłoby niespotykane, ale kiedyś było zupełnie naturalne".

Jak zauważa, to też sposób na zakomunikowanie, że historia zbawienia wydarza się cały czas.

- Zbawienie dzieje się dzisiaj. Dzisiaj Jezus się wciela, dzisiaj jest odrzucany, dzisiaj głosi Słowo, dzisiaj zmartwychwstaje. Myślę, że obecnie utraciliśmy trochę zdolność przeżywania swojej historii w perspektywie tej świętej historii. Z drugiej strony popularność prac Fiodorowicza pokazuje, że ludzie szukają aktualizacji Słowa Bożego - jak to nazywa homiletyka - i u niego ją znajdują - mówi.