Reklama

Judy Garland przyszła na świat 10 czerwca 1922 roku w Grand Rapids w Minnesocie jako Frances Ethel Gumm. Była najmłodszą z trzech córek artystów wodewilowych Francisa Gumma i Ethel Milne. Razem Dorothy Virginią i Mary Jane działały na scenie jako Siostry Gumm, a od 1934 jako Siostry Garland. Judy - która oficjalnie zmieniła imię rok później - zadebiutowała na scenie, mając zaledwie dwa lata.

Wytwórnia długo nie wiedziała, jak wykorzystać jej talent

Liczni krytycy zgodnie przyznawali, że to właśnie najmłodsza z sióstr była tą najbardziej utalentowaną. Nic więc dziwnego, że kiedy Ethel zabrała córki do Los Angeles, by zwiększyć ich szansę na zrobienie kariery, to Judy przyciągnęła uwagę przedstawicieli słynnej wytwórni filmowej Metro-Goldwyn-Mayer.

Reklama

"Kiedy Judy śpiewała, nie widziało się dziecka. Wiedziałeś duszę dorosłej kobiety zamkniętą w małym ciele" - mówił Roger Edens, producent i kompozytor MGM.

Siostry Gumm po przyjeździe do fabryki snów zaczęły występować w radiu oraz filmach krótkometrażowych. To właśnie tam najmłodsza z nich wpadła w oko pracującemu z MGM agentowi. Miała trzynaście lat, kiedy została zaproszona na przesłuchanie do największej wówczas wytwórni filmowej w Ameryce. Swoim wykonaniem utworów "Eli, Eli" i "Zing! Went the Strings of My Heart" miała doprowadzić szefa studia do łez.

Nie do końca wiadomo jednak było, w jaki sposób można wykorzystać talent Garland. Dziewczynka była bowiem zbyt dojrzała na granie dziecięcych postaci, ale jednocześnie wciąż za młoda na dorosłe role. W tej sytuacji pierwszy rok Judy po podpisaniu kontraktu z MGM upłynął nastolatce głównie na szlifowaniu umiejętności wokalnych i aktorskich. Czekała na coś, co mogłoby ruszyć jej karierę z miejsca.

Przełom nastąpił w 1938 roku, gdy szesnastoletnia wówczas Garland zagrała Dorotkę w musicalu "Czarnoksiężnik z Oz". To Roger Edens uznał, że będzie idealna w tej roli.

"Nie było drugiej dziewczyny, która mogłaby zaśpiewać ‘Overe the Rainbow’ i sprawić, że świat uwierzy w jej marzenie" - miał powiedzieć kompozytor.

Rola Dorotki stała się dla szesnastoletniej Judy przepustką do wielkiej kariery, ale równocześnie pozwoliła jej boleśnie odczuć mroczną stronę sławy. Młodziutka aktorka odczuwała ogromną presję ze strony wytwórni, co dotyczyło zwłaszcza jej ubioru i wyglądu.

Umowa z MGM skutkowała także całkowitą utratą swobody przez Judy. Każdy aspekt życia dziewczynki mógł być kontrolowany przez producentów. To oni zarządzili, że nastolatka powinna przejść na wyniszczającą dietę. W pewnym momencie Garland żywiła się jedynie rosołem i czarną kawą. Musiała także palić kilkadziesiąt papierosów dziennie. Zmuszanie aktorki do brania leków hamujących apetyt sprawiło, że ta popadła w zaburzenia odżywiania. W tym czasie uzależniła się także od narkotyków, z czym walczyła do końca życia.

Judy Garland po latach tak wspominała warunki pracy w MGM:

"Chcieli, byśmy pracowali całe dnie i noce, bez przerwy. Kiedy byliśmy wyczerpani, dawali nam pigułki pobudzające. Następnie wciskali coś na sen i budzili po czterech godzinach, znowu dawali coś na pobudzenie, żebyśmy mogli utrzymać się na nogach i tyrać przez następne trzy dni z rzędu" - mówiła w rozmowie z biografem Paulem Donnellem.

Rola Dorotki zniszczyła Garland życie

Na planie "Czarnoksiężnika z Oz" Garland nie tylko nosiła nakładki na zębach czy gumowy krążek optycznie zmniejszający nos, ale była również obwiązywana pasami, które miały ukryć jej rosnący biust. Nastolatka była także ofiarą molestowania, którego dopuszczali się członkowie obsady musicalu. Mowa tu aktorach wcielających się w munchinków, małych, humanoidalnych istot z krainy Oz.

"Byli małymi pijakami. Codziennie wieczorem się upijali, a potem zbierali ich w sieci motylkowe" - mówiła w 1967 roku, w rozmowie z dziennikarzem Jackiem Paarowem.

Sid Luft, jeden z byłych mężów Garland, w swojej autobiografii "Judy and I: My Life with Judy Garland" przyznał bez ogródek:

"Myśleli, że wszystko ujdzie im na sucho. Na planie uprzykrzali Judy życie, wkładając ręce pod sukienkę. Ci mężczyźni mieli 40 i więcej lat".

Traumatyczne przeżycia miały kolosalny wpływ na dorosłość Judy Garland. Gwiazda przez całe życie czuła się niewystarczająca i za wszelką cenę starała się zdobyć uznanie mężczyzn. Rozpaczliwie poszukiwała także miłości, co sprawiło, że na ślubnym kobiercu stawała pięciokrotnie. Jej marzeniem była gromadka dzieci.

"Ludzie zapominają, że za sceną jestem tylko dziewczyną, która marzy o tym, żeby ktoś ją przytulił i powiedział: wszystko będzie dobrze" - mówiła Garland w cytowanym już wywiadzie z 1967 roku.

Niestety, nie wszystko układało się tak, jak aktorka sobie wymarzyła. Jej pierwszy obiekt westchnień nie widział w niej przyszłej żony.

"Była dla mnie niemal jak młodsza siostra, której nigdy nie miałem i seks z nią wydawałby mi się kazirodztwem. To zupełnie nie wchodziło w grę" - mówił Artie Shaw, pozostając zupełnie nieczułym na uroki Garland.

Słynny klarnecista jazzowy poślubił Lanę Turner, czym złamał serce młodszej o 12 lat Judy. Turner, uchodząca wówczas za symbol seksu, została trzecią żoną Artiego Shawa, jednak ich małżeństwo trwało zaledwie siedem miesięcy. Oboje mogli się zresztą pochwalić intensywnym życie miłosnym - Turner miała siedmiu mężów, natomiast Shaw ślubował miłość ośmiu kobietom.

Jazzman tłumaczył swoją decyzję dość osobliwie. Po jego słowach Judy poczuła się jeszcze mocniej zraniona.

"Z Laną to zupełnie coś innego. Lana to kobieta, z którą będę uprawiał seks... Nigdy nie myślałem w ten sposób o tobie i nie sądziłem, że ty możesz tak o mnie myśleć" - mówił.

Pierwszy pierścionek zaręczynowy Judy Garland otrzymała na swoje osiemnaste urodziny od starszego o dwanaście lat kompozytora Davida Rose. Na zalegalizowanie swojego związku musieli jednak czekać ponad rok, tyle bowiem trwało dopełnienie wszelkich formalności rozwodowych kompozytora i jego poprzedniej żony. Małżeństwo Rose i Garland nie trwało jednak długo, po zaledwie trzech latach zakończyło się rozwodem.

Ratunek w objęciach mężczyzn

Po latach aktorka przyznała, że decyzja o tak młodym zamążpójściu była zbyt pochopna. Jak podkreślała, czuła się przytłoczona karierą oraz brakiem wolności związanym z ciągłą kontrolą ze strony wytwórni MGM.

"Byłam dzieckiem udającym kobietę. Myślałam, że małżeństwo to ucieczka od wszystkiego, co mnie przytłaczało. Ale wzięłam za sobą cały ten ciężar" - przytacza jej słowa Gerald Clarke, autor biografii "Get Happy: The Life of Judy Garland".

Jeszcze tego samego roku w życiu aktorki pojawił się słynny reżyser Vincente Minnelli. Szybko połączyło ich gorące uczucie, które w czerwcu 1945 roku przypieczętowali przed ołtarzem. Doczekali się razem córki Lizy, która przyszła na świat w marcu 1946 roku. Niestety, także ten związek ostatecznie się rozpadł. Małżeństwo Garland i Minellego trwało sześć lat.

"Moi rodzice kochali się w sposób, który można było zobaczyć w świetle ich oczu. Ale każde z nich żyło w swoim własnym świecie, i żadne nie potrafiło w nim długo zostać" - wyznała Liza Minnelli na łamach wydanego w 2004 roku albumu "The Liza Minnelli Scrapbook".

Druga połowa lat 40. była trudnym okresem w życiu Judy Garland. Przez lata uchodziła za jedną z największych gwiazd wytwórni MGM - zagrała w ponad 20. filmach - co wiązało się z mocno napiętym grafikiem i ogromną presją. Jakby tego było mało, Garland zmagała się z depresją poporodową.

"Wszyscy mówili, że powinnam być najszczęśliwsza na świecie - a ja nie potrafiłam nawet wstać z łóżka. Płakałam bez powodu. Czułam się, jakbym zawiodła jako matka, zanim jeszcze zaczęłam" - mówiła.

Również Vincente Minnelli bardzo martwił się o swoją żonę i zauważył, że po narodzinach córki zaszła w niej duża zmiana.

"Judy była piękna i delikatna, ale po narodzinach naszej córki coś w niej pękło. Miała w sobie tyle bólu, że żadne słowa nie mogły tego uleczyć" - podsumował gorzko.

Garland nie miała chęci i siły na wychodzenie z domu, musiała jednak pracować. MGM nie miało dla niej litości. Zdesperowana wspomagała się więc amfetaminą, która miała dać jej energię do pracy. Sięgała także po barbiturany ułatwiające zasypianie.

To nie mogło się dobrze skończyć. W 1947 roku gwiazda podjęła pierwszą próbę samobójczą, do której doszło niedługo po tym, jak została zawieszona przez wytwórnię z powodu nieobecności podczas pracy nad filmem "Pirat" (reżyserował go mąż Judy, Vincente Minnelli).

Garland miała wówczas zaledwie 25 lat i czuła się zupełnie wypalona, a do tego czuła nacisk na zachowanie młodzieńczego wyglądu. Studio ciągle naciskało na utrzymanie przez nią szczupłej sylwetki.

"Ludzie nie chcą oglądać smutnej Judy Garland. Chcą dziewczyny, która śpiewa i się uśmiecha" - miała usłyszeć gwiazda od Louisa B. Mayera, ówczesnego szefa MGM.

Zrozpaczona Garland podcięła sobie żyły w swoim domu w Beverly Hills. Nieprzytomna gwiazda została znaleziona w łazience. Tę dramatyczną sytuację MGM przedstawiło światu jako "wypadek".

"Judy miała drobne załamanie nerwowe z powodu przemęczenia" - brzmiała oficjalna wersja.

Stan psychiczny Garland nie uległ jednak znacznej poprawie. Z pewnością nie bez znaczenia był tutaj koniec jej małżeństwa z Minnellim. Aktorka ledwo znosiła presję nakładaną na nią przez wytwórnię. Często spóźniała się na plan, czasem nawet w ogóle się na nim nie pojawiała. W 1950 roku MGM rozwiązało z nią kontrakt. To był oficjalny koniec ich piętnastoletniej współpracy.

Decyzja MGM wstrząsnęła aktorką. Judy Garland ponownie targnęła się na swoje życie, tym razem podcięła sobie gardło w jednym z hoteli w Los Angeles. Na szczęście udało się ją uratować, jednak jej kariera filmowa stanęła w miejscu.

Powrót na scenę

Sidney Luft, którego aktorka poznała w tym mrocznym okresie życia, wydawał się ratunkiem. Był silnym i stanowczym mężczyzną, chciał wspierać swoją ukochaną i mocno wierzył, że pomoże jej wyjść na prostą. W latach 50. pracował jako producent, wcześniej był jednak wojskowym i menedżerem bokserskim. Twardo stąpający po ziemi Luft jawił się Garland jako wzór męskości. Nic dziwnego, że wkrótce stał się jej trzecim mężem.

Luft i Garland ślubowali sobie miłość w czerwcu 1952 roku, zaledwie kilka miesięcy później powitali na świecie córkę Lornę, zaś trzy lata później doczekali się syna, Joey’a.

"Sid wierzył we mnie, kiedy nikt inny już nie wierzył. Powtarzał, że mogę wrócić na scenę, że publiczność wciąż czeka. Dzięki niemu zaczęłam znowu śpiewać" - mówiła Garland.

Sid Luft robił wszystko, co mógł, by pomóc ukochanej powrócić na scenę. To właśnie on pomógł jej przygotować występy w londyńskim Palladium i nowojorskim Palace Theatre. Oba okazały się ogromnym sukcesem.

"Rodzice kochali się na swój własny, dziki sposób. Mama potrzebowała kogoś, kto ją ochroni, a tata myślał, że potrafi to zrobić. Ale żadne z nich nie mogło uratować drugiego" - wspominała córka sławnego małżeństwa, Lorna Luft, w autobiografii "Me and My SHadows: A Family Memoir".

Choć wydawać się mogło, że Judy w końcu odnalazła mężczyznę, u boku którego mogła się czuć w pełni bezpiecznie, to prawda była zupełnie inna. Sidney słynął ze słabości do hazardu. Często obstawiał zakłady i odwiedzał kasyna. Szczególnie dużą sympatią darzył jednak wyścigi konne, potrafił stracić nawet dziesięć tysięcy dolarów podczas jednego popołudnia. To wywoływało kłótnie i napięcie w jego małżeństwie - Garland miała niestabilną sytuację finansową przez wzgląd na dawne problemy z MGM. Dodatkowo Luft nadużywał alkoholu.

"Sid był moim ratunkiem i moją katastrofą jednocześnie. Kochałam go, ale czasami chciałam, żeby zniknął" - mówiła gorzko Garland.

Małżeństwo z Luftem było najdłuższym ze związków Garland. Zakończyło się rozwodem po trzynastu latach, zaś aktorka jeszcze w listopadzie tego samego roku ślubowała miłość Markowi Herronowi. Dobrze znany w Hollywood aktor i reżyser teatralny był zupełnym przeciwieństwem poprzedniego męża aktorki. Subtelny, elegancki i nieco zdystansowany emocjonalnie wydawał się być prawdziwym ukojeniem na skołatane relacją z hazardzistą serce Garland.

Największą przeszkodą w małżeństwie Herrona i Garland stała się jego orientacja seksualna. Reżyser był gejem i nie sposób było z tym dyskutować. Jakby tego było mało, aktorka miała przyłapać niewiernego męża na igraszkach z Peterem Allenem, partnerem jej córki Lizy.

Gwiazda przez cały czas utrzymywała, że z nią Mark Herron nigdy nie współżył. Wszystkie te czynniki sprawiły, że po zaledwie kilku miesiącach małżeństwa aktorka i reżyser teatralny zdecydowali się na rozwód.

"To był związek tragiczny, bo Judy szukała w nim bezpieczeństwa, a Herron sam nie potrafił go dać. Krótki czas małżeństwa i jego gejowska orientacja skazały je na niepowodzenie" - podsumował tę burzliwą relację biograf Gerald Clarke.

Deans chciał ją ocalić

W 1967 roku Judy Garland poznała mężczyznę, o którym mówiła:

"To jest to. Po raz pierwszy w moim życiu jestem naprawdę szczęśliwa. Nareszcie jestem kochana".

Mickey Deans miał trzydzieści trzy lata, gdy od przyjaciela dowiedział się, że Judy Garland potrzebuje tabletek pobudzających. Niezwłocznie pojawił się w hotelu, w którym zatrzymała się artystka i dostarczył jej wspomniane substancje. To zdarzenie sprawiło, że Garland zapałała do młodszego o dwanaście lat pianisty sympatią, która wkrótce przemieniła się w gorące uczucie.

W marcu 1969 roku Garland i Deans powiedzieli sobie sakramentalne tak.

"Była cudowna, piękna i nieprzewidywalna. Wiedziałem, że muszę być przy niej, choć życie z nią nigdy nie było łatwe" - wspominał Deans na łamach "Judy Garland: A Biography".

Lorna, córka Judy, wspomina ostatni ślub matki jako naprawdę szczęśliwy czas. Artystka miała się wówczas czuć kochana i zaopiekowana.

"Mama znalazła w Mickey’u spokój, którego nigdy wcześniej nie miała. Było to krótkie, ale prawdziwe szczęście" - opisywała.

Mickey Deans bardzo chciał ocalić Judy. Zależało mu na wspieraniu jej w walce z jej demonami. Niestety, nie mógł tego zrobić. W niedzielny poranek, 22 czerwca 1969 roku, czyli zaledwie trzy miesiące po ślubie, odnalazł swoją ukochaną żonę martwą. Judy Garland leżała nieprzytomna w łazience, opierając głowę o deskę toaletową.

"Znalazłem ją tam... i choć chciałem ją ocalić, nie mogłem nic zrobić. To było najstraszniejsze, co kiedykolwiek przeżyłem" - mówił z bólem.

Jedna z najsłynniejszych dziecięcych gwiazd Ameryki, ikona Złotej Ery Hollywood, zmarła w wieku zaledwie 47 lat. Za oficjalną przyczynę jej śmierci uznano przypadkowe przedawkowanie barbituranów. Niektóre ze źródeł sugerują jednak, że ta tragedia była konsekwencją wielu lat uzależnień, depresji i przemęczenia, z którymi zmagała się artystka.

"To wyraźnie przypadkowa sytuacja u osoby, która przez długi czas zażywała barbiturany. Wzięła ich więcej, niż mogła znieść" - cytował słowa koronera, doktora Gavina Thurstona, magazyn "All That's Interesting".