Julian Lennon przyszedł na świat 8 kwietnia 1963 roku jako dziecko Cynthii Powell-Lennon i Johna Lennona. Mogło się wydawać, że w najlepszej rodzinie, jakiej tylko mógł.
Jego rodzice poznali się w 1957 roku, od razu między nimi zaiskrzyło. Lennonowi bardzo zależało na koleżance, która początkowo nie była do niego przekonana. W pewnym momencie porzuciła dla Johna swojego ówczesnego chłopaka. Połączyła ich sztuka - oboje uczyli się w liverpoolskim Art College, a dziwne poczucie humoru i rysunki, o których mówiła cała szkoła powodowały, że John był dla dziewcząt niezwykle magnetyczną osobą.
"Był okropny. Mówił takie rzeczy, że niewielu odważyłoby się powiedzieć coś takiego. Potrafił też być okrutny. Szedł sobie na przykład ulicą i prosto w twarz staruszkowi potrafił krzyknąć ‘Pu!’. A gdy widział kalekę albo osobę w jakiś sposób oszpeconą, potrafił czynić głośne komentarze w stylu: ‘Niektórzy to nie cofną się przed niczym, żeby uniknąć wojska’. Jego rysunki były równie okrutne, choć ja uważałam je za cudowne" - wspominała w książce Huntera Daviesa "The Beatles" Thelma Pickles, narzeczona, którą porzucił dla Cynthii.
Pomimo tego, że co jakiś czas Lennon pokazywał otoczeniu swoje nieprzystosowanie społeczne, a czasem nawet agresję (zdarzało mu się bić Cynthię lub wyżywać się na innych kobietach), ta zdecydowała być z nim. Nawet pomimo niezadowolenia jej rodziców - pierwsza żona wspominała po latach, że jej matka nie akceptowała muzyka. Także miała jej to odradzać sprzątaczka w rodzinnym domu Powellów, która była świadkiem, jak John uderzył Cynthię. Później Lennon przyznawał się do tego. "Przez dwa lata miałem stale straszne napady agresji. Jak nie pijatyka to bijatyka. Z innymi dziewczynami też tak postępowałem. Coś było ze mną nie tak" - opowiadał. Te wydarzenia zbiegły się z uformowaniem zespołu The Beatles, któremu z czasem zaczął poświęcać więcej siebie.
Wiadomość o ciąży Cynthii była dla 21-letniego Johna jak grom z jasnego nieba. Bawiący się życiem, niedojrzały jeszcze Lennon traktował tę informację jako wielki przełom i koniec pewnej ery. Powiedział tylko swojej partnerce, że jeśli pojawi się dziecko, to "muszą się pobrać". Po nastoletnim zauroczeniu został wtedy jedynie ślad, choć później muzyk cieszył się na narodziny potomka. Gdy zobaczył go po raz pierwszy miał zachwycać się noworodkiem. "On jest cudowny! Kto będzie wkrótce takim znanym rockerem jak tatuś?" - pytał retorycznie Cynthię.
Te zdarzenia nałożyły się z nagrywaniem przez The Beatles pierwszego singla, "Love Me Do". Po jego wielkim sukcesie Cynthia wspierała działalność zespołu, a John ani myślał, by poświęcić się rodzinie, skoro kariera stała przed nim otworem.
Ceremonia ślubna przypominała fragment slapstickowej komedii. Gdy spojrzeć na to, co spotkało później związek Cynthii i Johna, to była naprawdę smutna i prorocza. W trakcie skromnej, cywilnej uroczystości, która odbyła się 23 sierpnia 1962 roku, na zewnątrz urzędu rozpoczęły się prace z użyciem młota pneumatycznego. Wszystkie słowa urzędnika, a także przysięgi małżonków zostały zagłuszone. Na miejscu obok młodych obecni byli jedynie koledzy z The Beatles oraz menedżer grupy, Brian Epstein.
PR też nie był po stronie małżeństwa - ze względu na uwielbienie fanek wobec Johna nakazano partnerom, by nie afiszowali się z tym, że ma żonę , która spodziewa się ich pierwszego dziecka. "Przez pewien czas chodziłam z brzuchem ukrywając go. Nosiłam wielkie, luźne ciuchy. Tak naprawdę wiele razy pytano mnie, czy jestem żoną Johna ale zawsze mówiłam ‘Nie, nie. Jestem kimś innym’ - wspominała po latach Cynthia Lennon. Gdy w środowisku lokalnych fanów wyciekła informacja o ślubie pary, The Beatles zaprzeczyło.
Wybuch Beatlemanii w Anglii, a potem w innych zakątkach świata nałożył się z najważniejszym okresem w życiu pociechy Lennonów. Wokalista nie miał jednak czasu, by poświęcić go synowi. "Mało widywaliśmy go w domu. A kiedy wracał był tak wykończony, zmęczony tą presją zewnętrznego świata, że jedyne co chciał zrobić to paść do łóżka" - mówiła Cynthia.
To ten okres ukrywania się, ale też dzielenia rodzicielskich obowiązków z karierą był inspiracją dla Lennona do napisania hitu "Help". "Teraz moje życie zmieniło się pod wieloma względami/ Moja niezależność zdała się rozpłynąć we mgle" - śpiewał w utworze, który miał mu pomóc uporać się z trudnym czasem. Mówiło się, że John przeżywał wtedy kryzys związany z wielką presją całego świata, zażywaniem psychoaktywnych substancji, a trafił nagle na kurs dojrzewania, którego nie potrafił zdać. Beatlesowscy historycy nazywają ten czas w jego życiu "okresem grubego Elvisa".
A w tym wszystkim był przecież mały chłopiec - Julian. Od początku Cynthia starała się, by jak najmniej odczuwał deficyt ojca w domu. Nie zatrudniła niani na etat i sama zajmowała się synem gotując mu i spędzając z nim czas. Po latach syn pary publicznie wyrażał swój smutek w związku z zachowaniem Johna wobec ich rodziny. "Jeśli powołujesz na ten świat dziecko, czy jest planowane czy nie, lepiej się upewnij, że będziesz umiał się nim zaopiekować. (...) Musisz być w pobliżu, poświęcać czas. To proste" - mówił syn legendy popkultury.
A John znakomicie znał poczucie odrzucenia - jego ojciec Alfred "Freddie" Lennon, który był marynarzem, zniknął z życia Lennona, gdy wokalista miał zaledwie 3 lata. Później pojawił się w nim jeszcze na chwilę, w 1946 roku, kiedy - jak wspominał sam John - Freddie chciał go porwać. W rezultacie Julia Stanley (matka Johna) oraz Alfred ustalili, że ich 6-letni synek zostanie u boku matki. Ta i tak oddała go potem swej starszej i nieco bardziej odpowiedzialnej siostrze, Mary "Mimi", która troszczyła się o niego do końca życia muzyka. Przez to John miał traktować własną matkę "jak siostrę lub koleżankę". Freddie Lennon zechciał nawiązać kontakt z synem dopiero w 1964 roku, czyli wtedy, gdy ten stał się sławny. Poprosił, Johna by ten znalazł pracę dla jego 19-letniej kochanki. To doprowadzało młodego Lennona do białej gorączki.
Lennon w piosence"Mother" z perspektywy dorosłego człowieka śpiewał (a wręcz wykrzykiwał) błagalne prośby do ojca i matki, by nie zostawiali go i wrócili do domu. Sam jako odrzucone i zranione dziecko zafundował to samo jednemu ze swoich synów.
Cynthia Lennon bywała z Beatlesami i ich żonami na premierach, spotkaniach i koncertach. Nocowała w hotelach i na początku jeździła też w trasę. Tam widziała, jak bardzo jej mąż jest uwielbiany - głównie przez kobiety. Przez cały czas wolała łudzić się, że John pozostaje jej wierny, choć piosenka "Norwegian Wood (This Bird Has Flown)", którą napisał będąc jeszcze z Cynthią opowiadała o jego zdradzie. Lennon korzystał z faktu, że często był z dala od rodziny. W 1966 roku John poznał awangardową artystkę Yoko Ono. Niemal od razu wiedział, że to z nią chce iść dalej przez życie. Zdecydował się porzucić rodzinę - oddaną żonę i 5-letniego syna. Do tego, że chce odejść przyznał się dopiero dwa lata później, gdy wykonał jedną ze swoich ulubionych metod - obrony przez atak zarzucając Cynthii, że nigdy nie była "niewinnym kwiatuszkiem" i miała go zdradzić podczas wyjazdu do Indii w 1968 roku. "Jak dobrze wiemy, nasze małżeństwo zakończyło się na długo przed pojawieniem się LSD lub Yoko Ono... i taka jest rzeczywistość!" - napisał do Cynthii w 1976 roku, gdy opadł już kurz po ich burzliwym rozstaniu.
Paul McCartney nie chciał stać z boku jak widz - przez lata przyjaźnił się z Johnem i Cynthią, miał też świadomość, że John kiepsko podchodzi do opieki nad synem. Dbał więc o to, żeby Julian jak najmniej odczuł to, co dzieje się wokół rodziny Lennonów i odwiedzał porzuconą rodzinę. "Byliśmy dobrymi przyjaciółmi przez milion lat i nie chciałem, żeby nagle byli kimś w rodzaju persona non grata w moim życiu" - mówił McCartney o swoim zaangażowaniu. Wtedy też Paul wpadł na pomysł, by napisać utwór-pociechę dla małego Julesa. "Byłam zaskoczona, gdy Paul odwiedził nas sam. Poruszyła mnie jego szczera troska o nas. W drodze samochodem napisał ‘Hey Jude’. Nigdy nie zapomnę mu tej opieki i gestu, że przyjechał, by nas zobaczyć" - wspominała ten moment Cynthia.
Choć Julian jako pięciolatek nie zdawał sobie sprawy, że piosenka jest o nim, to z perspektywy czasu jest wdzięczny McCartney’owi za jej napisanie. W 1975 roku John w rozmowie ze Spin Magazine twierdził nawet, że jego zdaniem Julian żałuje, że dostał za ojca Johna, a nie Paula. "Myślę, że on woli Paula ode mnie. Mam to zabawne przeczucie, że wolałby, żeby Paul był jego ojcem, ale niestety dostał mnie. Ciężko jest być synem kogokolwiek. [Julian] jest mądrym dzieciakiem i lubi muzykę. Nie zachęcałem go, a on już gra w szkolnym zespole" - mówił Lennon o 12-letnim wówczas Julianie.
Nie mylił się, bo Julian wkrótce spróbował swoich sił w muzyce. Pierwszy album Juliana ukazał się w 1984 roku. Barwa głosu 21-latka do złudzenia przypominała słynnego ojca. Muzycznie także przywoływała melodie z ostatniego dzieła Lennona, "Double Fantasy". Julian po wydaniu albumu w 2011 roku obwieścił, że to klamra jego działalności artystycznej. Niespodziewanie ogłosił wydanie nowego krążka, Jude", pierwszego od 11 lat. Zaskakująca brzmieniowo nie przypomina dokonań żadnego z Beatlesów, a na pewno już nie ojca muzyka. Głos Juliana jest nieco przesterowany, a muzycznie łączy różnorodne rejony - od ckliwych ballad, po te z rockowym zacięciem. To zaskakująco całkiem przyjemny pop-rock przywołujący (przynajmniej barwą głosu) dokonania Robbiego Williamsa i Liama Gallaghera). Powstawanie albumu miało dać Julianowi możliwość rozliczenia się z przeżyciami, które nagromadziły się przez dekady. "Wiele z tych piosenek przygotowywałem od kilku lat, więc wydaje się, że jest jak album dorastania" - mówił w komunikacie prasowym wokalista. Tytuł "Jude" ma symbolizować podróż, którą przeszedł od momentu bycia 5-letnim odrzuconym chłopcem aż do teraz.
"Relacje z tatą były naprawdę bardzo sporadyczne. Mam miłe przebłyski wspomnień. Pamiętam, jak siedziałem z nim na dachu, zanim mama i tata się rozeszli, patrząc na zachodzące słońce (...). Te proste chwile. Niestety było ich za mało" - mówił w 2011 roku Julian Lennon na temat słynnego ojca.
Posiadanie znanego na całym świecie nazwiska było trudne dla chłopaka, który w rzeczywistości obok wsparcia materialnego nigdy nie otrzymał od niego najbardziej prozaicznych i potrzebnych elementów - rodzinnego ciepła i miłości. Wywołało to w nim traumatyczne przeżycia, jak wtedy, gdy dyrektorka szkoły przedstawiła go pierwszego dnia nauki wszystkim uczniom jako "syna Johna Lennona". "Wyobraź sobie, z czym się borykałem. Wszyscy sądzili, że mam pieniądze w banku, że jesteśmy bogaci i tak dalej. A to nigdy nie miało miejsca" - wspominał.
Po tym, jak rozeszły się drogi jego rodziców, spotkał ojca jeszcze tylko około 10 razy - między innymi wtedy, gdy John na chwilę rozstał się z Yoko w 1973 roku i zaczął spotykać z May Pang. To ona namówiła Lennona do odnowienia kontaktu z Julianem i Cynthią. Ich romans jednak trwał na tyle krótko, że gdy Lennon wrócił do Yoko, to przestał walczyć o naprawę relacji z synem. W 1975 roku na świat przyszedł drugi syn Lennona, Sean, który był owocem związku z Yoko Ono. John twierdził, że obu synów kochał tak samo, ale zdobył się na bolesne w stronę Juliana komentarze. "Sean jest planowanym dzieckiem, tu jest ta różnica. Juliana kocham niemniej jako dziecko. On nadal jest moim synem, bez względu na to czy pochodzi od butelki whisky czy dlatego, że w tamtych czasach nie mieli pigułek [antykoncepcyjnych]" - mówił Lennon w jednym z ostatnich wywiadów udzielonych przed śmiercią.
Trudno było Julianowi zapisać w sobie dobre wspomnienia o ojcu. "Tak naprawdę go nie znałem. Byłem nastolatkiem i oczywiście bardzo się zdenerwowałem, gdy pojawił się Sean, którego kocham (....)" - mówił Julian i dodawał, że irytował go fakt, że jego przyszywany brat ma to, czego nie miał on. "Odwiedziłem Seana i widziałem go z tą całą miłością i wszystkimi zabawkami, jakich mógł tylko zapragnąć. Zwracał na siebie całą uwagę, której, jak czułem, nigdy [ojciec] na mnie nie zwracał. Więc było mi ciężko" - wyznawał.
Świat znał Lennona jako idola, który interesował się co jakiś czas coraz innymi rzeczami - także tematami społecznymi, polityką, pokojem na świecie. Jego pierworodny syn nie uważał jednak, że to co robił było do końca prawdziwe. “Z mojego punktu widzenia on był hipokrytą. (...) Jak możesz mówić o pokoju i miłości i mieć rodzinę rozbitą na kawałki? Bez kontaktu, ze zdradą, rozwiedzioną? (...) Nie możesz tego zrobić, no chyba, że nie jesteś ze sobą szczery" - mówił po latach.
Julian w 2009 roku powiedział w wywiadzie, że wybaczył ojcu wszelkie złe rzeczy. Niedawno stwierdził, że miłością jego życia jest jego mama, Cynthia, która zmarła w 2015 roku. To właśnie relacja z matką miała rekompensować mu wszystkie krzywdy, które doznał ze strony ojca. Do końca jej życia byli bardzo blisko. Teraz pozostaje w dobrych relacjach z przyrodnim bratem, Seanem, który w ostatnim czasie przejął od podupadającej na zdrowiu Yoko Ono prawa do majątku po ich wspólnym ojcu. Wydaje się jednak, że te kwestie to ostatnia rzecz, jaka interesuje Juliana - marzy on o znalezieniu miłości i pokoju na świecie. Uwielbia muzykę, napisał m.in. książkę dla dzieci, ale wiele czasu poświęca też fotografii, a efekty jego pracy można zobaczyć na Instagramie.