Potocznie nazywany "łódzkim metrem" tunel średnicowy docelowo będzie miał 7,5 km długości. Pod ziemią połączy główne stacje kolejowe miasta, otworzy aglomerację na nowe połączenia, usprawni lokalny, regionalny i krajowy transport pasażerski oraz towarowy. Ma skrócić czas przejazdu pociągów na trasie Warszawa - Poznań i Wrocław. Tunel drążą dwie tarcze TBM - mniejsza "Faustyna" i większa "Katarzyna". W najgłębszym miejscu tory w tunelu będą przebiegać ok. 26 metrów pod powierzchnią ziemi.
"Łódzkie metro" powstaje pod ścisłym centrum miasta. Tworzą je w większości zabytkowe, ponad stuletnie kamienice. Wiele z nich budowanych było bez fundamentów. Część z nich zostało zrewitalizowanych, część czeka na gruntowny remont. Stan wszystkich budynków, które są na trasie budowy tunelu, jeszcze przed przystąpieniem do bezpośrednich prac pod ziemią, był sprawdzany przez ekspertów. Trwały też prace wzmacniające grunt. - Aby zabezpieczyć kamienice, zastosowano metodę iniekcji kompensacyjnej, która polega na wprowadzeniu mieszanki betonowej w podłoże pod kamienicami, tak aby stworzyć coś w rodzaju fundamentu stabilizującego grunt. Dzięki tej metodzie, tarcza bezpiecznie przeszła pod kilkunastoma budynkami o złym i awaryjnym stanie technicznym - informował Rafał Wilgusiak z zespołu prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. Dodatkowo przygotowano też plan prewencyjnej relokacji mieszkańców podczas drążenia tunelu pod konkretnymi budynkami. Na określony czas inwestor, czyli PKP PLK zapewnia mieszkańcom pobyt w hotelu i wyżywienie. Wszystko po to, by zadbać o bezpieczeństwo mieszkańców i do minimum ograniczyć ryzyko związane z drążeniem tunelu.
Tak było też w przypadku lokatorów kamienicy przy al. 1 Maja 23 w Łodzi. W hotelu mieli mieszkać dwa tygodnie, do swoich mieszkań mieli wrócić w połowie września. Jednak po tym, co wydarzyło się 7 września - wielu z nich nie ma już do czego wracać, bo stracili dorobek życia.- My tam już nie wrócimy nigdy, nie odzyskamy żadnych rzeczy, nawet pamiątek rodzinnych - mówi Piotr Borysławski, który z rodziną w feralnej kamienicy mieszkał od kilkudziesięciu lat.
Podczas drążenia tunelu, kiedy tarcza "Katarzyna" znajdowała się pod kamienicą przy al. 1 Maja 23 - najpierw zawaliła się podłoga w mieszkaniu na parterze, a po kilkunastu godzinach runął cały pion kamienicy. - Mieliśmy mieszkanie na pierwszym piętrze, teraz zostały tam tylko zgliszcza - mówi pan Piotr. Szczęśliwie w momencie katastrofy nikogo nie było w budynku, bo tydzień wcześniej mieszkańcy - zgodnie z planem - wyprowadzili się do hoteli. Kiedy pakowali się na ten, tymczasowy pobyt wzięli ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy i trochę - jeszcze letnich - ubrań. Nikt nie spodziewał się, że w połowie października wciąż będą mieszkać w hotelu. - Wzięliśmy kilka t-shirtów, spodnie, jedną bluzę. Kiedy się wyprowadzaliśmy, był upał, teraz jest już chłodno. Kupiliśmy sobie jakieś nowe rzeczy. Bardzo pomagają nam też znajomi - dodaje pan Piotr.
Teraz hotel stał się ich domem, na razie bezterminowo. Pan Piotr z żoną mieszkają w jednym pokoju hotelowym, w trzech innych mieszkają ich dzieci. - Nie możemy tu na nic narzekać, ale to nie jest dom. Brakuje nam takiego poczucia intymności, własnego miejsca. Tutaj do wszystkiego musimy się dostosować. Śniadanie jest o określonej godzinie, obiadokolacja też. Nie można sobie usmażyć w niedzielny poranek jajecznicy na boczku... Dzieci dobrze sobie radzą, ale to nie jest tak do końca normalne życie. Nawet z lekcjami nie możemy ich porządnie przypilnować - opowiada. Na sytuacje na bieżąco reagują odpowiedzialni za inwestycje. - Na indywidualne życzenie wykonawca zaproponował poszkodowanym możliwość przeniesienia się do większych pokoi w hotelach lub pokrycia kosztów wynajmu wskazanego przez poszkodowanych mieszkania - podkreśla Wilgusiak.
Problem jest o tyle większy, że zawalanie się części jednej kamienicy, spowodowało uszkodzenia w budynkach do niej przylegających. Częściowo zostały wyłączone z użytkowania. Są zabezpieczane przez służby, ich stan jest monitorowany. - Powrót do mieszkań jest uzależniony od terminu wyjechania tarczy spod budynku przy al. 1 Maja 23. Według deklaracji wykonawcy wznowienie pracy przez TBM będzie możliwe w pierwszej połowie listopada. Wcześniej zgodę musi wydać Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego (WINB). Wykonawca dostarczył dokumentację do WINB - na podstawie zaleconych badań stabilizacji gruntu pod kamienicami i ekspertyz przeprowadzonych przez rzeczoznawcę. Po wyjechaniu tarczy zespół rzeczoznawców ponownie oceni stan techniczny kamienicy przy al. 1 Maja 23 i znajdujących się w niej mieszkań. To samo dotyczy budynków przy al. 1 Maja 21 i 19 oraz ul. Próchnika 44. Dopiero wyniki ekspertyz technicznych sporządzonych przez wykwalifikowanych specjalistów pozwolą określić możliwą datę bezpiecznego powrotu mieszkańców do swoich lokali - wyjaśnia Rafał Wilgusiak z PKP PLK.
Relokowani mieszkańcy mogą liczyć na doraźne wejście do mieszkań pod nadzorem służb. Wchodzą do budynku według ustalonego harmonogramu, mają godzinę, by zabrać najważniejsze rzeczy. Dotyczy to tych mieszkańców, których lokale nie znajdują się w zawalonej części kamienicy. Na miejsce przyjeżdżają z kartonowymi pudełkami, torbami, liczą, że zdąża zabrać i ocalić większość swojego dobytku. - Wchodzę pierwszy raz i nie wiem, co zastanę - mówi, powstrzymując łzy Agnieszka Kucharska. - Jak wejść do mieszkania, w którym całe życie się mieszkało, a teraz trzeba je zlikwidować? Zabierzemy ubrania, dokumenty, pamiątki rodzinne... Mieszkałam tu 40 lat...
- Wzięłam tylko to, co stało w korytarzu, dalej już nie mogłam wejść, bo grozi zawaleniem. Z kuchni jakieś patelnie, garnki, no i rośliny, bo przetrwały. Trudno to wszystko wytłumaczyć, nie życzę tego nikomu - dodaje inna mieszkanka Maria Reczulska.
Zawalona częściowo kamienica należy do prywatnego właściciela. Inwestycja jest ubezpieczona, więc mieszkańcy mogą starać się o odszkodowania. Ta procedura już ruszyła. Poszkodowani mogą korzystać z pomocy prawnej, uruchomiono też specjalny kanał komunikacji poświęcony zgłaszaniu szkód. Ale najważniejsze jest teraz, by znaleźć dla mieszkańców nowe mieszkania. Tych poprzez agencję nieruchomości szuka inwestor, czyli PKP PLK. Ale jak mówią mieszkańcy pierwsze oferty, które otrzymali, są dla nich nie do przyjęcia. - W kamienicy mieliśmy mieszkanie 90m2, potrzebujemy czterech pokoi, bo mamy trójkę dzieci w różnym wieku. Agent powiedział nam, że po pierwsze takie mieszkania ciężko znaleźć w Łodzi, a po drugie koszty najmu wyniosą około 5 tysięcy złotych. Na to nas nie stać. To cała moja pensja - mówi pan Piotr.
- Nikt się na to nie chce zgodzić, bo wiadomo, że każdy chce dostać już mieszkanie docelowe, a nie tymczasowe, wynajęte. Właściciel w każdej chwili może nam przecież powiedzieć "do widzenia" - mówi Marcin Działak, który stracił mieszkanie podczas katastrofy.
W sprawie nowych lokali dla mieszkańców odpowiedzialni za inwestycję współpracują z władzami miasta Łodzi. - Wykonawca podpisał z Urzędem Miasta Łodzi porozumienie o współpracy w zakresie zapewnienia lokali zastępczych mieszkańcom z zawalonej części kamienicy przy al. 1 Maja 23. Obecnie prowadzone są rozmowy z poszczególnymi mieszkańcami, którym proponowane są nowe lokale w zbliżonym standardzie do obecnego miejsca zamieszkania - dodaje Wielgusiak.
Mieszkańcy obawiają się jednak, że taka sytuacja może trwać bardzo długo. - Jeszcze jakiś czas temu hotel mieliśmy przedłużony do końca października, ale to się przedłuża. Dopiero oglądamy mieszkania. Te, które widzieliśmy do tej pory, muszą przejść generalny remont. Spodziewamy się, że święta Bożego Narodzenia w tym roku spędzimy w hotelu - podsumowuje pan Piotr.
Równocześnie wyjaśnianie są przyczyny katastrofy budowlanej w Łodzi. Działania prowadzi specjalna komisja powołana przez Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Zlecono też ponowne ekspertyzy dotyczące stanu technicznego budynków na dalszej trasie budowy tunelu, bo to, stało się na początku września, tylko pogłębiło strach o dalszą część inwestycji. - Bezpieczeństwo mieszkańców i nieruchomości niezmiennie pozostaje priorytetem Polskich Linii Kolejowych. Niemniej, w związku ze zdarzeniem przy al. 1 Maja 23, podjęto decyzję o przeprowadzeniu ponownej analizy stanu technicznego budynków, pod którymi będzie przechodzić tarcza TBM, drążąc tunel do Dworca Łódź Fabryczna. W razie potrzeby zastosowane zostaną dodatkowe środki zabezpieczenia budynków - zapewnia Rafał Wilgusiak.
- Pamiętajmy, ze tarcza przeszła już pod pewną ilością kamienic, jakiś większych uszkodzeń tam nie odnotowano. Trudno więc domniemywać, ze Łódź się zawali, bo będzie pod nią przechodzić tarcza. Natomiast biorąc pod uwagę różne nietypowe sytuacje, czy też nie do końca wyjaśnione sytuacje dotyczące tego, co było pod ziemią, trzeba po prostu dmuchać na zimne - dodaje Bohdan Wielanek, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Łodzi.
Katastrofa budowlana oznacza także kolejne zmiany w harmonogramie całej inwestycji. Z oczywistych przyczyn prace tarczy "Katarzyny" zostały wstrzymane. Decyzja o tym, kiedy znów ruszy należy do odpowiednich służb - Wykonawca inwestycji PBDiM jest w trakcie kompletowania wymaganej przez Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego dokumentacji, która potwierdzi możliwość bezpiecznego wznowienia robót na podstawie przeprowadzonej oceny stanu technicznego oficyn dotkniętych zdarzeniem. Czekamy na decyzję nadzoru budowlanego, która da zielone światło na kontynuację drążenia tunelu kolejowego. Przede wszystkim jednak zależy nam na spełnieniu wszystkich wymogów bezpieczeństwa - podkreśla Wilgusiak. - Mniejsza tarcza - "Faustyna" pracuje i drąży ostatni z czterech jednotorowych tuneli w kierunku Łodzi Kaliskiej. Prowadzone są również prace przy budowie podziemnych przystanków Koziny, Polesie i Śródmieście oraz przy budowie komory odstawczej przy Łodzi Fabrycznej - dodaje.
Dziś harmonogram inwestycji przewiduje, że budowa tunelu potrwa do połowy 2025 roku, a pierwsze pociągi pojadą nim w 2026 roku. - Wiadomo, jak to jest. Jak człowiek jest w pracy, to zajmie się pracą i nie myśli o tym. A potem wraca do hotelu i myśli wracają. Dlaczego tak się stało? Dlaczego to nas spotkało? Chcielibyśmy w końcu mieć swój kąt, chcielibyśmy mieć pewność jutra, mieć miejsce, gdzie od nowa będziemy budować nasze rodzinne gniazdko - kończy pan Piotr.
Sprawę zawalonej kamienicy bada też Prokuratura Rejonowa Łódź-Polesie, która wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania katastrofy budowlanej.