Zanim o katastrofie, cofnijmy się do 1920 roku. Wtedy właśnie na rzece Clyde w Szkocji zwodowano statek Tyrrhenia należący do firmy Anchor Line. Liniowiec ma 176 metrów długości i może przewozić 2200 pasażerów w trzech klasach.
W swój dziewiczy rejs wyrusza 19 czerwca 1922 roku, pokonując trasę Glasgow - Quebec City - Montreal.
W 1924 roku na pokładzie wprowadzono zmiany, redukując klasy do dwóch. Istotna jest również nowa nazwa - Lancastria. Powodem tej decyzji są narzekania pasażerów dotyczące trudności w poprawnej wymowie słowa Tyrrhenia.
Lancastria regularnie - do 1932 roku - pływa na trasie między Liverpoolem a Nowym Jorkiem. Następnie wykorzystuje się ją jako statek wycieczkowy po Morzu Śródziemnym i Europie Północnej.
10 października 1932 roku załoga liniowca ratuje kolegów po fachu z tonącego belgijskiego statku towarowego SS Scheldestad. Do zdarzenia dochodzi w Zatoce Biskajskiej.
W 1934 roku katoliccy harcerze z Irlandii czarterują Lancastrię na pielgrzymkę do Rzymu. Z kolei w maju 1936 roku odbywa się specjalnie zamówiony rejs. Powód? Odwiedzenie miejsc związanych z wojną na Malcie, w Salonikach, Gallipoli i Stambule. Pasażerami tej podróży są m.in. admirał Roger Keyes - jeden z najdłużej pozostających w czynnej służbie wyższych oficerów Royal Navy, uczestnik między innymi interwencji przeciwko powstaniu bokserów i obu wojen światowych, William Birdwood - oficer brytyjskiej armii i komandor Edward Unwin.
W chwili wybuchu drugiej wojny światowej, we wrześniu 1939 roku, Lancastria znajduje się na Bahamach. Rozkazano jej popłynąć z Nassau do Nowego Jorku w celu remontu, ponieważ zarekwirowano ją jako okręt wojskowy. Usunięto niepotrzebne okucia, przemalowano na szary pancernik i zainstalowano czterocalowe działo.
Po raz pierwszy "nową" Lancastrię użyto do przewożenia ludzi i zaopatrzenia między Kanadą a Wielką Brytanią. W kwietniu 1940 roku jest jednym z dwudziestu okrętów wojskowych biorących udział w operacji "Alphabet" - ewakuacji żołnierzy z Norwegii. W drodze powrotnej bombardują ją, choć obywa się bez uszkodzeń.
Warto też zwrócić uwagę na powiązania Lancastrii z ewakuacją żołnierzy z Dunkierki (operacja "Dynamo"). Bo choć ta oficjalnie kończy się 4 czerwca 1940 roku, na francuskich plażach zostaje wiele tysięcy żołnierzy czekających na powrót do kraju.
15 czerwca Lancastria przybywa do Plymouth. Pierwotnie wysłano ją do zatoki Quiberon w ramach kolejnej operacji - tym razem o nazwie "Ariel" - będącej ewakuacją pozostałej części Brytyjskich Sił Ekspedycyjnych liczących około 124 tysięcy ludzi, głównie żołnierzy wsparcia logistycznego z różnych portów w zachodniej Francji. Lancastrii towarzyszy liniowiec Frankonia.
Stwierdziwszy, że nie jest potrzebny do ewakuacji z Lorientu, kapitan Lancastrii Rudolph Sharp zostaje wysłany w kierunku portu St. Nazaire, gdzie na transport czeka znacznie więcej żołnierzy. Po drodze, wskutek nalotu, zniszczono Frankonię, która wróciła do Anglii w celu naprawy.
Lancastria przybywa do ujścia Loary późno w dniu 16 czerwca. Zakotwicza się około ośmiu kilometrów na południowy zachód od St. Nazaire 17 czerwca o godzinie 04:00.
Wczesnym rankiem na pokład wchodzi trzech oficerów Royal Naval Volunteer Reserve, aby zapytać, ilu żołnierzy może przyjąć Lancastria. Jej normalna liczba w konfiguracji okrętu wojennego wynosi 2180, w tym 330 członków załogi. Kapitan Sharp przewiózł jednak z Norwegii 2653 osób, więc odpowiada, że "da radę 3000". Słyszy, że powinien wziąć ich jak najwięcej, "bez względu na ograniczenia prawa międzynarodowego".
Żołnierzy przetransportowano na pokład przy pomocy mniejszych jednostek. Do popołudnia 17 czerwca statek przyjmuje nieznaną liczbę osób - szacunki wahają się od 4 do 9 tysięcy - m.in. żołnierzy, uchodźców cywilnych, w tym personel ambasady i pracowników Fairey Aviation wraz z rodzinami.
Ludzie tłoczą się we wszystkich dostępnych miejscach, łącznie z dużymi ładowniami. Oficer Royal Engineers informuje, że przekazano mu, że na pokład weszło ponad 7200 osób. Kapitan Sharp szacuję tę liczbę na 5500.
Maszynę zaatakowano o 15:50 z powietrza, z niemieckich samolotów bojowych Junkers Ju 88.
Lancastrię trafiono trzema, może czterema bombami. Wielu ocalałych relacjonuje potem, że jedna bomba spada do komina statku, co jest prawdopodobne, biorąc pod uwagę prędkość, z jaką tonie - około 15-20 minut.
Zaprzeczają temu zeznania oficera inżyniera Franka Brogdena, który przebywa w tym czasie w maszynowni. Z jego relacji wynika, że jedna bomba ląduje blisko komina i w ładowni numer 4. Dwie inne spadają do ładowni numer 2 i 3, a czwarta blisko lewej burty, rozrywając zbiorniki paliwa, choć nawet przy tych uszkodzeniach statek powinien dłużej utrzymać się na powierzchni.
Wyposażony jest w szesnaście łodzi ratunkowych i 2500 kamizelek ratunkowych, ale wielu łodzi nie można było zwodować, ponieważ uszkodzono je podczas bombardowania lub z powodu pochylenia kadłuba. Pierwsza wypełniona jest kobietami i dziećmi, ale wywraca się i trzeba dla nich opuścić drugą. Duża liczba mężczyzn, którzy skaczą za burtę, ginie w wyniku uderzenia w bok kadłuba lub kamizelki ratunkowe łamią im karki w momencie kontaktu z taflą wody.
Statek tonie o godzinie 16:12, około 17 km od St. Nazaire, w ciągu dwudziestu minut od trafienia. Daje to innym jednostkom niewiele czasu na reakcję. Wiele osób znajdujących się w wodzie traci życie, ponieważ nie było odpowiednich kamizelek ratunkowych, umiera z powodu hipotermii lub dusi się olejem opałowym. Według Jonathana Fenby'ego (napisał to w książce "The Sinking of the Lancastria") niemieckie samoloty ostrzelały ocalałych w wodzie.
Rozbitków zabrano na pokład innych brytyjskich i alianckich statków ewakuacyjnych, a trawler HMT Cambridgeshire ratuje 900 osób.
Ocalało 2477 osób, z czego w 2011 roku żyje jeszcze około stu. Wiele rodzin zmarłych wie jedynie, że zginęli oni wraz z Brytyjskimi Siłami Ekspedycyjnymi (BEF). Liczba ofiar śmiertelnych stanowi mniej więcej jedną trzecią całkowitych strat BEF we Francji.
Lancastria Association wymienia 1738 osób, o których wiadomo, że zginęły, choć szacunki dotyczące ofiar śmiertelnych wahają się od mniej niż 4000 do nawet 7000 osób. Stanowi to największą katastrofę w historii brytyjskiej żeglugi morskiej.
Straty w ludziach są tak duże, że brytyjski premier Winston Churchill natychmiast zataja wiadomość o katastrofie, mówiąc współpracownikom, że "gazety mają dość katastrof, przynajmniej na dziś". W późniejszych wspomnieniach Churchill stwierdza, że zamierzał opublikować tę wiadomość kilka dni później, ale wydarzenia we Francji okazały się tak ponure, że "zapomniał znieść zakaz".
Historia zostanie ostatecznie opublikowana w Stanach Zjednoczonych przez Press Association 25 lipca w "The New York Times", a następnego dnia - ponad pięć tygodni po zatonięciu - w Wielkiej Brytanii przez "The Scotsman". Inne brytyjskie gazety również o tym piszą - "Daily Herald" 26 lipca oraz "Sunday Express" 4 sierpnia.
Ostatnia publikacja zawiera fotografię wywróconego statku z mnóstwem siedzących na nim ludzi. Wykuje ją Frank Clements, ochotniczy magazynier na pokładzie HMS Highlander, który był zwolniony z przepisów zabraniających używania aparatów przez personel.
W lipcu 2007 roku rząd brytyjski odrzuca kolejny wniosek o udostępnienie dokumentów znajdujących się w posiadaniu Ministerstwa Obrony w związku z zatonięciem. Lancastria Association of Scotland składa następne pismo w 2009 roku. W obliczu ciągłej kampanii prowadzonej przez krewnych ofiar w 2015 roku resort stwierdza, że wszystkie znane dokumenty zostały już dawno ujawnione i dostępne są w Archiwach Narodowych.
Rząd Wielkiej Brytanii do dziś nie uczynił miejsca katastrofy cmentarzem wojennym zgodnie z ustawą z 1986 roku, stwierdzając, że nie sprawuje jurysdykcji nad francuskimi wodami terytorialnymi. Na początku XXI wieku rząd francuski wokół wraku ustanawia strefę zamkniętą.
Tragedię upamiętnia kilka pomników na terenie Francji, m.in. w St. Nazaire. W londyńskim kościele St. Katharine Cree znajduje się fragment witrażu związanego z katastrofą.
Dzień 75. rocznicy zatonięcia Lancastrii uczczono w Pałacu Westminsterskim 17 czerwca 2015 roku.
- Utrzymywano to wówczas w sekrecie ze względu na tajemnicę wojenną, ale uważam, że dzisiaj, w tej Izbie Gmin, właściwe jest upamiętnienie wszystkich tych, którzy zginęli, tych, którzy przeżyli i tych, którzy ich opłakują - mówi ówczesny kanclerz skarbu George Osborne.
Jacqueline Tanner ma dwa i pół roku, gdy Niemcy bombardują Lancastrię. Na pokładzie jest z rodzicami. Przeżywają.
- Myślę, że Churchill miał rację, mówiąc: "Nie będziemy tego transmitować". To było zbyt wiele do udźwignięcia dla ludzi - wspomina po latach w rozmowie z BBC.