- Ostatnio pod mostem spotkałem młodego chłopaka, którego matka wyrzuciła z domu. Opisuje, że wchodzi do domu i widzi, jak ojczym ją uderza. Widząc to, chłopak się na niego rzuca, odpycha, uderza. W tym momencie matka krzyczy, że mają przestać. Ojczym drze się: "Masz natychmiast wyrzucić tego gnoja z domu". Ona na to, do własnego syna: "Musisz się wyprowadzić". Od tego momentu chłopak, teraz już 30-letni, żyje na ulicy. Mówi, że najgorsze w tym wszystkim jest spotykać ludzką obojętność - opowiada ks. Rafał Główczyński.
- Można go punktować, że po części sam jest sobie winien, bo dużo pije. Ale Jezus mówił, że lekarza nie potrzebują zdrowi, tylko ci, którzy się źle mają - dodaje.
W czasach, w których młodym coraz rzadziej jest po drodze z Kościołem, ks. Główczyński - znany na TikToku jako Ksiądz z Osiedla - wychodzi z Kościołem do młodych. Nienachalnie zaczyna od schodów nad Wisłą. Tam toczą się rozmowy, granie i śpiewanie. Często tańce. Niektórzy zatrzymują się z ciekawości, niektórzy nie mając co robić, inni celowo, bo to już któryś spędzony tam wieczór.
Na końcu zawsze zaprasza na niedzielną mszę. Cieszy się, gdy po czasie zdarza mu się rozpoznać w kościele spotkane nad Wisłą twarze.
Główczyński do niczego nie namawia. Nie "spowiada" ze stosunku do kościoła, nie ocenia. Słucha. A potem nosi te historie głęboko w sobie. Tak powstaje Cyrk Motyli.
Ksiądz z osiedla. Ksiądz spod mostu. W końcu ksiądz z kawiarni. Klubokawiarnia "Cyrk Motyli" to miejsce na mapie Warszawy, w którym każda rzecz kosztuje dokładnie tyle, ile ty zdecydujesz, że chcesz zapłacić. Knajpa bez cennika ma jednak swoje zasady: Spędzając tu czas, nie możesz wpatrywać się w ekran telefonu. Nie można tam też spożywać alkoholu.
Nazwa nie jest przypadkowa. Knajpa, która ma na celu "wydobyć z ludzi piękno i dobro", jest nawiązaniem do filmu o Nicku Vujcicu. W środku kawa, herbata, lody włoskie, popcorn i wata cukrowa, a do tego zupełnie darmowy rozkład jazdy:
Poniedziałek - jedzenie za śmieci. Posprzątasz na brzegu Wisły, możesz liczyć na coś pysznego.
Wtorek - Bal seniora. Panie chcą tańczyć, skarżą się na brak partnerów. W Cyrku Motyli do tańca proszą panowie, którzy mają zasądzone prace społeczne.
Środa - planszówki, karaoke. Byleby wyjść z domu.
Czwartek - Dzień rozmów bez ograniczeń. - Dostaję wiadomości typu: Jestem gejem, Bóg mnie nienawidzi, albo wierzę w Boga, ale jestem po rozwodzie i nie ma dla mnie miejsca w Kościele - mówi Główczyński. W każdy czwartek siada do rozmów z tymi, którzy "szukają Boga, ale nie odnajdują się w Kościele".
Piątek - Występy i spotkania. Oczywiście darmowe.
Sobota - Koncerty i imprezy. Oczywiście bez alkoholu.
Niedziela - Animacje i warsztaty dla dzieciaków, młodzieży I całych rodzin.
Duchownemu zależało też na stworzeniu miejsca dostępnego dla każdego, kogo wcześniej ograniczały finanse. Kogo nie stać na gofra z budki dla dzieci, a kawa w kawiarni jest nieosiągalnym luksusem. A tych jest w Polsce zatrważająco dużo.
Jak wynika z "Raportu o biedzie 2024" Szlachetnej Paczki, skrajne ubóstwo dzieci wzrosło o 32 proc. W 2023 roku 522 tys. dzieci żyło w rodzinach skrajnie ubogich. Rodziny z dwójką dzieci w wieku 0-17 lat wykazują wyższy poziom zagrożenia ubóstwem skrajnym niż rodziny z trójką lub większą liczbą dzieci.
W raporcie przytoczono historie niektórych z nich.
"Na podwieczorek robię budyń z mleka, wody i mąki kartoflanej. Do białego dodaję cukier waniliowy, a czekoladowy robię z kakao. To mój obiad. Później powtarzamy materiał do szkoły i oglądamy bajki. Od kiedy zlikwidowano zadania domowe, wymyślam je sama. Muszę je czymś zająć, żeby nie wołały za szybko jeść. (...) Ktoś powie, że wszystko u nas kręci się wokół jedzenia, ale jak się żyje za 1000 zł, trudno myśleć o innych sprawach. Nie ma nic gorszego dla matki niż głodne spojrzenia" - opowiadała pani Natalia.
- Proszę księdza, my byśmy chcieli ten ślub wziąć, ale narzeczony chorował na nerki. Leczenie pochłonęło tyle pieniędzy, że szybko nas nie będzie stać na wesele - słyszał Główczyński.
Inni mówią, że chcą się pobrać, ale przecież muszą gdzieś mieszkać. Nie stać ich i na to, i na wesele. Czekają, odkładają.
- U nas będzie was stać - postanawia ksiądz z osiedla. Lokal, jakim dysponuje, składa się z dwóch kondygnacji po 80 m kw. każda. Dół na weselne stoły, góra do tańczenia - tak widzi to ksiądz Rafał. Sale pozwalają na zorganizowanie wesela na ok. 50 osób. Oczywiście - za "co łaska". Główczyński stawia jeszcze jeden cel: Podobna jakość usług bez znaczenia na to, ile młoda para będzie w stanie zapłacić. Reguły się nie zmieniają: Zero alkoholu i telefonów.
- W ostatnim czasie wydarzyło się mnóstwo dobra - mówi Interii ks. Rafał.
Słysząc o jego inicjatywie, kolejne osoby zaczęły oferować swoją pomoc. - Zgłosił się jubiler, który "za co łaska" wykona obrączki ze srebra. Potem kucharz z ekskluzywnej restauracji, mój stary znajomy, powiedział, że za dowolną opłatę może coś ugotować. Odezwała się też osoba, która specjalizuje się w bezalkoholowych imprezach - wymienia duchowny.
Chętnych nie brakuje. Ksiądz dostaje wiadomości, mówiące, że "jeśli to prawda, to to spełnienie marzeń". - Oczywiście my nikogo nie zmuszamy do organizacji imprezy. Można pobrać się bez wesela, ale widząc, jak ważne jest to dla narzeczonych, postanowiliśmy wyjść im naprzeciw, żeby nie zwlekali ze ślubem - dodaje.
A co z parami, których "tak" nie padnie w kościele? Ks. Rafał przyznaje, że inicjatywa jest nowa i Cyrk Motyli ograniczają możliwości finansowe. - Na początek przypuszczalnie będzie nas stać na jedno wesele w miesiącu, pewnie w pierwszą sobotę miesiąca - mówi. Nie kryje, że wówczas pierwszeństwo będą miały pary planujące wziąć ślub kościelny. - Ale każdą parę i każdą historię będziemy traktować indywidualnie. Na pewno warto rozmawiać - mówi Główczyński.
Pary, które organizowały w ubiegłym roku wesele, są co do jednego zgodne: Największy koszt imprezy stanowi sala weselna.
- Oczywiście, że byłabym w stanie wyjść za mąż bez organizowania wesela - mówi Interii 26-letnia Paulina. - Mieliśmy nawet przez chwilę pomysł, żeby z tego zrezygnować, ale nie ze względu na to, że nie było nas stać na wesele, tylko nie czuliśmy potrzeby jego organizacji. Jeżeli nie byłoby nas stać, to i tak wzięlibyśmy ślub z kameralnym przyjęciem lub nawet bez i zamiast tego wybralibyśmy się na wakacje - tłumaczy.
Ostatecznie razem z mężem urządzili w 2024 roku przyjęcie weselne. - Wtedy nie wyobrażałam sobie organizacji wesela bez możliwości wyboru konkretnego DJ-a. Dostosowaliśmy nawet datę ślubu pod jego dostępność, jednak z biegiem czasu nie wiem, czy teraz też określiłabym to jako priorytet - przyznaje.
Zdaniem konferansjera Marcina Maszki z firmy eventowej Ministerstwo Rozrywki młode pary są coraz bardziej świadomymi uczestnikami rynku weselnego. - Świadczy chociażby o tym dokładniejszy przegląd ofert oraz szczegółowość pytań podczas video-rozmów lub spotkań na żywo. Jako obsługa muzyczna jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że tak naprawdę stanowimy usługę weselną pierwszej potrzeby i bez nas wesele się po prostu nie odbędzie - tłumaczy w rozmowie z Interią.
Za wzrostem świadomości idzie też szukanie sposobów na ograniczenie kosztów. Marcin od kilku lat obserwuje ciekawy jego zdaniem trend organizacji wesel w dni powszednie.
- Powody są oczywiste - dostępność terminu i atrakcyjna oferta. W naszym przypadku, kiedy przyszła para młoda decyduje się na organizację wesela w tzw. dzień roboczy, otrzymuje od nas atrakcyjną zniżkę na obsługę imprezy. Zdarzyło się kilka razy wyceniać imprezy o zakrojonym przedziale czasowym np. na 6/7 godzin względem standardowych 12 godzin obsługi - opisuje.
Jak tłumaczy, w ten sposób można zaoszczędzić nawet 1500 zł.
- Oczywiście padają podejrzenia - mówi Ks. Rafał. Ludzie nie dowierzają, że Cyrk Motyli naprawdę nie ma cennika. Szukają "haczyka", drobnego druczku, który zobowiąże ich do zapłaty za imprezę. - Zapewniamy, że to prawda. Nie ma żadnych narzuconych cen - podkreśla.
Finanse Cyrku Motyli nie są zresztą tajemnicą.
- Takie miejsce jak to, wiążę się z bardzo prozaicznymi kosztami. Czynsz to 8 tys. zł miesięcznie. Opłaty za media to nawet 2,5 tys. zł miesięcznie. Dochodzą do tego wynagrodzenia dla osób, które są tu na co dzień, czyli 30 zł za godzinę, co daje łączną kwotę 8-9 tys. zł miesięcznie. Dlatego jesteśmy wdzięczni za wsparcie finansowe patronów - wyjaśnia ks. Główczyński.
Niebawem w Cyrku Motyli pojawi się kolejna atrakcja, tym razem nie dla weselników, a dla najmłodszych gości. - Znalazła się osoba, która wykona dla nas "małpi gaj" za połowę ceny. Będzie też prawdziwy kameleon - dodaje duchowny. Bo w planie są już kolejne inicjatywy. - Oczywiście "za co łaska" - skwitował ksiądz Rafał.