Reklama

Na hasło: "głośne filmy o miłości" zwykle pada kilka nieśmiertelnych tytułów. Poczynając od klasyków jak ''Przeminęło z wiatrem'' (1939) Victora Fleminga i "Casablanki" Michaela Curtiza (1942), aż po produkcje mniej wysmakowane, a mimo to obsypane Oscarami - trącący kiczem "Titanic" (1997) Jamesa Camerona, czy wręcz nurzający się w nim "Angielski pacjent" Anthony’ego Minghelli. Wśród "nieśmiertelników" pojawia się też skromna "Love story"(1970) Arthura Hillera, a z nowszych produkcji - niemiłosiernie łzawy "Pamiętnik" (2003) Nicka Cassavetesa.

Tymczasem, lista chwytających za serce, świetnie zagranych i wyreżyserowanych filmów o miłości - często niedocenionych, innym razem niesłusznie zapomnianych - jest znacznie dłuższa. Z okazji walentynek przypominamy pięć tytułów, do których warto wracać.

Taki duet się nie zdarza

Reklama

Kiedy pierwszy twardziel kina - Clint Eastwood - ogłosił, że kręci melodramat i w dodatku zagra w nim główną rolę męską, powątpiewano w sukces przedsięwzięcia. Gdy zdradził, że jego ukochaną zagra Meryl Streep (choć Warner widział w filmie urodziwsze aktorki - od Jessiki Lange po Catherine Deneuve), projekt nabrał mocy. Film jest adaptacją powieści Roberta Wallera "Co się wydarzyło w Madison County", ale dzięki wielkim kreacjom Streep i Clinta, przebił literacki pierwowzór.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Ciąg dalszy nastąpi, czyli filmowe powroty

Oto do miasteczka na głębokiej prowincji, w hrabstwie Madison, przyjeżdża fotograf "National Geographic", by uwiecznić niezwykłe mosty, z jakich ono słynnie. Mężczyzna gubi się jednak i pomocy szuka na farmie, gdzie mieszka rodzina Francesci (Streep). Jej mąż wyjechał z dziećmi do sąsiedniego stanu na targi, a ona, po raz pierwszy od lat, ma czas dla sobie. Między tym dwojgiem od pierwszej chwili rodzi się niezwykła więź, uczucie, które ich zaskakuje i wymaga podjęcia decyzji. Przede wszystkim przez Francescę, bo fotograf-obieżyświat, jest człowiekiem wolnym, ona zaś obarczona rodziną. Dlatego ta opowieść o miłości, która spełnić się nie może, z czasem staje się również opowieścią o odpowiedzialności i rezygnacji z siebie.

Poruszające dzieło Eastwooda definiuje do pewnego stopnia tytuł - w dosłownym tłumaczeniu brzmi on po prostu "Mosty Madison County" i jest symboliczny - bohaterowie palą za sobą bowiem, kawałek po kawałku, mosty, narzucone im konwenanse i ograniczenia. Tym, co czyni ten film niezwykłym, jest utkanie przez Eastwooda historii wielkiej namiętności nie w oparciu o miłosne wyznania, lecz o gesty, będące głównym nośnikiem uczuć. Tam gdzie słowa okazują się bezradne, tutaj wkracza język ciała.

Kto widział  Eastwooda i Streep w roli kochanków, nie zapomni sceny w deszczu - bohaterka, siedząc w samochodzie z mężem, dostrzega w aucie przed nimi fotografa - nie opuścił miasta i czeka na jej znak. Gdy Meryl trzymając dłoń na klamce, broni się przed chęcią ucieczki z samochodu, mamy ochotę wybiec wraz z nią. Ale samochód rusza i fotograf na zawsze znika w oddali. Łączące ich uczucie przetrwa mimo rozstania.

"Mosty Madison County" mimo świetnych recenzji i zachwytu widowni, doczekały się tylko jednej nominacji do Oscara dla Meryl Streep. To jeden z bardziej niedocenionych, wielkich filmów Eastwooda. Jednak widzowie zaliczają go do czołówki najpiękniejszych historii miłosnych współczesnego kina.

Zakochać się w Robercie De Niro

Najbardziej utytułowana z żyjących aktorek, Meryl Streep, ma na koncie sporo głośnych filmów o miłości. Nie należy jednak do nich skromny obraz "Zakochać się" Ulu Grosbarda (1984), w którym partneruje jej inna legenda kina - Robert De Niro. To było drugie spotkanie w roli kochanków tej pary, pierwsze pamiętamy z obsypanego Oscarami "Łowcy jeleni". Trzecie miało nastąpić kilkanaście lat później na planie "Pokoju Marvina".

"Zakochać się", mało znanego u nas Ulu Grosbarda, to opowieść, której największą siłą okazują się prostota i brak fajerwerków. U nas prawdopodobnie w tle takiej opowieści mielibyśmy wybuchające powstanie albo inną narodową tragedię. Bardziej otrzaskani z historią kina widzowie dostrzegą podobieństwo fabuły do głośnego filmu Davida Leana "Brief Encounter" (Spotkanie) z 1945 roku, a Grosbard przyznaje, że chciał oddać hołd temu dziełu.

Mamy więc dwoje zwyczajnych czterdziestolatków - Franka i Molly, codziennie dojeżdżających do pracy w Nowym Jorku tą samą kolejką. Frank pracuje jako architekt, Molly jest zdolną graficzką. Oboje mają rodziny. Pozornie nic ich nie łączy, nic o sobie nie wiedzą. Po raz pierwszy spotykają się w identycznych okolicznościach, jak para ze "Spotkania" - wpadają na siebie, robiąc gwiazdkowe zakupy, po czym mylą swoje prezenty dla bliskich.

Od tej pory nie mogą przestać o sobie myśleć. Gdy ponownie spotykają się w pociągu, zwyczajna znajomość przeradza się w przyjaźń, a ta z kolei w miłość. Dziś powiedzielibyśmy, że właściwie w niewinny romans, bo tych dwoje będzie spotykało się głównie w galeriach sztuki, na spacerach i rozmowach o życiu. A jednak nie mamy wątpliwości, że łączy ich prawdziwe uczucie, którego konsekwencje muszą odbić się na ich związkach.

"Zakochać się" to mały klejnot, który choć nie ma siły rażenia obrazu Eastwooda, przyciąga jak magnes, dzięki niesamowitym kreacjom aktorskim mistrzowskiego duetu. Chemia między Streep i De Niro sprawia, że patrząc na nich, trudno oderwać wzrok od ekranu. Uwagę zwraca też, nieczęsty w przypadku melodramatu, klimat obrazu - cała opowieść wygrana została na półtonach.

Najwyraźniej Grosbard wolał ją nam wyszeptać niż wykrzyczeć.

Jak kochała córka Victora Hugo?

Krańcowo odmienne kino funduje nam francuski mistrz nowej fali François Truffau. Reżyser przyzwyczaił nas do obrazów miłości jako szaleństwa prowadzącego do zatracenia się. "Miłość Adeli H." jest jednak tym bardziej przejmująca, że prawdziwa, a jej scenariusz powstał na kanwie losów córki Victora Hugo, opisanych przez nią w dziennikach. W filmie genialnie w rolę Adele wciela się wówczas 20-letnia, zjawiskowa Isabelle Adjani.

Historia zaczyna się w latach 60. XIX wieku, gdy Adele Hugo jedzie do Halifaksu w Nowej Szkocji w ślad za kochankiem, porucznikiem Pinsonem, z którym łączył ją przelotny romans. Para przeżyła go na wyspie Guernsey, gdzie twórca "Nędzników" trafił wraz z rodziną po wygnaniu z Francji.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Korzenie Hollywood, czyli jak nasi budowali Fabrykę Snów

Adele trafia do miejsca, gdzie przeniesiony został pułk Pinsona i zatrzymuje się pod przybranym nazwiskiem w pensjonacie. Gdy odnajduje ukochanego, ten daje jej do zrozumienia, że już nie jest nią zainteresowany. Mimo to Adele postanawia walczyć o jego względy, nie cofając się przed niczym, a zniechęcić jej nie są w stanie nawet kolejne upokorzenia. Żyje wyłącznie myślami o odzyskaniu kochanka. Jej noce są pełne snów o utonięciu. Gdy Pinson zaręcza się z miejscową dziewczyną, Adele wpycha poduszkę pod bluzkę i idzie do ojca dziewczyny, oznajmiając mu, że jest w ciąży.

Doprowadzony do wściekłości oficer nieustannie wypatruje szansy ucieczki przed Adele. Ta nadarza się, gdy pułk trafia na Barbados. Ale Adele i tam dociera. Nazywa sama siebie panią Pinson, a sławnemu ojcu pisze w liście, że jest mężatką. W końcówce filmu widzimy ją w nędzy na Barbados - żyje w przytułku, straciwszy kontakt z rzeczywistością. Pewnego dnia mdleje na targu ulicznym. Przed śmiercią ratują ją tubylcy, którzy po ustaleniu jej tożsamości, zawiadamiają pisarza o pobycie córki na wyspie. Adele wraca do Francji, zaś ojciec umieszcza ją w klinice, gdzie przeżyje jeszcze 40 lat, opisując historię swojej nieszczęśliwej miłości.

Choć nie mamy złudzeń, że Adele popadła obłęd, Truffaut potrafi wydobyć z niego szlachetność uczuć dziewczyny i fakt, że poświęciła wszystko dla miłości. Może dlatego śledząc jej losy, nie litujemy się nad nią, lecz mamy dla niej sporo empatii. Za rolę Adele młodziutka, wówczas niespełna 20-letnia Isabelle Adjani, zdobyła nominację do Oscara, a także do Cezara. Ciekawostką jest fakt, że kolejną otrzymała 15 lat później również za rolę oszalałej z miłości wybitnej rzeźbiarki Camille Claudel.

Do filmu Younga, dziś niestety zapomnianego, naprawdę warto wrócić.

"Spragnieni miłości"

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że "Spragnieni miłości" (2005) Wong Kar-Waia - obraz uhonorowany Cezarem i nagrodą dla Najlepszego Aktora (Tony Chiu-Wai Leung) w Cannes, został doceniony, jak na to zasłużył. A jednak to nie do końca prawda, bo podziw dla obrazu Chińczyka nie wyszedł poza Europę, choć film wart był wszystkich zaszczytów.

Tak, jak we wcześniejszych obrazach, azjatycki mistrz umieszcza akcję "Spragnionych miłości" w Hongkongu. Mamy lata 60. Pewnego dnia do sąsiadujących ze sobą dwóch mieszkań wprowadzają się równocześnie - sekretarka Su Chan z mężem i redaktor jednej z gazet Chow Mo-Wan z żoną. Żona Chow z powodu obowiązków służbowych często przebywa poza domem. Mąż Su także wciąż jest w podróży służbowej. Oboje, choć piękni i młodzi, są więc samotni i nieszczęśliwi. Ich wyobcowanie pogłębia jeszcze monotonia codziennych czynności, w maleńkich mieszkaniach i ciasnych, klaustrofobicznych uliczkach Hongkongu, których nikt nie filmuje równie wspaniale jak Kar-Wai.

Życie obok siebie nieustannie zmusza Su i Chow do przypadkowych spotkań w korytarzu, na schodach. Mijając się zachowują dystans, charakterystyczny dla ich kultury. Mimo to z czasem zrodzi się pomiędzy nimi subtelna, choć niemal pozbawiona werbalnego kontaktu więź. Przełomem będzie odkrycie, że ich ciągle nieobecni współmałżonkowie, mają ze sobą romans. Zdradzonych i upokorzonych, choć niezwykle pięknych i wrażliwych ludzi, połączy ból. Znajdą w sobie nawzajem oparcie i zrozumienie, obdarzą się czułością i przyjaźnią. Ale nawet cierpiąc, zrobią wszystko, by nie przekroczyć granicy, jaką wyznaczyli temu związkowi - nie chcą upodobnić się do współmałżonków i zamienić go w banalny romans.

Tak naprawdę, choć to tytuł całkiem innego filmu, Kar-Wai powinien zatytułować swój bajecznie piękny, mieniący się od barw obraz "Między słowami". Bo właśnie owo "między" najcelniej definiuje to, co łączy bohaterów. Ich bliskość rodzi się we wzajemnych mijaniu się i podpatrywaniu, w milczeniu i w pożądaniu, które nie może się spełnić. Piękno zewnętrzne bohaterów kontrastuje ze stanem ich ducha, a uroda posągowej Su, obdarzonej wspaniałą figurą, ubranej w zachwycające sukienki, tak idealnie dopasowuje się do scenografii filmu, że dzieło Azjaty robi wrażenie namalowanego pędzlem, a nie sfotografowanego.

Trudno o równie sensualny film o miłości i niespełnieniu.

Kto dziś tak umie kochać, czyli "Mayerling"

Oparty na dobrze znanych, prawdziwych wydarzeniach, film twórcy dwóch pierwszych Bondów, Terence’a Younga, "Mayerling", był jedną z najwystawniejszych produkcji lat 60. W tej opowieści o tragicznie zakończonej miłości księcia austriackiego Rudolfa i jego ukochanej baronowej Marii Vetsery główne role zagrali Omar Sharif i Catherine Deneuve. W roli matki księcia, cesarzowej austriackiej Elżbiety, znanej również jako Sissi (choćby z głośnego filmu z Romy Schneider), wystąpiła wielka hollywoodzka gwiazda Ava Gardner.

Film skupia się na okolicznościach, które doprowadziły do śmierci księcia i opowiada o ostatnich miesiącach jego życia, od czerwca 1888 do stycznia 1889 roku. Reżyser pokazuje starcia liberalnego, 30-letniego Rudolfa z ojcem, cesarzem Austrii Franciszkiem Józefem I, o wdrażanie postępowej polityki w swoim kraju. Rudolf czuje się człowiekiem urodzonym w niewłaściwym czasie, w kraju, który nie zdaje sobie sprawy z potrzeby reform społecznych.

Połączony małżeństwem bez miłości z belgijską księżniczką Stéphanie, spędza czas na podróżach i licznych romansach. Gdy wezwany przez ojca przybywa do kraju, w parku rozrywki poznaje piękną córkę barona Marię Vetserę. Dziewczyna początkowo nie ma pojęcia kim jest Rudolf, a między tym dwojgiem natychmiast rodzi się wielkie uczucie.

Cesarz Józef początkowo przymyka oczy na kolejny "podbój" syna. Dopiero gdy Rudolf próbuje zdobyć od papieża unieważnienie ślubu ze Stefanią, gwałtownie sprzeciwia się związkowi: nakazuje synowi go zakończyć, dając mu miesiąc na rozstanie z ukochaną.

Wypada też nadmienić, że neurotyczny książę uzależniony jest od morfiny, co może mieć wpływ na jego poczynania. Początkowo Rudolf nie chcąc się rozstać z ukochaną, planuje stanąć przeciwko ojcu, a emisariusze z Węgier kuszą go ideą rewolucji. Gdy plan nie wypala, obmyśla inny, tym razem tragiczny.

Rankiem 30 stycznia 1889 roku kamerdyner Johann Loschek i hrabia Josef Hoyos odkryli ciała Rudolfa i Marii Vetsery. Oboje leżeli w zakrwawionym łóżku. W dłoni martwego następcy tronu tkwiło narzędzie zbrodni - rewolwer. Maria, zapewne zastrzelona przez Rudolfa, zmarła kilka godzin wcześniej. Książe zdążył jeszcze napisać list pożegnalny, nim popełnił samobójstwo.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Porzucili karierę u szczytu sławy. Czy kolejna gwiazda pożegna Hollywood??

I właśnie taką wersję śmierci obojga, jaką widzimy w filmie, uważa się za oficjalną. Dla melodramatu to zresztą wersja wymarzona, choć po śmierci pary, pojawiły się też inne teorie. Między innymi taka, że książę został skrytobójczo zamordowany, a jednym z powodów zbrodni, było nieakceptowanie przez cesarza jego poglądów na politykę państwa (fascynacja liberalizmem oraz plany sojuszu z Francją i Rosją, kosztem Niemiec).

"Mayerling" oglądany dzisiaj, po 43 latach od premiery, trąci rzecz jasna odrobinę "naftaliną", ale na tercet aktorski Catherine Deneuve - Omar Sharif - Ava Gardner, wciąż patrzy się z takim samym, niekłamanym zachwytem. Po tym filmie Hollywood okrzyknęło Deneuve "najpiękniejszą kobietą świata", ale gwiazda pozostała obojętna wobec propozycji zza oceanu. Dopiero w 1983 Tony Scott zdołał ją namówić na rolę wampirzycy w głośnej "Zagadce nieśmiertelności". Skusiła się zresztą głównie z uwagi na towarzystwo Davida Bowiego.

 A że "Zagadka..." to nie jest film o miłości? William Wyler, jeden z największych reżyserów w historii kina ("Najlepsze lata naszego życia", "Rzymskie wakacje", "Ben Hur", itd.), powiedział kiedyś, że wszystkie filmy są o miłości. Te, które opowiadają o czymś zupełnie innym, także.