W 1921 roku szwajcarski psychiatra Hermann Rorschach stworzył jedną z najbardziej znanych metod psychopatologii diagnostycznej, czyli test plam atramentowych. Choć naukowiec początkowo marzył o karierze malarza, finalnie wybrał medycynę i przez wiele lat zajmował się psychoanalizą, czerpiąc z nurtu psychoanalizy Sigmunda Freuda. Swoją metodę opracował w trzy lata. W 1917 roku zainspirował się pracami Szymona Hensa - psychiatry polskiego pochodzenia. Lekarz analizował wyobraźnię swoich pacjentów, używając kart z atramentowymi plamami. Przez trzy kolejne lata Rorschach prowadził własne badania, wykorzystując 15 różnych plam tuszu. W 1921 roku wydał dzieło "Psychodiagnostyka", w którym dokładnie przedstawił swoją metodę. Niestety, w wyniku komplikacji pooperacyjnej, zmarł rok później. Prace nad jego doświadczeniami szybko przejęli inni psychiatrzy.
Większość osób kojarzy test plam atramentowych z amerykańskich filmów. Chodzi o scenę, w której psychiatra wyciąga tablice z dziwnymi plamami i pyta się pacjenta, co ten na nich widzi. Rorschach stworzył tzw. test projekcyjny, czyli metodę analizy, w której badana osoba podświadomie nadaje indywidualne skojarzenia wieloznacznym symbolom. To z kolei pokazuje psychologowi, jak pacjent myśli, jakie są jego cechy charakteru, czego się boi i jakie wartości wyznaje.
Szwajcarski psychiatra przeprowadził badania na 300 pacjentach psychiatrycznych i 100 zdrowych osobach. Test Rorschacha opiera się na ludzkiej skłonności do reagowania na różne bodźce. Widok plansz z atramentowymi plamami wywołuje emocje i skojarzenia u pacjenta, o których on sam może nawet nie wiedzieć. To psychiatra ma wyłapać mimowolne odruchy badanego, ukryte myśli i dewiacje. Głównym celem testu jest więc pozyskanie wiedzy na temat nieświadomych cech osobowości pacjenta - zdolności planowania, kontrolowania popędów, odporności na stres i lęk, interakcji z otoczeniem, budowania autorytetów i priorytetów, radzenia sobie z wewnętrznymi emocjami, skrywania i komunikowania uczuć. Pozwala on też na ocenę inteligencji badanego (jak kreatywne będą udzielane odpowiedzi, na jakim poziomie jest jego myślenie abstrakcyjne i logiczne). Na tej podstawie lekarz może wyciągnąć wnioski o zaburzeniach i chorobach psychicznych ankietowanego.
Choć dziś odchodzi się od stosowania testu Rorschacha, to jeszcze 15 lat temu używano go m.in. do analizy postępów prowadzonej psychoterapii oraz diagnozowania osobowości pacjenta i jego zaburzeń psychicznych przed wydaniem wyroku sądowego.
Nic dziwnego, że Rorschach, który uwielbiał malować, w swojej metodzie psychodiagnostycznej wykorzystał tablice z obrazkami. Test składa się z 10 ponumerowanych kart - każda przedstawia jedną plamę atramentową. Pięć plansz jest szaroczarnych, dwie są szaroczerwone, a trzy wielokolorowe. Kleksy nie mają oczywistych kształtów, dlatego wzbudzają indywidualne skojarzenia osób badanych.
Psycholog lub psychiatra pokazują pacjentowi tablice po kolei, według specjalnej kolejności, a ten ma za zadanie opisać, co na nich widzi. W trakcie testu mierzy się czas odpowiedzi, a lekarz dokładnie obserwuje wszystkie reakcje ankietowanego. Specjalista analizuje, czy pacjent zinterpretował cały, czy tylko część obrazu. Sprawdza, która część plamy przyciągnęła największą uwagę - kształt, kolor, tekstura lub układ. Dodatkowo bada skojarzenia w odniesieniu do dziedziny życia, której dana karta dotyczy. Nie bez znaczenia pozostają również mikroekspresje podczas udzielania odpowiedzi - czy reakcja ciała jest zgodna z opisem (czy pacjent nie kłamie, czy się nie waha) albo jak dużo czasu poświęcił na wypowiedź. Na podstawie wniosków wyciągniętych przez psychiatrę tworzy się tzw. psychogram (opis osobowości).
Test Rorschacha nie może odbyć się bez prezentacji 10 kart z atramentowymi plamami. Obrazki mają różne kształty - choć zawsze są symetryczne, to również bardzo abstrakcyjne. Psychiatra lub psycholog, przedstawiając badanemu kartę, sprawdza jego reakcje na plamy. W ten sposób analizuje osobowość i cechy charakteru. Każda z plansz dotyczy innej dziedziny życia lub cechy charakteru badanego.
Pierwsza tablica ma za zadanie zbadać, jak dana osoba radzi sobie z nowymi wyzwaniami lub stresującymi zadaniami. Badani często obracają kartę, przyglądają się jej lub pytają psychologa, co powinny z nią zrobić. Obrazek nie jest skomplikowany i najczęściej kojarzy się z nietoperzem, ćmą lub motylem. Jeśli jednak pacjent dostrzega lwa lub wilka, może cierpieć na paranoję lub nerwicę lękową.
Druga karta ma za zadanie sprawdzić sposób, w jaki badany radzi sobie z gniewem lub urazami fizycznymi. Prowokować to mają czerwone plamy, które mogą być interpretowane jako krew. Przy tej tablicy niektórzy mają również skojarzenia seksualne. Najczęstszymi dostrzeganymi symbolami są: czworonożne zwierzęta (np. słoń, pies, niedźwiedź) albo dwoje ludzi.
Karta nr 3 odnosi się do relacji z innymi ludźmi. Badani najczęściej zauważają na niej człowieka, rozmowę dwojga osób, a przynajmniej ich sylwetki. Psychologowie zwracają tu uwagę, czy badany poda swoje skojarzenie od razu, czy wymaga to z jego strony dłuższej refleksji. Wszelkie dywagacje i odwlekanie udzielenia odpowiedzi mogą świadczyć o trudności w kontaktach międzyludzkich.
Czwarta tablica to tzw. karta ojca. Wskazuje postawy wobec ludzi i autorytetów. Największe trudności w jej interpretacji będą miały osoby chorujące na depresję, ponieważ karta ma mroczny charakter i wyróżnia się wyrazistym, ciemnym kolorem. Na czwartej planszy badani dostrzegają przede wszystkim dominującą "postać" płci męskiej, która wzbudza w nich poczucie autorytetu. Zazwyczaj kształt przypomina im zwierzę, zwierzęcą skórę, futrzany dywan lub groźnego człowieka.
W połowie testu Rorschacha przewidziano prostą kartę, która odciąża podświadomość i daje trochę wytchnienia badanym. Tablicę opisuje się jako łatwą do opracowania, przynoszącą ulgę - kształt przypomina badanym nietoperza, motyla lub ćmę. Wrogość i strach wykazują ci, którzy na obrazku dostrzegą dwie głowy czy dwie stopy.
Karta nr 6, nazywana "sekskartą", odróżnia się od pozostałych wyrazistą teksturą plamy atramentowej. Ma budzić skojarzenia z relacją intymną, bliskością międzyludzką. Badani podają odpowiedzi nacechowane seksualnie, ujawniające ich ewentualne dewiacje. Interpretują kształt jako ukryte zwierzę, najczęściej rozłożony, skórzany lub futrzany dywan.
Siódma tablica to tzw. "karta matki", mocno kojarzona z kobiecością lub seksualnością człowieka. Kształt pośrodku przypomina niektórym żeńskie narządy rozrodcze (pochwę). Znaczna większość ankietowanych skupia się jednak instynktownie na ciemnych plamach. Według badanych przedstawiają zwrócone do siebie ludzkie głowy lub twarze, często kobiet lub dzieci, które rozmawiają lub się uśmiechają. Problemy przy interpretacji siódmej tablicy mogą mieć osoby, posiadające trudne lub skomplikowane relacje z postaciami kobiecymi w życiu.
Dopiero ósma tablica testu Rorschacha jest wielokolorowa. Co ciekawe, przynosi to ulgę wielu badanym. Psychologowie twierdzą jednak, że - w przeciwieństwie do karty nr 5, która również relaksowała ankietowanych - ta, na poziomie podświadomości, jest skomplikowana do opracowania. Niekomfortowo poczują się wszyscy, którzy mają trudności z przetwarzaniem złożonych sytuacji i zadań lub procesowaniem wielu nowych bodźców emocjonalnych (natłokiem myśli w głowie). Badani najczęściej opisują kształt jako zwierzę (przeważnie czworonożne, pies lub kot).
Dziewiąta karta w teście Rorschacha również cechuje się wieloma rozproszonymi barwami. Niespójne kolory sprawiają, że kształt przestaje być jasny i wyraźny. Niektórzy od razu zwracają uwagę na górną, pomarańczową część obrazka, doszukując się w niej postaci człowieka. Trudności z opisaniem tablicy będą mieć wszyscy, którzy nie potrafią analizować nieuporządkowanych danych.
Test plam atramentowych kończy się bardzo złożoną, wielokolorową kartą. Strukturą przypomina ona tablicę nr 8, ale przekazem - tę dziewiątą. Będzie prawdziwym wyzwaniem dla osób, które nie radzą sobie z przyswajaniem wielu bodźców w tym samym czasie. Jednocześnie, ponieważ to ostatnia pokazywana plansza i najbardziej rozbudowana, często jest opisywana przez ankietowanych z większym luzem i fantazją. Kształt to według nich homar, krab, ale dla niektórych - pająki, węże albo owady.
Test Rorschacha wzbudził zachwyt w XX wieku. Stosowano go chętnie jeszcze po 2000 roku, kiedy podkreślano, jak wartościowym jest narzędziem. Zwolennicy tej metody do dziś podnoszą, że interpretacja plam atramentowych przez pacjentów pozwala na unikalny i wielopłaszczyznowy wgląd w ich osobowość. Twierdzą również, że test przydaje się do diagnozowania poziomu inteligencji, oceny ryzyka samobójstwa u pacjenta oraz zaburzeń psychicznych, szczególnie schizofrenii, nerwicy lękowej i depresji.
Wśród psychiatrów jednak znacznie więcej jest przeciwników testu Rorschacha. Nazywają go oni pseudonaukowym, niemiarodajnym i nieprawidłowo standaryzowanym, sugerując dużą subiektywność oceniających obserwatorów. To od umiejętności psychologa czy psychiatry (oraz jego cech osobowości i poglądów) będzie zależeć stopień zaawansowania badania oraz wyciągnięte wnioski. Brakuje jednoznacznych zasad interpretacji plam, więc od konkretnego lekarza zależy, jak potraktuje wyniki (jego własne projekcje przed obiektywną prawdą). Przeciwnicy argumentują także, że sam test jest podatny na manipulacje ze strony pacjentów - ankietowani próbują dostosować wypowiedź do oczekiwań terapeuty, fałszując wyniki.
Test Rorschacha budzi wiele skrajnych emocji, tym bardziej że do 2005 roku był powszechnie używany w amerykańskich diagnozach sądowych dotyczących sprawców przestępstw seksualnych. Nie była to jedyna metoda badań diagnostycznych, jednak tylko w 6 na 8000 spraw została zakwestionowana. Sąd amerykański podważył rzetelność testu Rorschacha m.in. w latach 1997, 1999 i 2001, tłumacząc, że wielu psychologów nie wierzy w jego słuszność, jego interpretacje często są kontrowersyjne oraz brakuje mu obiektywnego systemu punktacji.
Oznacza to, że użyteczność testu plam atramentowych może mieć coraz mniejsze znaczenie w przyszłości. Psychiatrzy rozpatrują go dziś bardziej w kategorii eksperymentu niż rzetelnej metody diagnozowania zaburzeń psychiatrycznych i osobowości pacjentów.