O posiłkach podawanych w samolotach krążą różne opowieści. Mdłe, za suche, za małe porcje, bez smaku, bez odpowiedniego zapachu - minusy te można byłoby mnożyć. Jednak wraz z upływem lat i wzrostu świadomości pasażerów linie lotnicze wychodzą naprzeciw ich oczekiwaniom, serwując coraz to bardziej wymyślne i dobrze dopracowane dania.
Historia jedzenia na pokładach ma ponad sto lat. Pierwszym posiłkiem w zwykłym samolocie pasażerskim był zapakowany lunchbox składający się z kanapek i owoców na pokładzie samolotu Handley Page Transport (Wielka Brytania) z Londynu do Paryża 11 października 1919 roku. Menu pokładowego nie zmieniano wówczas często, gdyż mała częstotliwość podróży samolotem sprawiała, że pasażerowie rzadziej zauważali podobieństwo serwowanych potraw.
W 1936 roku następuje kolejny przełom. United Airlines instalują pierwsze kuchnie na pokładzie, aby zapewnić pasażerom gorące posiłki. Wkrótce w ich ślady idą inni przewoźnicy.
Lata pięćdziesiąte to złoty czas podniebnych podróży. Doskonale podsumowuje to film promocyjny Pan Am z 1958 roku.
"Przestronne kabiny, klimatyzowane, ale pozbawione przeciągów. (...) Pyszne jedzenie dodaje przyjemności" - słyszymy.
2 marca 1969 na niebie pojawia się Concorde. Loty tym samolotem - liniami British Airways i Air France - słyną z wysokiej jakości kuchni. Szampan, kawior, czarna trufla, foie gras i homar z szafranem? Proszę bardzo. Podczas jednego z ostatnich lotów maszyny (w 2003 roku) serwowano takie dania.
W 1973 francuskie linie lotnicze Union de Transports Aériens rekrutują szefa kuchni Raymonda Olivera do ponownej oceny ich menu. Zaczynają wtedy preferować słone i pikantne jedzenie nadające się do odgrzania i zachowujące swój smak na dużych wysokościach.
Od tego czasu sporo się zmieniło, choć, podobnie jak w 1919 roku, kanapki - szczególnie na krótkich lotach - wciąż wiodą prym. Posiłki w samolotach są zróżnicowane w zależności od linii. Jakość, wielkość, cenę warunkują m.in. wybrana klasa i długości rejsu.
W zależności od tego "z kim lecisz", możesz spodziewać się wszystkiego - od małych przekąsek w plastikowych opakowaniach po wykwintne kolacje podawane na doskonałej porcelanie.
Warto wspomnieć o tym, że jedzenie w ciasnych kabinach, na dużych wysokościach będzie smakować inaczej. Suche powietrze oraz zmiana ciśnienia sprawiają, że dania odczuwamy jako mniej słodkie i słone.
Umami, piąty smak obok wspomnianych dwóch, a także kwaśnego i gorzkiego jest jedynym, na który nie wpływa tak duża wysokość. W każdym razie tak twierdzą naukowcy. Uwielbiają go japońscy szefowie kuchni. Można go uzyskać ze składników takich jak pomidory, sardynki, skorupiaki i sos sojowy. Prawdopodobnie dlatego na pokładzie widzisz tak wiele posiłków wypełnionych produktami bogatymi w umami. Przykład? Szpinak, grzyby i ryby, nie wspominając o soku pomidorowym.
Jedną z rzeczy, które linie lotnicze zrobiły, aby polepszyć opinie o jedzeniu, na pokładzie jest zachęcenie celebrytów i szefów kuchni nagrodzonych gwiazdkami Michelin do uporządkowania menu. Przykładowo, w 2012 roku linie British Airways zleciły Hestonowi Blumenthalowi - znanemu szefowi kuchni i osobowości stworzenie menu pokładowego na Igrzyska Olimpijskie w Londynie. Z kolei Tom Kerridge przygotował wyśmienitą ofertę na loty na krótkich dystansach.
Zanim zajrzymy na polskie podwórko, warto sprawdzić menu i najciekawsze, a czasem najdziwniejsze dla niektórych propozycje dań na pokładach linii z różnych zakątków globu.
Przykładowo, American Airlines zaserwują chińskie naleśniki cebulowe z sosem hoisin i mozzarellą.
British Airways - zgodnie z odwieczną tradycją - do każdej herbaty zaproponują mleko, co może zszokować podróżnych nieznających tego połączenia.
Nie każda linia lotnicza - głównie ze względów kulturowych i religijnych - poda nam alkohol. Napojów z procentami nie znajdziemy, lecąc m.in. z Saudią - narodowym przewoźnikiem Arabii Saudyjskiej, Air Arabią, Pakistan International Airlines, Iran Air czy Royal Brunei.
Zaskakujące mogą okazać się decyzje związane z jedzeniem na pokładach. W 1987 r. American Airlines zasłynęły, zaoszczędzając 40 tysięcy dolarów rocznie, pozbywając się z sałatek serwowanych w pierwszej klasie wyłącznie jednej oliwki. Z kolei za usunięcie jednej truskawki z sałatek owocowych AA zostało "w kieszeni" 210 tysięcy dolarów rocznie.
Przechodzimy do zapowiadanego narodowego przewoźnika. PLL LOT zapytaliśmy m.in. o etapy układania menu na rejsy long haul (długodystansowe).
- Zarówno nowe menu, jak i zmiany wprowadzane w obecnym, tworzymy, wsłuchując się w głos naszych pasażerów oraz śledząc aktualne trendy w gastronomii. Jest to dość złożony proces, podczas którego pod uwagę musimy wziąć wiele czynników - długość rejsu, dostępność lokalnych składników, możliwość uzupełnienia cateringu w porcie docelowym. Np. zmiana menu na rejsach transatlantyckich, od pierwszego dnia decyzji o wprowadzeniu modyfikacji do wejścia nowej oferty na pokład i zaproponowania jej pasażerom, trwa około sześciu miesięcy - opowiada Izabela Leszczyńska, dyrektor Biura Rozwoju Produktu i Customer Experience.
Wszystko zaczyna się od koncepcji przygotowanej przez zespół rozwoju produktu na podstawie oczekiwań pasażerów.
- Na nich opieramy wytyczne dla naszych dostawców cateringu, a ich szefowie kuchni przygotowują prezentacje łączące nasze pomysły i potrzeby z licznymi wymogami związanymi z oferowaniem posiłków w samolotach. W przypadku bardziej egzotycznych lotów ten proces może być dłuższy z uwagi na dodatkowy czas potrzebny naszym szefom kuchni na zgłębienie niuansów i tradycji kulinarnych z konkretnego, odległego zakątka świata - tak było np. w przypadku Korei Południowej i rejsów do Seulu. Wybierając menu, od razu przygotowujemy kilka jego wariantów, tak, by umożliwić jego regularne zmiany.
Ograniczeń w przygotowywaniu posiłków jest wiele. Najważniejsze z nich to bezwzględne unikanie silnych alergenów. Linie lotnicze na całym świecie, w tym również LOT, zapewniają możliwość zgłoszenia specjalnych potrzeb żywieniowych. Do nich zaliczają się m.in. alergie czy aspekty religijne.
- Posiłki specjalne są dostępne dla wszystkich naszych pasażerów na rejsach long-haul (Ameryka Północna, Indie, Daleki Wschód) i mid-haul (Astana, Dubaj), a na rejsach short-haul są dostępne dla pasażerów klasy biznes. Zamówienia przyjmujemy do 24/36h przed wylotem w zależności od danej trasy- wyjaśnia Izabela Leszczyńska.
Menu na każdej trasie naszego narodowego przewoźnika jest odświeżane co około dwa miesiące. Dodatkowo w cyklach rocznych lub dwuletnich wprowadzane są zupełnie nowe karty menu. Ostatnio miało to miejsce we wszystkich klasach na rejsach do USA, Kanady oraz Seulu. Aktualnie LOT jest w trakcie wymiany posiłków na rejsach do Japonii i Toronto.
Wprowadzono też zmiany w zastawie porcelanowej na rejsach do USA i Kanady w klasach biznes i premium economy. Na specjalne zamówienie linii lotniczych zaprojektowała ją hiszpańska firma Kaelis Group. Dzięki znacznie niższej wadze pozwoli ograniczyć zużycie paliwa oraz zmniejszyć ślad węglowy operacji. Z kolei talerz do dania głównego wyprodukowała polska firma Zakłady Porcelany Stołowej Karolina istniejąca na rynku od 1860 roku.
Niedawno na wszystkich rejsach transatlantyckich LOT zaproponował też tradycyjne polskie pierogi - dla dzieci w wersji słodkiej, a dla dorosłych w wytrawnej. Ta potrawa cieszy się bardzo dużą popularnością wśród pasażerów.
- Oferujemy ją we wszystkich klasach serwisowych. Jesteśmy bardzo zadowoleni z odbioru tej nowości w menu - po pierogi sięgają zarówno obcokrajowcy ciekawi polskich smaków, jak i nasi rodacy - równie chętnie w klasach ekonomicznej, ekonomicznej premium i biznes. Polskie akcenty są dostępne nawet na naszych najkrótszych lotach - przez całe wakacje podawaliśmy uwielbiane przez naszych pasażerów jagodzianki.
Obcokrajowy podróżujący z LOT-em na krótszych trasach - krajowych, międzynarodowych krótkiego i średniego zasięgu - doceniają kolejny polski akcent, drożdżówki, które w cenie biletu oferowane są wszystkim pasażerom klasy ekonomicznej.
- Postawiliśmy na typowo polskie smaki - oprócz wspomnianych wcześniej jagodzianek proponujemy je również z rabarbarem, malinami, jabłkiem, a w wersji wytrawnej np. z kapustą i z grzybami w okresie świątecznym.
Narodowy przewoźnik zapewnia też propozycje pozwalające Polakom zapoznać się ze smakami egzotycznych krajów, do których podróżują.
- W naszym menu dostępnym na rejsach do Seulu nie brakuje papryki gochugaru (specjalnej odmiany ostrej papryczki), można spróbować też tradycyjnych dań takich jak tteokbokki (koreańskich kopytek w ostrym sosie). Lecąc do Tokio, można skosztować najmodniejszych ostatnio w Japonii deserów z czarnym sezamem, czy niezwykle lubianych ryżowych kanapek onigiri - wymienia Leszczyńska.
A co, jeśli menu się nie sprawdza, widać, że jedzenie "nie schodzi"?
- Wprowadzamy niezwłocznie niezbędne zmiany. Zdarza się to, uruchamiając nowe połączenie, dlatego dokładnie przyglądamy się pierwszym rejsom i dostosowujemy całą naszą ofertę produktową, nie tylko catering, do oczekiwań i potrzeb naszych gości.
W przygotowanie potraw na long haule zaangażowany jest sztab osób. Jako przykład weźmy trasę Warszawa-Chicago. Lot trwa około 10 godzin.
Przygotowanie posiłków na taki rejs, przy pełnym bookingu samolotu, to około 60 roboczogodzin, czyli średnio sześciu pracownikom zajmuje to 10 godzin. Waga samych posiłków na takim rejsie (bez sprzętu, na którym jest podawany) to około 200 kg.
Latając różnymi liniami, nasze doświadczenia związane z jedzeniem mogą być odmienne. Szczególnie wybierając się w dłuższy rejs, warto sprawdzić informacje na temat menu i zgłosić wcześniej ewentualne żywieniowe preferencje.
Potem nie pozostanie nam już nic innego niż oczekiwanie na lot i posiłki. Oby te ciepłe, smaczne i pachnące. Bo w końcu, jak mówił Oscar Wilde, "po dobrym obiedzie nie ma się pretensji do nikogo - nawet do własnej rodziny".