Reklama

Mówią o sobie "psiarczyki". Ratownicy TOPR, przewodnicy psów lawinowych o swoich czworonożnych przyjaciołach mogą rozmawiać godzinami. Na pierwszy rzut oka widać wyjątkową więź, która łączy ich z psami. Patrzę w duże, brązowe oczy Björna, owczarka holenderskiego i zastanawiam się, kiedy będzie musiał wyruszyć na akcję ratunkową. Ma dopiero trzy lata, w TOPR-ze służy od półtora roku. Jeszcze nie szukał ludzi porwanych przez lawinę, ale jest gotowy. Teraz beztrosko bawi się ze swoim przewodnikiem, ratownikiem TOPR Tomkiem Kamińskim. Ale wystarczy jedna komenda Tomka, a Björn z hasającego psiaka zmienia się w psa ratownika gotowego szukać pod śniegiem człowieka. 

Jaki jest Björn?

Reklama

-  Zawzięty, uparty. Jak już wejdzie w tryb pracy, to nie odpuszcza. Charakterny. Wszystkie nasze psy mają silne charaktery, to psy alfa. Potrafią długo pracować, są wytrzymałe i konsekwentne. 

Lubią się też bawić.... 

- Tego są uczone. Zabawa z przewodnikiem to dla tych psów forma nagrody za pracę. Aportowanie, zabawa z szarpakiem, każdy pies ma swoją ulubioną. Szukanie człowieka kojarzą z nagrodą.

W jakim wieku był Björn, gdy do Ciebie trafił? 

- Miał siedem tygodni. 

Ty decydowałeś o tym, jakiej rasy będzie twój pies?

- Tak, to decyzja przewodnika, ale wybieramy z ras, które są preferowane w TOPR jako psy lawinowe.  Są to między innymi owczarki holenderskie, belgijskie, niemieckie, border collie czy labradory. To rasy sprawdzone, od dawna działające w służbach. Psy lawinowe muszą być wytrzymałe, dobrze współpracujące z człowiekiem, nielękliwe. Do hodowli jedziemy razem z szefem Sekcji i wspólnie decydujemy, który pies będzie odpowiedni.

Jesteś ratownikiem TOPR, przewodnikiem psa w Sekcji Psów Lawinowych. Jak ratownik zostaje przewodnikiem psa lawinowego?

Początkowo bierze się udział w działaniach Sekcji jako pozorant, czyli osoba, która pomaga w ćwiczeniach, na przykład zostaje zasypana w jamie śnieżnej, a pies ma zadanie ją odnaleźć. Po znalezieniu wynagradza psa poprzez zabawę. Sprawdzamy w ten sposób, czy praca z psem nam odpowiada i czy mamy łatwość nawiązywania kontaktu ze zwierzęciem. Po przyjęciu do Sekcji przewodnik bierze psa i wtedy czeka go co najmniej półtora roku ciężkiej pracy, aby zwierzę ułożyć. 

- Jak szkoli się psa lawinowego?

To żmudny proces. Jest socjalizacja, czyli pokazanie psu całego środowiska, w którym będzie żył i pracował, nauka posłuszeństwa i szkolenia specjalistyczne. Stopniowo przyzwyczajamy zwierzę do wszystkich środków transportu. Do jazdy skuterem, quadem, kolejką górską, wyciągiem krzesełkowym a przede wszystkim do lotów śmigłowcem i desantowania się z pokładu. To są psy lawinowe i na to kładziemy największy nacisk przy szkoleniu. Na szkoleniach stosujemy różne "rozpraszacze", podrzucamy smakołyki, wprowadzany inne psy. Pies podczas akcji musi to wszystko zignorować i skupić się na szukaniu, wejść w tryb pracy.

Skąd pies wie, że ma wejść w tryb pracy?

- Odpowiednia komenda. Każdy przewodnik ma ze swoim psem własny kod porozumiewania się. Pies dostaje sygnał i zaczyna szukać. Tak samo jest z zakończeniem pracy. Komenda odwołuje psa z trybu szukania. Po znalezieniu człowieka jest zabawa i pies wie, że dobrze wykonał zadanie.  

Pies musi mieć minimum półtora roku, aby przystąpić do egzaminu po zdaniu, którego może brać udział w akcjach ratunkowych. Jak taki egzamin wygląda?

- Przygotowuje się lawinisko o powierzchni blisko 1 hektara, dwóch pozorantów zostaje zasypanych na głębokości co najmniej 1 metra. Pies w określonym czasie musi ich odnaleźć. Psy dopuszczane są do akcji, dopiero jak zdadzą egzamin i otrzymają certyfikat. Co roku powtarzamy procedurę.

Człowiek pod lawiną ma 90% szans na przeżycie przez pierwsze 18 minut pod śniegiem, jeśli oczywiście nie ma obrażeń...

- Jak zejdzie lawina, to pies jest brany na akcję ratowniczą w pierwszej kolejności. Pies przeszuka lawinisko znacznie szybciej niż ratownik. Szuka zapachu człowieka wydobywającego się spod śniegu. Rewiruje teren, czyli przeszukuje lawinisko zakosami. Szczeka i kopie. Potrafi pracować nawet przez godzinę. To dla psa ekstremalny wysiłek.

Ile dni w tygodniu pies ma dyżury?

- Zazwyczaj parę dni z rzędu. Psy pracują na zmianę. Zawsze jest jeden pies na dyżurze. Björn przychodzi ze mną do pracy, nawet jak sam ma "wolne". Mamy w centrali TOPR kojce, w których psy odpoczywają.  

Ile lat pies pełni służbę?

- Około 9, 10 lat. To ratownik decyduje, kiedy pies powinien odejść na "emeryturę". Pies oczywiście zostaje z przewodnikiem.

Czy pojawia się kolejny pies?

- Z reguły tak. Najlepiej wziąć młodego psa jak jeszcze ten starszy pracuje. Wtedy jeden uczy się od drugiego. 

Turyści, widząc psa na szlaku, pomimo że pies jest oznaczony znakiem TOPR, cmokają, wołają do niego, chcą go nakarmiać, pogłaskać. Często apelujecie do turystów, aby tego nie robili.

- To dla nas olbrzymi problem. Można ewentualnie podejść do ratownika i zapytać o psa. Głaskanie, wołanie, cmokanie - tego robić nie należy. Pies-ratownik jest w pracy. Poza tym głaskanie obcych psów może być niebezpieczne. Nasze są ułożone i nieagresywne, ale zwierzę ma swoje instynkty i gwałtowna próba kontaktu może spowodować różne reakcje.

Jaki Björn jest w domu? 

- Tak samo posłuszny. Nasze psy są mocnymi psami alfa i muszą mieć swoje określone miejsce, w stadzie, którym jest rodzina. Pies słucha się niezależnie od tego, czy jest w pracy, czy w domu. Björn nie śpi na kanapie i nie dostaje jedzenia ze stołu. Moja rodzina ma świadomość, że to nie jest zwykły domowy piesek. 

Boisz się o niego podczas akcji ratunkowej? To twój przyjaciel...

- Oboje jesteśmy w pracy, naszym zadaniem jest ratowanie innych. Wyłączam pewne emocje. Skupiam się na zadaniu. Mam nadzieję, że Björn też, chociaż ostatnio z nim o tym nie rozmawiałem (śmiech).