Rosyjska dusza, włoski temperament

Reklama

Urodził się w Rosji, ale od 6 roku żyje we Włoszech w Saint Ginesio. To trzytysięczna miejscowość, niedaleko Asyżu. Rodzice wyjechali tu za pracą. Gdy zaczyna mówić po rosyjsku, przeprasza za swój włoski akcent: - Myślę, a nawet już śnię po włosku, ale krew mam rosyjską. Gdy wybuchła wojna, to właśnie włoski temperament i niespokojna rosyjska dusza kazała mu z Włoch ruszyć rowerem do Rosji.

-Nie miałem planów, chciałem po prostu jechać - mówi Danił. Zastanawiał się nad trasą. Wiedział tylko tyle, że ostatni przystanek to Rosja. To tam chce zakończyć swój antywojenny protest.  Rzucił monetą. Los kazał mu zacząć od Słowenii. Dziś ma na liczniku już ponad 3 tysiące kilometrów i pół Europy za sobą. Nie wiedziałem, co będę jeść, gdzie będę spać, a oto jestem w Polsce - rozmawiamy w Poznaniu.

Reklama

- Na początku wszystko było trudne, nie miałem pieniędzy, nie znałem nikogo na trasie - wspomina chłopak.

Jedno i drugie nie zmieni się, ale do braku pieniędzy przyzwyczai się, a z braku znajomych na trasie Danił uczyni swój atut. Zacznie szybciej i łatwiej nawiązywać kontakty. Mieszanka włoskiej otwartości ze słowiańską melancholią, sprawi, że trudno go nie polubić. Ludzie będą go zapraszać do swoich domów. Niektórzy będą przekazywać pieniądze. W swoim portfelu ma drobne nominały w wielu walutach. Ma już przecież za sobą 9 krajów. 

Gdy opuszczał rodzinę, w kilka dni po wybuchu wojny, nie miał jeszcze sprecyzowanego do końca zdania na temat wojny, relacji ukraińsko-rosyjskich. Wiedział tyle, że wojna to zło i trzeba zaprotestować. Jego rodzice byli przeciwni rosyjskiej agresji, ale już babcia Daniła podzielała niektóre argumenty Putina. Na początku jechał z przyczepioną kartką do roweru Stop Rusofobii i Rosja to nie Putin. 

- chciałem powiedzieć Ukraińcom jedno słowo "przepraszam", ale musicie też zrozumieć: Ta wojna to nie jest moja wina. To wina rządu rosyjskiego, nie Rosjan. 

W Czechach dowiedział się o biało-niebieskiej fladze. Rosyjskie barwy pozbawiono czerwieni, kojarzącej się z krwią. To flaga Rosjan sprzeciwiających się wojnie. To z nią podróżuje teraz Danił.

- Wiem, że Rosjanie mieszkający w kraju nie mogą nic powiedzieć o wojnie, bo to nielegalne, ale jeśli jesteś Rosjaninem i mieszkasz w Europie, to jest nasza flaga. To jest flaga wolności w Rosji. Jeśli jesteś za wolnością, to jest twoja flaga. 

To z tą flagą pojawiał się na wiecach przeciw wojnie. Byli tam Ukraińcy.

- Na początku myślałem, że to nie może się udać, ale gdy ludzie słyszą, że jesteś przeciw wojnie, to wszyscy od razu ciebie kochają, bez względu na to skąd pochodzisz. Zawsze spotkasz kogoś, kto jest zły, nieprzyjemny, czy agresywny, ale to margines. Teraz już wiem, że ludzie są dobrzy.

Pytam, czy nie chciał jechać z ukraińską flagą. - To nie moje barwy. Nie wstydzę się tego, że jestem Rosjaninem, ale moja flaga jest teraz biało-niebieska. Deklaruje, że wjedzie z nią do Rosji. 

Danił interesują się sztuką, historią. Być może dlatego jest tak wyczulony na fałsz i na propagandę. - Musisz włączyć myślenie i zacząć rozmawiać z ludźmi, i Ukraińcami i Rosjanami. Posłuchać ich historii, tego co przeżyli. Nie wszyscy Rosjanie są za wojną. 

Bez rozmowy, bez wysłuchania drugiego człowieka, łatwo o uogólnienia i krzywdzące uproszczenia, łatwo poddać się propagandzie. Rozmawiać i słuchać innych, to jego filozofia.

Całą podróż relacjonuje na Instagramie i tik-toku. Z każdym dniem obserwuje go coraz więcej osób.

- W Europie łatwo jest się sprzeciwiać, łatwo protestować, ale w Rosji za pokazanie mojego symbolu "NIE dla wojny", pójdę do więzienia.

Mimo to jedzie, najpierw chciał z Polski do Kalinigradru, potem zmienił plany. Wydłuży trasę o kraje bałtyckie i stamtąd ruszy do Sankt Petersburga.

- Nie chcę spędzić reszty życia w więzieniu. Każdego dnia boję się tego, co robię, ale równocześnie czuję, że tak muszę, to moja misja, moja praca. Nie mogę teraz zrezygnować.

"Takie biło od niego światło"

Patrycja Osińska gdy zaczyna opowiadać, śmieją jej się oczy: - Siedzę w centrum Poznania, piję lemoniadę i widzę chłopaka wjeżdżającego na Plac Kolegiacki. 

Zwróciło jej uwagę, że rower miał przyczepioną karimatę, sakwy, a do kierownicy przeczepioną miał kartkę NIE dla wojny. 

- Widzę chłopaka, który tak dziarsko wjeżdża, jest taki szczęśliwy i ma flagę biało-niebiesko-białą.

Nie znała tych barw, ale szybko wygooglowała i już wiedziała, że to flaga Rosjan protestujących przeciw wojnie. - Pomyślałam, podejdę i go wyściskam. On jest w wieku mojego syna. Danił pokazał jej swoją kartkę: Mam 18 lat. Podróżuje przez Europę przeciw wojnie i przeciw rusofobii.  Powiedział, że jedzie do Rosji. Patrycja Osińska wzruszyła się. Takie światło z niego biło - mówi mi. - Boże, co to za chłopak! Ma w sobie taką radość, młodzieńczość, a my wszyscy, od początku wojny, żyjemy w takim smutku, napięciu.  

- A ty masz gdzie spać? To było jej pierwsze pytanie do niego.

- A ty co myślisz o Rosjanach? To było jego pierwsze pytanie do niej.

- Powiedziałam mu, że Rosjanie to cudowny naród, pełen wspaniałych ludzi, tylko macie chorą, zbrodniczą władzę. 

- Gdy wszedł do nas do kuchni, od razu stał się członkiem naszej rodziny, jakby był tu od zawsze. Siedzą teraz z nimi przy kuchennym stole i wyglądają, jakby znali się od lat. Choć to zaledwie ich trzeci wspólny dzień. On zaraz ruszy dalej. 

- Boże, co za odwaga, co on musi mieć w głowie! To tylko, gdy ma się 18 lat, tylko w tym wieku, można myśleć, że zwycięży się wszystko, że góry można przenosić.

Danił relacjonuje swoją podróż na Instagramie i tik toku. Stara się robić zdjęcia w charakterystycznych punktach miast, które odwiedza. Poprosił mnie o bluzę, bo nie chce na wszystkich zdjęciach być w tej samej - śmieje się Patrycja Osińska. Mówię: Wybierz sobie coś od mojego syna Marcela. Wybrał bluzę z napisem, którego nie rozumiał, ale która bardzo mu się podobała. Ten napis to Miłość. 

 Ta rozmowa nagle zmienia ton.

- Jest świadomy, że czeka go więzienie. W pierwszym odruchu powiedziałam mu: jesteś wariatem i bohaterem. A potem przyszła taka refleksja, że co to za bohaterstwo? Twarz Patrycji Osińskiej zmienia się - jej oczy robią się nagle najpierw poważne, a potem bardzo smutne.

- Nie rób tego Danił, jesteś wspaniałym człowiekiem. Jako jednostka, ty dla nich nic nie znaczysz, zwiną cię i skończy ci się życie.

On jej odpowiada, że czuję w sobie taką potrzebę, żeby jechać.

"Kupił bilet w jedną stronę"

Marcel, syn Patrycji, o Danilu mówi Dan. Mama zadzwoniła do mnie i powiedziała: Synku wiem, że jesteś w pracy, ale mam taką historię: zaprosiłam chłopaka, Rosjanina do domu. On podróżuje przez Europę rowerem i protestuje przeciw wojnie. Ma takie jedno życzenie, żebyś wziął go na miasto i poznał ze swoimi znajomymi. A ja na to: Mamo, gdzie w środku tygodnia?! No i tak się poznaliśmy.

Marcel jest muzykiem. Ma 22 lata.

- On ma charakter Włocha. Myśli jak Włoch, mówi po angielsku z włoskim akcentem. Jest wybuchowy, a przy tym otwarty. Niesamowicie ciepły człowiek, odważny i zdeterminowany. 

Marcel rozumie, że podróż Daniła to jego sposób na wojnę, która w zachodniej Europie na razie wylewa się tylko z Internetu i z telewizji. To jego protest. 

- On ma tylko swój rower i młodość. Postawił wszystko na jedną kartę. Nie ma pieniędzy, ale chce przekazać światu potężna wiadomość. 

Wiadomość jest prosta: nie wszyscy Rosjanie są za wojną. To, dlatego w ramach protestu chce wjechać do Rosji. Gdy rozmawiamy, Danił twierdzi, że wjedzie tam z biało-niebieską flagą. Potem z tej flagi zacznie się wycofywać.

- Próbowaliśmy mu uświadomić, że ta misja jest samobójcza. Staraliśmy się mu powiedzieć, że szkoda marnować życia, zwłaszcza jak się ma 18 lat.

Marcel ma poczucie, że te argumenty nie trafiły. Gdy wracali taksówką z nocnej miejskiej zakrapianej eskapady (tej, o którą prosiła go mama), Marcel od Daniła usłyszał to: - Nie potrafię już wrócić. to silniejsze ode mnie. Relacjonuje mi to z przejęciem. Niesamowita odwaga, ale z drugiej strony, chyba też taka młodzieńcza lekkomyślność.

- Zablokował się psychicznie. Zafiksował na tej wyprawie do Rosji - diagnozuje Marcel. - On ma pełną świadomość tego, co go tam czeka. Jeden z moich kumpli powiedział mu: "Chłopie ty masz jaja ze stali". 

Rozstanie

Patrycja Osińska: I tak sobie żyliśmy przez trzy dni razem i bardzo nam dobrze było. Myślę, że Danił dał nam piękną lekcję człowieczeństwa - że wojna jest złem i że młodzi ludzie mają w sobie siłę, żeby się jej przeciwstawić.

Z każdą godziną pobytu Daniła Patrycja Osińska zaczęła odczuwać coraz większy niepokój.

- Po prostu się o niego boję. Widzę, jakim on jest wspaniałym człowiekiem. Poznałam jego filozofię życiową i to mnie zaskakuje, że tak młody człowiek może być tak mądry i wyważony i odważny, Boże! Wszyscy jesteśmy tacy sami, nie ma żadnych różnic mentalnych. Gadamy po włosku, po angielsku i rosyjsku. Z jednej strony go wspieramy, z drugiej mu odradzamy dalszą podróż.

Patrycja stała się jego aniołem stróżem w Polsce. Będzie załatwiać mu noclegi w kolejnych miejscowościach.

Nina, Ukrainka, która pracuje u nich w domu, gdy poznała historię Daniła, powiedziała krótko: - Ty jesteś wariat.

Marcel: Myślę, że on wziął bilet w jedną stronę i bardzo dobrze o tym wie. 

Kontakt w Kaliningradzie

Nelly, sąsiadka Patrycji Osińskiej, jest Ukrainką urodzoną w Kaliningradzie. Tam ciągle mieszka jej rodzina. Z Rosjanami, dawnymi znajomymi, Nelly już nie utrzymuje kontaktu. - Oni mówią, że ja faszystka. Oni są jak zombie. Mało kto myśli inaczej. To dlatego akcja Daniła tak jej zaimponowała. Przeprasza mnie za swój polski, mimo że mówi płynnie.

- Aż łzy mi do oczu napływają, taka radość, że jeszcze są tacy Rosjanie jak on. Odważny chłopak. Trzymam za niego kciuki. Najważniejsze, żeby on przeżył.

Scena, której jestem teraz świadkiem, zostanie ze mną na długo. On już spakowany, rower objuczony, stoi na środku osiedlowej drogi, flaga biało-niebieska na plecach. Właśnie rusza w dalszą podróż na wschód. I wtedy podchodzi do niego Nelly. Ściska go. Przekazuje mu numer do swojej kuzynki, która mieszka w Kaliningradzie. 

- Gdybyś potrzebował pomocy, dzwoń chłopaku. 

Czy można lepiej oddać dramat tej bratobójczej, absurdalnej wojny? 

- Chciałabym, żeby on tam nie wjeżdżał, bo życie straci. Rosjanie mówią, że my Ukraińcy to faszyści, a jest dokładnie na odwrót. Gdyby on jechał z całą masą ludzi, to jeszcze można by zaryzykować, a tak to szkoda chłopaka. Odważny jest. 

Ziarno do ziarna

Znów jest w drodze. Opowiada mi, pedałując. Jedziemy boczną drogą wzdłuż autostrady na Warszawę.

- Mam pełną świadomość, że moje działania nic nie zmienią. Wojna się nagle nie skończy, ale za to ja, mogę zmienić swój sposób myślenia i może jeszcze czyjś. Realizuje swoje marzenia, ta wyprawa zmieni mnie. Już mnie zmieniła.

- Jeśli wjadę do Rosji, dla mnie to będzie "game over", ale muszę to zrobić, jeśli nie ja, to nikt tego nie zrobi.

Osińska: - Widzę, że on się zastanawia, wierzę, że jak stanie na granicy, to jednak coś mu zaskoczy w głowie i zawróci. 

Ma nadzieję, że zasiała choć trochę wątpliwości. Jego misją jest uświadamianie ludzi i pokazywanie, że nie wszyscy Rosjanie są za wojną. Więcej zrobi tu, niż tam. 

Autor niniejszego tekst, przyznaje się na koniec do złamania zasady bezstronności dziennikarskiej. Podczas ostatniej rozmowy z Daniłem też starałem się zasiać ziarno wątpliwości. Za kilka dni zobaczymy z jakim skutkiem.