Wystarczy już jedna wizyta, żeby przekonać się o tym, iż ludzka aktywność i przedsiębiorczość rozlewa się po różnych regionach kraju. I tak na mało jeszcze powszechnie znanej Warmii (choćby w porównaniu z sąsiednimi Mazurami) dzieje się coraz więcej i nie dotyczy to tylko stolicy województwa, czyli Olsztyna. Zmiany widoczne są też w małych miejscowościach, co może tylko cieszyć - zarówno turystę, jak i lokalnych mieszkańców.
Włodowo - Kwaśne Jabłko to siedlisko na wzgórzu, wśród jabłoni, odrestaurowane w zgodzie z tradycyjną architekturą i nowym design’em. Wchodzimy do środka. Kwaśne Jabłko to kameralna agroturystyka w ceglanym budynku starej zabudowy na granicy Warmii i Mazur. Jak się za chwilę okaże sercem, motorem i główną przyczyną powstania siedliska jest manufaktura wytwarzająca wytrawny cydr naturalny.
- Kwaśne Jabłko to rodzinna, certyfikowana ekologicznie farma. Przyjechałem tu z żoną kilka lat temu, zaczynaliśmy praktycznie od zera. Pracy było dużo ale z biegiem czasu wszystko zaczęło się powoli układać. Obecnie prowadzimy tu m.in. sklep z cydrem oraz innymi produktami z farmy i restaurację, gdzie cydru można skosztować. Działa ona w letnie weekendy. Nieco dalej, w sadzie spróbować można zestawu degustacyjnego, do którego specjalnie dobierany jest cydr - opowiada Marcin Wiechowski, który wraz z żoną Ewą założył przed laty warmińskie siedlisko.
I tak pierwotne marzenie przerodziło się z czasem w rodzinną cydrownię, farmę i obiekt agroturystyczny. Wiechowski dodaje, że już blisko połowę swojej produkcji wysyła na eksport, głównie do Francji, Belgii czy Niemiec, bo tam jest on najbardziej doceniany. Resztę sprzedaje w kraju. - Staramy się produkować najlepsze cydry, jakie możemy, bo tylko one mają szansę przebić się na rynku. Jakość nie zna drogi na skróty - dodaje.
W 2014 roku w małym garażu w Kolonii Mazurskiej w Olsztynie zaczęły powstawać pilznery, stouty, grodziskie i piwa nowofalowe. Warzone domowym sposobem przez dwóch przyjaciół, Leszka i Maćka, zdobyły sobie liczne grono amatorów i przyjaciół od Olsztyna przez Warszawę, po Lublin i Kraków.
Szczególną popularnością cieszyły się piwa warzone na coroczne rejsy po Mazurach. To właśnie brać żeglarska, jako pierwsza zaczęła kupować większe ilości napitków i pytać o kolejne odmiany. Bo jakość rozlewanego tu piwa jest wysoka - wiedzą o tym żeglarze wśród których jest to już niemal marka kultowa. Ale początki marzenia o otwarciu własnego browaru łatwe nie były.
- Po długich poszukiwaniach znaleźliśmy nasze miejsce na warmińskiej ziemi - małe opuszczone siedlisko w Gutkowie. W pobliżu jeziora Ukiel. Nad nazwą browaru nie musieliśmy się zatem zbyt długo zastanawiać, choć pracy było bardzo dużo i wcale nie było to proste - wspomina Maciek.
I opowiada, że dość długo - od lata 2016 do jesieni 2017 - trwały prace budowlane i adaptacyjne, a sam budynek browaru powstał na miejscu dawnej stodoły. Jego architektura miała z kolei nawiązywać do warmińskich tradycji, stąd czerwona cegła i drewno.
- Przez całe lato 2017 instalowaliśmy urządzenia browarnicze. I w końcu, 4 października rozpoczęliśmy działanie. Przez kolejne dwa tygodnie pracowaliśmy niemal non stop, czego efektem było siedem pełnych tanków. Nasz pierwszy rozlew miał miejsce 8 listopada 2017 roku - dodaje.
Warto dodać, że tutejsze piwa warzone są w małych partiach po 500 litrów każda. - Posiadamy 7 tanków o pojemności 1000 litrów, w których piwa dojrzewają przez okres od 4 tygodni do 2 miesięcy, w zależności od stylu. Biorąc pod uwagę cykl produkcji piwa, szacujemy możliwości produkcyjne na 4-5 tysięcy litrów miesięcznie - słyszymy od właścicieli.
Ten nietypowy zakład położony jest w ekologicznie czystej okolicy, co ma istotne znaczenie w produkcji wędlin. Właściciel Mariusz Jędrychowski kontynuuje w nim swoją wieloletnią działalność w branży mięsnej i tradycje lokalnych mistrzów masarskich.
Efektem tego są m.in. nagrody zdobyte w konkursach kulinarnych i na targach żywności oraz wpisanie "Warmińskiej Szynki Wołowej Wędzonej" na Listę Produktów Tradycyjnych prowadzoną przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Zakład specjalizuje się w produkcji tradycyjnych wyrobów z mięsa wieprzowego, pozyskiwanego na Warmii od rodzimych producentów. Co ciekawe, wyposażony jest w tradycyjne komory wędzarnicze opalane tylko drzewem bukowym, olchowym i owocowym.
Celem zakładu jest utrzymanie tradycji produkcji wędlin, zgodnie ze staropolskimi recepturami. Mając na uwadze dobro lokalnego kapitału i pozostawienia środków finansowych w naszym regonie, zakład przetwarza tylko i wyłącznie surowiec od lokalnych producentów żywca - mówią jego przedstawiciele.
Gietrzwałd znany jest głównie z nietypowej historii objawień. Mieści się tu Izba Muzealna, Dom Samulowskich czy słynne już w kraju Sanktuarium. Obecnie istnieje też możliwość poznania cywilnej historii wsi oraz jej roli w historii Polski - chodzi o plebiscyt wyborczy, historię głosowania czy pierwszy numer Gazety Olsztyńskiej.
Turysta może tu także pobrać regionalne lekcje kulinarne, ubić masło, a następnie wyruszyć na szlaki turystyczne, których wokół nie brakuje. Wójt gminy Gietrzwałd, Jan Kasprowicz tłumaczy, że liczba turystów i pielgrzymów przekłada się na aktywność lokalnych przedsiębiorców, którzy najlepiej odnajdują się w branży HoReCa, czemu trudno się dziwić zważywszy na kilkaset tysięcy osób odwiedzających Gietrzwałd w ciągu roku. Oznacza to, że potencjał tej niewielkiej miejscowości jest duży i przekłada się na wiele milionów złotówek zostawianych rokrocznie przez turystów i pielgrzymów.
-To co tu mamy to oczywiście wielka szansa dla całej gminy, ale też i wyzwanie dla mieszkańców, którzy próbują tę szansę wykorzystać - tłumaczy wójt.
Tomasz Derdoń opowiada: - Wszystko zaczęło się w latach 70. Jako kilkuletni brzdąc wolne chwile spędzałem w domu babci Weroniki Buchowskiej pod Pasłękiem. Babcia wieczorami opowiadała, jak kiedyś wyglądało życie na Warmii, jeszcze przed II Wojną Światową i tuż po niej. Najchętniej słuchałem opowieści o słodyczach, tych jej ulubionych: marcepanie, czekoladzie i brukowcu. Przywrócenie dawnych receptur, tak by każdy mógł posmakować historii regionu, to nasza opowieść.
Otwarcie kawiarnia MOJA w przedwojennej kamienicy Fortuna odbyło się w 2009 r. 10 lat później powstała druga kawiarnia MOJA z salą warsztatową na Starym Mieście. To tam można uczyć się robienia marcepanowych ciasteczek i na tym bazował pomysł małżeństwa (Tomasz i Alicja Derdoń) na rozwój swojego biznesu. Dodajmy, że Tomasz uczył się wcześniej tego fachu w Niemczech, gdzie zobaczył, jak funkcjonuje branża. I z tym pomysłem wrócił do Polski.
Sam marcepan uznawany jest za najstarszy produkt cukierniczy na świecie. Mimo iż jego składniki wywodzą się z Bliskiego Wschodu i najprawdopodobniej tam rozpoczęto jego wytwarzanie, to kilka europejskich miast chętnie przypisuje sobie tę zasługę.
Bo i każde ma własną tradycję związaną z formą, w jakiej jest on sprzedawany. Najbardziej znanym i kojarzącym się z marcepanem miastem jest Lubeka (Niemcy), ale również Toledo (Hiszpania), Wenecja (Włochy), Palermo (Sycylia), Królewiec (dawniej - Prusy Wschodnie), Tallin (Estonia) czy Szentendre (Węgry).
Dodajmy, że w XVI wieku marcepan mógł być wytwarzany i sprzedawany wyłącznie przez aptekarzy. Bo był uznawany za lekarstwo na wiele schorzeń, ale również za afrodyzjak. W domach był przechowywany w zamykanej na klucz apteczce obok innych medykamentów i cennych przypraw.
Podróżując po Warmii, odwiedzamy też kilka innych, mniej oczywistych miejsc, które oferują dość nietypowe spędzenie czasu. Różnorodne produkty, nauki czy lekcje oferują np. twórczynie ludowe z miejscowości Skolity - kobiety w wolnym czasie kultywują w miejscowej OSP warmińskie tradycje gastronomiczne, ziołowe i tworzą tradycyjną odzież.
Lokalne tradycje kultywuje także Gminna Biblioteka Publiczna w Świątkach, gdzie odbywają się zajęcia artystyczne w pracowni ceramiki i rękodzieła artystycznego. I na pewno cieszy ta aktywność w niewielkich osadach - miejscowi nie muszą już bowiem jechać do Olsztyna, by nieco "liznąc kultury".
Ciekawym miejscem jest też Polder Kwiecewo - niegdyś w jego miejscu istniało jezioro, które osuszono i przekształcono w intensywnie użytkowane łąki kośne, pastwiska i pola uprawne. Wraz z zaprzestaniem użytkowania teren wypełnił się wodą i do dziś funkcjonuje jako polder o zmiennym poziomie wód. Jest to dość płytki zbiornik, ze strefą przybrzeżną porośniętą szuwarem z trzciny pospolitej (Phragmites australis) i pałki wąskolistnej (Typha angustifolia), oraz kępy osoki aloesowatej (Stratiotes aloides).
Warto dodać, że obszar charakteryzuje się walorami ornitologicznymi, stanowiąc miejsce lęgowe jak i noclegowisko dla ptaków wodno-błotnych. Gatunki lęgowe obecne w okolicy to rybitwy białowąsa (Chlidonias hybridus) - 130 par, rybitwa czarna (Chlidonias niger) - 52 pary, rybitwa białoskrzydła (Chlidonias leucopterus) - 3 pary. Mamy tu też sporo innych rzadkich gatunków lęgowych zagrożonych i chronionych w Europie: bąk, bączek, perkoz dwuczuby, perkoz rdzawoszyi, zausznik, perkozek, krakwa, cyraneczka, cyranka, płaskonos, błotniak stawowy, błotniak łąkowy, kropiatka, zielonka, derkacz, wodnik, czajka oraz gąsiorek. Miejsce jest wykorzystywane również jako noclegowisko żurawia (Grus grus), którego liczebność wzrasta do 1000 osobników. Dla ornitologów to od lat już prawdziwy raj.
Jak zatem widać w bliskiej okolicy Olsztyna, jak i w samym mieście trafić można na różne ciekawostki, tak dla ornitologów, miłośników lokalnych tradycji, potraw i historii, pielgrzymów, a nawet amatorów cydru i marcepana. Sam Olsztyn staje się zaś powoli plażowo-żeglarskim zagłębiem położonym nad jeziorem Ukiel - same jeziora zajmują ok. 725 hektarów powierzchni miasta (8 procent).
To wszystko przekłada się na rozwój całego regionu, który chce zachęcić turystę do odwiedzin. Bo Warmia jest znacznie mniej znana i popularna niż sąsiednie Mazury, a do zaoferowania ma coraz więcej. I wydaje się, że jej czas właśnie nadchodzi.