Reklama

Wśród alternatywnych placówek edukacyjnych znajdziemy obecnie szkoły w duchu metody Montessori, pedagogiki waldorfskiej, dwujęzyczne, demokratyczne, czy będące autorskim połączeniem tych systemów, lub indywidualnie stworzone przez rodziców podczas nauczania domowego.

Co te enigmatycznie brzmiące nazwy za sobą niosą i jak będąc rodzicem nie zagubić się w oceanie możliwości, jaki oferuje obecny rynek edukacyjny?

Montessori, czyli uważne podążanie za potrzebami dziecka..

Reklama

Uznana za wyprzedzającą swoje czasy, pochodząca z Włoch Maria Montessori, ponad 100 lat temu stworzyła metodę nauczania, która mimo upływu lat, wciąż jest jednym z najbardziej popularnych wyborów wśród alternatywnych dróg edukacji. Kobieta poświęciła swoje życie pracy. Godzenie pracy z trudną sytuacją rodzinną zmusiło ją do oddania syna pod opiekę mamki mieszkającej na wsi. Jej wybór padł na prace, ale była zrozpaczona, że nie może uczestniczyć w pierwszych latach jego życia. Dopiero po latach udało jej się odbudować kontakt z własnym - nastoletnim już dzieckiem. Jak podaje amerykańskie National Center for Montessori in the Public Sector, na całym świecie jest ponad 20 tysięcy szkół Montessori. Przekłada się to więc na miliony uczniów kształcących się pod okiem montessoriańskich nauczycieli, nazywanych też "współpracownikami, pomocnikami, doradcami, przewodnikami, organizatorami, inicjatorami wolności dziecka". 

Maria Montessori, twórczyni tej metody, opisuje jej powstanie w bardzo prosty sposób - "Uczyłam się dziecka. Wzięłam to, co dziecko mi przekazało i wyraziłam to, i tak powstała metoda zwana metodą Montessori." 

Z owego "uczenia się dziecka", powstała filozofia oparta na traktowaniu podopiecznych jak ciekawe świata indywidualności, zdolne do utrzymania samodyscypliny, samodzielnej nauki, przejmowania inicjatywy i dokonujące własnych decyzji i wyborów.

Bardzo podkreślane jest w tej metodzie indywidualne tempo rozwoju małego człowieka i od najmłodszych lat nauka ufania sobie i swoim potrzebom. 

Zajęcia w takiej szkole znacząco różnią się od standardowej organizacji lekcji w publicznych placówkach, chociażby ze względu na przygotowanie przestrzeni, w której przebywają dzieci. Uczniowie nie są jedynie siedzącymi w ławce odbiorcami, a aktywnymi uczestnikami całego procesu edukacji. Sale i wyposażenie szkół zaprojektowane są w taki sposób, aby dzieci mogły samodzielnie zdobywać wiedzę i czerpać naukę ze swoich własnych odkryć. Można więc znaleźć w nich sztalugi i farby, liczydła, maleńkie przedmioty i lupy, za pomocą których można je zobaczyć z bliska oraz wiele innych narzędzi. 

Jednym z założeń metody Montessori jest socjalizacja najmłodszych, czemu służą klasy utworzone z trzech roczników, aby młodsze dzieci mogły inspirować się i uczyć obserwując starszych, a starsze dzieci w naturalny sposób uczyły się empatii i współpracy, wspierania tych najmłodszych. Wielowiekowe grupy przywołują na myśl skojarzenie z dużą rodziną i według założycielki są to dobre warunki dla rozwoju dziecka.

Jest to system skupiający się na dziecku, podążający za jego potrzebami - mówi Zosia, mama dwóch córek, które pierwsze lata swojego życia spędziły w USA i już tam zetknęły się z edukacją Montessori. - Dziecko wcale nie musi nadążać za żadnym narzuconym z góry schematem nauczania. Jeśli będzie czuło zaciekawienie jakąś dziedziną, na przykład matmą, to chwyci zabawki, narzędzia, za pomocą których będzie mogło ją zgłębiać. Ale matma może akurat zupełnie go to w tym etapie jego rozwoju nie interesować i nikt nie będzie mu tego narzucał - dodaje.

Metoda ta pozbawiona jest też ocen, rywalizacji i ograniczania swobody naturalnej ekspresji dziecka.

Stolarnia, sauny i przestrzeń coworkingowa

Państwo Małgorzata i Łukasz Szulc, właściciele Szkoły Leśnej Montessori w Trójmieście, na swojej stronie przedstawiają program dnia dla dzieci - poranna gimnastyka bądź joga, zajęcia z języka angielskiego, praktyka uważności, tzw. montessoriańska lekcja ciszy, praca własna. Ale to nie wszystko. Najmłodsi mają też zajęcia skautowe, podczas których uczą się budowania szałasów w lesie, spotkania w kręgu, gdzie budują relacje z grupą, mówiąc o tym, jak się czują, zajęcia z wdzięczności, robotyki. Raz w tygodniu wychodzą na stolarnię i konstruują własne modele.

A sauny? 

- Rodzice są nieodłączną częścią miejsca, które tworzymy - mówi Pani Małgosia. Nie rekrutujemy i nie przyjmujemy do naszej szkoły wyłącznie dzieci. Przyjmujemy całe rodziny. Organizujemy regularne warsztaty rozwojowe dla rodziców z umiejętności komunikacji, konsultacje, ale też integracyjne spotkania dla rodziców powiązane właśnie z saunowaniem. 

Państwo Szulc (częściowo własnymi rękoma) wybudowali na granicy Trójmiejskiego Parku Przyrody trzy duże jurty - w pełni wyposażone, otoczone lasem, które stanowią "drugi dom" dla ich podopiecznych. 

- Raz w miesiącu organizujemy nocowanki, na które wszyscy bardzo czekamy - opowiada pani Małgosia. - Wieczorem dzieci wspólnie planują zakupy i wychodzą do sklepu, żeby móc przygotować kolację. Poza zażyłością, jaka tworzy się w grupie dzięki takim wydarzeniom, to uczy ich też dużej sprawczości.

Bywają organizowane też wyjątkowe dni, kiedy rodzice są zaangażowani w zajęcia. Przyjmują oni wtedy role dzieci, a dzieci role opiekunów i same organizują dla rodziców atrakcje, na przykład naukę używania scyzoryków w lesie, czy domowe SPA w wykonanym przez pociechy peelingiem dłoni dla mam.

Kształcenie małych gawędziarzy

Montessori to jedna z najbardziej popularnych, ale wciąż - niejedyna opcja ścieżki edukacji tak wyraźnie odbiegająca od standardów publicznych szkół, chociaż analizując pozostałe, można odnieść wrażenie, że montessoriańskie podejście wywarło ogromny wpływ na kształt pozostałych metod nauczania.  

W 1919 roku zapoczątkowana została "edukacja Steinera", obecnie znana bardziej pod nazwą "pedagogika waldorfska". 

W szkołach tych również podobnie jak w placówkach Montessori, kładziony jest nacisk na indywidualne podejście do dynamiki rozwoju dziecka, podążanie za jego naturą, uważne poznawanie świata poprzez działania i doświadczenia, bez nadmiernego skupiania się na teorii. Miejsca te nie posiadają uniwersalnego programu nauczania, a plan jest dostosowany do konkretnych potrzeb edukacyjnych uczniów.

Charakterystyczne dla tej metody jest skupienie na sztuce i kreatywności. Dzieci wychowywane "po waldorfsku" od małego obcują z muzyką, teatrem, poezją, mają kontakt z rzemiosłem, sztuką gawędziarstwa.

Bardzo często zajęcia rozpoczynają się od wspólnego muzykowania czy opowiadania historii, aby zaangażować najmłodszych do następnych etapów nauki. To szczególne skupienie na roli wyobraźni, sztuki i rytuałach w edukacji jest głównym odróżniającym czynnikiem tej metody od podejścia Montessori.

Co jest istotne w pedagogice waldorfskiej, to odsunięcie dzieci od technologii, dostępu do internetu, sprzętów elektronicznych i skupienie na naturze. Szkoła ta wychodzi z założenia, że najmłodsi powinni jak najdłużej pozostać w błogim świecie dzieciństwa i jak najpóźniej wkroczyć w świat technologii kojarzonej z dorosłością. 

Metoda ta w swoim założeniu jest również pozbawiona systemu oceniania. Zamiast tego ma uczyć refleksyjności, stawiania pytań i docierania do istoty zjawisk obowiązujących w świecie przyrody.

W Polsce jest obecnie 7 placówek należących do Międzynarodowego Stowarzyszenia Pedagogiki Waldorfskiej (IAO) w Stuttgarcie, ale wiele miejsc nieoficjalnie czerpie z podejścia do nauki tej metody.

Szkoły dwujęzyczne

A co z placówkami, które podchodzą do tematu nauczania bardziej konwencjonalnie, ale wciąż będących alternatywną ścieżką edukacji?

Niewątpliwie do takich należą wszelkie szkoły międzynarodowe i dwujęzyczne. Główną różnicą między nimi jest podstawa programowa. W szkołach dwujęzycznych jest ona polska i zajęcia odbywają się w języku polskim oraz drugim - najczęściej angielskim, natomiast w szkołach międzynarodowych lekcje prowadzone są wyłącznie w języku obcym według wybranego programu zagranicznego.

Charakterystyczne dla tych szkół jest konkretne i najczęściej bardzo ambitne podejście do nauczania. Ważna jest dyscyplina, skupienie na celach i wynikach. Nauka w takich miejscach daje dobre przygotowanie do przyszłej zagranicznej edukacji i możliwości zdawania międzynarodowych egzaminów. 

Ta ścieżka stawia na rozwój głównie intelektualny, chętnie korzystając z nowoczesnych rozwiązań. Wiele szkół ma w swojej ofercie tablice interaktywne, specjalne sale multimedialne i lekcje z technologii.

Klasy są zazwyczaj niewielkie, aby nauczyciele mogli indywidualnie skupiać się na postępach uczniów. 

Co może budzić wątpliwości w rodzicach decydujących się na obieranie tej ścieżkę edukacji dla swoich dzieci?

Na pewno trzeba być świadomym bogatego programu nauczania i że przed uczniami będzie wiele wyzwań związanych z przyswajaniem materiału w dwóch językach. W zależności od podejścia może być to zarówno atut, jak i coś rodzącego obawy.

Małe szkolne państewko

W 1921 roku w brytyjskim hrabstwie Suffolk została założona przez Alexandra Sutherlanda Neilla pierwsza szkoła demokratyczna. Czym się charakteryzuje? Stanowi ona model edukacji, który odwzorowuje zasady działania społeczeństwa demokratycznego, tyle że na płaszczyźnie edukacji. 

Znów w ręce najmłodszych oddana jest sprawczość i to oni decydują, kiedy, i w jaki sposób będą się uczyć. Jest to pełne oddanie odpowiedzialności za proces nauki dzieciom - oczywiście ze wsparciem i kierownictwem dorosłych opiekunów. Rolą dorosłych jest nie nauczanie, a pomaganie uczniom w tym, czego sami ewentualnie nie potrafią zrobić.

Szkoła demokratyczna charakteryzuje się brakiem hierarchii stawiającej nauczyciela na wyższej pozycji. 

Głos i opinie dzieci mają tę samą wagę co głos dorosłych i wspólnie tworzone są zasady obowiązujące w placówce. Dzięki temu najmłodsi uczą się, że mają realny wpływ na budowanie rzeczywistości wokół, że ich zdanie jest istotne. Uczą się tworzenia zasad i respektowania ich, a co za tym idzie, również doświadczania konsekwencji podjętych decyzji.

Edukacja (nie)domowa

Przedstawione wyżej opcje alternatywnych szkół nierzadko wzbudzają wiele kontrowersji. Części rodziców nie udaje się odnaleźć wśród nich odpowiedniej ścieżki edukacji dla swoich dzieci, a jednocześnie wciąż mają obiekcje przed posłaniem dziecka do szkoły państwowej.

Dla takich rodzin jest możliwość nauczania indywidualnego, która pozwala rodzicom nadać kształt edukacji ich dzieci. Na nauczanie domowe zezwala ustawa o systemie oświaty z dnia 7 września 1991r., która mówi o możliwości "realizacji obowiązku szkolnego poza szkołą", a najnowsze dane pokazują, że liczba dzieci w edukacji domowej na początku roku szkolnego 2023/2024 wynosiła prawie 50 tysięcy.

Obiekcje w przypadku wyboru tej ścieżki wywołuje niepokój o izolację dzieci od rówieśników. Czy jedno z drugim musi iść w parze?

Niekoniecznie. W Polsce funkcjonuje wiele prywatnych placówek, które oferują wsparcie w prowadzeniu edukacji domowej.

Przed wyborem tego typu miejsca stał Paweł, tata dziesięcioletniego syna: -  Z uwagi na rosnącą ofertę w tym zakresie, ostateczna decyzja, którą z nich wybrać, wymagała od nas trochę wysiłku, poszukiwań, selekcji. Na szczęście placówki tego typu są dość elastyczne i otwarte, umożliwiają skorzystanie z dni próbnych itp. 

Nas do konkretnego wyboru przekonało przede wszystkim indywidualne podejście do dziecka, jakiego zabrakło w szkole publicznej, z którą mieliśmy krótko do czynienia. Syn poczuł się w wybranym przez nas klubie kulturalno-edukacyjnym bardziej rozumiany i mniej stłamszony przez narzucane odgórnie zasady oraz brak poszanowania dla inności, z czym zetknęliśmy się w szkole publicznej. A to przekłada się ogólnie na większe chęci do nauki i uczestnictwa w życiu szkolnej społeczności.

Paweł jest bardzo zadowolony ze zmiany ścieżki edukacji jego syna.

- Poza dużym blokiem zajęć plastycznych organizowane są tam regularnie wyjścia do kina, muzeów, na warsztaty, spacery z przewodnikiem po mieście itp. - dodaje. Na etapie szkoły podstawowej, nie wyobrażam sobie, aby mój syn miał powrócić do szkoły publicznej. Natomiast jeśli chodzi o szkołę średnią, to decyzja powinna już należeć do syna, chociaż oczywiście zamierzam mu w tym pomóc w pewnym zakresie.

Z kolei wspomniana wyżej Zosia, mama dwóch córek, po doświadczeniu wraz z nimi aż czterech różnych systemów edukacji, tak podsumowuje temat wyboru odpowiedniej ścieżki kształcenia:

- Każda szkoła będzie taka, jaki będzie jej dyrektor. Znam słabe szkoły Montessori, jak i świetne szkoły publiczne. Najważniejsze jest to, kto danym miejscem będzie zarządzał. Nie ma zasady, że szkoła publiczna będzie dla naszego dziecka gorsza od tej prywatnej. Liczy się to, żeby zarządzali nią mądrzy ludzie.

Temat wyboru edukacji dotyczy rodziców dzieci, ale wpływa na całe społeczeństwo. To, jakie wartości wynoszą dzieci nie tylko z domu, ale też z miejsc, w których spędzają 1/3 swojego życia, będzie w przyszłości miało ogromne znaczenie dla tego, jak będzie wyglądał świat.