Historia Enigmy - niemieckiej przenośnej elektromechanicznej maszyny szyfrującej, opartej na mechanizmie obracających się wirników, skonstruowanej przez Artura Scherbiusa - fascynuje zarówno, jeśli chodzi o konstrukcję, udoskonalanie, ale także złamanie jej tajemnic. Została już opisana wiele razy, nie mówiąc o filmach (choć zazwyczaj niezbyt wiele uwagi w nich poświęcano ogromnemu wkładowi polskich matematyków). Zupełnie inaczej jest jednak z depeszami, które powstawały przy użyciu tej maszyny.
Zanim jednak przejdziemy do ostatniej tajemnicy, jaką skrywa Enigma, wspomnieć musimy o tym, dlaczego ta maszyna szyfrująca była tak wyjątkowa. Jej sekret polegał na zastosowaniu szyfrów maszynowych, które zastąpiły te bazujące na metodach językowych. Niemcy sądzili, że ich urządzenie zapewnia całkowite bezpieczeństwo przekazywanych wiadomości.
Do niemieckiej armii Enigmę wprowadzono w 1926 r., początkowo w Kriegsmarine, a później we wszystkich rodzajach wojsk i formacjach policyjnych III Rzeszy. Naziści nie mieli pojęcia, że Polacy dokonają czegoś, co wydawało się niemożliwe. Już pod koniec 1932 r. odczytali pierwszą kodowaną wiadomość. Wszystko za sprawą młodego matematyka Mariana Rejewskiego zwerbowanego do Oddziału II polskiego radiowywiadu.
O tym, czego dokonał, najlepiej świadczy to, że liczba możliwych kombinacji szyfru Enigmy to 3 x 10 do potęgi 114. - wielokrotnie więcej niż szacowana liczba atomów we wszechświecie. Nawet posiadając egzemplarz maszyny, nie było mowy o deszyfracji bez znajomości bieżącego jej ustawienia, m.in. kolejności wirników określonej przez tzw. klucz dzienny czy początkowego ich ustawienia określonego przez klucz indywidualny. Niemcy przed wybuchem wojny jeszcze podnieśli skalę trudności, zwiększając w swoich maszynach liczbę wirników. Przez to procent odczytywanych przez polski zespół depesz znacznie się obniżył. Polaków nie było bowiem po prostu stać na uruchomienie kolejnych bomb kryptograficznych.
Więcej o wyjątkowych osiągnięciach zespołu Biura Szyfrów Oddziału II Sztabu Głównego Wojska Polskiego, w skład którego wchodzili matematycy Marian Rejewski, Henryk Zygalski i Jerzy Różycki, oficerowie mjr Franciszek Pokorny i kpt. Maksymilian Ciężki oraz inż. Antoniego Pallutha można przeczytać w tekście "Sukces polskiego wywiadu. Pomysł, który wpłynął na losy świata".
Tuż przed wybuchem II wojny światowej Polacy przekazali po jednym egzemplarzu swoich maszyn deszyfrujących Enigmę Francuzom i Anglikom. Ci drudzy uruchomili słynny ośrodek kryptologiczny Bletchley Park, gdzie dokonali kolejnego przełomu. Dzięki poparciu premiera Winstona Churchilla, w latach 1940-1941 opracowano tam sposób łamania szyfrów Enigmy na masową skalę z użyciem kolejnych maszyn, początkowo wzorowanych na maszynie Rejewskiego, a później opartej o pracę Alana Turinga, genialnego matematyka i pioniera informatyki - stąd nazwa "bomba Turinga". Było to urządzenie skutecznie upraszczające rozszyfrowywanie wiadomości zapisanych przy użyciu niemieckiej maszyny. Rządowa Szkoła Kodów i Szyfrów w Bletchley Park posiadała piętnaście takich bomb, każdą przeznaczoną do jednej wiadomości.
Dzięki pracy polskich matematyków i "bombom Turinga" II wojna światowa trwała o dwa lata krócej - tak eksperci wojskowi szacują wartość odkodowanych przez aliantów przekazów.
Samo złamanie działania Enigmy było utrzymywane w tajemnicy do 1974 r. A maszyny były używane w Szwajcarii, Norwegii (Norenigma) i niektórych brytyjskich koloniach aż do lat sześćdziesiątych XX wieku.
Ale nie wszystkie depesze udawało się rozszyfrować. Część wiadomości, zwłaszcza tych krótszych (wbrew pozorom często były trudniejsze do odkodowania), stanowiły zagadkę na długo po zakończeniu wojny. Odkrywano je jedna po drugiej wraz wprowadzaniem do użytku coraz nowocześniejszych komputerów pozwalających przetwarzać wiadomości Enigmy z zawrotną prędkością. A kiedy pojawił się internet i do udziału w rozwikłaniu kryptograficznych zagadek włączyli się użytkownicy sieci na całym świecie, padły ostatnie tajemnice. Wszystkie z wyjątkiem jednej.
Ostatnia zachowana wiadomość Enigmy - P1030680 - to depesza niemieckiej marynarki wojennej z 1945 roku. Pochodziła z okrętu podwodnego U-534. Ten zwodowany 23 września 1942 r. w Hamburgu (wszedł do służby 23 grudnia 1942 r.) U-Boot pod dowództwem Oberleutnanta Herberta Nollaua w 1944 i 1945 r. odbył łącznie trzy patrole bojowe. Nie zniszczył żadnej jednostki przeciwnika, a 5 maja 1945 r. poszedł na dno po ataku bombami głębinowymi zrzuconymi z bombowca B-24 Liberatora w barwach brytyjskiego Royal Air Force na wodach cieśniny Kattegat, około 20 kilometrów na północny wschód od duńskiej wyspy Anholt. 49 z 52 członków załogi udało się uratować.
W 1993 r. rozpoczęto operację wydobycia okrętu, na którą pieniądze wyłożył miliarder Karsten Ree, jeden z najbogatszych Duńczyków. Okazało się, że wrak zachował się w bardzo dobrym stanie. Na jego pokładzie znaleziono m.in. maski przeciwgazowe, zegary, rzeczy osobiste załogi, 100 butelek po winie, karton prezerwatyw i dużą liczbę zaszyfrowanych depesz. Wśród nich tę nadaną 1 maja 1945 r., czyli cztery dni przed zatopieniem. To właśnie szyfrogramu P1030680 o treści:
JCRSAJTGSJEYEXYKKZZSHVUOCTRFRCRPFVYPLKPPLGRHVVBBTBRSXSWXGGTYTVKQNGSCHVGF - do tej pory nikomu nie udało się odkodować.
Próby odczytania meldunku za pomocą standardowych metody odszyfrowywania wiadomości Enigmy prowadziły do powstawania tekstów, które można bez przesady nazwać zwykłym bełkotem.
Największą trudność w odczytaniu stanowi to, że wiadomość jest dość krótka, a nie wszystkie tabele bigramów (początkowe ustawienia, które umożliwiły efektywny start dekryptażu szyfrów niemieckiej Enigmy) są już dostępne.
Zamiast nich łamacze kodów uciekli się do połączenia surowej mocy obliczeniowej, by spróbować brutalnie złamać tajemnicę wiadomości. W 2018 r. powstał projekt Enigma@Home, do którego każdy mógł się włączyć i spróbować odczytać zaszyfrowany meldunek. Później otwarto inny projekt, który nie był już powszechnie dostępny. Do tej pory wszystkie próby zakończyły się jednak porażką.
Czy kiedykolwiek uda się odczytać ostatni szyfrogram Enigmy? Tego nie wiadomo. Ale jasne jest, że nie będzie to proste.
Ostatnią z odkodowanych depesz odszyfrowano dopiero 20 października 2012 r. Niemiecki badacz Michael Hörenberg zaatakował ją zmodyfikowaną "bombą Turinga" oraz rozproszoną mocą obliczeniową.
Wiadomość P-1030681 pochodziła z tego samego okrętu - U-534.
Jej treść:
KRKRALLEXXFOLGENDESISTSOFORTBEKANNTZUGEBENXXICHHABEFOLGELNBEBEFEHLERH
ALTENXXJANSTERLEDESBISHERIGXNREICHSMARSCHALLSJGOERINGJSETZTDERFUEHRER
SIEYHVRRGRZSSADMIRALYALSSEINENNACHFOLGEREINXSCHRIFTLSCHEVOLLMACHTUNTE
RWEGSXABSOFORTSOLLENSIESAEMTLICHEMASSNAHMENVERFUEGENYDIESICHAUSDERGEG
ENWAERTIGENLAGEERGEBENXGEZXREICHSLEITEIKKTULPEKKJBORMANNJXXOBXDXMMMDU
RNHFKSTXKOMXADMXUUUBOOIEXKP
Po odkodowaniu dała czytelny meldunek:
Komunikat wojenny alarmowy [do] wszystkich:
Natychmiast ogłaszamy, co następuje:
Otrzymałem następujący rozkaz: "W miejsce byłego
Reichsmarschalla Göringa, Führer mianował pana,
Herr Grossadmiral, na jego następcę.
Pisemne upoważnienie [jest] w drodze.
Ze skutkiem natychmiastowym, ma Pan zarządzić wszystkie środki
które są wymagane przez obecną sytuację.
Podpisano, Reichsleiter (Tulpe) "Bormann":
[Od] Głównodowodzącego Marynarki Wojennej,
[wysłane] przez radiostację admirała dowodzącego okrętami podwodnymi
Nadana 1 maja 1945 r. wiadomość pochodziła od naczelnego dowódcy Kriegsmarine, admirała Karla Dönitza. O godzinie 06:55 przekazał on, że został następcą Adolfa Hitlera, o czym miał admirała oficjalnie poinformować osobisty sekretarz Führera SS-Obergruppenführer Martin Bormann 30 kwietnia. Należy zauważyć, że wiadomość wysłano przed oficjalnym ogłoszeniem śmierci Hitlera, co nastąpiło 1 maja 1945 r. o godzinie 22:30.
Karl Dönitz przywódcą III Rzeszy pozostał zaledwie miesiąc. Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze 1 października 1946 r. uznał go winnym popełnienia zbrodni przeciwko pokojowi i zbrodni wojennych i skazał na karę 10 lat więzienia. Był to najniższy wyrok, jaki otrzymał uznany za winnego podsądny w procesie norymberskim.
Wracając do ostatniej odszyfrowanej depeszy P-1030681. Nie było to zadanie proste. Oba egzemplarze (wraz z oryginalną depeszą znaleziono na okręcie również jej kopię) zawierały szereg błędów, które prawdopodobnie zostały spowodowane złym odbiorem kodu Morse'a, np. literę "L" zapisano mylnie jako "R". Nie do końca była też jasna kolejność 4-literowych grup w oryginalnym formularzu (Schlüsselzettel), a w kopii brakowało jednej 4-literowej grupy. Wyzwanie stanowiło również odręczne pismo niemieckich operatorów.
Natomiast ostatnią wiadomość, która została odszyfrowana przez szyfrantów w Bletchley Park, ujawniono 8 maja 2020 r. z okazji 75. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Opublikowała ją brytyjska służba specjalna Government Communications Headquarters. Depesza została wysłana 7 maja 1945 r. o godzinie 07:35 przez niemieckiego radiooperatora z portu w Cuxhaven (Dolna Saksonia) i brzmiała następująco: "Wojska brytyjskie wkroczyły do Cuxhaven o godzinie 14:00 w dniu 6 maja 1945 roku - wszystkie transmisje radiowe zostaną wstrzymane ze skutkiem natychmiastowym - jeszcze raz życzę wszystkim powodzenia". Bezpośrednio po nim następowała kolejna wiadomość: "Zamykamy na zawsze - wszystkiego najlepszego - do widzenia".
A polscy kryptolodzy? Po wielu latach ignorowania wkładu, jaki Marian Rejewski, Henryk Zygalski i Jerzy Różycki wnieśli w złamanie tajemnic niemieckiej Enigmy Brytyjczycy w końcu przyznali, ile im zawdzięczają wszyscy czekający na koniec wojny.
18 września 2000 r. brytyjski książę Andrzej podczas swojej wizyty w Polsce wręczył w premierowi Jerzemu Buzkowi niemiecką maszynę szyfrującą Enigma, podkreślając, że to polscy kryptografowie pierwsi złamali jej kod. Członek rodziny królewskiej wyraził wdzięczność polskim matematykom, bez których tajemnica działania Enigmy mogłaby nie zostać odkryta.
Prezent i podziękowanie księcia odwróciły trwające pół wieku zaprzeczanie przez władze brytyjskie roli, jaką trzech polskich matematyków odegrało w złamaniu niemieckiej maszyny szyfrującej jeszcze przed wybuchem wojny.
- Z wielką satysfakcją odnotowujemy, że strona brytyjska oficjalnie przyznaje, iż trzej polscy matematycy: Różycki, Rejewski i Zygalski złamali szyfr Enigmy - mówił wówczas Jerzy Buzek.
Dwa lata później, 11 lipca 2002 r., Edward - książę Kentu, odsłonił w Bletchley Park pod Londynem pomnik upamiętniający polskich matematyków. Światowe agencje podawały wprost, że praca polskich matematyków była kluczowym czynnikiem w skróceniu wojny. Przypomniano także, że film fabularny "Enigma" z Kate Winslet w roli głównej (z 2001 r.), wywołał kontrowersje, gdyż nie doceniono w nim kluczowej roli Polaków.
Na rzeźbie wygrawerowano napis podkreślający, że upamiętnia ona "pracę trzech członków polskiego wywiadu, którzy jako pierwsi złamali kod Enigmy". "Ich praca wydatnie pomogła brytyjskim kryptologom i przyczyniła się do zwycięstwa aliantów w II wojnie światowej".
W uroczystościach uczestniczyli potomkowie naszych matematyków oraz prezydent Aleksander Kwaśniewski.
Jeszcze dłużej trwało zanim Brytyjczycy uderzyli się w pierś za to, jak potraktowali własnego rodaka Alana Turinga.
Genialny matematyk był homoseksualistą, o czym wiedział kierujący wywiadem brytyjskim Stewart Menzies. Było to o tyle istotne, że seks homoseksualny był wtedy w Wielkiej Brytanii prawnie zakazany. Prywatne akty homoseksualne między mężczyznami w wieku powyżej 21 lat zostały zdekryminalizowane w Anglii i Walii w 1967 roku, w Szkocji dopiero w 1980 roku, a w Irlandii Północnej karano za nie do 1982 roku.
Mimo posiadanej wiedzy szef wywiadu uznał, że Turing jest niezbędny. Stewart Menzies postanowił, że dopiero po 1944 r., gdy matematyk zakończy najważniejsze prace, będzie można się go pozbyć.
Kiedy w 1952 r. włamano się do domu Turinga, ten zawiadomił policję. W trakcie śledztwa przyznał, że jest homoseksualistą i spotyka się z 19-letnim Arnoldem Murrayem. Wtedy oskarżono go o naruszenie moralności publicznej. Sąd dał mu wybór: więzienie albo terapia hormonalna. Turing wybrał terapię polegającą na przyjmowaniu estrogenu (kastracja chemiczna). Jej skutkiem ubocznym była między innymi ginekomastia.
Turinga pozbawiono certyfikatu dostępu do poufnych informacji oraz odsunięto od badań poświęconych konstrukcji komputera. 41-latek zamknął się 7 czerwca 1954 r. w swojej sypialni i popełnił samobójstwo.
Premier Gordon Brown we wrześniu 2009 przeprosił w imieniu rządu Wielkiej Brytanii za "całkowicie niesprawiedliwe" i "straszne" potraktowanie Turinga. Ale dopiero w 2013 r. królowa Elżbieta II ułaskawiła pośmiertnie Alana Turinga.
Trzy lata później rząd Wielkiej Brytanii ułaskawił tysiące skazanych za homoseksualizm. - Dzięki ułaskawieniom spełnimy nasze manifestacyjne zobowiązanie do naprawienia krzywd - przyznał tuż po decyzji rządu minister sprawiedliwości Sam Gyimah.