Reklama

"W kwadracie, podzielonym na pola, pewna ich liczba jest zakreślona, tworząc symetryczny deseń przerw, do każdego zaś pola białego należy wstawić głoskę, tak aby zestawienie tych głosek w kierunku poziomym i pionowym tworzyło wyrazy...". Tak właśnie w numerze 31. "Kuriera Warszawskiego", opublikowanym ostatniego dnia stycznia 1925 roku rozpoczynało się "objaśnienie", na czym polega rozwiązywanie krzyżówek. Wydrukowany 100 lat temu diagram uchodzi za pierwsze takie polskie zadanie, dzięki czemu wiek później u setek tysięcy Polaków ujawniła się pasja do szaradziarstwa.

O co wówczas zapytano? Przytoczmy niektóre określenia zgodnie z ich oryginalną pisownią: "Twórca religii", "Miasto w Stanach Zjednoczonych", "Rzeka", "Napój", "Słynna hetera", "Plemię indjan brazylijskich", "Czynność, dostępna obecnie i ludziom", "Materje chroniące", "Głupcy", "Nazwa grecka króla perskiego", "W kierunku", "Szopa", "Głośny kozak", "Uzdrowisko włoskie", "Władcom wiatrów", "Stara rzecz cenna", "Ofiaruje", "Podziękowanie dziecka", "Pytanie", "Miara", "Jegomoście", "Imię zdrobniałe w miejscowniku", "Wydzielina", "Rzecz zakazana".

Reklama

Redakcja "Kuriera" nie ujawniła, kto ułożył historyczną krzyżówkę, lecz krótki artykuł o rosnącej w świecie popularności "łamigłówek krzyżowych", jak wtedy je nazywano, napisał Karol Hoffman. Mieszkańcy II RP stosunkowo szybko mieli kontakt z modą na wpisywanie słów w kratki, ponieważ pierwsza nowoczesna krzyżówka pojawiła się prawdopodobnie w amerykańskim dzienniku "New York World". Jej twórca, dziennikarz Arthur Wynne, opracował ją na podstawie znanej mu gry towarzyskiej "Magiczny kwadrat, albo podwójny akrostych" lubianej przez jego dziadka.

Z łamigłówkami, gdzie w kratkach odpowiednio ustawić trzeba było słowa, eksperymentowano jednak i wcześniej. W wydaniu polskiego pisma "Wieczory Rodzinne" z 1907 roku również odnajdziemy "łamigłówkę krzyżową", ułożoną w stylu znanego nam dziś logogryfu. Tam jednak jedynym wyrazem, który przecinał inne, było rozwiązanie. Aby poprawnie rozwikłać to zadanie, trzeba było znać słowa określające "gatunek drzewa albo nutę", "starą monetę japońską" czy "zasady i przekonania zwolenników rządów państwa przez przedstawicieli narodu".

Krzyżówki w Polsce mają 100 lat. Ich autorzy czasem "utykają w narożniku"

Miano "krzyżówka" wymyślił prawdopodobnie szachista Kazimierz Makarczyk, który niedługo po publikacji "Kuriera Warszawskiego" również zajął się komponowaniem takich zadań. Obecnie jedną z osób, która o krzyżówkach w Polsce powiedzieć może najwięcej, jest Adam Sumera - autor z wieloletnim stażem, spod którego rąk wyszło również mnóstwo rebusów, zagadek logicznych oraz drobnych, rymowanych form, takich jak anagramy (to słowa składające się z tych samych liter).

Nasz rozmówca podliczył, że jedynie w redakcji "Rozrywki" opublikował ponad 10 tysięcy zadań. Łącznie natomiast z pewnością ukazało się ich istotnie więcej, gdyż miłośnicy szaradziarstwa spotykają się z dziełami Sumery również na łamach innych pism. - Nie ma reguły, ile czasu zajmuje ułożenie krzyżówki. Czasami dzieje się to "od ręki", innym razem utyka się gdzieś w narożniku, bo słowa trudno skrzyżować i część diagramu trzeba stworzyć od nowa - opisał.

Jak dodał Adam Sumera, takie utknięcia zdarzały mu się na samym początku szaradziarskiej kariery, a dziś taki problem praktycznie mu nie doskwiera. Nadmienił przy tym, iż nie ma jednej reguły, od czego trzeba rozpocząć, jeśli zabieramy się za tworzenie krzyżówki. Wszystko zależy od tego, z jakim jej rodzajem mamy do czynienia, a lista gatunków jest bardzo długa. Znajdziemy na niej m.in. "z przymrużeniem oka" o dość osobliwych określeniach wpisywanych słów.

Bazują one na dwuznaczności brzmień czy skojarzeniach. Słowo "papa" byłoby "pożegnaniem na dachu", ponieważ kończąc spotkanie, mówimy "Pa pa!", a papy jako budowlanego materiału używamy w roli podkładu na dachowe pokrycia. Inny przykład? Tomasz Tokarski w takiej właśnie krzyżówce z 2024 roku umieścił wyjaśnienie "motyl floty", a chodziło o admirała: w Marynarce Wojennej RP istnieje stopień admirała floty, a w ogrodzie natknąć się możemy na motyla rusałkę admirała.

Jak układa się krzyżówki? Wszystkich słów świata znać nie trzeba

- "Z przymrużeniem oka" bywa niesymetryczna (gdybyśmy podzielili ją na pół, obie części nie będą lustrzanymi odbiciami pod kątem ułożenia kratek - red.). Wtedy znajduję najpierw dwa, trzy długie słowa i od nich wyprowadzam kolejne. Gdy diagram jest regularny, jak często w jolkach, odszukuję skrzyżowanie najtrudniejszych słów. Układaniem krzyżówek panoramicznych nie zajmuję się od dawna, ale w tym przypadku rozpoczynałem od prawego, dolnego rogu - wyjaśnił Adam Sumera.

W jolkach nie wiemy, gdzie powinno znaleźć się dane słowo, bo określenia podane są w kolejności przypadkowej. Rozwiązujący musi więc opierać się na wskazówkach autora, chociażby ujawnionych literach. - Zdarzają się też jolki, w których kolorem wyróżnione są kratki, gdzie występuje podana litera, np. w "krzyżówce z różem" byłoby to R, Ó oraz Ż. Wówczas wyszukuję kilka ładnych, pasujących słów, przykładowo "horror" czy "wróżka", aby wskazane litery wystąpiły kilkukrotnie - i to jest oczywiście podpowiedź dla rozwiązującego - mówił rozmówca Interii.

Przy układaniu krzyżówki można skorzystać z pewnych pomocy, takich jak komputerowych słowników wyszukujących słowa na bazie podanego szablonu. Wpisując do niego K * * S * A, gdzie gwiazdka oznacza dowolną literę, system zaproponuje nam wyrazy "krosta", "klisza", "kluska" czy "kreska". - Nowe możliwości otwierają się, jeśli odejdziemy od symetrycznego diagramu. Z pewnością problematyczne bywa ułożenie krzyżówek tematycznych (dotyczących np. Wielkanocy - red.), bo może się przydarzyć, że nie znajdziemy pasującego wyrazu, który da się skrzyżować - zauważył Adam Sumera.

Krzyżówkowa teoria "przedwojennego liceum"

Nasz autor unika używania w krzyżówkach trudnych słów, lecz przyznał, że "czasem trudno to wyważyć". W końcu któryś wyraz może być dla niego oczywisty, a niekoniecznie dla części łamiących głowę nad jego zadaniem. - Obecne krzyżówki chyba nie zawierają słów trudniejszych niż kiedyś, choć widzę, że jest tendencja do utrudniania zadań w inny sposób. Chodzi o formę podawania określeń czy o drukowanie niekompletnego diagramu, który rozwiązujący musi uzupełnić - podkreślił.

Według niego zadania szaradziarskie drukowane w naszych czasach nie ukazałyby się w latach 60. - Kiedyś była tylko typowa jolka, potem pojawiły się jolki z utajnioną częścią czarnych pól, później takie, gdzie czarnych pól nie ma już w ogóle i to rozwiązujący ma ustalić, w których kratkach nie będzie liter. W dawnych latach rozmawiałem z nieżyjącym już Mieczysławem Kolbuszem, który w latach 70. stworzył "Rewię Rozrywki". Zgodnie z jego teorią zagadki powinny być na poziomie przedwojennego liceum - wyjaśnił.

Przytoczona reguła zakłada tym samym m.in. dobre rozeznanie wśród zagadnień humanistycznych, w tym znajomość mitologii, przy czym - jak wskazał Adam Sumera - "sprawy techniczne się w tym nie mieszczą". Autorzy nie mają jednak pełnej swobody, jeśli chodzi o ustalanie stopnia trudności krzyżówki, w tym zakresu wiedzy, jakiego dotyczą. - Ważniejsza jest decyzja redakcji czasopisma, która pewnych wyrazów raczej nie przepuści, ewentualnie wstawi trudny wyraz oraz jego objaśnienie do słowniczka na końcu wydania - uzupełnił.

To niejedyne wyjście z sytuacji, bo redakcja może ponadto ułatwić rozwiązującemu zadanie, dając anagram lub metagram poszukiwanego słowa (to drugie oznacza wyrazy różniące się tylko jedną literą, np. racja - nacja lub trap - trop), albo wskazać, iż zawiera się ono w danym wyrażeniu (w zdaniu "Długi list eksperta dotarł na uczelnię" odnajdziemy słowo "listek"). - W ten sposób czytelnik zostanie naprowadzony na słowa, które są dosyć trudne, ale jednak do przełknięcia - zaznaczył Adam Sumera.

Układają krzyżówki... z nieistniejącymi słowami

Być może polskie krzyżówki układać byłoby prościej, bez szukania niekiedy mniej znanych wyrazów, gdybyśmy nie przyjęli zasady, iż używamy wyłącznie rzeczowników w mianowniku. Za granicą podejście do tej kwestii jest luźniejsze, podobnie jak do tego, że nad Wisłą bardzo nieprzychylnie patrzy się na słowa trzyliterowe. - My jako minimum przyjmujemy słowa składające się z czterech liter, może poza krzyżówkami przerywnikowymi (gdzie słowa oddzielone są grubszymi kreskami, a nie czarnymi kratkami - red.). W innych krajach różnie to wygląda - spostrzegł w rozmowie z Interią.

Jak wyliczył Adam Sumera, Włosi czy mieszkańcy państw dawnej Jugosławii rozwiązują krzyżówki z dwuliterowymi wyrazami i "niekoniecznie musi być to istniejące słowo" - wystarczy skrót z tablicy rejestracyjnej czy symbol pierwiastka chemicznego. - Z drugiej strony na świecie są rzeczy dziwne z polskiej perspektywy. Gdy mamy słowo "ucho", wpisujemy je do czterech kratek. Tymczasem zgodnie z czeskim czy słowackim wzorem wystarczyłyby trzy kratki, bo "ch" traktuje się tam jako jeden element. Gdyby zastosować to u nas, słowo "kurz" pisalibyśmy w trzech kratkach - nadmienił.

Z kolei nasz kraj wyróżnia się czymś jeszcze: mamy więcej rodzajów zadań szaradziarskich niż przeciętnie w innych państwach. - Z zagranicy przyjęło się kilkadziesiąt gatunków krzyżówek, nasi autorzy również "wynosili" w świat znane tutaj zadania. Nie ma jednak możliwości ułożenia "krzyżówek obiektywnych", które nadawałyby się do rozwiązania przez osoby z różnych stron świata, aby pewne ich grupy nie były preferowane. Chodzi zwłaszcza o dobór haseł - wytłumaczył.

Zaczęło się od "Kaczora Donalda". Teraz wygrywa konkurs za konkursem

Adam Sumera uznał, że gdyby oprzeć się na obserwacjach rynku sprzedaży krzyżówek, najpopularniejszymi w Polsce okazałyby się krzyżówki panoramiczne, drukowane po 500 czy 1000 tylko w jednym wydaniu. - Kiedyś, jadąc autobusem, patrzyłem, jak z rozwiązywaniem tych zadań radzi sobie inny pasażer. I zrozumiałem, dlaczego jest ich aż 1000: bo ta osoba nie była w stanie rozwiązywać dalej po wpisaniu kilku haseł. Jeśli mowa o pasjonatach szaradziarstwa, największą popularnością cieszą się jolki - mówił.

Jednym z takich miłośników jest Paweł Kustroń, pochodzący z podkarpackiego Krosna wielokrotny uczestnik konkursów szaradziarskich. Startuje w nich od ponad dekady, dotychczas pojawił się na około 150 takich wydarzeń i może pochwalić się sukcesami - zdobył mniej więcej 90 odznaczeń, pucharów, statuetek czy medali. Pasją do krzyżówek zainteresował go dziadek, który od lat kupował "Rozrywkę". Zanim jednak jako nastolatek sięgnął po trudniejsze zadania, na początku szkoły podstawowej mierzył się z tymi prostszymi, drukowanymi w "Kaczorze Donaldzie" albo "Super Expressie".

Dla Pawła Kustronia krzyżówki są formą treningu pamięci, ale i rutyny, bo codziennie rozwiązuje co najmniej jedną, jeśli nie kilka. - Gdy przy rozwiązywaniu natrafiałem na słowo, którego nie znałem, zapisywałem je, a trafiając na nie znowu, w ten sposób udawało mi się wyjmować je z pamięci. Wiadomo, że najpierw sporo rzeczy było nie do pokonania, lecz z czasem udawało się coraz więcej - zaznaczył, podając przypadek jolek zajmujących całą stronę w wydaniach "Rewii Rozrywki".

Pierwotnie pomijał on te zadania, uznając je za zbyt obszerne. - Nie wiedziałem, w które miejsce co wpisać, jednak przyszedł kiedyś taki moment, że byłem w stanie celniej ocenić, gdzie dane słowo powinno się znaleźć w diagramie. Zacząłem umieszczać odgadywane hasła w swojej pamięci krótkotrwałej. Teraz widząc, jak ta krzyżówka wygląda, jakie litery są w niej ujawnione, staram się zrobić szybkie przejście po określeniach od początku do końca. Coś odgadnę, zostawiam to w pamięci, w głowie skrzyżuje się parę słów i jakoś to nawet idzie - opisał.

KLMW - i koniec. Krzyżówki to nie tylko proste wpisywanie haseł

Krośnianin za najciekawsze uważa krzyżówki, gdzie nie występują typowe wyjaśnienia do haseł. Po tym, jak zdobędzie nowy numer szaradziarskiego czasopisma, w pierwszej kolejności sięga m.in. po konsonantki, w których podaje się - w kolejności alfabetycznej - spółgłoski występujące we wpisywanym słowie, jeżeli więc byłaby nim "umywalka", dostalibyśmy jako wskazówkę jedynie zbitek KLMW. Wartymi uwagi są dla niego też samosie, polegające na samodzielnym skomponowaniu krzyżówki na podstawie podanych w niej niektórych liter.

Paweł Kustroń z wyraźnie mniejszą ochotą sięga po szkotki; ich autorzy przytaczają wyrwany ze środka fragment słowa, często długiego - i to wszystko, dlatego określeniem do wyrazu "substancja" mogłoby być "...sta...". - Nie wiem, dlaczego, ale unikam też krzyżówek "ułóż sam", gdzie mamy alfabet podzielony na ponumerowane grupy, a w diagramie kratki oznaczone są cyframi wskazującymi na to, z której grupy litera się w niej znajduje. Raczej nie lubię również diakrostychów (w nich litery niekrzyżujących się słów tworzą np. fragment wiersza oraz nazwisko jego autora - red.) - wymienił.

Jak ocenił, gdy ktoś w szaradziarstwie "siedzi kilkanaście lat", zaczyna szukać wyzwań, przestając sięgać chociażby po "panoramiczne", gdyż jest w stanie szybko wypełnić każdy diagram - a to staje się nużące. W konkursach bierze udział, ponieważ raz na jakiś czas potrzeba mu rywalizacji i celnym porównaniem będzie, jeśli takie krzyżówkowe zawody zestawimy ze sportową rywalizacją. Przekonuje, iż dzięki nim widzi, jakie postępy udaje się mu poczynić. Co więcej, za sprawą uczestnictwa w krakowskim klubie "Agora" sam zaczął układać zadania.

"Szaradziarska przyjemność kończy się w momencie ułożenia krzyżówki"

- Co spotkanie w "Agorze" padało na kogoś, aby przygotował ich pakiet na około godzinę rozwiązywania. Od trzech - czterech lat to właśnie układanie krzyżówek jest dla mnie większym wyzwaniem niż samo rozwiązywanie. To drugie jest odtwórczą pracą względem kogoś, a w przypadku pierwszego sami sobie narzucamy reguły, starając się nim sprostać. Od pewnego czasu moje zadania ukazują się w "Szaradziście". Tą pasją cieszy się moja żona, ale zamiłowaniem nie zaraziłem nikogo ze swojego otoczenia - na pewno nie w taki sposób, jak ja to robię - przyznał Paweł Kustroń.

O małżonce wspomniał też Adam Sumera, lecz u niego sytuacja jest inna - łączy ich to samo hobby, przez co w "Rozrywce" natknąć się można na ich wspólne zadania. - Mamy wniosek: przyjemność szaradziarska kończy się w momencie ułożenia krzyżówki. Później, gdy trzeba wymyślić określenia do haseł, niekoniecznie jest to tak atrakcyjne. Oczywiście dotyczy to typowych krzyżówek czy jolek, bo układanie określeń do krzyżówek z przymrużeniem oka czy psotek (tam jedna litera w wybranym słowie określenia jest zmieniona, tworząc inny wyraz - red.) to odrębne, ciekawe wyzwanie - podsumował.