Reklama

Od 1 stycznia 2024 roku wszedł w życie zakaz sprzedaży napojów energetycznych dzieciom i młodzieży do 18. roku życia. Nowa ustawa precyzyjnie definiuje, że chodzi o napoje będące środkami spożywczymi, sklasyfikowane w Polskiej Klasyfikacji Wyrobów i Usług. Zgodnie z przepisami, zakaz obejmuje napoje, których skład zawiera kofeinę w ilości przekraczającej 150 mg/lub taurynę, z wyłączeniem substancji występujących w nich naturalnie.

W dniu wprowadzenia zakazu Borys świętował 18. urodziny. Cieszy się, że nowe przepisy nie zdążyły go dotknąć, bo kwestie dotyczące energetyków nie są mu obojętne.

Reklama

- Teraz piję je rzadziej, może raz na tydzień. Dawniej było to codziennie - przyznaje. Puszkę z pobudzającym napojem traktował dotychczas jak zamiennik kawy. - Nie piję jej wcale, nie smakuje mi. Za to energetyki pijam przede wszystkim dla smaku - wyjaśnia.

18-latek dobrze zna skład napoi, po które sięga. Recytuje go w naszej rozmowie, porównuje do innych produktów. To nie robi jednak na nim wrażenia.

- W dzisiejszych czasach i tak pijemy napoje z takim składem, że energetyk wiele się od nich nie różni poza tym, że ma kofeinę i taurynę - stwierdza Borys.

Energetyki a mózg. "Nieprzebadany temat"

Innego zdania są jednak specjaliści. Neuropsycholog dr hab. Paweł Krukow tłumaczył w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że w napojach energetyzujących mogą być substancje, które choć w pojedynczej dawce są w śladowej ilości i nie mają znaczenia, to często przyjmowane mogą się odkładać w organizmie lub wywoływać długofalowe skutki.

- To jeszcze nowy, nieprzebadany temat. Interesuje nas, na ile regularne spożywanie napojów energetycznych może być czynnikiem ryzyka zaburzeń psychicznych. Oraz to, czy u osób, które regularnie nadużywają tych napojów, w zapisie aktywności neurofizjologicznej mózgu widać pewne zmiany - mówił specjalista. Jak zaznaczył, dotychczas badano te kwestie choćby na młodzieży w Korei Południowej.

Wykazały, że osoby pod wpływem napojów energetycznych są dużo bardziej impulsywne i podatne na wpływ grupy niż osoby, które nie piły energetyków. A kiedy odstawiają te środki, mają dużo gorszy nastrój, który czasem sięga prawie epizodu depresyjnego.

Borys zdaje sobie sprawę z ryzyka. - Znajoma wylądowała przez energetyki w szpitalu. Zagroziły jej sercu - opowiada. Uważa jednak, że wszystko zależy od rozsądku, świadomości i umiaru.

- Ona wypijała trzy, nawet cztery energetyki dziennie. To musiało zaszkodzić, na dłuższą metę nawet kawa pita w tych ilościach może zagrażać. Jeśli ktoś pije te napoje świadomie, to wie, że nie może przesadzać - mówi.

Jego zdaniem istotne jest też po co sięga się po energetyka. - Czy dla smaku, jak ja, czy dla efektu pobudzenia - rozgranicza Borys. Według 18-latka ma to wpływ na ryzyko uzależnienia się.

W przypadku nieletnich, którzy traktowali energetyki jak każdy inny słodki napój, zakaz sprzedaży niewiele zmienił. - Ci, którzy wcześniej regularnie pili energetyki, piją ich tyle samo. Widzę to na InstaStory znajomych. Ciągle na relacjach przewijają się puszki z tym, czy tamtym napojem - opowiada Borys.

Na nowe przepisy młodzież też znajduje rozwiązanie. - Niektóre sklepy, np. małe, osiedlowe, aż tak tego nie pilnują. A jeśli nie sprzedadzą, nastolatkowie proszą starszych, pełnoletnich znajomych, żeby im kupili - dodaje. To nie znaczy jednak, że nowe prawo trzeba uznać za porażkę.

- Faktycznie ci, którzy pili energetyki sporadycznie, piją ich mniej, odkąd trudno je dostać - zauważa Borys.

To mały krok w stronę sukcesu. Ale, zdaniem ekspertów, ta droga powinna zaczynać się w zupełnie innym miejscu.

Zakazany owoc

Każdy rodzic wie, że komunikacja z nastolatkiem bywa trudna. - Gdy dziecko ma 12-13 lat, naturalnie pojawia się u niego tendencja do odrzucania prawd i zakazów, przekazywanych mu dotychczas przez dorosłych. To normalny etap rozwojowy - wyjaśnia psycholog dziecięca Aleksandra Piotrowska.

Jak dodaje, idąc drogą samego zakazu, niczego jako dorośli nie osiągniemy. Wręcz przeciwnie. - To, co dorośli obejmują zakazem, w oczach nastolatka zyskuje dodatkowy urok - przypomina specjalistka. Ma to szczególne znaczenie w rozmowach, które dotyczą potencjalnych zagrożeń, w tym szkodliwych substancji.

- Nie czekając, aż młody człowiek wejdzie w okres buntu, powinniśmy go spokojnie informować, że różne produkty, które są w sprzedaży, służą tylko tym, którzy je produkują, ale już niekoniecznie tym, którzy je spożywają - radzi psycholog.

Zdaniem specjalistki kluczem jest to, by w porę ukształtować w dzieciach opinie, które przyjmą za swoje i będą je traktować, jak własne spostrzeżenia, a nie zakazy ze strony dorosłych.

Ale żeby się to udało, konieczna jest też czujność ze strony samych rodziców.

Kiełkująca świadomość

- Uważam, że świadomość rodziców na temat tych napoi była dotychczas bardzo niska. Osobiście znam takich, którzy sami kupowali swoim dzieciom energetyki "na lepszą koncentrację" i "zamiast kawy" - mówi Anna, mama 16-latki i 11-latka.

- Potem było zdziwienie, że dziecko jest roztrzęsione, nie może spać, ma bóle w klatce piersiowej. Prowadzili dzieci do lekarza i w ogóle nie wiązali tych objawów z wypiciem puszki lub dwóch wiadomego napoju - opowiada.

Anna ma bliski kontakt z córką. Wie, że już w szkole podstawowej, w siódmej i ósmej klasie, Natalia miała kolegów i koleżanki, którzy pili energetyki codziennie. Czasami próbowała nawet z nimi o tym porozmawiać.

- Zawsze kończyło się tak samo. "Przesadza pani, piję, bo lubię ten smak i że daje kopa". Uważam, że dzisiejsze 15-latki to pokolenie wychowane na energetykach i niestety elektronicznych papierosach - stwierdza Anna. W jej ocenie świadomość ryzyka zaczyna dopiero kiełkować w głowach rodziców.

- Dopiero teraz ten temat "energoli" zaczyna być traktowany odpowiednio poważnie, a dorośli rozumieją, że spożywanie tych napojów jest nie tylko zupełnie niepotrzebne, ale i niebezpieczne. Mimo to, wciąż wielu dorosłych przymyka oko na stojące w pokoju dziecka puszki - mówi.

Spotkała się też z ignorancją nowych przepisów. Opowiada, że podczas zakupów w dużym centrum handlowym w Warszawie, sprzedawca sam zaproponował jej 16-letniej córce energetyk, który był dołączony w promocji do zakupionej przez nie koszulki.

W rozmowach z dziećmi Anna stara się opierać na faktach. - Nie pozwalam moim dzieciom na picie tego typu napojów, ale nie na zasadzie "zabraniam i koniec". Przegadaliśmy ich skład i negatywne efekty ich spożycia. Córka, która przyznała, że próbowała kiedyś takiego napoju i twierdziła, że kręciło się jej po nim w głowie - opowiada.

Jak wpłynąć na nastolatka? Psycholog: Fakty, nie zakazy

Z doświadczenia Aleksandry Piotrowskiej wynika, że mnóstwo rodziców nie porusza z dziećmi problematyki alkoholu, narkotyków i innych używek, dopóki nie wymusi tego sytuacja. Co wtedy?

Gdy przegapiliśmy odpowiedni moment na edukację, zdaniem psycholog, pozostaje "zdobyć rzetelne informacje, które przedstawimy dzieciom nie jako zakaz, tylko fakty".

Może je znaleźć choćby na stronach rządowych. Jeden z opublikowanych tam komunikatów przytacza badania, wedle których spożycie dużych ilości kofeiny i tauryny może negatywnie wpływać na rozwój układu nerwowego oraz zdolności poznawcze u dzieci i młodzieży.

Wprowadzenie limitu kofeiny i tauryny w napojach energetycznych ma na celu zmniejszenie ryzyka wystąpienia problemów zdrowotnych, takich jak bezsenność, nerwowość, czy zaburzenia koncentracji, które mogą wpływać na proces nauki oraz codzienne funkcjonowanie dzieci i młodzieży.

- Na część dzieci takie informacje na pewno wpłyną, ale to zależy od tego, jak przez poprzednie lata życia kształtowała się relacja dziecka z dorosłymi. Czy ufa dorosłym, wierzy im, czy przeciwnie - podkreśla specjalistka.

Borys zgadza się z tym, że w pewnym momencie żadne próby uświadamiania młodych ludzi nie zdadzą egzaminu. - Wiadomo, jak jest z pogadankami w szkołach o papierosach i alkoholu. Tyle się mówi, że to niezdrowe, szkodliwe, a młodzież i tak pije i pali na imprezach. No może teraz już rzadziej papierosy, bo wypierają je te elektroniczne - stwierdza.

- Nie możemy się łudzić, że istnieje metoda całkowitego pozbycia się szkodliwych środków z obiegu. Odkąd istnieje cywilizacja, ludzie wymyślali substancje szkodliwe w dłuższej perspektywie, ale dające poczucie euforii i oszołomienia w krótszej. Nigdy nie udało się ich wyeliminować i zapewne się już nie uda - mówi psycholog dziecięca.

Jedyne, na co dorośli mają wpływ, to to, jak przedstawią ten świat dzieciom.