Mnogość wciąż odkrywanych przez ludzi gatunków zwierząt świadczy tylko o tym, że nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wiele z nich wyginęło, zanim zdążyliśmy je poznać, a także jak wiele tajemnic skrywa jeszcze przed nami Ziemia.
Gdyby Jaroslav Hašek żył i chciał zarabiać w podobny sposób, jak przed "narodzinami" dobrego wojaka Szwejka, czyli opisywać wymyślone przez siebie zwierzęta w miesięczniku "Svět zvířat" - to wcale nie byłoby to takie niemożliwe. Nieco przeszkadzałby mu w tym procederze internet, za sprawą, którego informacje rozchodzą się błyskawicznie, ale prof. Konrad Szaciłowski, chemik z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, pokazał w swojej prowokacji, że nawet teraz można w naukowych - wydawałoby się - pismach publikować niestworzone rzeczy, ba, tworząc je wspólnie z nieistniejącym naukowcem. Profesor opisał wymyśloną przez siebie filumenistyczną pasję papieża Jana Pawła II, który od dzieciństwa miał przejawiać fascynację zapałkami, a artykuł zamieściło czasopismo znajdujące się na ministerialnej liście.
Najnowsze doniesienia z przyrodniczego rynku również opisują niezwykłe odkrycia, niektóre tak zadziwiajace, że wydają się być wytworem fantazji. Te doniesienia są jednak doskonale udokumentowane.
Jednym z takich stworzeń jest znaleziony w indyjskim kurorcie w Indiach ośmionożny pajęczak. Naukowcy zauważyli zwierzę w ośrodku Golf&Spa w stanie Karnataka. Udali się tam, żeby badać dziką przyrodę, ale nawet w najśmielszych oczekiwaniach nie przypuszczali, że penetrując otoczone plantacjami kawy, polami pieprzu i ryżu okolice wioski Garvale trafią na coś tak wyjątkowego. A wystarczyło zajrzeć pod spodnią część jednego z liści imbiru.
W połowie maja na łamach "Zootaxa" (recenzowane czasopismo naukowe publikujące prace dotyczące wszystkich obszarów systematyki zoologicznej) badacze John Caleb, A. Divyashree, Lohith Kumar i A.P.C. Abhijith przedstawili światu skaczącego pająka dysponującego - jak większość tych pajęczaków - czterema parami oczu i o ciele pokrytym drobnymi bladymi włoskami.
Okaz nazwany od miejsca jego odkrycia Ligdus garvale ma zaledwie pół centymetra długości i jest ciemnobrązowy z kilkoma białymi paskami i plamkami rozrzuconymi wzdłuż grzbietu. Jego przednia para odnóży jest znacznie dłuższa od pozostałe, co nadaje mu specyficzny wygląd skorpiona.
O nowym gatunku, poza jego wyglądem, niewiele z oczywistych względów wiadomo. Przez krótki czas od odkrycia udało się ustalić jedynie, że znaleziony okaz jest samcem. Obecnie trwają poszukiwania kolejnych przedstawicieli tego gatunku.
Warto też podkreślić, że Ligdus garvale to drugi odkryty przedstawiciel tego rodzaju od 129 lat. - Pierwszy gatunek, Ligdus chelifer, pojawił się i został udokumentowany w Birmie w 1895 roku - powiedziała A. Divyashree z Kuvempu University w Shankarghatta.
Nie był to jedyny nowy gatunek opisany w maju przez naukowców. Do kolejnego zaskakującego odkrycia doszło w dorzeczu rzeki Qiantang-Jiang w południowo-wschodnich Chinach. Uwagę badaczy, którzy zamierzali opisać bioróżnorodność ryb, przykuło duże łuskowate stworzenie. Było wyposażone w ostre zęby i ewidentnie szukało posiłku. Po dłuższej obserwacji okazało się, że jest to nieznany wcześniej gatunek.
17 maja w czasopiśmie "Zoosystematics and Evolution" ichtiolodzy przyznali, że śledzone przez nich znacznych rozmiarów ryby o dużych oczach wzięli początkowo za jeden ze znanych gatunków suma. Dopiero dokładniejsza obserwacja postawiła naukowców w stan ekscytacji. W wodach polował Tachysurus wuyueensis, czyli sum Wu-Yue. Wyniki badań wskazują, że osobniki te osiągają ok. 15 cm długości, mają szerokie głowy spłaszczone pod spodem. Ich oczy są pokryte grubą błoną, na pysku oczywiście pojawiają się wąsy, a w paszczy ostre zęby.