Reklama

Według planów 2 października ma zostać odsłonięty pomnik Kobietom Powstania Warszawskiego. Przez lata ich rola była często marginalizowana lub opowiadano o ich losach rzadziej niż o historiach mężczyzn.

Najnowsze wydanie Tygodnika co sobotę w Twojej skrzynce. Zapisz się do newslettera >>

- Na Placu Krasińskich stoi pomnik Bohaterów Powstania Warszawskiego. Prezentuje męskie postaci uchwycone w walce, z karabinem w dłoniach, pomnik bardzo militarny. Jest także wśród powstańców sanitariuszka, ale to zdecydowanie pomnik prezentujący męski punkt widzenia. Nasz pomnik nie będzie miał elementów militarnych - mówi Monika Sarnecka z Fundacji Pamięci o Bohaterach Powstania Warszawskiego. To z inicjatywy fundacji i dzięki zebranym przez nią funduszom powstanie pomnik.

Reklama

Rafał Szczepański, prezes fundacji, podkreśla:

Powstanie Warszawskie rozpoczęło się 1 sierpnia 1944 roku o godz. 17. Co czwarta osoba biorąca udział w walkach była kobietą. Częściej mówiono o nich jako o bohaterkach zbiorowych - sanitariuszkach, łącznikach czy po prostu Morowych Pannach. Biogramy uczestniczek Powstania dają nam jednak wgląd w to rzadziej przedstawiane oblicze wydarzeń. Często bardzo prozaiczne, dotykające zwykłych, codziennych spraw, takich jak ubranie.

- Poszłam na Powstanie jak na bal. To znaczy miałam białą bluzeczkę, na tej bluzeczce miałam kochany mój sweterek firmy Matuszewski (...) granatowy taki, cieniutki, w groszki. Miałam spódniczkę układaną, miałam białe skarpetki i sandałki - w filmie dokumentalnym "Powstanie w bluzce w kwiatki" wspomina Wanda Broszkowska-Piklikiewicz, pseudonim "Wanda", która w czasie Powstania miała 18 lat. Była sanitariuszką i łączniczką.

- Walczyłam tak jak chłopcy, wyglądałam tak jak oni - opowiadała z kolei w filmie dokumentalnym "Portret żołnierza" z 2015 roku autorstwa Marianny Bukowskiej Wanda Traczyk-Stawska, pseudonim "Pączek". Członkini Szarych Szeregów przed wybuchem Powstania brała udział, m.in. w akcji dostarczania konfidentom listów ostrzegających. W czasie Powstania była łączniczką i strzelcem Oddziałów Osłonowych Wojskowych Zakładów Wydawniczych (WZW) - Biura Informacji i Propagandy - Komendy Głównej AK.

- Żołnierz jest odważny wtedy, kiedy nie jest sam. Kiedy wie, że ma przyjaciół - wspominała. Jak mówiła, razem z innymi uczestnikami i uczestniczkami byli przyjaciółmi od serca. Do tego bardzo młodymi ludźmi, w czasie, gdy kształtowała się ich osobowość, a idea była dla nich szczególnie ważna. Tworzyli zbiorowość, w której każdy pełnił równie ważną rolę.

Sanitariuszka to nie żołnierz?

- Przez lata uważało się, że sanitariuszka nie ma broni, więc to nie żołnierz. Ale ja zawsze czułam się żołnierzem, który walczy o nasz kraj. Uważam, że rola kobiet w Powstaniu była przez lata niedoceniana. To dobrze, że zaczynamy o tym mówić i przypominać jak wiele wysiłku włożyłyśmy w ratowanie ojczyzny. Ten pomnik będzie pięknym gestem dla nas wszystkich - komentowała w kwietniu Halina Jędrzejewska, ps. "Sławka". Wtedy Urząd Miasta M.St. Warszawy opublikował decyzję o pozytywnym zaopiniowaniu planu budowy pomnika Kobietom Powstania Warszawskiego. Zapytana dziś o sprawę Jędrzejewska mówi: - Może nie trzeba mówić o pomniku, tylko po prostu o ludziach.

Halina Jędrzejewska była sanitariuszką. Służyła w batalionie "Miotła" w zgrupowaniu "Radosław". Wspominając kobiety Powstania, podkreśla ich wielką odwagę: 

- Każda z nich miała jeśli nie bliską rodzinę, to przyjaciół, one nie miały ochoty ginąć - wspomina Halina Jędrzejewska. I dodaje: - Ale nie słyszałam, żeby którakolwiek z moich koleżanek mówiła, że nie chce pójść, bo boi się, że jest niebezpiecznie. Same dobre rzeczy można o nich tylko mówić.


Kim były uczestniczki Powstania?

Magdalena Grodzka-Gużkowska, strzelec wyborowy. Maria Abakanowicz, starszy strzelec. Stefania Aluchna, szefowa kancelarii Sztabu Korpusu Warszawskiego AK. Gabriela Bejer, maszynistka. Maria Blicharz, łączniczka-listonoszka. Róża Mach, pielęgniarka. Natalia Radoszewska, sanitariuszka. Halina Dunin-Karwicka, łączniczka, d-ca sekcji łączniczek 3. Kompanii. Barbara Matys-Wysiadecka, starszy sierżant. Wanda Maciejewska, dypl. pielęgniarka - sanitariuszka patrolowa. Marianna Szymańska, sanitariuszka. Monika Żeromska, malarka. Aktorki - Alina Janowska, Danuta Szaflarska, Irena Kwiatkowska oraz Helena Grossówna. Ta lista jest bardzo długa.

Przekazywały meldunki, zbroiły miny, strzelały, opatrywały rannych, także ze strony wroga (- Ranny wróg przestaje być wrogiem. Jest po prostu człowiekiem - mówiła w filmie "Portret żołnierza" Wanda Traczyk-Stawska). Już po wojnie były pierwszymi kobietami w historii, które zostały uznane za kombatantów posiadających prawa zagwarantowane w Konwencji Genewskiej.

- W historii Powstania Warszawskiego dominuje męska narracja. A ona pełna jest heroicznej walki i spektakularnych, bohaterskich czynów. Przez to na plan pierwszy wysuwają się aspekty militarne i polityczne. To nie miejsce dla kobiet, które postrzegają świat przez pryzmat uczuć i emocji - opowiada  Agnieszka Cubała, autorka książki "Kobiety '44. Prawdziwe historie kobiet w powstańczej Warszawie".

- Na dodatek same uczestniczki walk uważały, że powinny mówić głównie o ich kolegach, zwłaszcza tych poległych. Same nie czuły się ważne, godne uwagi. Pełniły przecież tylko swoją szarą służbę - "bez majestatu wielkich czynów", jak określił to jeden z poetów. Dlatego, snując opowieść o Powstaniu, prawie nigdy nie wspominały o sobie, własnych doświadczeniach, przeżyciach, emocjach - dodaje pisarka.

Najnowsze wydanie Tygodnika co sobotę w Twojej skrzynce. Zapisz się do newslettera >>

Agnieszka Cubała spośród wszystkich wspomnień uczestniczek Powstania szczególnie wspomina historię Małgorzaty Damięckiej-Lorentowicz, ps. "Duda", "Świder", łączniczki ze Zgrupowania "Kryska" walczącego na Czerniakowie.

-  Jej losy są tak dramatyczne, że bez problemu mogłaby nimi obdzielić kilka osób. Nie tylko była świadkiem rozstrzelania swojego dowódcy, który najprawdopodobniej był również jej sympatią, oraz zamordowania w bestialski sposób kolegów i koleżanek z oddziału. Miała podzielić ich los, ale znalazła w sobie dość odwagi, by spojrzeć śmierci prosto w twarz i sprzeciwić się esesmanowi, który zamierzał ją zabić. Ostatecznie Niemiec, zmuszony patrzeć jej prosto w oczy, nie znalazł w sobie dość siły, by i ją rozstrzelać. Jednak na tym nie zakończył się dramat tej kobiety. Doświadczyła ogromnej traumy, pracując po wojnie w wydziale grobownictwa PCK. Przeczesywała kolejne dzielnice, rejestrując groby powstańcze. Zebrane informacje wpisywała do kartoteki, przekazując rodzinom wieści o śmierci najbliższych. Każdego dnia mówiła do matek, mężów, braci: "Nie żyje! Nie żyje! Nie żyje!" - opowiada Cubała.

Po co nam pomnik?

Jest Pomnik Matki znajdujący się w Parku Powstańców Warszawy, odsłonięty w 2017 roku przez prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz, Wandę Traczyk-Stawską i Mścisława Lurie. Ale monumentu poświęconego wszystkim kobietom żyjącym w Warszawie w czasie Powstanie jeszcze nie było.

- Ten pomnik jest konsekwencją naszych działań od początku istnienia Fundacji. W ciągu dwóch ostatnich lat wznieśliśmy 2 pomniki ku czci bohaterów Powstania Warszawskiego. 2 sierpnia 2019 r. na Powiślu Czerniakowskim odsłoniliśmy pomnik Generała Ścibor-Rylskiego ps. "Motyl", w ubiegłym roku, także na Powiślu, upamiętnienie Stanisława Jankowskiego ps. "Agaton". Już wówczas ogłosiliśmy zamiar wzniesienia kolejnego pomnika - opowiada Rafał Szczepański. -  Powstanki często mówiły w rozmowach, że udział kobiet w Powstaniu  jest mało akcentowany. Stąd pomysł na budowę pomnika dedykowanego właśnie im - dodaje.

- Zależało nam na tym, żeby o kobiecym punkcie widzenia opowiedziała kobieta. Dlatego o zaprojektowanie pomnika poprosiliśmy uznaną artystkę Monikę Osiecką. To ona zaproponowała formę pomnika. Nie ingerowaliśmy w jej wizję. Zaakceptowaliśmy ją - mówi Monika Sarnecka.

Monika Osiecka to absolwentka warszawskiej ASP, Pracowni Rzeźby Grzegorza Kowalskiego. Ma na swoim koncie między innymi rzeźbę na grobie Kory Jackowskiej. Miała już także styczność z monumentami wojennymi - stworzyła pomnik poświęcony bitwie w Normandii, dowodzonej przez generała Maczka. 

Dlaczego pomnik poświęconym uczestniczkom Powstania stanie w Warszawie dopiero teraz?

- Do tej pory o roli kobiet w Powstaniu Warszawskim mówiło się niewiele. Pojawiały się oczywiście zawsze przy okazji omawiania tego tematu, ale najczęściej pozostawały w cieniu mężczyzn, odgrywały mniej znaczące role. Niestety, w niektórych publikacjach utrwalił się taki obraz uczestniczek warszawskiego zrywu - twierdzi Agnieszka Cubała. I dodaje: - W skrajnych przypadkach dochodziło nawet do tego, że sanitariuszki i łączniczki nie określane były mianem żołnierza. Nazywano je opiekunkami powstańców - miały dbać o pełne żołądki mężczyzn, ich spokojny sen, opatrywać rany i podtrzymywać na duchu. Przecież "wojna to męska rzecz", która na dodatek "nie ma w sobie nic z kobiety".  


- Wojna jest od wieków domeną mężczyzn.  Nam natomiast chodzi o przypomnienie o dramacie tysięcy kobiet w Powstaniu Warszawskim - mówi z kolei Monika Sarnecka.

Obraz Powstania Warszawskiego bez opowieści kobiet, tych mówiących o najdrobniejszych, najzwyklejszych szczegółach, z taką samą uwagą co o heroizmie i waleczności, byłby niepełny. Kobiety Powstania Warszawskiego od lat opowiadają o swoich przeżyciach, są aktywistkami, zabierając głos także w innych ważnych sprawach. 

Wykonany z brązu pomnik Kobietom Powstania Warszawskiego ma być raczej skromny. Najwyższa postać będzie mierzyć ok. 180 cm. Ale to nie o pomnik sam w sobie chodzi, ale o pamięć. I wspominanie tych, które z nami jeszcze są i których już nie ma. Jak pokazał czas, ich hart ducha i wielka potrzeba sprawiedliwości, wykształcone przez tragiczne przeżycia w bardzo młodym wieku, zostały z nimi przez lata.