Reklama

Czy spotkaliście kiedyś osobę niewidomą z psem przewodnikiem? Pytam, bo okazuje się, że to w naszym kraju dość rzadki widok.

Według najnowszych dostępnych danych (GUS 2014 r.) w Polsce 2,8 mln osób miało uszkodzenia i choroby narządu wzroku, a 42 tys. deklarowało, że nic nie widzi. Przeprowadzone rok wcześniej badanie Europejskiej Federacji Psów Przewodników wykazało, że w w naszym kraju na milion mieszkańców przypadało trzy takie psy (czyli ok. 114 na całą Polskę), tymczasem średnia UE wynosiła 27.

Reklama

Polski Związek Niewidomych szacuje, że psów przewodników obecnie jest nieco więcej - ok. 150.

Chociaż na razie na tle innych krajów zdajemy się być na szarym końcu, to sytuacja ta powoli zaczyna się zmieniać. Powoli, bo szkolenie psów przewodników to długa droga. Potrzebna jest wykwalifikowana kadra, odpowiedni kandydat, sporo czasu i niemało pieniędzy. 

Powołanie kandydatów

O procesie wybierania, szkolenia i przekazywania psów przewodników opowiadają mi trenerka Monika Marcelewicz-Sieńska z Fundacji Vis Maior i aplikantka na trenera Danka Blank. Towarzyszy nam labrador Kamyk, który za trzy miesiące podejdzie do egzaminu.

Do misji powoływane są najczęściej szczenięta, kiedy kończą siedem tygodni. - Wybieramy psy z grupy retrieverów. Przeważnie są to labradory. Mają do tego bardzo dobre predyspozycje: chętnie i szybko się uczą, łatwo motywują się na jedzenie. Są zdrową, silną rasą z pozytywnym nastawieniem do życia. Rzadko bywają agresywne. Jako przewodniki sprawdzają się też owczarki - mówi Monika Marcelewicz-Sieńska.

Ale przy wyborze Fundacja nie kieruje się tylko rasą. Psiaki muszą pochodzić z dobrych etycznie hodowli oraz mieć zapewnione właściwe warunki. I najważniejsze - czworonożni kandydaci muszą mieć odpowiednie cechy charakteru.

- Robimy testy całym miotom. Wiadomo, że one różnie mogą wyrosnąć, ale staramy się wybierać szczeniaki, które przejawiają cechy wskazujące, że przejdą kolejne etapy szkolenia - wyjaśnia trenerka.

Piesek poddawany jest więc testom: podążania za człowiekiem, pragnienia kontaktu z człowiekiem i wrażliwości na hałasy. Sprawdza się również, czy przynosi rzucony aport i jego reakcje na dziwny przedmiot.

- Oceniamy też, jak pies radzi sobie ze stresem, chociażby stawiając go w środowisku, w którym nigdy nie był, np. w innym pomieszczeniu, ogrodzie czy lesie. To daje nam obraz, jak sobie radzi w trudnych sytuacjach i jak szybko wróci po nich do równowagi - mówi Monika Marcelewicz-Sieńska

Czasem z miotu powoływany jest jeden szczeniak, czasami wszystkie, a innym razem trzeba odwiedzić wiele hodowli, zanim trafi się na odpowiedniego czworonoga.

Kiedy już się uda, rozpoczyna się pierwszy etap - szkolenie podstawowe.

Jak wróżenie z fusów

Do 12. miesiąca życia pies wychowuje się u wolontariusza, czyli w rodzinie zastępczej.  Tam nabywa pierwsze ważne umiejętności.

- Socjalne - zapoznaje się z miastem, odgłosami i różnymi rozwiązaniami architektonicznymi. Jeździ komunikacją miejską oraz odwiedza różne miejsca użyteczności publicznej, a także poznaje zasady wychowania i posłuszeństwa. Opiekun zaznacza mu pewne granice, np. nie skaczemy na ludzi na powitanie, nie cieszymy się nadmiernie na widok innych psów, nie ciągniemy na smyczy, nie biegamy za kotami czy ptakami, nie zjadamy z chodników napotkanych rzeczy - wymienia trenerka. Uczy się też podstawowych komend: "siad", "leżeć" i chodzenia na smyczy.

Psy mają w tym okresie również szkolenia grupowe. - Chodzi o to, aby będąc razem, umiały koncentrować na swoim przewodniku, żeby chciały pracować, mimo że dookoła jest wielu ich kumpli.

Pierwszy rok to także czas badań przesiewowych, m.in. sprawdzanie kondycji stawów, serca, oczu. Zwierzęta są także sterylizowane.

Po sześciu miesiącach na psy czeka test. - Wtedy sprawdzamy jego umiejętności socjalne i wyuczone: jak się czuje w przestrzeni publicznej, jak reaguje na ludzi, czy na hałasy. To pierwszy moment, kiedy stawiamy znak zapytania, czy nadaje się do roli psa przewodnika. Jeśli w tym teście wypadnie mało pozytywnie, kierujemy naszą uwagę na  pracę opiekuna, bo być może są to błędy wychowawcze. Staramy się więcej pracować z taką parą, by nadgonić zaległości - tłumaczy trenerka.

Rok spędzony u rodziny zastępczej wieńczy sprawdzian, który kwalifikuje do kolejnego etapu - szkolenia specjalistycznego. 

Nie przechodzi do niego ok. 30 proc. czworonogów. - To żywe, rozwijające się stworzenia. Mogą wyjść u nich cechy, których nie widzieliśmy, gdy były szczeniętami, mogą pojawić się problemy zdrowotne. Ze szczenięciem, to trochę jak wróżenie z fusów - wyjaśnia Monika Marcelewicz-Sieńska.

Drzwi, pasy, ławka, schody...

Szkolenie specjalistyczne trwa od siedmiu do dziesięciu miesięcy. W tym czasie pies ma poznać wszystkie komendy, nauczyć się ich i mieć je dobrze utrwalone.

- Uczymy ich: ruchu do przodu, znalezienia drogi w lewo i w prawo, znalezienia i zaznaczenia (zatrzymania się - red.) schodów, dojścia do przejścia dla pieszych i zaznaczenia w bezpiecznej odległości od jezdni, znalezienia drzwi, ławki czy wolnego miejsca w autobusie, omijania przeszkód - wylicza trenerka Monika Marclewicz-Sieńska.

Część osób niewidomych prosi także o nauczenie przewodnika dodatkowych umiejętności, np. znajdowania poręczy, kosza na śmieci, przycisku do światła, przyniesienia danego przedmiotu.

O tym, jak wygląda to w praktyce, dowiaduję się na spacerze z Danką Blank i Kamykiem. To drugi pies, którego szkoli. Jeśli razem zdadzą egzamin, z aplikantki awansuje na młodszego trenera. 

Na spacerze Kamyk ma specjalne szelki z napisem: "Nie zaczepiaj, pracuję. Pies asystujący" i literkę "L", która oznacza, że jeszcze się uczy.

Przez cały czas labrador trzyma się blisko nogi aplikantki. Bezbłędnie na komendę prowadzi ją do  przejścia dla pieszych i ławki na przystanku. Kiedy mówi, by wskazał drzwi, Kamyk najpierw zatrzymuje się, by ją ostrzec, że prowadzą do nich schody.

- Psy uczymy też omijać różne przeszkody - wyjaśnia mi Danka Blank, gdy Kamyk odciąga ją delikatnie od zaparkowanych samochodów, bo zauważył, że idzie zbyt blisko nich.

W kwietniu umiejętności Kamyka jako przewodnika i Danki Blank jako trenerki zostaną zweryfikowane przez komisję. Będzie to test praktyczny - przejdą trasę, którą znają i taką, którą wybiorą dla nich egzaminatorzy.

Aplikantka będzie miała założone specjalne google, w których nic nie będzie widziała. Oczywiście już wcześniej trenuje w nich z Kamykiem, tak, by przyzwyczaić go do warunków, w jakich będzie w przyszłości pracował.

- Na egzaminie będą ocenianie umiejętności bezpiecznego prowadzenia i współpracy, wykonywania komend oraz wyszukiwania i zaznaczania miejsc, a także omijania przeszkód, co jest potrzebne w pracy psa przewodnika - wyjaśnia trenerka Monika Marcelewicz-Sieńska.

Taki test trwa około godziny i odbywa się na mieście. Może się więc zdarzyć, że spotkacie w autobusie psa przewodnika szukającego dla swojego trenera wolnego siedzenia, a z nimi mały tłum: komisję i aplikantów, którzy przyglądają się egzaminowi.

To stresująca sytuacja dla psa, ale jeśli zda, to znaczy, że jest gotowy, by towarzyszyć osobie niewidomej. Wybór nie będzie przypadkowy. Taka para musi być odpowiednio dopasowana.

Dobieranie par

Nie tylko pies przewodnik, ale również osoba niewidoma musi przejść odpowiednią kwalifikację i szkolenie, zanim będzie mogła pracować z czworonogiem. 

- Zgłaszają się do nas bardzo różne osoby, ale tę grupę charakteryzuje na pewno miłość do psów. Chcą oni stworzyć z nim realną więź. Jeśli chcieliby używać go przedmiotowo, jak maszynę, to na pewno im to nie wyjdzie - wyjaśnia Monika Marcelewicz-Sieńska.

Najpierw osoba niewidoma wypełnia specjalną ankietę. Na tym etapie wyeliminować ją może, np. brak umiejętności poruszania się z białą laską. - Psy przekazujemy osobom, które mają orientację w terenie. Od tego zależy ich życie i życie psa. Musimy pamiętać, że życie z psem jest łatwiejsze - np. on szybko wskaże przejście dla pieszych, ale to osoba niewidoma decyduje, kiedy wchodzi na jezdnię. Pokaże przystanek, ale to człowiek decyduje, do którego autobusu wsiada.

W części zaawansowanej kwalifikacji umiejętność  poruszania się z białą laską sprawdza orientalista. Kandydat ma też spotkanie z psychologiem i trenerem psów przewodników, którzy oceniają, czy pies dla danej osoby będzie odpowiednią pomocą.

Później są szkolenia. Na tym etapie część osób wycofuje się, bo uświadamia sobie, że mieli inne wyobrażenia, dotyczące współpracy z czworonogiem.

Pary dobiera się na podstawie ich potencjałów - zarówno cech fizycznych (m.in. wzrostu, masy ciała, szybkości chodu), jak i psychicznych. - Ruchliwy pies powinien iść do osoby, która również jest energiczna, bo jak każemy spokojnemu psu pracować po kilka godzin dziennie,  to on zaraz straci energię i zapał do pracy. Będzie głęboko nieszczęśliwy - wyjaśnia Monika Marcelewicz-Sieńska.

Czasami do jednego psa zapraszane są dwie, trzy osoby albo jedną osobę do kilku psów, żeby jak najlepiej dopasować parę.

Później następuje moment przekazywania. W zależności od potencjału pary i czasu, który mogą spędzić razem, trwa to od dwóch tygodni do dwóch miesięcy. To jednak nie koniec. Kiedy są już razem w domu, czeka ich kilka miesięcy ciężkiej pracy, by nauczyć się jak najlepiej funkcjonować razem.

Trudne decyzje

Możemy sobie wyobrazić, jak wyjątkowa więź łączy osobę niewidomą i psa przewodnika. Przez lata praktycznie się nie rozstają i wzajemnie się sobą opiekują. Przychodzi jednak czas, kiedy pies musi przejść na zasłużoną emeryturę. Powinno to nastąpić, kiedy kończy osiem lat. 

- Zazwyczaj czworonogi są użyczane, nie są własnością osoby niewidomej, tylko Fundacji. My decydujemy, do kiedy mogą pracować. Możemy ten okres wydłużyć o rok, czy dwa lata, jeśli pies jest w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej, nie traci umiejętności i chce pracować - wyjaśnia Monika Marcelewicz-Sieńska.

Osoby niewidome najczęściej chcą, by pies został z nimi. Ale to nie zawsze jest możliwe. Żeby móc funkcjonować jak do tej pory, potrzebują kolejnego przewodnika, a czasami nie są w stanie zaopiekować się dwoma zwierzakami. Takie rozstanie jest wielkim bólem, dochodzącym do traumy.

Pies jednak może wtedy trafić do bliskich osoby niewidomej, bądź do rodziny adopcyjnej, a jego dotychczasowy opiekun ma możliwość odwiedzania go tam.

Ile kosztuje wyszkolenie psa przewodnika?

Jak widzimy, droga od wyboru kandydata na przewodnika do momentu przekazania go osobie niewidomej, jest naprawdę długa.

Wspomniałam też na początku, że potrzebne są na to niemałe pieniądze. Ile dokładnie? Szacunkowo - 70 tys. zł.

- Na koszt ten składają się: testy w hodowli, zakup psa, testy po 6 i 12 miesiącach, opieka weterynaryjna, wyżywienie, zakup akcesoriów, badania okresowe i specjalistyczne, koszt instruktora/trenera rodzin zastępczych/aplikanta szkolącego psa, egzamin psa, szkolenie pary pies-człowiek, określane jako przekazywanie psa - informuje Małgorzata Gaj, rzeczniczka prasowa Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

PEFRON wraz ze wspomnianą Fundacją Vis Maior oraz Fundacją Pies Przewodnik, Fundacją na rzecz Osób Niewidomych Labrador - Pies Przewodnik z Poznania i Polskim Związkiem Niewidomych od 2019 roku realizuje projekt "Budowa kompleksowego systemu szkolenia i udostępniania osobom niewidomym psów przewodników oraz zasad jego finansowania".

Jego celem - jak wskazuje nazwa - jest opracowanie i przetestowanie systemu, który zapewni osobom niewidomym w Polsce dostęp do tej formy pomocy.

- Wypracowano już m.in. jednakowe standardy hodowli, szkolenia i przekazywania psa osobie niewidomej oraz szkolenia kadry. Wcześniej w Polsce nie było takich jednolitych zasad - wyjaśnia Elżbieta Oleksiak z Polskiego Związku Niewidomych.

Teraz są one wcielane w życie. - W ramach projektu wyszkolonych zostanie 48 psów i przekazanych osobom niewidomym. Przeszkoleni zostaną też m.in. nowi trenerzy i wolontariusze - dodaje.

- Problem wcześniej w Polsce polegał na tym, że nie mogliśmy tak mocno zachęcać do posiadania psa przewodnika, bo jeżeli co roku trzeba było zdobywać pieniądze na ich szkolenie i nie wiedzieliśmy, czy je dostaniemy, to wcześniejsza akcja promocyjna w celu pozyskanie chętnych osób, a potem rozczarowanie ich, że jednak nie będzie psa  - to niewłaściwe postępowanie - mówi Oleksiak.

To też się teraz zmieniło. W ramach projektu PZN zorganizował już 23 spotkania, których celem było upowszechnienie psa przewodnika jako pomocy dla osoby niewidomej. - Ale co będzie po zakończeniu projektu, czy uda się zapewnić stałe środki finansowe na ten cel? - zastanawia się Oleksiak.