Reklama

Marcin kilka tygodni temu zmienił pracę. W nowej firmie objął kierownicze stanowisko - zarządza kilkuosobowym zespołem, odpowiada za ważne projekty. Jego CV było bezkonkurencyjne, na rozmowie kwalifikacyjnej wypadł najlepiej ze wszystkich. Ma wiedzę, doświadczenie, wie, co robi, odnosił sukcesy. Wystarczyło kilka dni, aby zaczął zbierać pochwały. I to od szefostwa. Gratulują mu przyjaciele i znajomi, rodzice pękają z dumy. Marcin jednak, mimo że wiele osiągnął, do wszystkiego doszedł ciężką pracą, ma wiedzę, uchodzi za eksperta, nikt po drodze mu nie pomógł, uważa, że niewiele potrafi, a w życiu mu się po prostu poszczęściło. Z nową pracą nie inaczej. Według niego inni na pewno wiedzą i potrafią więcej, na jego stanowisku sprawdziliby się lepiej. Boi się, że niedługo zostanie to zauważone. "Zaraz, lada dzień, zorientują się, jaki popełnili błąd, zatrudniając mnie. Założę się, że już się nad tym zastanawiają" - ta myśl towarzyszy mu codziennie.

Kasia od niedawna może powiedzieć o sobie, że jest studentką drugiego roku studiów magisterskich. Od początku świetnie sobie radzi. Na każdym kroku słyszy, że automatyka i robotyka to bardzo wymagający kierunek, więc powinna być z siebie dumna. Przed wakacyjną przerwą, na zaliczenie ostatniego z przedmiotów, miała przedstawić wyniki projektu, nad którym ciężko pracowała od kilku dobrych miesięcy. Podczas prezentacji wypadła wzorowo. Pani profesor nie mogła jej się nachwalić. Kasi wciąż trudno uwierzyć w to, co usłyszała, wciąż analizuje jej słowa. "Pani profesor musiała mieć dobry dzień, nie dopytywała za dużo, pytania nie były też aż tak trudne. Innym nie poszło, więc musiała kogoś wyróżnić. Ale żeby od razu wspominać karierze naukowej?" - powtarza w kółko. "Udało się, prześlizgnęłam się. Znowu. Ktoś nade mną czuwał. Na ostatnim roku, na kolejnym egzaminie, wyjdzie, że to jednak pomyłka, że nie powinno mnie tu być. Tym razem ja dam plamę. Przecież tak naprawdę niewiele wiem, niewiele potrafię" - mówi sobie.

Kogo chcesz oszukać?

Reklama

Z psychologicznego punktu widzenia syndrom oszusta to zaburzenie poznawcze. Sprawia, że osoba nim dotknięta wątpi w swoje umiejętności i osiągnięcia. Może je minimalizować lub całkowicie ignorować, przypisywać zewnętrznym okolicznościom, np. szczęściu czy odpowiedniej porze. Mimo licznych dowodów potwierdzających sukces (np. stopni naukowych czy certyfikatów, które przecież stanowią dowód na to, że dana osoba posiada wiedzę, umiejętności i kompetencje społeczne wymagane dla danej kwalifikacji) czuje się jak oszust. Towarzyszy jej ciągły lęk, że nie zasługuje na piastowane stanowisko czy pozycję. Nie doświadcza radości ze swoich dokonań. Ma poczucie nieadekwatności i oczekuje, aż jej oszustwo wyjdzie na jaw.

Syndrom oszusta, choć na to mogłaby wskazywać nazwa, nie jest związany z faktycznym oszukiwaniem. W jego przypadku, mimo obiektywnych dowodów swoich kompetencji, mamy do czynienia z brakiem wiary we własne możliwości, brakiem poczucia pewności siebie. Nie chodzi o ocenę sytuacji, ale o ocenę siebie. Osoby z syndromem oszusta czują się bardziej nie na miejscu niż inni, którzy stoją w obliczu tej samej złożonej sytuacji.

Syndrom oszusta jest częstym zjawiskiem w miejscu pracy, ale nie ogranicza się jedynie do życia zawodowego. Może też w dotkliwy sposób wpływać na życie osobiste i zdrowie psychiczne danej osoby. Dotyczy zarówno kobiet, jak i mężczyzn, niezależnie od wieku. Z badania przeprowadzonego przez prestiżowy magazyn "International Journal of Behavioral Sciences" wynika, że syndrom oszusta w pewnym momencie życia dotyka aż 70 proc. populacji.

Jak rodzi się oszust

Po raz pierwszy syndrom oszusta zidentyfikowały i nazwały Pauline Clance i Suzanne Imes. Miało to miejsce w 1978 roku. Badaczki zaobserwowały, że wiele dobrze sytuowanych kobiet, kobiet odnoszących sukcesy, pomimo obiektywnych dowodów na własne kompetencje i zdolności, czuło się oszustkami. Postrzegały one siebie jako osoby niekompetentne, intelektualnie wybrakowane, których sukcesy są dziełem przypadku lub pomyłki. Dobre słowa, które słyszały pod swoim adresem, odbierały jako bezpodstawne, przesadzone. Towarzyszyła im obawa, że ktoś w niedługim czasie przyzna im rację - powie im/komuś/wszystkim, że nie zasługują na miejsce, w jakim się znajdują. Na pozycję, zarobki, uznanie.

Przez lata, w procesie doszukiwania się przyczyn takiej postawy, syndrom oszusta powiązano m.in. ze sposobem wychowania - w szczególności kontrolowaniem, nadopiekuńczością, nadmiernym naciskiem na osiągnięcia, a także niewielkim wsparciem ze strony rodziców. Istotną rolę w jego rozwoju, jak twierdzą eksperci, może odgrywać również modelowanie, czyli uczenie się poprzez naśladowanie.

- Dzieci często naśladują rodziców i powielają ugruntowany w rodzinie system przekonań, np. ciężka praca może być potwierdzeniem radzenia sobie. Poczucie permanentnej niepewności może być strategią służącą do podejmowania tylko właściwych decyzji i swego rodzaju zabezpieczeniem przed potencjalną porażką. Dzieci mogą powielać tego typu schemat. Powszechność tego zjawiska jest w pewien sposób wzmacniana społecznie. Świat nie uczy nas pozwalać sobie na słabość czy popełniać błędy. Raczej mówi nam, że zawsze można zrobić coś lepiej, że trzeba starać się bardziej, być stale zmotywowanym i zorganizowanym, osiągać sukcesy, a przy tym nie prosić nikogo o pomoc. Trudno być po prostu człowiekiem w świecie, w którym funkcjonuje tak wiele pozytywnych przekonań o nadludziach - zwraca uwagę Patrycja Skica-Ryżka, psycholożka i psychoterapeutka.

Syndrom oszusta powiązano również z wejściem w nową rolę - z rozpoczęciem nowej pracy bądź studiów, a także naciskami społecznymi - byciem częścią grupy, w której akceptacja danej osoby lub jej wartość wydają się mieć wyraźny związek z osiągnięciami.

Syndrom oszusta zdaje się też częściej dotyczyć osób o pewnych cechach - perfekcjonistów, osób o cechach neurotyka czy z niskim poczuciem własnej wartości. Co ważne, może towarzyszyć różnym zaburzeniom psychicznym. Może także powodować i wzmacniać stany depresyjne.

Trudno być po prostu człowiekiem w świecie, w którym funkcjonuje tak wiele pozytywnych przekonań o nadludziach - zwraca uwagę Patrycja Skica-Ryżka, psycholożka i psychoterapeutka; 123RF/PICSEL

Czy to już syndrom oszusta?

Przepracowywanie się, aby ukryć poczucie nieadekwatności, bagatelizowanie swojej wiedzy, zdolności, umiejętności i osiągnięć, poczucie bycia niegodnym sukcesu, poczucie bycia niedoświadczonym i niewystarczającym, przekonanie, że osiągnięcia są wynikiem szczęścia, sprzyjających okoliczności, a nie pracy i kompetencji. Do tego brak wiary w komplementy, wrażenie, że inni nas przeceniają, nadmierny perfekcjonizm, porównywanie się z innymi, brak pewności siebie w sytuacji, gdy pokazuje się swoje osiągnięcia, zabiera się głos lub wnosi swój wkład w grupowe projekty, rozpamiętywanie przeszłości i irracjonalne obawy o przyszłość, poczucie oszukiwania wszystkich dookoła i obawa, że otoczenie może to odkryć. Wszystkie te cechy składają się na modelowy obraz osoby dotkniętej syndromem oszusta. Oczywiście nie muszą występować jednocześnie.  

- Osoby z syndromem oszusta mogą umniejszać swoje osiągnięcia, mieć trudności w przyjmowaniu komplementów, przejawiać wysokie standardy i nierealistyczne wymagania wobec siebie. Życie takich osób jest pełne dyskomfortu, niepewności, smutku i lęku przed popełnieniem potencjalnych błędów. W zachowaniu takich osób może być dostrzegalne przepracowanie lub unikanie i prokrastynacja. Warto jednak pamiętać, że syndrom oszusta to coś więcej niż perfekcjonizm. To często system wewnętrznych krytycznych przekonań i zasad, zorientowany na podawanie w wątpliwość, czy to, co robimy, i wreszcie to, kim jesteśmy, jest wystarczające - wskazuje Skica-Ryżka.

Do syndromu oszusta przyznało się kilka sławnych osób. "Od zawsze cierpiałam na syndrom oszusta. Czułam, że nie zasługuję na to, by być tu, gdzie jestem. Żywiłam przekonanie, że to Bóg, szczęście i jakieś magiczne zbiegi okoliczności przywiodły mnie do tego miejsca" - zdradziła swego czasu aktorka Jessica Alba. Z syndromem oszusta zmagał się też Dev Patel, aktor, któremu sławę przyniosła rola Jamala Malika w filmie "Slumdog. Milioner z ulicy".

Zła matka, zła przyjaciółka, bezużyteczny pracownik

Syndrom oszusta może być obecny w naszym życiu przez cały czas. Może się aktywizować i utrzymywać także wtedy, kiedy jest propagowany przez osoby z naszego otoczenia i nagradzany przez innych w sferze pracy czy bliskich relacji. I niestety wpływa zarówno na nasze życie zawodowe, jak i osobiste.

- Uniemożliwia nam korzystanie z życia w pełni, destruktywnie wpływa na nasze relacje. Możemy czuć się gorszym rodzicem, gorszą siostrą czy przyjaciółką. Tkwiąc w pułapce naszego myślenia, możemy się zastanawiać, czy to, co robimy dla innych, jest wystarczające. Pomijając przy tym fakty, potwierdzające naszą wartość. W życiu zawodowym syndrom oszusta może uniemożliwiać podejmowanie nowych wyzwań, prowadzić do prokrastynacji lub unikania możliwości rozwoju. Może być przyczyną przepracowywania się - objaśnia psycholożka.

Ekspertka zauważa, że w dużym nasileniu syndrom oszusta może prowadzić do różnego rodzaju zaburzeń lękowych i depresji, a także do nasilenia chorób autoimmunologicznych, dolegliwości bólowych czy migren.

Uciszyć wewnętrznego krytyka

Ten wewnętrzny głos mówiący nam, że jesteśmy do niczego, że niczego nie potrafimy, że nie zasługujemy na sukces, można wyciszyć. Najpierw jednak musimy go u siebie zaobserwować, a nie jest to łatwe. "Hej, obudź się, przecież to ci się należy, przecież na to ciężko pracowałeś/pracowałaś. Nie jesteś tak beznadziejny/beznadziejna, jak myślisz" - osobie z syndromem oszusta bardzo trudno to przyznać.

- Po pierwsze syndrom oszusta musimy u siebie zauważyć, a następnie sprawdzić, w jakich sferach życia czujemy, że oszukujemy. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to, czego od siebie oczekujemy, jest w ogóle możliwe, i czy to, co o sobie myślimy, jest prawdziwe. Z jakich powodów inni ludzie mogą dobrze o nas myśleć? Co możemy zmienić w swoim zachowaniu, żeby nie utrzymywać poczucia, że jesteśmy oszustami? Wizyta u specjalisty w przypadku leczenia syndromu oszusta może być wskazana - mówi Patrycja Skica-Ryżka.

Ważne jest dzielenie się swoimi uczuciami - podkreślają eksperci. Irracjonalne przekonania mają tendencję do pogłębiania się, gdy są ukryte i nie wypowiada się ich na głos.

Jeśli od dawna towarzyszy ci przekonanie o niekompetencji w sytuacjach społecznych i zawodowych, dokonaj realistycznej oceny swoich umiejętności - podpowiadają. Zapisz swoje osiągnięcia i to, w czym jesteś dobry, a następnie porównaj to z tym, co o sobie myślisz. Swoje sukcesy warto odnotowywać na bieżąco, by móc się do nich odwołać w sytuacjach kryzysowych.

Nie staraj się robić wszystkiego doskonale. Przyznaj, że nie jesteś nieomylny, że każdy w końcu staje w obliczu trudności. Zaakceptuj fakt, że są rzeczy, których nie wiesz, i rzeczy, których nigdy nie będziesz wiedzieć.

Przestań porównywać się z innymi. Za każdym razem, gdy porównujesz się z innymi w sytuacji społecznej, znajdujesz w sobie jakąś wadę, która podsyca poczucie, że nie jesteś wystarczająco dobry lub nie powinno cię być tu, gdzie jesteś. Zamiast tego podczas rozmów skup się na słuchaniu tego, co mówi druga osoba.

Bez względu na to, jak bardzo czujesz się oszustem lub jak mocno uważasz, że nie pasujesz, nie pozwól, aby powstrzymało cię to od realizacji twoich celów. Idź dalej i nie daj się zatrzymać. Nie bagatelizuj, ani nie pomniejszaj swojej roli. Pozytywne informacje zwrotne zacznij przyjmować jako prawdziwe, nie doszukuj się w nich drugiego dna.

A w sytuacji, gdy syndrom oszusta nie dotyczy bezpośrednio ciebie, a kogoś z twojego otoczenia?

- Chwaląc taką osobę, warto odnosić się np. do faktów potwierdzających jej umiejętności. Starać się podkreślać jej rolę, to, jak wiele znaczy dla innych i jak wiele robi. Rozwijać poczucie, że błędy i niepowodzenia zdarzają się każdemu. Można dzielić się także swoim doświadczeniem i mówić o własnych ograniczeniach. Normalizowanie tego, że każdy z nas ma pewne ograniczenia i wątpliwości, może być bardzo pomocne - zaznacza Skica-Ryżka.