Katarzyna Pruszkowska-Sokalla: 25 grudnia chrześcijanie na całym świecie obchodzą Boże Narodzenie. Nie mamy jednak dowodów na to, że Jezus urodził się właśnie wtedy. Skąd więc wzięła się ta data?
Prof. ucz. dr hab. Łukasz Niesiołowski-Spanò: - Jej ustalenie przypisuje się Dionizjuszowi Mniejszemu, mnichowi żyjącemu w Rzymie w I poł. VI wieku. Dokładna data nie była jednak potrzebna po to, by świętować Boże Narodzenie, ale żeby wyliczyć dokładny początek ery chrześcijańskiej - dzięki temu chrześcijanie nie musieli już mierzyć czasu od założenia Rzymu, ale od narodzin swojego Boga. Wcześniej o wiele istotniejsze było precyzyjne wyznaczenie daty śmierci Jezusa, bo to Wielkanoc jest najważniejszym chrześcijańskim świętem. Już w II wieku n.e. uzgodniono, że było to 25 marca, co zbiegło się w czasie z przesileniem wiosennym. W tradycji grecko-rzymskiej istniało podejście, zgodnie z którym życie prawdziwego bohatera powinno się "domknąć", a więc powinien urodzić się i umrzeć tego samego dnia. Uznano więc, że Jezus został poczęty 25 marca i przyszedł na świat dziewięć miesięcy później, czyli 25 grudnia.
Tego samego dnia obchodzono w Rzymie, i to już od II wieku, inne wielkie święto - Sol Invictus, słońca niezwyciężonego, które symbolizowało triumf nad ciemnością i siłami zła. W IV wieku cesarz Konstantyn ustanowił je świętem państwowym, a wykorzystanie tej daty przez chrześcijan było kuszące, wystarczyło je tylko "schrystianizować" i wpisać narodziny Jezusa w kalendarz rzymski.
Czy jest coś, co na podstawie Ewangelii możemy z pewnością powiedzieć o narodzinach Jezusa?
- Cóż, możemy przypuszczać, że narodził się w Nazarecie.
Nie w Betlejem, jak sugerują ewangeliści?
- Informacje o dzieciństwie Jezusa można znaleźć w dwóch ewangeliach - Mateusza i Łukasza. Rzeczywiście, obaj piszą o narodzinach w Betlejem. Jednak dalej w Ewangeliach, i to wszystkich, czytamy, że Jezus był Nazarejczykiem z Galilei. Umiejscowienie narodzin w Betlejem ma związek z tym, że wszystkie wydarzenia z życia Jezusa musiały mieć "potwierdzenie" w Starym Testamencie, a w Księdze Micheasza 5,1 czytamy: "A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! Z ciebie mi wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności" - te słowa cytuje zresztą Mateusz na dowód tego, że Jezus w istocie był zapowiadanym od wieków mesjaszem.
Czy na podstawie tych Ewangelii możemy ustalić choć przybliżoną roczną datę narodzin Jezusa?
- Mateusz pisze, że Jezus przyszedł na świat za panowania króla Heroda, który zmarł w 4 roku p.n.e. Łukasz, że w czasie zarządzonego przez państwo rzymskie spisu ludności, który, co wiemy z dokumentów, odbył się w 6 roku n.e. Oba te wydarzenia dzieli 10 lat, a na podstawie samych Ewangelii nie sposób ustalić rocznej daty narodzin Jezusa. Te rozbieżności pokazują, że starożytni byli świadomi czegoś, o czym wielu współczesnych zapomniało - opowieści o dzieciństwie nie miały przekazywać prawdy historycznej, ale opowiedzieć o "cudownym" bohaterze. Jezus cudem ocalał z rzezi niewiniątek, podobnie jak Mojżesz, który ocalał z mordów dokonywanych na Żydach przez Egipcjan.
Opowieści o dzieciństwie Jezusa można także znaleźć w apokryfach. Na nich również nie można polegać?
- Treści apokryficzne to nic innego, jak teksty, których Kościół nie uznał za natchnione. Nie są bardziej wiarygodne niż te, które trafiły do kanonu, choć niektóre powstały w podobnym czasie. Dlaczego? Ponieważ o dzieciństwie Jezusa nie wiedzieli nic także mu współcześni. Na przykład historyk Józef Flawiusz, który obracał się wśród elity żydowskiej tamtych czasów w Palestynie, nie zapisał nic o Jezusie. Istnieje co prawda wzmianka o śmierci "Christosa" w Testimonium Flavianum, ale dziś większość badaczy zgadza się, że jest to późniejszy dopisek. Możemy więc pokusić się o wniosek, że początkowo o Jezusie wiedzieli tylko jego uczniowie.
Czy możemy zatem powiedzieć, że Jezus jest postacią historyczną?
- Tak. Nie ma wątpliwości, że Jezus z Nazaretu jest postacią historyczną.
A czy któryś z opisanych elementów, jak narodziny w stajence, trzej królowe, gwiazda betlejemska - jest przynamniej prawdopodobny?
- Opowieść o narodzinach jest fikcją, ma wymiar bajeczny. Dlatego nie ma sensu pytać astronomów o to, kiedy nad Betlejem mogła przelecieć kometa lub historyków o to, kim mogli być magowie. To symbole literackie, których użyto po to, by podkreślić, że oto właśnie wydarzyło się coś bardzo ważnego. Jeśli chodzi o szopkę, opisy Mateusza i Łukasza różnią się. Ten pierwszy używa słowa "oikos", czyli po grecku "dom" - sugerując, że Jezus tam właśnie się urodził. Łukasz kreuje opowieść wiejską, z trzodą, pastuszkami, żłobem. Choć użyte słowo "fatne" może oznaczać zarówno żłób, jak i kołyskę. Obaj ewangeliści byli bardzo sprawnymi pisarzami, którzy znali i Stary Testament, i literaturę grecką swojego czasu. Opowieść o dzieciństwie Jezusa miała pokazać, że oto dziecko, które urodziło się w ubóstwie, miało zginąć z rąk zazdrosnego Heroda, dorasta i wjeżdża do Jerozolimy witany przez tłum, który uznał go za mesjasza. Jednak ta opowieść o ubóstwie nie jest spójna z tym, czego dowiadujemy się o Jezusie z dalszych części Ewangelii.
A czego się dowiadujemy?
- Tam widzimy Jezusa, który naucza, prowadzi dyskusje z uczonymi w piśmie. Nie jest przedstawiany jako ktoś, kto pochodzi z nizin społecznych, ale jako członek elity, zwłaszcza intelektualnej. Mógł odrzucać dobra materialne i żyć skromnie, wybierając drogę nauczyciela odrzuconych - chorych, biednych, trędowatych. Ale się spośród nich nie wywodził.
Jednym ze zdań, które nieustannie budzą ożywione dyskusje, są słowa z Ewangelii wg św. Marka, 3,31: "Tymczasem nadeszła Jego Matka i bracia, i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby Go przywołać". Czy na podstawie tego, co wiemy o życiu codziennym w Galilei w czasach Jezusa, można pokusić się o odpowiedź na pytanie, czy Jezus mógł mieć rodzeństwo?
- Teologicznie Jezus musi być jedynakiem i to kwestia, która nie może podlegać dyskusji. Jeżeli byłby ktoś inny, nawet niepoczęty z Ducha św., ale narodzony z Marii - mógłby mieć status "prawie Boga", a takie stwierdzenie nosi znamiona herezji. Idąc tym tropem, ewangeliści raczej nie zasugerowaliby, że Jezus miał braci, mogli mieć na myśli innych krewnych. Natomiast idąc tropem historycznym możemy pokusić się o przyjrzenie się temu, jak w czasach Jezusa wyglądała tradycyjna żydowska rodzina żyjąca w Galilei. Otóż były to rodziny wielodzietne. Zgodnie z nauczaniem Starego Testamentu dzieci są największym błogosławieństwem, dlatego każdy mężczyzna dążył do tego, żeby mieć ich jak najwięcej. Jeśliby żona nie mogła mieć dzieci lub urodziła tylko jedno, mógł się z nią rozwieść i ożenić ponownie, aby dzieci mieć więcej. Skoro wielodzietność była błogosławieństwem, jedynactwo można nazwać pechem. Dlatego, jeśli mówimy o historycznym Jezusie, prawdopodobieństwo, że miał rodzeństwo, jest duże.
Czy jest coś, co o historycznym Jezusie możemy powiedzieć z całą pewnością?
- Ewangelie są dobrym źródłem, by potwierdzić, że Jezus istniał. Można historycznie argumentować, że został skazany na śmierć przez sąd rzymski, choć przyczyny są niejasne. Według interpretacji ewangelicznych zginął, ponieważ zwrócił się przeciw porządkowi żydowskiemu i to Żydzi byli inspiratorami egzekucji. Jednak w tamtych czasach judaizm nie był jednorodny, istniały różne prądy i nurty odmiennie traktujące dogmaty czy praktykę rytualną. Jezus mógł wyróżniać się swoją religijnością czy pobożnością na tle innych członków swojej społeczności, ale nie wydaje się, by było to powodem, by cała wspólnota miała się przeciw niemu zmówić. Interpretacje historyczne zakładają, że Jezus mógł być buntownikiem czy nawet liderem buntowników niechętnym ładowi rzymskiemu, zgładzonym za działalność wywrotową.
Jak wyglądała rzeczywistość społeczno-polityczna w Palestynie w czasach Jezusa, przeciw której mógł chcieć się buntować?
- Zacznijmy od tego, że Palestyna była prowincją Imperium. Zaczęła rozwijać się za panowania Heroda Wielkiego, który nie bez przyczyny otrzymał taki przydomek. Zbudował gigantyczną liczbę budowli, odnowił Świątynię Jerozolimską. Inspirował się sztuką i architekturą grecką i rzymską, dlatego można powiedzieć, że otworzył Palestynę na świat. Kiedy Herod zmarł, władzę przejęli jego synowie i państwo zostało podzielone na mniejsze państewka - wtedy rzeczywiście obecność władzy rzymskiej mogła stać się bardziej odczuwalna. Mieszkańcy Palestyny mogli czuć się kontrolowani, płacili wysokie podatki, w ich ocenie próbowano sprofanować Świątynię, kiedy chciano w niej umieścić insygnia legionów rzymskiej armii w kształcie orłów. Jednak mieszkańcom miast żyło się bezpiecznie i wygodnie.
Przeciw władzy rzymskiej najbardziej buntowali się fanatycy religijni zwani sykariuszami, którzy często organizowali zamachy - jednak nie na przedstawicieli władzy rzymskiej, lecz głównie na żydów, którzy z nią współpracowali. Dążyli do wybuchu powstania, które miało doprowadzić do obalenia władzy rzymskiej i nastania żydowskiej - bo najbardziej nie mogli pogodzić się z tym, że władza leży w rękach pogan. Jezus nie był jedynym, któremu nie podobały się rządy nie-żydów.
Jednak z pewnością jednym z najlepiej zapamiętanych. Czemu możemy to zawdzięczać?
- Teologiczna odpowiedź brzmi: ponieważ tylko on jeden okazał się być prawdziwym Bogiem.
A historyczna?
- Wydaje się, że Jezus wyróżniał się tym, że był dobrze wykształconym i inteligentnym mężczyzną, który potrafił zadziwić swoich odbiorców błyskotliwymi wypowiedziami, które zostawały zapamiętane. Prawdopodobnie nie bez znaczenia było również to, że swoją naukę kierował przede wszystkim do ludzi odrzuconych, biednych, poniewieranych. I jeszcze jedna sprawa - miał wiernych uczniów, których można porównać do fantastycznie działającej machiny reklamowej. Kiedy zmarł, jego zwolennicy najpierw zaczęli ustnie przekazywać sobie opowieści o Jezusie, a potem je spisywać. Rolę nie do przecenienia odegrał tu Paweł z Tarsu, o którym czasem mówi się, że jest twórcą chrześcijaństwa.
Paweł był bardzo wykształconym, znającym języki i zamożnym Żydem, dobrze osadzonym w kulturze greckiej. Kiedy wszedł do kręgu wyznawców Jezusa, szybko okazało się, że przewyższa ich intelektualnie. Można powiedzieć, że pierwsi uczniowie byli galilejskimi prowincjuszami, "prostymi chłopami i rybakami", a Paweł człowiekiem, który był aktywny w synagodze, znał pisma, potrafił je interpretować. To, że uwierzył w nauki głoszone przez Jezusa i zaczął je z pasją głosić podczas podróży misyjnych po Azji Mniejszej, było ważne także dlatego, że dzięki niemu w dobrą nowinę zaczęli wierzyć poganie - to on mówił o tym, że nie trzeba być Żydem, a więc poddać się obrzezaniu i przestrzegać wszystkich praw obowiązujących żydów, jak zakaz jedzenia wieprzowiny, by zostać zbawionym.
Wracając jeszcze do pytania o to, co wyróżniało Jezusa - choć nie wiemy, w jakiej formie przekazano nam jego nauki, wiemy, jak interpretował je św. Paweł. Przekazał nam dobrą nowinę o odkupieniu wszystkich win, zmartwychwstaniu Jezusa i życiu wiecznym dla wszystkich, którzy w niego uwierzą, a także o miłości, którą wierni powinni okazywać jeden drugiemu. To było przesłanie pokoju, które mogło porwać tłumy.