Reklama

Pierwotnie występował na terenach Australii i Nowej Gwinei, ale kiedy na najmniejszym kontynencie Ziemi pojawili się osadnicy wraz z psem dingo, jego tereny skurczyły się wyłącznie do Tasmanii. Był ostatnim przedstawicielem rodzaju Thylacinus.

Benjamin z zoo w Hobart

Ujęcia przedstawiające ostatniego wilkowóra tasmańskiego, zwanego powszechnie tygrysem lub wilkiem tasmańskim (Thylacinus cynocephalus), największego drapieżnego torbacza współczesnych czasów, nakręcono na potrzeby zapomnianego filmu podróżniczego "Tasmania the Wonderland". Na opublikowanym nagraniu widać, jak zwierzę krąży po klatce w Beaumaris Zoo w australijskim Hobart.

Reklama

"Tygrys tasmański w dzisiejszych czasach jest bardzo rzadko spotykany, gdyż wypychany jest z naturalnego środowiska przez rozwój cywilizacyjny" - mówi narrator. Głos prawdopodobnie należy do Sidneya Cooka, australijskiego filmowca żyjącego w latach 1873-1937.

Przedstawiciele Narodowego Archiwum Filmu i Dźwięku Australii (NFSA), gdzie zdigitalizowano i odświeżono odnalezioną po 85 latach taśmę, informują, że film "Tasmania in Wonderland" nie jest kompletny, brakuje w nim napisów końcowych. A wilkowór nie jest już rzadko spotykany. Pewnej zimnej sierpniowej nocy w 1936 r. opiekun Benjamina - bo tak wabił się ostatni wilkowór - zapomniał wpuścić go do pomieszczeń i ostatni przedstawiciel gatunku padł z wychłodzenia. Stało się to 59 dni po objęciu go specjalną ochroną.

Do lat 60. pojawiały się niepotwierdzone informacje o odosobnionej populacji żyjącej w niedostępnych górskich rejonach Tasmanii. Oficjalnie gatunek został uznany za wymarły w 1986 r.

Do dzisiejszych czasów zachowały się w sumie ok. trzy minuty czarno-białego materiału filmowego z tygrysem tasmańskim. Do tej pory nie odnaleziono żadnego zapisu, na którym słychać, jakie odgłosy wydaje zwierzę - można o nich jedynie przeczytać.

- Brak materiałów dokumentujących zachowanie wilkoworowatych sprawia, że każda sekunda tego filmu jest niezwykle cenna - skomentował kurator NFSA Simon Smith, kiedy publikowano film.  

Im mniej, tym były cenniejsze

Zanim świat pożegnał wilkowóra Benjamina, zginęły dwa ostatnie osobniki alki olbrzymiej (Pinguinus impennis) - mimo łacińskiej nazwy są dość odlegle spokrewnione z pingwinami. Zginęły najprawdopodobniej 3 czerwca 1844 r. na wyspie Eldey u wybrzeży Islandii, czy też może raczej trzeba napisać wprost - zabił je człowiek.

Alki olbrzymie były drugimi pod względem wielkości ptakami w rodzinie alk (większe były jedynie prehistoryczne alki Miomancalla), osiągały nawet 85 cm wysokości i ważyły blisko 5 kg. Ich czarny grzbiet i biały brzuch sprawiał, że przypominały pingwiny. Krótkie skrzydła - miały 15 cm długości - nie dawały szansy na loty, na lądzie poruszały się niezgrabnie, ale były wyśmienitymi pływakami, żywiły się głównie rybami.

Europejscy odkrywcy Ameryki chętnie na nie polowali. Stanowił zarówno źródło pokarmu, jak i przynętę podczas połowów. Puch natomiast wysyłano na Stary Kontynent, gdzie był bardzo poszukiwany. Paradoksalnie, im mniej było tych ptaków, tym bardziej rosło zainteresowanie muzeów i kolekcjonerów, co skończyło się dla gatunku tragicznie.

Ten sam powód doprowadził do wyginięcia nosorożców białych północnych (Ceratotherium simum cottoni). Polowano na nie, bo rogi - według wierzeń ludowych - mają rzekomo mieć właściwości lecznicze.

"Z wielkim smutkiem informujemy, że Sudan, ostatni na świecie samiec nosorożca białego północnego, zmarł w wieku 45 lat" - poinformował 19 marca 2018 r. rezerwat ochrony przyrody Ol Pejeta w Kenii. Z powodu bardzo złego stanu zdrowia nosorożca weterynarze podjęli decyzję o eutanazji.

Był to ostatni samiec tego podgatunku na świecie. Zauważyć trzeba, że dwie samice - Najin i Fatu - też są już wiekowe, czyli bez możliwości kontynuacji tego podgatunku poprzez naturalne poczęcie. Los nosorożców białych północnych wydaje się na razie przesądzony. Chyba, że naukowcy coś wymyślą, a usilne starania o zachowanie gatunku trwają.

Cztery lata temu rozpoczęto ambitny program ratowania nosorożca białego północnego przed wyginięciem za pomocą zaawansowanych technologii wspomaganego rozrodu. A przed rokiem konsorcjum BioRescue ogłosiło pierwsze sukcesy. Naukowcom z Leibniz Institute for Zoo and Wildlife Research (Leibniz-IZW), Ol Pejeta Conservancy, Safari Park Dvůr Králové, Kenya Wildlife Service (KWS) i Wildlife Research and Training Institute (WRTI) zdołali pobrać 23 oocyty (komórki dające początek komórce jajowej oraz towarzyszące jej ciałka kierunkowe). Dawcą była młodsza z samic - Fatu. Daje to nadzieję na nowe potomstwo, więc może nie wszystko jeszcze stracone.    

O tym, jak szybko nastąpiła zagłada tego gatunku, świadczą dane: w 2001 r. żyły jeszcze 32 osobniki, niektóre były hodowane w ogrodach zoologicznych. Sześć w zoo Dvůr Králové w Czechach (cztery przewieziono do Afryki w 2009 r., licząc na rozmnożenie, ale jeden z nich padł pięć lat później). Ostatnia pozostała w Czechach samica o imieniu Nabire padła w 2015 r. W zoo w San Diego zmarły także dwie sztuki: samiec Angalifu (w grudniu 2014 r.) i samica Nola (w listopadzie 2015 r.).

Rok 2018 był rokiem oficjalnego uznania za wymarłą pumy wschodniej (Puma concolor couguar), podgatunku pumy płowej. Znajdowała się na liście gatunków zagrożonych od 1973 r. Po osiemdziesięciu latach od ostatniego udokumentowanego spotkania z osobnikiem tego gatunku, który niegdyś zamieszkiwał olbrzymią część Ameryki Północnej, podjęto decyzję o oficjalnym uznaniu go za wymarły.

W przeszłości terytorium pumy wschodniej sięgało od Michigan i południowego Ontario aż do Nowej Anglii, obu Karolin i Tennessee.

W erze prekolumbijskiej pumy były najliczniejszymi ssakami na półkuli zachodniej. Były. Gdyż w czasie kolonizacji dwie trzecie z nich zginęły na skutek zatruć, kłusownictwa, programów łowieckich, utraty siedlisk oraz z powodu dramatycznego spadku liczebności ich głównego źródła pożywienia - mulaka białoogonowego, znanego też jako jeleń wirginijski (Odocoileus virginianus).

Długa lista gatunków wymarłych

Podzieliły one los innych zwierząt i roślin, o których występowaniu w dzikiej przyrodzie możemy już tylko dowiedzieć się z opracowań, a pojedyncze osobniki można jeszcze ostatecznie spotkać w rezerwatach i ogrodach zoologicznych.

Wśród gatunków, które w ostatnim stuleciu zniknęły z dzikiej przyrody są m.in.:

Alphonsea hortensis - roślina z rodziny flaszowcowatych, niegdyś powszechna w południowo-zachodniej Sri Lance. Obecnie można ją podziwiać już tylko w Królewskim Ogrodzie Botanicznym Peradeniya na przedmieściach Kandy, choć łatwa do odszukania i tak nie jest - teren ogrodu ma powierzchnię 60 hektarów i rośnie w nim około 4000 gatunków roślin.  

Ara modra (Cyanopsitta spixii) - papuga żyjąca wyłącznie we wschodniej Brazylii, w części stanu Bahia i Pernambuco. Zasięg ograniczony był do lasów galeriowych, a w szczególności do miejsc występowania drzewa z gatunku Tabebuia aurea, na którym gniazdowała. A drzew tych jest coraz mniej z powodu niekontrolowanej wycinki. W 2019 r. uznana za wymarłą na wolności.

Białorybica (Stenodus leucichthys) - gatunek anadromicznej ryby łososiokształtnej, hodowany w Związku Radzieckim na dużą skalę, tylko nieliczna hodowlana populacja przetrwała.

Cyprinodon longidorsalis - ryba z rodziny karpieńcowatych, która występowała endemicznie w Charco la Palma, w południowo-zachodniej części stanu Nuevo Leon w Meksyku, a całkowicie na wolności wyginęła w 1994 r.

Cyprinodon veronicae - mała ryba z rodziny karpieńcowatych, która występowała endemicznie w Ojo de Agua Charco Azul, niewielkim stawie w południowo-zachodnim stanie Nuevo Leon w Meksyku. Gatunek wyginął na wolności w 1995 r. z powodu utraty siedliska naturalnego - staw wyschnął przez nadmierne pompowanie wód gruntowych - obecnie występuje tylko w niewoli.

Czubacz garbonosy (Mitu mitu) - duży ptak z rodziny czubaczy, żyjący wyłącznie w Brazylii, ostatniego osobnika w stanie dzikim obserwowano i zabito w 1984 r.

Encephalartos woodii - sagowiec rosnący niegdyś jedynie w lesie w pobliżu miasta Mtunzini w południowoafrykańskiej prowincji KwaZulu-Natal. Uznawany za wymarły na wolności. Egzemplarze spotykane obecnie na świecie są klonami okazu odkrytego w RPA.

Franklinia amerykańska (Franklinia alatamaha Marshall) - roślina z rodziny herbatowatych. Odkryta w 1765 r. przez amerykańskich botaników - Johna i Williama Bartramów. Jedyne miejsce na świecie, gdzie niewielka liczba krzewów tej rośliny rosła w naturze, znajdowało się nad Altamaha River w pobliżu Fortu Barrington w stanie Georgia. Po raz ostatni widziana tam w 1803 r. Jedyna znana w naturze populacja zniszczona została - według jednych źródeł - z powodu rozrastania się plantacji bawełny, powodzi i pożarów lub - jak podają inne publikacje - z powodu nadmiernego pozyskania roślin ze względu na zapotrzebowanie z ogrodów europejskich.

Gołębiak kasztanowaty (Zenaida graysoni) - średniej wielkości gołąb występujący endemicznie na wyspie Socorro (archipelag Revillagigedo) należącej do Meksyku. Ostatni raz widziany w środowisku naturalnym w 1972 r. Kilkaset osobników żyje jeszcze w ogrodach zoologicznych.

Łowczyk cynamonowy (Todiramphus cinnamominus) - ptak z rodziny zimorodkowatych, żyjący na wyspie Guam. Od 1986 r. wymarły na wolności. Jeszcze kilka lat temu populację liczono na 145 osobników umieszczonych w placówkach badawczych i ogrodach zoologicznych.

Milu chiński (Elaphurus davidianus) - gatunek ssaka parzystokopytnego z rodziny jeleniowatych. Zamieszkiwał prawdopodobnie północne i środkowe Chiny. Prawdopodobnie, gdyż ok. III w. n.e. został wytępiony. Zachował się jedynie w niewoli, w parku łowieckim cesarzy chińskich pod Pekinem (Nanhaizi). Introdukowany w Europie i Ameryce Południowej, później reintrodukowany w Chinach, nad Morzem Żółtym. Spotykany w ogrodach zoologicznych, także w Polsce: Poznaniu, Chorzowie, we Wrocławiu i w Krakowie.

Oryks szablorogi (Oryx dammah) - wół zamieszkujący dawniej całą Afrykę Północną. Obecnie został uznany za gatunek wymarły w stanie dzikim, choć IUCN otrzymywał doniesienia o kilku osobnikach żyjących w Republice Nigru i w Czadzie.

Tarpan (Equus gmelini) - wymarły w naturze dziki koń zamieszkujący obszary leśne Europy. Uważany przez wielu badaczy za jednego z przodków konia domowego. Najdłużej tarpany przetrwały na stepach Ukrainy (ostatnie dzikie konie wymarły tam na początku lat 80. XIX wieku). W okolicach Puszczy Białowieskiej tarpany żyły jeszcze do 1780 r. Zostały odłowione i umieszczone w zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich koło Biłgoraja. W 1808 r. z powodu panującej biedy tarpany rozdano okolicznym chłopom, a tam, w wyniku krzyżowania z lokalnymi końmi, wykształciła się rasa nazwana przez prof. Tadeusza Vetulaniego konikiem polskim. Profesor w 1936 r. próbował odtworzyć dzikie tarpany leśne w Puszczy Białowieskiej. W czasie II wojny światowej hodowla została zniszczona, a część koników wywieziono do Niemiec.

Wrona ogorzała (Corvus hawaiiensis) - kruk żyjący niegdyś na wyspie Hawaiʻi. Przez Hawajczyków zwany ʻAlalā. W 1992 r. na wolności żyło zaledwie 12 ptaków. Dwa ostatnie były widziane na wolności w czerwcu 2002 r. W 2016 r. uznano je za wymarłe na wolności.

Żółwiak czarny (Nilssonia nigricans) - żółw osiągający długość karapaksu do 90 cm, żyjący w Indiach (Assam) i Bangladeszu (Chittagong). Ale już nie w naturze. Obecnie światowa populacja tego gada wynosi około 400 osobników.

Sensacyjne powroty

Są też spektakularne powroty. Jak choćby lamparta anatolijskiego (Panthera pardus tulliana), którego obecność niewiele ponad pół roku temu potwierdzono w dwóch regionach Turcji. Zwierzę 26 stycznia uwieczniła na fotografii pułapka z kamerą ustawioną przez Ministerstwo Rolnictwa i Leśnictwa. Gatunek został przez Ankarę uznany za wymarły w 1974 r. I takim pozostawał jeszcze dziesięć lat temu, kiedy to kot zaatakował pasterza w prowincji Diyarbakir. - Byliśmy na klifie, nagle coś skoczyło mi na plecy - opowiadał wówczas Kasim Kaplan. Drapieżnik ranił go pazurami. Życie mężczyźnie uratował kuzyn, który strzelił do zwierzęcia.

- Pojawienie się lamparta anatolijskiego, uznawanego za wymarłego od dekad, to prawdziwy cud - stwierdził Batur Avgan, biolog z Uniwersytetu w Dicle. Apelował wówczas o objęcie całego terenu ochroną. Ale więcej na dzikiego kota już się tam nie natknięto.

I w końcu, po latach działań mających na celu ochronę i stworzenie drapieżnikom przestrzeni do życia, zaobserwowano ślady pozostawione przez lamparty, "zapozował" też do fotopułapki. Co nie zmienia faktu, że jego losy nie są wcale przesądzone.

Z końcem czerwca agencje przekazały kolejną dobrą wiadomość. W Ugandzie zauważono likaony pstre (Lycaon pictus) nazywane też afrykańskimi psami malowanymi. "Wyginęły w Ugandzie w latach 80. XX wieku. Obserwacja miała miejsce nad ranem w pobliżu rzeki Narus w Parku Narodowym Kidepo Valley. Dokonał go jeden z naszych strażników. Para szybko zniknęła z jego pola widzenia" - przekazał Urząd Dzikiej Przyrody Ugandy w oświadczeniu. Zapewniono, że będą prowadzone obserwacje, by uzyskać dane niezbędne do ochrony gatunku.

Każdy likaon pstry ma swój unikalny wzór nieregularnego, cętkowanego futra z plamami czerwieni, czerni, brązu, bieli i żółci. Mają duże zaokrąglone uszy i cztery palce na każdej łapie - w przeciwieństwie do udomowionych psów, które mają po pięć na przednich łapach i cztery na tylnych.

W 2020 r. całą populację afrykańskich psów malowanych szacowano na około 6600 dorosłych osobników.

Ratowanie przed zagładą

Ogromny wysiłek w ratowanie zagrożonego gatunku podjęły również Indie. Kraj był niegdyś domem dla geparda azjatyckiego, drapieżnika, który niegdyś licznie wędrował po Bliskim Wschodzi i Azji Środkowej. W Indiach został uznany za wymarły w 1952 r. Powszechnie uważa się, że ostanie trzy odnotowane gepardy w kraju zabił pod koniec lat 40. XX wieku indyjski książę, maharadża Ramanuj Pratap Singh Deo.

Do dziś w bardzo niewielkiej liczbie gepard azjatycki żyje jedynie w Iranie.

Pod koniec ubiegłego roku sprowadzono do New Delhi osiem namibijskich gepardów. Było to możliwe dzięki decyzji Sądu Najwyższego, który w 2020 r. orzekł, że afrykańskie gepardy, inny podgatunek, mogą zostać osiedlone w Indiach w "starannie wybranej lokalizacji" na zasadzie eksperymentu.

O wadze, jaką przywiązują władze do tego ambitnego projektu reintrodukcji cętkowanych wielkich kotów, świadczy to, że osobniki były witane przez premiera kraju Narendra Modi. Przewodniczył on uroczystości w Parku Narodowym Kuno, rezerwacie przyrody położonym 320 kilometrów na południe od New Delhi.

To pierwsza na świecie międzykontynentalna relokacja gepardów, najszybszych zwierząt lądowych na naszej planecie. Pięć samic i trzy samce przetransportowano z parku dzikich zwierząt w Namibii na pokładzie wyczarterowanego Boeinga 747 nazwanego "samolotem kotów".

Każde ze zwierząt, w wieku od dwóch do pięciu i pół roku, zostało wyposażone w obrożę satelitarną do monitorowania ich ruchów.

Co do szans na ich przeżycie eksperci są jednak podzieleni. Krytycy ostrzegają, że koty te mogą mieć trudności z przystosowaniem się do indyjskiego siedliska. Naukowiec zajmujący się ochroną przyrody Ravi Chellam powiedział, że młode mogą paść ofiarą zdziczałych psów i innych drapieżników. - Perspektywy na utworzenie w Indiach żywotnej, dzikiej i wolno żyjącej populacji gepardów są mało optymistyczne - ocenił.

Obecnie na świecie żyje już tylko około 7000 gepardów, głównie na afrykańskich sawannach. I nie ma co ukrywać, są w Afryce Północnej i Azji "krytycznie zagrożone".

Długa Czerwona Lista

A co zagraża faunie i florze świata? To co zwykle. Kurczące się naturalne siedlisko, kłusownictwo i zmiany klimatyczne. Ponad 42 100 gatunków roślin i zwierząt zagrożonych wyginięciem, to niemal połowa z wszystkich objętych nadzorem - wynika z danych Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN), organizacji, która od 1964 r. prowadzi Czerwoną Listę Gatunków Zagrożonych.

Na liście najwięcej jest sagowców (69 proc. zagrożonych), płazów (41 proc.), rekinów i płaszczek (37 proc.) oraz raf koralowych (36 proc.).

Miłośnicy przyrody z niepokojem oczekują na kolejny Światowy Kongres Ochrony Przyrody IUCN, który odbędzie się w dniach od 9 do 15 października 2025 r. w Abu Zabi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Odbywający się co cztery lata kongres jest największym na świecie wydarzeniem poświęconym ochronie przyrody. Na najbliższym ma się pojawić nawet 15 tys. delegatów ze 160 państw. Wśród ekspertów przeważa opinia, że wiele gatunków nie dotrwa do jego rozpoczęcia.