Anna Czytowska: Kiedy Jasna Góra stała się centrum duchowym Polaków?
O. Waldemar Pastusiak: - Jasna Góra od samego początku swojego istnienia była miejscem modlitwy. Najpierw miało to być miejsce odosobnienia paulinów, którzy mieli prowadzić w Częstochowie życie pustelnicze. Jednak obraz słynący łaskami, obraz Matki Bożej Jasnogórskiej stał się tak znany, że ludzie zaczęli tu pielgrzymować. Potem historia naszego narodu sprawiła, że Jasna Góra stała się nieformalnym narodowym sanktuarium Polaków.
Czyli poza centrum duchowym Jasna Góra stała się miejscem narodowotwórczym?
To życie religijne wiązało się z życiem społecznym, politycznym i czasem rozkwitu państwa polskiego. Te wszystkie trzy aspekty: religia, kultura i narodowość znajdowały wspólne punkty oparcia w obecności cudownego obrazu na Jasnej Górze.
To ten obraz sprawił, że Częstochowa stała się centrum duchowym? Mamy przecież inne sanktuaria w Polsce.
Fenomen Jasnej Góry polega na tym, że jest to jedno z niewielu sanktuariów na świecie, cieszących się dużą popularnością, gdzie Matka Boża nigdy nie objawiła się w sposób spektakularny. Kiedy pielgrzymi zmierzają do Guadalupe w Meksyku, Fatimy w Portugalii, Lourdes we Francji, poszukują cudu związanego z objawieniem Matki Bożej. Jasna Góra nigdy nie była takim miejscem. Ale Jej obecność w cudownym wizerunku daje pielgrzymom odczucie autentycznej obecności.
Mieliśmy czas rozbiorów, wojen, komunizmu. W tym czasie na Jasnej Górze była wolność, było ją czuć?
To jest rozważanie historyczne, ale na pewno staraliśmy się my i nasi poprzednicy, żeby Jasna Góra była tym miejscem, gdzie czuliśmy się wolni. Jan Paweł II kiedyś pięknie powiedział, że tu zawsze byliśmy wolni w relacji do Boga i Matki Bożej. Jasna Góra jako klasztor oraz wspólnota także doświadczała cierpień związanych z tym, co przeżywała Polska jako kraj.
Udało się uniknąć komercjalizacji tego miejsca?
Robimy wszystko, co się da, żeby tego unikać. Na Jasną Górę, którą tworzą klasztor i budynki, gdzie znajdują się muzea, wystawy, skarbiec, pielgrzymi mogą wchodzić bez opłat. W niektórych miejscach na świecie trzeba zapłacić za wejście do bazylik czy krypt. U nas, jeżeli pielgrzymi chcą złożyć ofiarę, mają taką możliwość. Są rozłożone skarbony. Ale biletowania nie ma i robimy wszystko, żeby do tego nie dopuścić. Chcemy, żeby pielgrzymi czuli się odpowiedzialni za to miejsce, a ich ofiarność sprawia, że nie musimy w inny sposób pozyskiwać pieniędzy na utrzymanie obiektu.
A jeśli chodzi o kwestię kiczu dookoła?
Na to nie mamy wpływu. Jest trochę tak, że generują to potrzeby samych pielgrzymów. Wiadomo, że przy sanktuariach zawsze tworzy się grupa osób, która sprzedaje pamiątki. Ojciec Pio wyszedł kiedyś do sklepikarzy w San Giovanni Rotondo i był oburzony, że sprzedają jego wizerunki. Była to naturalna potrzeba ludzi, którzy chcieli mieć pamiątki. Wiadomo, że symbole religijne są wykonane na różnym poziomie i klasie twórczości. Jasna Góra jest miejscem, gdzie nie tylko pielgrzymi przychodzą się modlić, ale przyjeżdżają turyści, również z zagranicy, którzy są zainteresowani dewocjonaliami. Kupują je w sklepach i straganach dookoła sanktuarium. Klasztor jako taki nie ma wpływu na "asortyment" osób, które prowadzą tego typu straganową działalność.
Pamiętam, że kiedyś popularne były fluorescencyjne figurki Matki Bożej, dlatego zapytałam o kicz. Co byłoby dobrą pamiątką z Jasnej Góry?
Tak, pamiętam. Było to dostępne w różnych sanktuariach, do niektórych można było od razu wlać wodę święconą. To jest lekkie nadużycie, u nas można kupić buteleczkę na wodę święconą, ale nie ma ona kształtu Matki Bożej. Ludzie najczęściej pytają o wizerunek Maryi. W wielu polskich domach są obrazy Matki Bożej Jasnogórskiej, w zależności od potrzeb i zasobności portfela pielgrzym czy turysta może nabyć oleodruk, obraz na drewnie czy ręcznie pisaną ikonę.
Wspomniał ojciec o. Pio. Pamiętam ze swojego pobytu w San Giovanni Rotondo, że kiedy wyszłam z kościoła, z jednej strony podbiegł do mnie człowiek, który chciał zrobić zdjęcie i wydrukować obok wizerunku świętego, z drugiej ktoś, kto próbował sprzedać mi fragment szat zakonnika. Uderzające wymieszanie sacrum z profanum. Czy w takich miejscach jak Jasna Góra da się być od tego w 100% wolnym?
Działalność wokół klasztoru jasnogórskiego związana ze sprzedażą dewocjonaliów jest przeróżna. Ci, którzy je rozprowadzają, są na różnym poziomie religijnym, czasem na żadnym. To, co jest słynne na całą Polskę to tzw. "przypinacze", którzy próbują wyłudzić od pielgrzymów pieniądze, wciskając im do ręki obrazek czy medalik. Twierdzą, że to na potrzeby Jasnej Góry, co jest kłamstwem. Staramy się przed tym przestrzegać, niestety wiele osób daje się nabrać. Ci oszuści to nasza jasnogórska zmora, pielgrzymi są zdziwieni, że pieniądze nie trafiają do klasztoru. Sposób pozyskiwania funduszy w ten sposób jest nie do przyjęcia. W każdym miejscu, gdzie przyjeżdżają turyści, grupy mniej lub bardziej zorganizowane próbują wyłudzać pieniądze. Staramy się to rozwiązać, także w wymiarze prawnym, współpracujemy z policją, chociaż jest to trudne do uporządkowania.
Dlaczego ludzie pielgrzymują?
Zacznijmy od tego, że na Jasnej Górze są i pielgrzymi i turyści. Czasem przyjeżdżają do nas turyści, a wyjeżdżają pielgrzymi.
Kiedy turysta zamienia się w pielgrzyma?
Takim szczególnym momentem jest zawsze odsłonięcie cudownego obrazu Matki Bożej. Staramy się, żeby turyści byli na odsłonięciu obrazu, dzieje się to dwa razy dziennie. Grają intrady, zawsze na żywo, nigdy nie puszczamy tego z jakiegoś nośnika; płyty czy jakiejś taśmy, chociaż jesteśmy o to podejrzewani. Moment ujrzenia wizerunku Matki Bożej, intrad, powagi tego miejsca, wzbudza w ludzkich sercach pytanie o sacrum. To, że ludzie pielgrzymują, związane jest z naturalnym poczuciem ludzkiej małości, czasem niedoskonałości. Człowiek potrzebuje doświadczenia transcendencji, a w miejscu takim jak sanktuarium łatwiej o takie przeżycia. Bardzo ważnym elementem jest też samo pielgrzymowanie, czasem dużo ważniejsze niż przybycie na Jasną Górę. Jeżeli ktoś podejmuje trud drogi dwu, trzytygodniowej w upale, deszczu, to ten czas zmagania się ze sobą jest czasem otwarcia się na drugiego człowieka i doświadczenia obecności Boga.
Co jest ważniejsze, droga czy cel?
Obie rzeczy są ważne. Przemiana serca dokonuje się już w chwili wyjścia na pielgrzymkę. Od tego momentu Pan Bóg zaczyna działać. Czasem pielgrzym jest w drodze dwa tygodnie, a przed obrazem Matki Bożej kilkanaście sekund, bo kolejne duże grupy docierają do kaplicy. Spotkanie z Bogiem odbywa się więc już w momencie podjęcia decyzji o wyruszeniu w drogę i opuszczeniu swojego domu.
Za chwilę na Jasną Górę ruszą pielgrzymki ze wszystkich zakątków Polski. Czy w takim morzu ludzi jest miejsce na intymne spotkanie z Bogiem?
Na pewno. Staramy się, żeby pielgrzymi mogli doświadczyć także ciszy i skupienia. Stąd możliwość adoracji Najświętszego Sakramentu w oddzielnej kaplicy. Kończymy remont pomieszczenia, które jest dawnym arsenałem, a które będzie miejscem całkowitej ciszy. W kaplicy Matki Bożej, w okresie sierpniowym będzie o to trudno. Wielu pielgrzymów, którzy wtedy przychodzą, po dwóch miesiącach przyjeżdżają w grupie na nocne czuwanie. Chcą ten czas spędzić razem, kiedy kaplica jest tylko do ich dyspozycji i mają możliwość dłuższej modlitwy. Papież Franciszek mówił, że wystarczy moment i czasem ten ułamek sekundy wystarcza, żeby ludzkie życie się zmieniało, a człowiek zaznał cudu, uzdrowienia czy innej łaski.
Każdy sposób pielgrzymowania jest równie ważny? Mamy przeróżne metody docierania na Jasną Górę: rolki, pieszo, rower, autokar.
Są różne formy przybywania, ta najstarsza to piesze pielgrzymki. Ostatnio prowadzimy rozmowy z drifterami, którzy chcą przyjechać swoimi samochodami i tutaj się modlić. To jest szansa, żeby pokazać, zwłaszcza młodym ludziom, że można połączyć pasję z wyznawaną wiarą, a przy okazji jak bezpiecznie uprawiać tego rodzaju hobby. Mamy też pielgrzymkę paralotniarzy, którzy latają dookoła klasztoru, a potem lądują w okolicy Jasnej Góry. Dużą popularnością cieszą się od lat pielgrzymki motocyklowe.
Mówimy o ikonie Matki Bożej Częstochowskiej. Ważne jest, żeby dostrzegać tam Jezusa?
Tak, ostatecznie Matka wskazuje na swojego Syna. Nie zatrzymuje się na sobie, tylko wskazuje na Jezusa. Do tego odnosi się Ewangelia o weselu w Kanie. Maryja mówi: "Zróbcie wszystko cokolwiek wam powie mój syn" i pomaga nam spotkać się z Jezusem. Nie skupia uwagi na sobie, co też widać na ikonie Matki Bożej Jasnogórskiej.
Z czego wynika fenomen kultu maryjnego w Polsce?
Myślę, że wszystko zaczyna się od naszego doświadczenia związanego z matką. Czasem nosimy obraz ojca jako surowego człowieka, a matka jest tą czułą osobą. Kiedy człowiek zawini, czuje się grzesznikiem, wydaje mu się, że matka szybciej zrozumie czego potrzeba, łatwiej przebaczy. Ta maryjność jest w Polsce mocno zakorzeniona. Matka Boża jest odbierana jako ta, która troszczy się o dzieci, dba o nie, w momencie zagrożenia pierwsza alarmuje, że coś trzeba zmienić, gdy idziemy w złym kierunku. Ludzie poprzez doświadczenia wieków czują intuicyjnie, że idąc do Matki, pośredniczki, mają ułatwiony kontakt z Panem Bogiem.
Jak ojciec widzi przyszłość Jasnej Góry? Wiele mówi się o laicyzacji Polaków.
Nie da się zaprzeczyć, że tak jest. Ale ludzie szukają sacrum, czasem odchodzą od Boga, żeby potem odkryć Go na nowo. Szukają dojrzałej religijności, opartej nie na tradycji i przyzwyczajeniu, ale głębokim doświadczeniu. Myślę, że na Jasnej Górze mogą tego doświadczyć. Widać to po tym, o czym już mówiliśmy, że przyjeżdżają turyści chcący się zachwycić pięknem architektury i sztuki, a potem idą do kaplicy, spoglądają na Matkę Bożą i coś się zmienia. Pojawiają się pytania, chęć spowiedzi. Jasna Góra, jak mówił Jan Paweł II, to ołtarz i konfesjonał. Zmienia się sposób pielgrzymowania, po pandemii mamy większą liczbę pielgrzymów indywidualnych, którzy przyjeżdżają samochodami. Ruch pielgrzymkowy po ostatnich latach ograniczeń się zwiększa, a ci, którzy tu docierają, są ludźmi bardziej świadomymi. Mamy nadzieję, że będą oni dobrym zaczynem i odpowiedzią na laicyzację. To my mamy być świadkami, aby ludzie, którzy się pogubili albo nie żyją z Bogiem, mogli zmieniać swoje życie. Lub przynajmniej zaczęli zadawać sobie pytania.
Wrócę do początku naszej rozmowy. Czyli turyści, po prostu turyści, też są mile widziani na Jasnej Górze?
Tak, oczywiście. Mamy grupy typowo świeckie. Kiedy zgłaszają się do Centrum Informacji, pytamy o charakter przyjazdu i przygotowujemy program bez Mszy świętej. Jesteśmy otwarci również na takie zwiedzanie, wierząc, że Bóg działa na różne sposoby.
Jasna Góra jest miejscem dla wszystkich Polaków? Każdy może się tam czuć chciany, mile widziany, niezależnie od poglądów politycznych?
Nie mamy żadnych uprzedzeń. Każdy, kto chce przyjechać, wejść do kaplicy, pomodlić się, jest mile widziany. Żadnego szlabanu ani bramy przed nikim nie zamykamy. Osoby wierzące i niewierzące, które chcą wejść na Jasną Górę, są do tego zaproszone. Jasna Góra jest zawsze otwarta.