Reklama

Karolina Olejak: Energetyka rozstrzygnie wynik wojny?

Paulina Lang: - Z początkiem października Rosja rozpoczęła serię ataków na ukraińską infrastrukturę energetyczną.  Używając terrorystycznych metod, próbuje przenieść ciężar prowadzenia tej wojny z płaszczyzny militarnej na energetyczną, atakując cywilne cele. Poprzez szantaż energetyczny i widmo kryzysu humanitarnego chce doprowadzić do negocjacji i wymusić na Ukrainie uznanie aneksji część terytorium.

Reklama

Uda im się to?

- Uważam, że Ukraińcy nie ulegną, pokazują to sondaże opinii publicznej i stanowcze wypowiedzi ukraińskich decydentów. Są gotowi na to, że to będzie najtrudniejsza zima w historii. Jeśli wytrzymają, Rosja będzie w bardzo trudnej sytuacji.

To nie pierwszy raz, kiedy Rosja wykorzystuje energetykę jako broń.

- Rosja  jeszcze przed inwazją na Ukrainę w lutym zaczęła ograniczać dostawy gazu ziemnego do Europy. To były działania w białych rękawiczkach na rzecz destabilizacji europejskiego rynku i stworzenia przestrzeni do wywierania nacisków na Unię Europejską i Ukrainę.

Jaki mieli plan?

- Prawdopodobnie zgodnie ze swoimi pierwotnymi założeniami Rosja po zwycięskiej wojnie zamierzała wykorzystać energetyczny szantaż do wymuszenia na Zachodzie akceptacji zmian terytorialnych i podporządkowania sobie Ukrainy, jednak fiasko militarne pokrzyżowało te plany.

Dziś obserwujemy kolejny etap działań na płaszczyźnie energetycznej?

- Niestety tak. To przejaw militarnej słabości Rosji. Rosja ponosi klęski na froncie, więc ucieka do terroryzmu na poziomie państwowym. Ataki na sektor energetyczny przyczyniają się do dewastacji nie tylko infrastruktury, ale również ukraińskiej gospodarki.

Rosja jest pod ścianą?

- Ukraińcy powoli, ale systematycznie odbijają kolejne terytoria. Rosjanie są z pewnością w trudnej sytuacji zarówno jeśli chodzi o sytuację na froncie, jak i wewnętrzną sytuację polityczno-gospodarczą. Kreml potrzebuje sukcesu na użytek wewnętrzny i minimalnej normalizacji z Zachodem, polegającej przynajmniej na częściowym zniesieniu sankcji.  

Co Kreml może uznać za sukces na tym etapie?

- Zamrożenie działań militarnych i uznanie przez Ukrainę aneksji terytorium dokonanej przez Federację Rosyjską.

Ukraina miała swój plan na niezależność energetyczną.

- Tuż przed wybuchem wojny Ukraina zerwała jedno z ostatnich połączeń z postsowiecką infrastrukturą. Odłączyła się od rosyjskiej i białoruskiej sieci elektroenergetycznej i rozpoczęła procedurę synchronizacji z Europejską Siecią Operatorów Systemów Przesyłowych. Z perspektywy czasu to była zbawienna decyzja.

Przygotowywano się na wojnę czy to część stopniowo wdrażanego projektu uniezależniania się od Rosji?

Przedstawiciele ukraińskiego sektora energetycznego od dłuższego czasu byli bardzo zdeterminowani do synchronizacji rodzimego systemu elektroenergetycznego z Zachodem. To miało przynieść wymierne korzyści finansowe. Ukraina produkuje tanią energię elektryczną, która mogłaby być sprzedawana drożej niż na wewnętrznym rynku.

Korzyści dla państwa?

- To jest ta sytuacja, w której występuje miks interesów publicznych i prywatnych. Z jednej strony  to istotny krok w zakresie integracji Ukrainy ze światem Zachodnim. Z drugiej - stoją za tym interesy prywatne. Dodam, że głównym lobbystą był oligarcha Rinat Achmetow.

Czyli nie chodziło o zabezpieczenie kraju na wypadek wojny?

- Projekt ma znacznie dłuższą historię niż kontekst wojenny. Do wybuchu wojny miał raczej uwarunkowania ekonomiczne niż w zakresie bezpieczeństwa. Rosja napadła na Ukrainę w momencie, kiedy rozpoczął się test zimowy, jeden z ostatnich kluczowych etapów przed synchronizacją. Mimo ataków na infrastrukturę, test przeprowadzono i wypadł pozytywnie. To otworzyło drogę do synchronizacji. Wtedy miano już pełną świadomość, że możliwość importu energii elektrycznej z Zachodu może mieć kluczowe znaczenie z punktu widzenia ciągłości funkcjonowania systemu.

Przeprowadzenie testów mogło odegrać rolę w doborze terminu agresji?

- Bardzo prawdopodobne. Ukraiński sektor energetyczny działając w reżimie wyspowym, pozbawiony możliwości importu energii elektrycznej, byłby znacznie bardziej wrażliwy na rosyjskie ataki.

Wyobraźmy sobie najczarniejszy scenariusz. Rosjanie ostrzelali większość elektrowni, jak będzie wyglądał blackout?

- Na Ukrainie rozpatruje się trzy scenariusze. Pierwszy to taki, w którym niemożliwy jest przesył energii elektrycznej pomiędzy częścią zachodnią i wschodnią - w skrócie dochodzi do blackoutu we wschodniej części.  Inny scenariusz zakłada zniszczenie infrastruktury i blackout na terenie całego kraju, ale przy zachowaniu możliwości przesyłu energii z Europy. Najgorsza opcja to sytuacja, w której poza wewnętrzną infrastrukturą zostanie uszkodzona również ta, która pozwoli na import energii.

Jak wyglądają mechanizmy działania w takiej sytuacji?

- Wszystko zależy z jak dużymi zniszczeniami, mielibyśmy do czynienia. Trudno dziś jednoznacznie ocenić jak długo trwałaby naprawa sieci. Mówi się o około 10 dniach do częściowego przywrócenia energii elektrycznej, to znaczy według grafików dostaw energii elektrycznej dla konkretnych regionów, miast i dzielnic, a przede wszystkim do obiektów infrastruktury krytycznej. Ukraina w takiej sytuacji uruchomi generatory w obiektach infrastruktury krytycznej i rozpocznie niezbędne naprawy, żeby jak najszybciej przywrócić dostawy prądu.

Co będzie kluczowe?

- Wiele będzie zależało od importu części zamiennych z Zachodu. Władze Ukrainy przygotowują alternatywne scenariusze, w których rozpatrują wykorzystanie sieci elektroenergetycznej rozlokowanej wokół sieci gazociągowej w trybie rewersowym. Innym wyzwaniem obok przywrócenia prądu będzie mitygowanie skutków blackoutu dla społeczeństwa. Brak dostaw prądu to przede wszystkim ograniczenia dostaw ciepła i wody. Zimą temperatura w Ukrainie może spadać do poziomu poniżej 20 stopni na minusie.

Koszmar.

- Wyobraźmy sobie miasto bez światła, wody, ciepła i kanalizacji. Gdy dojdzie do blackoutu, trzeba możliwie szybko spuścić wodę ze wszystkich rur, żeby ich nie uszkodzić. Mieszkańcy zostają bez telefonii i internetu. Sklepy bez lodówek i zamrażarek, wiec psująca się żywność. Nie ma czym jej podgrzać. Do tego szpitale, które mają ograniczone możliwości działania. Brak transportu.

To również kwestia bezpieczeństwa.

- Przy elektrowniach jądrowych znajdują się magazyny, w których znajduje się paliwo jądrowe oraz odpady radioaktywne. One wymagają określonych warunków przechowywania, a zatem zewnętrznego zasilania. Oczywiście są tam generatory, ale w przypadku przedłużającego się blackoutu mogą wystąpić problemy.

Ukraina przygotowuje się na kryzys humanitarny.

- Bardzo intensywnie. Tworzone są miejsca zbiorowego ogrzewania, tzw. punkty niezłomności. W budynkach użyteczności gromadzone jest jedzenie i woda, a także alternatywne źródła energii. Szczególnie przygotowana jest ludność mieszkająca na terenach przyfrontowych. Tak dostarczane jest drewno. Część samorządów dofinansowuje zakup agregatów dla domów wielorodzinnych. Przygotowywane są plany ewakuacji największych miast, w tym Kijowa, gdzie mieszka 3 miliony ludzi. Apele z prośbą władz o znalezienie sobie alternatywnego miejsca na przeżycie zimy pojawiają się już teraz. 

Ciężko sobie wyobrazić taką operację.

- Tak, dlatego władze zdecydują się na taki scenariusz w ostateczności. Warto pamiętać, że Ukraina ma już doświadczenie w ewakuacji mieszkańców miast, które dotychczas odbywały się w związku z działaniami zbrojnymi.

Musimy być gotowi na kolejną falę uchodźców?

- Sytuacja na ten moment nie wygląda dobrze. 50 proc. ukraińskiej infrastruktury jest uszkodzona, więc jesteśmy na krawędzi odporności. W tym momencie Rosja przystopowała z atakami, ale to może oznaczać, że zbiera potencjał do kolejnych, zmasowanych ataków. Ukraińcy, którzy wrócili, chcą zostać, ale jeśli dojdzie do blackoutu, a w tym czasie spadku temperatury to nie będą mieli wyjścia.

Święta mogą być czasem wzmożonych ataków?

- Putin bardzo liczy na tę zimę. W jego logice jest to punkt kulminacyjny, w którym może wykorzystać szantaż energetyczny. Dlatego należy się spodziewać nasilenia tych ataków oczywiście z uwzględnieniem ograniczeń organizacyjno logistycznych, które są obserwowane w rosyjskiej armii.

Głównie ostrzału infrastruktury czy również wzmocnienia armii?

- Rosja przeprowadziła właśnie mobilizację, która napotkała liczne problemy organizacyjne, pogorszyła nastroje społeczne, a dotychczas nie przyniosła oczekiwanego rezultatu - siłom rosyjskim nie udało się ustabilizować linii frontu. Bez wprowadzenia stanu wojennego Putin nie dysponuje już wieloma narzędziami, które umożliwią wzmocnienie armii. Wyzywaniem w tym momencie jest zaopatrzenie armii przed zimą. Możliwość załamania morale oraz dezercji będzie kolejnym czynnikiem motywującym Putina do ostrych ataków. Trudno rozpatrywać wariant wzmocnienia armii, jako realny. Ataki na infrastrukturę będą się powtarzać.

Do tej pory naprawy ukraińskiej infrastruktury przebiegają zaskakująco sprawnie. 

- Ukraiński system energetyczny jest zdywersyfikowany i dysponuje różnymi źródłami wytwórczymi i rozbudowaną siecią elektroenergetyczną. Ukraina dysponuje elektrowniami atomowymi, cieplnymi, wodnymi i OZE. Elektrownie atomowe produkują ponad 50 proc. energii elektrycznej, a nie mogą być celem bezpośrednich ataków ze względu na potencjalne katastroficzne skutki takiego działania.

W Zaporożu się udało.

- Zaporoska Elektrownia Atomowa jest obecnie kontrolowana przez Rosjan, którzy doprowadzili do jej wyłączenia. Nie był to jednak efekt bezpośrednich działań militarnych. Wyłączenie Elektrowni Zaporoskiej jest jednak odczuwalne.

Co jeszcze Europa powinna zrobić, by pomóc Ukrainie w przygotowaniu się na te scenariusze?

- Ukraińcy są w stałym i bardzo dobrym kontakcie z europejskimi instytucjami. Wiedza i wymiana informacji przebiega sprawnie. Obie strony chwalą sobie tę współpracę. Newralgiczne będą dostawy części zamiennych i surowców. Na Ukrainie już teraz występuje deficyt wielu części zapasowych, które również w Unii Europejskiej nie są towarem łatwo dostępnym. Transformatory często są produkowane pod zamówienie dla konkretnego obiektu. Potrzebne będą linie przesyłowe, agregaty. Ukraina może również odczuwać deficyt surowców energetycznych, takich jak gaz ziemny czy węgiel oraz paliw.