Reklama

Według historyków jeszcze w grudniu 1938 roku Adolf Hitler miał powiedzieć Josephowi Goebbelsowi, że nie oczekuje wielkich obchodów swojego półwiecza.

Wcześniej również organizowano uroczystości z okazji jubileuszu Führera, lecz nie były one tak pompatyczne. Minister propagandy nie mógł jednak przepuścić okazji, by pokazać wielkość wodza i siłę Niemiec, która w obliczu międzynarodowych triumfów zdawała się być niepodważalna.

Reklama

"Skromne" urodziny Hitlera w 1936 roku

Międzynarodowe sukcesy jako idealny pretekst

Niemcy wchodziły w 1939 rok, mając wyraźną, mocarstwową pozycję. Za sprawą nielegalnej aneksji w marcu 1938 roku do Rzeszy włączono Austrię, a we wrześniu doszło do podpisania układu monachijskiego i podporządkowania części Czechosłowacji - Kraju Sudetów.

Nieco miesiąc przed wielką fetą w Berlinie, dnia 16 marca dokonano formalnego rozbioru wcześniej "nadgryzionego" państwa. Stworzono wówczas autonomiczny w ramach Rzeszy Protektorat Czech i Moraw oraz marionetkową Republikę Słowacką pod zarządem kolaboranta księdza Josefa Tiso. Niecały tydzień później postawiono ultimatum Litwie w sprawie Okręgu Kłajpedy. Pod groźbą agresji na cały kraj, Kowno zgodziło się oddać część terytorium, co ostatecznie nastąpiło 23 marca.

Do kwietnia 1939 roku spośród wschodnich sąsiadów nie uległa tylko Polska, od której Berlin oczekiwał włączenia Wolnego Miasta Gdańska w granice Rzeszy oraz wyznaczenia eksterytorialnej autostrady do Prus Wschodnich przez Pomorze. Mimo braku zgody Warszawy, osiągnięcia narodowych socjalistów dały Niemcom blisko 135 tys. km2 nowych ziem, jakie zamieszkiwało około 20 milionów ludzi.

Przygotowania do wielkiej fety

Kalendarz w 1939 roku układał się dokładnie tak samo, jak w 2023 roku - 20 kwietnia przypadał na czwartek.

Oficjalne przygotowania do imprezy rozpoczęto na kilka tygodni przed urodzinami Führera. Aby podkreślić rangę wydarzenia, rząd zdecydował, że rocznica będzie dniem wolny od pracy. Same obchody zaplanowano na dwa dni - środę oraz czwartek.

Władze w Berlinie oczekiwały, że w fecie udział weźmie tylu Niemców, ilu tylko da radę. W związku z tym przygotowano specjalne dodatki socjalne w wysokości 20 marek (około 670 obecnych złotych) dla najbiedniejszych. Ku uciesze społeczeństwa monachijski browar Hofbräuhaus oferował specjalne piwo bezalkoholowe, ponieważ wódz nie lubił trunków.

Niemieckie gazety otrzymały restrykcyjne wytyczne - co wolno, a czego nie pisać o Hitlerze. Wśród tematów zakazanych pojawiły się te związane z dzieciństwem, rodziną oraz życiem prywatnym Führera. Wszystko po to, by nie rozsiewać plotek. Kwestiami pożądanymi były z kolei przemiany w państwie pod rządami NSDAP oraz droga polityczna przywódcy.

By utrwalić idealny wizerunek wodza, w kinach i teatrach odtwarzano specjalny film propagandowy o życiu Hitlera, a w księgarniach pojawiła się jubileuszowa edycja "Mein Kampf".

Inauguracyjny przejazd i marsz z pochodniami

Dnia 19 kwietnia rozpoczęto uroczyste obchody 50. urodzin niemieckiego wodza. Wydarzenie obchodzono w każdej gminie Rzeszy, także w tych nowo zajętych. Największa feta zaplanowana była jednak w Berlinie. Stolicę udekorowano monumentalnymi kolumnami ze swastykami i złotymi orłami. Na budynkach rządowych i handlowych, w witrynach i oknach zwykłych domów pojawiały się flagi, zdobione portrety oraz popiersia Hitlera. Wszystko to przy akompaniamencie stosowanego podświetlenia i reflektorów.

Specjalnie na tę okazję otwarto siedmiokilometrową trasę W-Z z dzisiejszego Ernst-Reuter-Platz w Berlinie Zachodnim, przez Tiergarten aż po Bramę Brandenburską. Dokładnie tą arterią w środę przejechał inauguracyjnie swoim otwartym mercedesem sam Führer. Towarzyszyło mu symboliczne 50 białych limuzyn. Na drodze konduktu wiwatowało tysiące Niemców, pozdrawiających wielkiego solenizanta.

Około godziny 18:30 w radiu wygłoszono pochwalną mowę Josepha Goebbelsa na cześć wodza. Przemówieniu przysłuchiwało się na żywo blisko półtora tysiąca nazistowskich dygnitarzy, którzy zebrali się w Sali Mozaikowej Kancelarii Rzeszy. Kilka słów powiedział także zastępca Hitlera w NSDAP, Rudolf Hess. Wręczył mu także 50 oryginalnych listów Fryderyka Wielkiego - idola niemieckiego lidera.

O godzinie 22 przed siedzibą partii przemaszerowała Stara Gwardia, czyli najwierniejsi członkowie formacji ze wszystkich okręgów Rzeszy. Trzymając w rękach płonące pochodnie, kilku tysięczny tłum oddał hołd przełożonemu. W tym czasie Führer stał na balkonie, pozdrawiając swoich kamratów.

Krótko po północy rozpoczęło się spotkanie, podczas którego solenizant przyjął w Kancelarii współpracowników i zaproszonych gości. Nadszedł czas na prezenty.

Dzieła sztuki, makiety i strusie jajo, czyli prezenty dla Führera

Aby zadowolić wodza, dygnitarze i poddani prześcigali się w oryginalności i pomysłowości swoich podarków. Najcenniejszy prezent - przynajmniej materialnie - przekazał Heinrich Himmler. Przywódca SS wręczył portret Fryderyka Wielkiego, który do ostatnich dni "tysiącletniego imperium" wisiał w gabinecie wodza w jego bunkrze. Po zdobyciu Berlina dar przeszedł w ręce Rosjan.

Ferdinand Porsche oraz szef związków zawodowych Robert Ley podarowali Hitlerowi prototyp auta Volkswagen Käfer, znany w Polsce jako Garbus. Planowano, że samochód trafi do masowej produkcji po zwycięskiej wojnie, lecz pierwszym właścicielem modelu miał być sam wódz.

Hermann Göring przekazał złoty model Domu Sztuki Niemieckiej, Joseph Goebbels przegląd kinematografii - a jakże - niemieckiej, prywatny pilot Hitlera Hans Baur model samolotu, jakim na co dzień latali, a dyrektor berlińskiego zoo Lutz Heck - wielkie, ważące 1230 gramów strusie jajo, z którego przywódca miał zrobić sobie pożywną jajecznicę.

Zdaje się najbardziej okazały w oczach Führera był jednak dar od Alberta Speera, architekta i generalnego inspektora budowy nowej stolicy Wielkich Niemiec i całego świata - Germanii. Speer przygotował dla swojego szefa czterometrową makietę Łuku Triumfalnego, jednego z symboli nowego miasta. Budowę monumentu zaplanowano w sercu metropolii, jaka miała niejako zastąpić Berlin.

Wśród niecodziennych prezentów można wymienić także herbaciarnie na szczycie góry Kehlstein w Bawarii. Był to podarunek od całej partii, a inicjatorem i nadzorcą projektu był osobisty sekretarz Hitlera Martin Borman. Budowa pochłonęła około 850 milionów obecnych  złotych, trwała nieprzerwanie 13 miesięcy i pochłonęła życie 12 robotników. Budynek przetrwał do dziś. Mieści się tam restauracja.

Darów było blisko 10 tysięcy, dlatego zajęły trzy pokoje i hol główny Kancelarii Rzeszy. Oprócz wspomnianych prezentów wódz otrzymał również dzieła sztuki, wiele egzemplarzy broni, ale także kiczowate bukiety zdobione swastykami czy poduszki, koce i ręczniki z haftami "Heil Hitler". Nie zabrakło również ręcznie dzierganych dziecięcych ubranek z nazistowskimi emblematami, kilku tysięcy par żołnierskich skarpet czy żywego orła, którego przywódca miał majestatycznie wypuścić w bawarskich Alpach.

Według wspomnień Goebbelsa impreza trwała do późnych godzin nocnych. Wielu biografów Hitlera wskazuje, że poranna pobudka nie należała do ulubionych czynności przywódcy Rzeszy, jednak nazajutrz trzeba było wstać wcześnie rano na najważniejszy i właściwy dzień obchodów.

Wojskowa rewia na cześć Hitlera

Już o godzinie 8 na Wilhelmplatz, tuż obok Kancelarii Rzeszy, Adolfa Hitlera powitała orkiestra przybocznej, najbardziej elitarnej osobistej gwardii Leibstandarte SS. Punktualnie o 9:20 wódz spotkał się z nazistowskimi oficjelami i przedstawicielami 27 państw, którzy składali w imieniu swoich rządów życzenia urodzinowe.

Jako pierwszy gratulacje przekazał nuncjusz apostolski Cesaro Orsenigo. Precedencja ta wynikała z tradycyjnego porządku. Następny był protektor Czech i Moraw Konstantin von Neurath oraz czeski prezydent-kolaborant Emil Hacha. Ostatnim z międzynarodowych reprezentantów był szef marionetkowej Słowacji ksiądz Josef Tiso. Wśród generałów Wehrmachtu pojawił się także gauleiter Wolnego Miasta Gdańska Albert Forster, który wręczył Hitlerowi honorowe obywatelstwo miasta.

Listy gratulacyjne spłynęły również od samego papieża oraz Benito Mussoliniego. Zabrakło z kolei życzeń od ambasadorów Francji, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, jednak król Jerzy VI wysłał je ostatecznie nieco później.

O godzinie 10:15 Führer wyjechał swoim otwartym mercedesem spod Kancelarii Rzeszy i udał się na trybunę zlokalizowaną na końcu nowo ukończonej trasy W-Z przy Politechnice w Charlottenburgu.

Tuż po godzinie 11 rozpoczęła się wielka parada wojskowa. Defiladę oglądało kilka tysięcy ludzi oraz 20 tysięcy oficjeli z Niemiec i innych państw. Prezentowano najnowszy sprzęt i uzbrojenie. Szacuje się, że przemaszerowało łącznie od 40 do 50 tysięcy żołnierzy, przejechało około 600 czołgów oraz 40 dział ciężkiej artylerii, a na niebie pojawiło się 160 myśliwców i bombowców, niektóre z nich sformowanych w kształcie swastyki.

Rewia trwała, według różnych źródeł, od czterech do pięciu godzin, a niewzruszony Hitler nieustannie pozdrawiał z trybuny swoich żołnierzy nazistowskim uniesieniem ręki. Całe wydarzenie nagrano z wielu kamer i zmontowano specjalny film propagandowy. Po paradzie wódz miał być tak podekscytowany, że po zakończeniu defilady zeszedł do zwykłych obywateli i przez kilka godzin rozdawał autografy, rozmawiając z nimi na przeróżne tematy.

Fragment filmu propagandowego na cześć 50. urodzin Adolfa Hitlera

Pierwszy i ostatni urodzinowy pokaz siły

Dzień po 50. urodzinach Adolfa Hitlera gazety na całym świecie odnotowały wielkie uroczystości w Berlinie. Szczególną uwagę zwrócono na pokaz wojskowy - zwłaszcza jakość i liczbę zaprezentowanego uzbrojenia. W zagranicznej i polskiej prasie można było znaleźć także satyryczne rysunki i prześmiewcze karykatury, przedstawiające przywódcę III Rzeszy.

Mimo to, w wielu aspektach zaplanowane z pompą obchody osiągnęły swoje cele. Jednym z nich było pokazanie wszystkim potencjalnym wrogom siłę Niemiec oraz potęgę niemieckiej armii. Drugim natomiast było przekonanie sceptycznej do wojny części narodu, że walka o "przestrzeń życiową" i "czystość rasy" ma sens i uzasadnienie.

Jubileusz Adolfa Hitlera z 1939 roku był jedną z największych i najdroższych imprez urodzinowych w historii Europy. Był to także pierwszy raz, gdy obchodzono rocznicę narodzin kogoś innego niż panującego monarchy.

Naziści mieli nadzieję, że zbudują "tysiącletnią Rzeszę", a 20 kwietnia wpisze się w kalendarze na całym świecie jako wyjątkowa i powszechnie znana data. Okazało się jednak inaczej, ponieważ z powodu wojny powtórzenie wielkiej fety było niemożliwe. Zaledwie sześć lat później Hitler obchodził swoje 56. urodziny zamknięty w bunkrze pod bombardowanym Berlinem, w którym jego wymarzony i podarowany przez Speera na pięćdziesiątkę Łuk Triumfalny ostatecznie nigdy nie powstał. I nie powstanie.