Reklama

Przeciętna długość życia psa wynosi od 10 do 13 lat. Zdarzają się oczywiście rekordziści osiągający pełnoletność, ale i tacy odchodzący zbyt wcześnie. Jeśli tym pierwszym dopisze szczęście, kilkanaście lat spędzą u boku jednego, kochającego właściciela. A co, gdy on nagle umrze lub - jeszcze gorzej - nie dba o zwierzę tak, jak powinien?

Wtedy z pomocą przychodzą fundacje i schroniska, do których psi seniorzy trafiają. Nie zawsze jednak są w stanie tak szybko się z nich wydostać.

Reklama

- Nieliczni adoptują seniorów. Jest trudno. Ci zgłaszający wolny kąt w domu są niezwykle empatyczni. Tak, jakby chcieli spłacić dług i naprawić wszelkie szkody wyrządzone przez poprzednich "opiekunów" - podkreśla Marta Włosek, prezeska Fundacji na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt EX LEGE.

Lalka w raju

Lalka - pies w typie mix - od zawsze nie miała łatwo. Na początku zadbana i pielęgnowana, później trafiła na łańcuch. Nikt nie zwracał uwagi na pogarszające się zdrowie, dziewięciokilogramowy guz nowotworowy oraz brudną, pełną pasożytów sierść. W pewnym momencie około ośmioletnia sunia trafiła - w drodze interwencji - pod skrzydła fundacji. Następnie zaś w jej życiu pojawili się Małgorzata Majewska z rodziną.

Kobieta wypatrzyła ją w "Szkle Kontaktowym". - Najpierw uznałam, że nie ma sensu jechać na drugi koniec Polski, do Lublina, ale - koniec końców - fundacja pomogła zorganizować transport. Zamieszkała u nas w lutym 2017 roku.

Duży dom z dostępem do jeziora, przestrzeń do biegania, porządna, ciepła buda. Lalka trafiła do raju.

- Ze względu na starte zęby przygotowywaliśmy jej specjalne posiłki. Ona była przekochana, spokojna, dojrzała, ale i towarzyska.

Odeszła po trzech latach. W lutym 2020 roku.

- Bardzo odchorowaliśmy tę stratę, byliśmy z nią niesamowicie związani. Wolimy duże psy. To był zresztą nasz drugi adoptowany senior. Pierwszego - Ramzesa - mieliśmy zaledwie cztery miesiące. Córka działała w harcerstwie i regularnie odwiedzała schronisko. Jednego dnia pokazała mi dużego, czarnego, starszego psa. Miał siedem, może osiem lat, problemy ze skórą i zapalenie uszu, ale zdecydowaliśmy się go przygarnąć. Wiek nie grał roli. Z czasem zaczęły wychodzić problemy neurologiczne. Po miesiącu zaczął powłóczyć tylnymi łapami. Potem czuł się coraz gorzej. Jego śmierć? Tragedia.

Zarówno w przypadku Ramzesa, jak i Lalki, Małgorzata nie żałuje adopcji. - Jak nie my, to kto? On był mało adopcyjny ze względu na gabaryty i czarne umaszczenie, ale my kochaliśmy go ponad życie. On odpłacał się tym samym. Ani razu nie słyszeliśmy, by zaszczekał.

Rozmówczyni wspomina co prawda o wysokich kosztach leczenia, ale nie stawia ich na pierwszym miejscu.

Czy planuje adopcje kolejnego seniora? Póki co nie.

- Wszyscy mamy dużo zajęć poza domem i przy tym trybie życia trudno zająć się psem w odpowiedni sposób.

"Tata dopytywał, czy to pies"

Pierwszym adoptowanym starszym czworonogiem, ale na pewno nie ostatnim, w rodzinie Krystiana Szaniawskiego jest Kira.

"Właścicielka" suczki w typie owczarka niemieckiego od miesięcy nie zapewniała jej właściwej opieki i leczenia. Skrajnie wychudzona, wyłysiała została jej odebrana drogą interwencji w ostatniej chwili. Była już bowiem umówiona na zabieg eutanazji.

- Rozglądaliśmy się za drugim psem, by powiększyć stado. Myśleliśmy o młodszym, ale gdy w mediach społecznościowych zobaczyliśmy z dzieciakami Kirę, wiedzieliśmy, że musimy ją adoptować. Wiek nie miał znaczenia i - tak naprawdę - nie ma do dziś. Była opiekunka, której odebrano Kirę, nie chciała wskazać fundacji prawdziwego wieku. Jedne dokumenty wskazują, że w tym roku skończy 10 lat, inne, że 13. Tego się boimy, bo nie wiemy, czy suczka dożyje do jesieni, a może ma ich przed sobą jeszcze kilka. Fatalne warunki bytowania na pewno pogorszyły jej kondycję.

Po kilku godzinach rozmów z fundacją oraz wymianie wszelkich niezbędnych informacji przyszedł czas na adopcję.

- Mieszkamy pod Sanokiem, wokół mnóstwo terenów do spacerów. Mamy też duży ogród, jest gdzie biegać. Zapewnialiśmy, że będzie traktowana jak członek rodziny.

Kira trafiła do nowego domu niecałe dwa miesiące temu. Podczas podróży autem rozglądała się na wszystkie strony. Zaciekawiona - jakby nie widziała wcześniej dróg, pól, lasów.

- Pierwszy tydzień był dla niej bardzo stresujący. Pomimo że ciepło, sucho, karma w misce, to suczka przejawiała nieufność, wycofanie. Dziesiątki przytulasów, spacerów, smaczków spowodowały, że poczuła się jak u siebie. Ostatnio widziałem nawet, jak na tarasie - w punkcie widokowym - leżała i stróżowała. Mam nadzieję, że czuje się u nas najlepiej.

Gdy mężczyzna pokazał zdjęcie seniorki znajomym w pracy, każdy był w głębokim szoku. - Jak można tak zaniedbać psa, pytali. Z kolei tata nie był pewny, co to za zwierzę.

- O ile teraz sierść jej ładnie odrosła, mamy świadomość, że za chwilę zaczną się typowe problemy starcze - ze stawami, żołądkiem, niedołęstwo. Chciałbym, aby pożyła u nas jak najdłużej. Widzę, jak się cieszy i merda ogonem, gdy wracam do domu.

Dlaczego warto adoptować seniora?

- Na przykładzie Kiry widzę, że ona kocha mocniej. Dla psa, który od szczeniaka jest u nas, oczywistym są karma, spacery, legowisko. A ona odwdzięcza się miłością, wdzięcznością za ten przeskok z fatalnych warunków, zaniedbania i łańcucha.

"Staliśmy się lepszymi ludźmi"

Kolejną szczęściarą była Tosia - starsza suczka w typie shih tzu. Zagłodzona, wystraszona, niewidoma, bez zębów. W pseudohodowli służyła za maszynkę do "produkcji" szczeniaków. Pod skrzydłami Iwony wylądowała w 2016 roku.

- Zazwyczaj mieliśmy kilka psów i zdecydowaliśmy, że jak któryś odejdzie, na jego miejsce weźmiemy psa z marnymi szansami na adopcję. Wypatrzyłam ją na Facebooku. Zagłodzona, zabiedzona, psychicznie ruina - nie pies, niewidoma, bez zębów, maszynka do produkowania szczeniaczków żyjąca w ciemnej piwnicy z miską ziarna zamiast karmy.

Kobieta bała się, czy w rodzinie oby na pewno poradzą sobie z chorym, starszym psem. Podjęli jednak świadomą decyzję.

- Oprócz wcześniej wspomnianych chorób miała też powiększone serce, kamicę nerkową i w woreczku żółciowym. Bardzo wycofana, dopiero po pół roku dała się dotknąć mężowi. Początkowo chowała się w najciemniejszych zakamarkach domu, z czasem skracała dystans. Nie znosiła burzy, swoim zachowaniem zwiastowała jej nadejście nawet do godziny przed. Zawsze chodziła za człowiekiem, nigdy przed, jakby obawiała się krzywdy, np. kopnięcia. Walczyła też z ostrą alergią łagodzona lekami. Wysterylizowaliśmy ją, usunięto guzy z listwy mlecznej. Niestety, okazały się one złośliwe, rak dał przerzuty do płuc.

Mniej więcej ośmio-dziesięcioletnia suczka odeszła w ramionach właścicielki 7 grudnia 2018 roku, po dwóch latach od adopcji.

- Na zawsze pozostawiła żal w naszych sercach. Do tej pory mamy ją na tapecie w laptopie - łamiącym głosem opowiada Iwona, podkreślając, że dzięki Tosi ona i jej rodzina stali się lepszymi ludźmi.

Pokora, cierpliwość, łagodność, niekłamana miłość i spokój - tego nauczyła ich seniorka.

- Niczego jej nie zakazywaliśmy i nie nakazywaliśmy. Obserwowaliśmy jej zachowanie i dzięki temu poznawaliśmy ją, także to co lubi, czego się boi, z czego cieszy się. Psia starość jest piękna. Co prawda obarczona ryzykiem chorób i nieodległej śmierci, ale dzięki temu opiekun stara się stworzyć najlepsze warunki, a każdy dzień traktuje, jakby był dla pieska ostatnim. Zwłaszcza, gdy towarzyszą temu choroby. Starszy pies nie ma wielu wymagań. Wystarczą wygodne posłanie w ciepłym miejscu, pełna miska, głaskanie, przytulanie, spokój. Ten czas nie musi być smutny, gdy choć jedna osoba okaże zrozumienie i wsparcie.

Mimo że był to pierwszy adoptowany senior, dla Iwony na pewno nie ostatni. - Jeśli nasze stado się zmniejszy, weźmiemy kolejnego, najlepiej bez łapy.

Najlepsza jesień życia

Marta Włosek z Fundacji na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt EX LEGE wyjaśnia, że ze starszym psem możemy przejść komfortowo przez resztę jego życia.

- Nie musimy martwić się o zniszczone kapcie czy obgryzione nogi stołu. Te zwierzęta często - jeśli nie zostały odebrane ze skrajnych warunków - znają zasady życia w domu, stadzie. Możemy psychicznie odpocząć, dostając "na talerzu" osobowość i temperament psa.

Seniorzy łatwo i mocno przywiązują się do opiekunów, relacja jest łatwiejsza.

- Ludzie zazwyczaj boją się, że zostanie im mało czasu razem. To zrozumiałe, dlatego - wbrew pozorom, choć adoptujących jest stosunkowo niewielu, znajdują one domy dość szybko. Jako fundacja uważnie rozważamy każdą adopcję, szczególnie tych starszych. Nie należy zapominać o finansach, bo to też obciążenie, na które nie każdy sobie pozwoli.

Rozmówczyni zaznacza, że starsze psy - w przypadku konieczności rozstania z dotychczasowym właścicielem (choćby z racji jego śmierci) - niezwykle to przeżywają i cierpią.

- Może to skończyć się nawet odejściem pupila. Co najmniej kilka razy w miesiącu dzwoni do nas ktoś, kto pochował bliskiego i nie chce przygarnąć jego psa czy kota, choć stanowi on według prawa nierozłączną część dziedziczonego majątku.

Włosek podaje, że wszystkie fundacyjne adopcje starszych psów zakończyły się sukcesem. - Gdy zwierzę odchodziło, jego bliskim towarzyszył ogromny smutek, ale też satysfakcja, że na jesień życia mogli zapewnić czworonogowi najlepszy żywot - puentuje.