Reklama

Katarzyna Pruszkowska: Czy polscy poganie są grupą jednorodną, której członkowie mają jakieś wspólne cechy?

Joanna Malita-Król: - To zróżnicowana grupa, ale jej członkowie mają na pewno kilka cech, które ich łączą. Jedną z nich jest potrzeba poszukiwań duchowych wykraczająca ponadto, z czym spotykają się na co dzień.  Nasz polski krajobraz religijny jest zdominowany przez rzymski katolicyzm, w którym wzrastała większość Polaków. Z tego powodu wiemy, przynajmniej z grubsza, jak wyglądają święta i praktyki religijne, znamy doktrynę, choćby w zarysie. Jednak współcześni poganie szukają czegoś innego. Mogą wracać do wierzeń przedchrześcijańskich, które były obecne na naszym terenie, zanim przybyło chrześcijaństwo - w przypadku Polski to przede wszystkim rodzime wierzenia słowiańskie. Choć nie tylko, bo na terenie dzisiejszej Polski przed wiekami obecni byli także Celtowie czy plemiona pruskie. Drugą możliwością jest szukanie drogi duchowej, która nie wywodzi się bezpośrednio z dawnych wierzeń, ale w jakiś sposób do nich nawiązuje. Tak jest na przykład w przypadku wicca, nazywanej religią współczesnych czarownic, która, choć odwołuje się do dawnych wierzeń, praktyk i rytuałów, jest de facto religią nową. W kwestii wierzeń współczesnych pogan na pewno łączy politeizm - zazwyczaj wierzą w wielu bogów.

Reklama

- Kolejną cechą, którą zaobserwowałam wśród współczesnych pogan, jest to, że są to ludzie niesłychanie wręcz oczytani. W swoich poszukiwaniach sięgają nie tylko po teksty popularnonaukowe, ale i naukowe, zazwyczaj antropologiczne, etnograficzne, filozoficzne. Spotykają się, także online, i żywo dyskutują nad rozmaitymi tematami - także dlatego, że współczesne pogaństwo, w odróżnieniu od wielkich religii monoteistycznych, czyli chrześcijaństwa, judaizmu i islamu, nie ma spisanej doktryny. Nie istnieje żaden "pogański katechizm", do którego można by się było odwołać jako źródła, które oferuje ostateczne odpowiedzi, a członkowie często rozstrzygają swoje wątpliwości indywidualnie. Oczywiście w przypadku związków wyznaniowych, które starają się o rejestrację, wierzenia i doktryna muszą być spisane, ale, tak czy owak, nadal pozostają otwarte na nowe odkrycia i dyskusje.

Jaki mają stosunek do chrześcijaństwa?

- Co człowiek, to historia. Spotykałam się z osobami, które uważały, że chrześcijaństwo było pewnym etapem ich duchowej drogi, jednak dziś nie żywią do niego negatywnych emocji. Są i tacy, którzy rzeczywiście mają bardzo negatywny stosunek do chrześcijaństwa, bo uważają, że to religia obca nam kulturowo, którą większość społeczeństwa przyjęła tylko dlatego, że została nam przed wiekami narzucona siłą. Wiele osób, z którymi rozmawiałam, krytykuje nie samo chrześcijaństwo, ale Kościół katolicki, wskazując na rozbieżność między jego naukami a ich realizacją, tuszowanie spraw związanych z nadużyciami seksualnymi i brak pomocy ofiarom.

Wspomniała pani o wierzeniach słowiańskich i wicca, ja czytałam także o druidach. Czy to osobne religie, czy coś na kształt wyznań, które istnieją w ramach chrześcijaństwa, a dzielą jego podstawowe prawdy wiary?

- Jako religioznawczyni rzeczywiście posługuję się terminem "religie" pogańskie, ale można mówić także o nurtach czy ścieżkach. Ta ostatnia jest używana zarówno przez badaczy, jak i samych pogan, którzy mówią, że ktoś podąża na przykład "ścieżką wiccańską". Jeśli chodzi o podziały to jeden z najciekawszych, bo - w mojej ocenie najtrafniej oddający rzeczywistość -  zaproponował amerykański badacz Michael Strmiski Otóż z jednej strony mamy ścieżki, które opierają się na rekonstrukcji i źródłach, sięgają do rodzimych, lokalnych wierzeń, o których starają się dowiedzieć jak najwięcej, np. od etnografów czy archeologów. W Polsce tak jest np. w przypadku rodzimowierców słowiańskich, a na świecie - ścieżek, które odwołują się do wierzeń germańskich, nordyckich, celtyckich. Z drugiej zaś strony są wyznawcy ścieżek, które podchodzą do tematu bardziej eklektycznie; owszem, sięgają do źródeł, ale bardziej różnorodnych i dodają do nich nowe elementy. Tak jest właśnie w przypadku wicca.

A która ścieżka dominuje w Polsce?

 - Zdecydowanie rodzimowiercy słowiańscy.

Wiem, że Słowianie nie pozostawili po sobie źródeł pisanych i próby rekonstrukcji wierzeń naszych przedchrześcijańskich przodków jest niełatwa. Na czym w takim razie bazują rodzimowiercy?

- Nie da się zaprzeczyć, że sami Słowianie nie zostawili po sobie spisanych świadectw. Nie znaczy to jednak, że nie mamy nic, z czego moglibyśmy czerpać wiedzę o ich wierzeniach. Zachowały się np. kroniki pisane przez chrześcijańskich księży. Choć, oczywiście, oni reprezentowali inny punkt widzenia i z tego powodu mogli nie być poganom przychylni, nie oddawać wiernie wszystkiego czy interpretować to zgodnie z własnym światopoglądem. Na przykład uważać te wierzenia "wstrętnych pogan" za "czcze zabobony". Jednak nawet z takich dokumentów można się czegoś dowiedzieć, choćby tego, jak brzmiały imiona bóstw czczonych na danym terenie. Późniejsze kroniki chrześcijańskie, takie jak kanon Długosza, czy średniowieczne kazania księży, również rzucały więcej światła na praktyki religijne, bo je, np. potępiały. A żeby potępić, trzeba było o nich wcześniej, chociaż krótko wspomnieć. Właśnie dzięki jednemu z takich dokumentów, a konkretniej - kazaniom ks. Łukasza z Wielkiego Koźmina napisanych w XV wieku, możliwa była rekonstrukcja święta Stado.

- Do tego dochodzą także źródła archeologiczne, a tych mamy naprawdę sporo na całej Słowiańszczyźnie, która jest naprawdę duża i zróżnicowana. Dawniej zamieszkiwana była przez wiele plemion słowiańskich - wschodnich, zachodnich, południowych - które na różnych terenach i w różnych okresach historycznych czciły różne bóstwa. Ten złożony obraz pomaga uporządkować etnografia, szczególnie wielkie dzieła etnograficzne spisane w XIX wieku, które opisywały rozmaite praktyki i tradycje ludowe, mogące przechowywać elementy przedchrześcijańskie. Dobrym przykładem, bo obecnym do dziś, są zwyczaje wiosenne - wielkanocne święcenie jajek, topienie marzanny; ale także obrzędy związane ze żniwami i dożynkami, a więc świętami silnie związanymi z porami roku i ich cyklem. Dzięki temu, że zostały włączone do obchodów chrześcijańskich, mogły w jakiś sposób przetrwać.

W książce można natrafić na słowa "powrót do domu" odnoszące się do tego, że wchodząc na pogańską ścieżkę duchową, tak naprawdę wracają do wierzeń przodków. W przypadku rodzimowierców to właśnie tak chyba jest?

- Myślę, że to trafna metafora, bo dobrze oddaje duchową drogę wielu współczesnych pogan; także tych, których poznałam osobiście. Podczas rozmów wiele razy spotykałam się z takimi historiami: ktoś był wychowywany w tradycji katolickiej, z czasem czuł, że czegoś mu brakuje, aż dzięki własnym poszukiwaniom odkrył, że są i inne, mniej znane religie, takie jak choćby rodzimowierstwo, w którym oddaje się cześć słowiańskim bogom naszych przodków. Że tą ścieżką idą także inni, którzy mogą pokazać rytuały, przyjąć do grupy, z którymi można świętować. Zaobserwowałam zresztą, że wspólnota jest dla wielu pogan naprawdę ważna; pewnie także dlatego, że wreszcie można poczuć się "jak u siebie" czy właśnie "jak w domu". Acz są też osoby, które podążają "samotną ścieżką" i niekoniecznie decydują się na dołączenie do jakiejś grupy.

Skoro mowa o rodzimowiercach - jakie w takim razie elementy doktryny, święta czy rytuały mają charakter "jednoczący", a więc są uznawane za obowiązujące przez większość wiernych?

- Warto zacząć od tego, że święta rodzimowiercze są silnie związane z biegiem Słońca na niebie, z cyklem przyrody, ziemią, plonami. Nic w tym dziwnego, bo nasi przodkowie byli związani z ziemią, która ich karmiła i gwarantowała im przetrwanie. Z tego powodu ważnym dniami są równonoce i przesilenia - na przykład Szczodre Gody, które obchodzi się około 21 grudnia. Na zewnątrz jest wtedy ciemno, zimno, na polach nie ma plonów, zapasy zaczynają się kurczyć. Właśnie wtedy nadchodzi dzień, w którym światło zaczyna przeważać nad ciemnością, dni stają się coraz dłuższe, a noce - krótsze. Wiosną obchodzi się z kolei Jare Gody, w trakcie których mają miejsce obrzędy celebrujące zbliżanie się wiosny, odrodzenie się przyrody, nadejście czasu siewów. Najważniejszym świętem celebrowanym latem jest oczywiście Noc Świętojańska, znana także Nocą Kupały, najkrótsza noc w roku, święto związane z witalnością, płodnością, ale także magią miłosną. . Ważne jesienne święto z kolei kojarzyć może wielu czytelników, bo czytaliśmy o nim w szkole - mowa oczywiście o "Dziadach", opisanych przez Adama Mickiewicza, kiedy to szczególną cześć oddaje się przodkom. Prócz tych świąt związanych z cyklem rocznym poszczególne grupy obchodzą także święta poświęcone wybranym  bogom i boginiom, takim jak Perun, Weles, Mokosz.

- Obecnie bardzo ważnym świętem, obchodzonym przez rodzimowierców na początku czerwca, jest wspomniane Święto Stado, odtworzone częściowo na podstawie kazań, a częściowo dzięki narzędziom etnografii porównawczej, za pomocą których porównywano obrzędy w różnych częściach Słowiańszczyzny. Trwa na ogół trzy dni, zjeżdżają na nie rodzimowiercy z różnych związków wyznaniowych i gromad z całej Polski, często nawet kilkaset osób.

W kontekście rodzimowierców jestem jeszcze ciekawa, jak można do nich dołączyć, stać się członkiem gromady?

- Najczęściej najpierw zaczyna się od samodzielnych poszukiwań, a kiedy pojawia się potrzeba uczestnictwa w rytuałach, można dołączyć do tych, które są "publiczne". Wiele wspólnot i związków wyznaniowych prowadzi media społecznościowe czy strony internetowe, z których można dowiedzieć się o zbliżających się świętach. Często na takie święto może przyjść każda chętna osoba,  nawet bez konieczności wcześniejszego kontaktu z organizatorami. Podczas niektórych można od razu wejść do rytualnego kręgu i uczestniczyć w rytuale, oczywiście po wcześniejszym oczyszczeniu się. Inne wspólnoty początkowo zezwalają na obserwowanie obrzędów bez uczestniczenia w nich, tak, by można było zobaczyć, czy to jest ścieżka, którą naprawdę chce się podążać.

- Dla osób, które są zdecydowane, by dołączyć do konkretnego związku czy gromady, organizuje się często specjalne rytuały, które noszą różne nazwy i mogą się między sobą różnić. Na przykład w jednych nowym członkom nadaje się nowe imię lub sami takie przyjmują, a w innych nie ma podobnych zwyczajów.

Z jakimi reakcjami ze strony bliższego i dalszego toczenia spotkały się po zmianie religii osoby, z którymi pani rozmawiała na potrzeby badań i książki?

- Szczęśliwie nie znam ani jednej historii, która skończyłaby się np. zupełnym zerwaniem kontaktów. Przypominam sobie zaledwie jeden przypadek, kiedy rodzice zachowali się wobec mojego rozmówcy bardzo nieprzyjemnie. Są osoby, których decyzja spotkała się z zaciekawieniem, są i tacy, którzy spotkali się z obojętnością. Warto też podkreślić, że nie wszyscy chętnie dzielą się swoimi duchowymi poszukiwaniami nawet z bliskimi - nie mówią o nich, nie chwalą się w mediach społecznościowych. Dlatego zazwyczaj reakcje, o które pani pyta, można by podsumować tak: albo zrozumienie, albo tolerancja, albo niewiedza.

Chciałabym teraz porozmawiać o wicca, która, jak rozumiem, jest przykładem religii, która luźno bazuje na dawnych obyczajach i zezwala na tworzenie nowych. Kiedyś czytałam, że jej korzenie sięgają neolitu, ale to chyba nieaktualna wiedza?

- Zdecydowanie. Możemy powiedzieć, że historia wicca zaczęła się od brytyjskiego urzędnika, Geralda Brusseau Gardnera (żył w latach 1884-1964 - przyp. red.). W latach 30. XX wieku, zaraz po przejściu na emeryturę, przeprowadził się do Highcliffe w południowo-zachodniej Anglii i tam miał po raz pierwszy zetknąć się ze zgromadzeniem czarownic, zwanym kowenem, które razem praktykowały, odprawiały rytuały i uczyły się magii. Dziś w literaturze ten pierwszy kowen nosi nazwę "kowenu z New Forest" od nazwy miejscowości, w której miał działać. Dziś badacze pozostają podzieleni w jego kwestii - jedni uważają, że kowen nigdy nie istniał, a cała historia została zmyślona przez Gardnera; inni uważają, że jego relacje były prawdziwe, a nawet potrafią podać liczbę członków grupy i ich nazwiska.

- Możemy jednak przyjąć, że Gardner rzeczywiście spotkał kogoś, kto opowiedział mu o wiedźmim praktykowanym w okolicy, zapoznał go z innymi czarownicami i inicjował do kowenu we wrześniu 1939 roku. Działania wojenne oczywiście odsunęły te sprawy nieco na drugi plan. Jednak Gardner uważał, że trafił na starożytny kult, który wymiera, i bardzo zależało mi na tym, żeby go ocalić. Podejmował w tym celu różne działania, np. napisał książkę "Współczesne czarownictwo", która po latach została wydana również w Polsce. Gardner a od lat 50. zaczął pojawiać się w mediach i opowiadać o wiedźmim kulcie - słowo "wicca" upowszechniło się później. Można więc powiedzieć, że to właśnie zaangażowanie Gardnera sprawiło, że religia ta zaczęła się rozwijać - zaczęły zgłaszać się do niego osoby zainteresowane pogaństwem, powstawały nowe zgromadzenia. Sam Gardner w końcu założył swój kowen, z którego wyrastały kolejne - najpierw w Anglii, potem Zjednoczonym Królestwie, Europie i USA.

- Natomiast rzeczywiście był czas, kiedy niektórzy badacze uznawali, że wicca jest kontynuacją starszej religii. Niektórzy sądzili, że czarownice kontynuowały starożytne wierzenia, pozostając w  "w podziemiu", m.in. ze względu na prześladowania ze strony chrześcijan. Na przykład, brytyjska archeolożka Margaret Murray przeanalizowała dokumenty z archiwów stworzonych podczas wczesnonowożytnych procesów czarownic i na ich podstawie uznała, że kult czarownic istniał nieprzerwanie od czasów przedchrześcijańskich. Jej teoria obowiązywała całkiem długo, natomiast ostatecznie metody badań, po które sięgnęła, nie przeszły próby czasu. Dziś uznawane są za nienaukowe, a wysnute na ich podstawie wnioski  - za nieprawdziwe. Nie ma żadnych dowodów na to, że wicca jest bezpośrednią kontynuacją jakichkolwiek tajemniczych pogańskich religii wywodzących się jeszcze ze starożytności. Oczywiście nie znaczy to, że religia ta nie sięga do przeszłości i do niej nie nawiązuje. To praktyka, do której sięgali już XIX wieczni okultyści, tacy jak członkowie zakonu Ordo Templi Orientis czy Hermetycznego Zakonu Złotego Brzasku.

Może pani opowiedzieć trochę o wierzeniach wiccan?

- W wydaniu Gardnera wicca była oparta na parze bóstw - Potrójnej Bogini, pani magii i księżyca, i jej partnerze, Rogatym Bogu, kojarzonym z dziką przyrodą i słońcem. Święta, podobnie jak w przypadku rodzimowierców, są silnie związane z przyrodą, i umiejscowione na tzw. "Kole Roku". Współczesne koweny wyrastające z tradycji gardneriańskiej kontynuują te tradycje - na ogół zgromadzenia są niewielkie, mają charakter zamknięty, a żeby do nich dołączyć, trzeba pobierać nauki i przejść inicjację, podczas której składa się przysięgę milczenia.  Nie organizują publicznych rytuałów, a dane członków nie są podawane do publicznej wiadomości. W Polsce na pewno istnieje kilka takich grup, ale ponieważ nie wszystkie funkcjonują otwarcie, trudno o więcej informacji, choćby nawet o dokładną liczbę wyznawców. To wynika także z charakteru tej religii, czyli tego, że jest misteryjna, oparta na rytuale, praktyce i doświadczeniu.

Czytałam, że istnieje też inna ścieżka w ramach wicca, mniej sformalizowana, a bardziej nastawiona na indywidualną praktykę.

- Tak, to wicca eklektyczna, która rzeczywiście charakteryzuje się tym, że nie ma w niej inicjacji, wyznawcy podążają zazwyczaj samotną ścieżką, a wiedzę czerpią z książek, kursów, mediów społecznościowych. Dawniej było to utrudnione, bo nie było zbyt wielu ogólnodostępnych źródeł, ale dziś jest wiele książek, także dostępnych po polsku. Mało tego, w Polsce funkcjonują nawet wydawnictwa wiccańskie wydające teksty klasyczne i współczesne. Mamy też internetowe szkoły magii, które oferują rozmaite kursy, niekoniecznie związane z wicca, ale i z innym ścieżkami magicznymi.

Na koniec chciałam jeszcze zapytać o mity na temat pogaństwa, z którymi się pani najczęściej spotyka.

- Jest ich nadal sporo i często potrafią rozbudzić wyobraźnię. Na przykład wicca, jako religia misteryjna, nieco tajemnicza, czasem wiązana jest z rytualnymi orgiami. Owszem, elementy świętej seksualności są w niej obecne i istotne. Jednak podczas rytuału zjednoczenie pierwiastka żeńskiego i męskiego może następować symbolicznie, przez zanurzenie sztyletu rytualnego athame w kielichu z winem. W niektórych wiccańskich tekstach, na przykład słynnej "czarownica Witches’ Bible" Stewwarta i Janet Farrarów, opisano stosunki seksualne odbywające się między kapłanką a kapłanem, jednak najczęściej byli oni parą w życiu pozakowenowym, a kulminacyjny moment rytuału odbywał się bez świadków. Natomiast wszystko powinno się odbywać za obopólną zgodę i to nie jest tak,  że co rytuał, to radosna orgia między wszystkimi członkami kowenu.

- Drugim popularnym mitem, który ma się dobrze od czasów średniowiecza, jest ten mówiący o czczeniu szatana przez czarownice. Jednak już sam Gardner pisał, że to zupełnie niedorzeczne, bo wiccanie nie mogą tego robić - szatan jest przecież postacią z zupełnie innego panteonu. To koncept chrześcijański, a więc poganom zupełnie obcy. Wyśmiewał też słynny Osculum infame (łac. Haniebny pocałunek), pojawiający się w zeznaniach z procesów czarownic, które miały rzekomo twierdzić, że częścią ich rytuałów było całowanie diabła w zadek.

- Oczywiście i rodzimowiercy spotykają się z różnymi stereotypami na swój temat, na przykład takim, że podczas rytuałów składają ofiary z żywych zwierząt, a czasem nawet ludzi. Składanie ofiar ze zwierząt, jako czynność religijna, jest nadal praktykowane przez wyznawców niektórych religii, choć obwarowane wieloma przepisami, a więc nie powinno nas aż tak szokować. Ja akurat nigdy nie uczestniczyłam w rytuałach, których częścią było złożenie ofiary ze zwierzęcia, zazwyczaj ofiarą składaną do świętego ognia był chleb, kołacz, miód pitny, mleko, kawałek kupionego mięsa.

- Być może jednak najbardziej krzywdzącym współczesnych pogan mitem jest przekonanie, że ich religia jest "zabawą". Ludzie bagatelizują ich wiarę komentarzami w stylu: "ej, ale ty serio wierzysz w Peruna?", "naprawdę wierzysz w te słowiańskie opowiastki?". A odpowiedź brzmi: tak, naprawdę w to wierzą, a wyśmiewanie czy infantylizowanie przeżyć religijnych pogan na pewno tego nie zmieni. Dla wielu osób, które spotkałam, wiara jest bardzo ważną, o ile nie najważniejszą sferą życia, której z pełnym przekonaniem i zaangażowaniem podporządkowują wszystko inne. To nie żart, nie błahostka - współczesne ścieżki pogańskie są pełnoprawnymi religiami i należy im się taki sam szacunek, jak wszystkim innym religiom praktykowanym w Polsce i na świecie.