Reklama

Maria Krystyna Janina Skarbek przyszła na świat 1 maja 1908 roku w parafii w Trzepnicy w okolicach Łodzi. Jej ojciec, hrabia Jerzy Skarbek, był przedstawicielem podupadającego, arystokratycznego rodu herbu Awdaniec. Jerzy prowadził hulaszczy tryb życia, więc jego kieszeń miało uratować małżeństwo ze Stefanią Goldfeder. Fakt, że matka Krystyny pochodziła z zasymilowanej żydowskiej rodziny bankierów, sprawił, że od najmłodszych lat środowisko szlacheckie, w którym dorastała, uważało ją za obcą.

Krystyna uczęszczała do katolickiej szkoły. Sprawnie posługiwała się językami francuskim, angielskim, znała też łacinę. Jeszcze jako nastolatka od ojca na gwiazdkę dostała wielostrzałowy karabin Remingtona. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że ten specyficzny prezent przygotuje ją do pracy. Dzięki temu, że Jerzy Skarbek był prezesem piotrkowskiego Towarzystwa Zachęty do Hodowli Koni, mała Krysia pasjonowała się jazdą konną. Wygrała w gonitwie "Młodzieży" startując na klaczy Signorinie Romanelli, która należała do pułku szwoleżerów rokitniańskich. Drugą pasją Krystyny były narty.

Reklama

Koniec lat 20. przyniósł dramatyczne zmiany w życiu rodziny. Upadek banku Goldfederów i związany z tym finansowy krach pozbawił Skarbków dotychczasowego majątku. Krystyna miała wówczas zaledwie kilkanaście lat. Wkrótce potem, w 1930 roku, zmarł jej ukochany ojciec, który pozostawił rodzinę w jeszcze trudniejszej sytuacji materialnej - bez majątku, bez oszczędności, za to z długami. W obliczu katastrofy matka i córka przeniosły się do Warszawy, gdzie kupiły za ostatnie pieniądze małe mieszkanko przy ulicy Rozbrat. Stolica, choć pełna pokus i niepewności, okazała się miejscem, w którym młoda kobieta szybko się odnalazła. Krystyna była zjawiskowa. Nie tylko piękna - smukła, o ciemnych oczach i charakterystycznym, lekko zadziornym uśmiechu - ale przede wszystkim niezwykle bystra i pełna energii. Miała w sobie pewien nieuchwytny magnetyzm, który sprawiał, że ludzie lgnęli do niej. Szybko nawiązała znajomości wśród warszawskich artystów i pisarzy, w tym z samym Witoldem Gombrowiczem, który cenił ją za błyskotliwość i autentyczność. Pisarz i podróżnik Arkady Fiedler, który poznał Krystynę w Warszawie w połowie lat trzydziestych, tak ją opisał:

"Była młodą kobietą o niezwykłej urodzie i burzliwych losach. (...) Krystyna zwróciła na mnie roziskrzony wzrok i zbliżyliśmy się do siebie. Chociaż obdarzona bujnym temperamentem, pozostaliśmy tylko przyjaciółmi; wolałem stwarzać z nią przy stole restauracyjnym czy dansingowym miłe nastroje pełne wesołych szaleństw i szampańskiej fantazji, niż wdawać się w amory. Krystyna była wyjątkowo urocza, inteligentna, lecz nabita dziwnymi kompleksami; przeżywała rodowe fanaberie i snobistyczne łamańce".

Krystyna zatrudniła się w warszawskim salonie Fiata, gdzie pracowała jako sekretarka. To jednak było za mało na jej ambicje. Na skutek namów znajomych i dla własnej przyjemności zgłosiła się do konkursu Miss Polonia, który odbywał się w 1930 roku. Dotarła aż do finału, budząc podziw jurorów nie tylko urodą, ale i nienagannymi manierami oraz klasą. Nieprzypadkowo - choć biedna, wciąż była hrabianką, dobrze wychowaną, mówiącą biegle po francusku i angielsku. W tym samym roku wyszła za mąż za młodego, dobrze sytuowanego biznesmena Gustawa Gettlicha. Małżeństwo to miało jednak charakter bardziej pragmatyczny niż romantyczny i zakończyło się po zaledwie kilku miesiącach.

Po rozwodzie Krystyna wyjechała do Zakopanego, tłumacząc to potrzebą regeneracji zdrowia. W rzeczywistości chciała przede wszystkim odpocząć od towarzyskich plotek i spojrzeń, które w Warszawie zaczęły ją męczyć. W Tatrach odnalazła siebie na nowo. Świetnie jeździła na nartach. Często widywano ją, jak z odwagą pokonuje strome stoki, nie zważając na pogodę czy trudność tras. Jej swoboda i styl jazdy wzbudzały podziw wśród mężczyzn. To właśnie wówczas, wśród górali i narciarzy, poznała świat zupełnie inny od warszawskiego salonu.

Choć nie ma jednoznacznych dowodów, że zajmowała się przemytem, z całą pewnością nawiązała wtedy kontakty, które później okazały się bezcenne. Poznała przewodników górskich, ludzi dobrze znających górskie szlaki i przełęcze. Uczyła się od nich, zapamiętywała trasy, miejsca ukrycia, ścieżki, którymi omijało się straż graniczną. Zyskała ich zaufanie - potrafiła wypić kieliszek śliwowicy, rzucić celnie słowo po góralsku, zachować tajemnicę.

Po wygranym konkursie Miss Nart w Zakopanem wyszła za mąż po raz drugi za podróżnika i pisarza powieści dla młodzieży Jerzego Giżyckiego. Niedługo po ślubie wyjechali do Kenii, gdzie jej nowo poślubiony mąż był konsulem. Właśnie tam dowiedzieli się o wybuchu wojny. W 1939 roku para była już w separacji. Do Londynu Krystyna Skarbek przyjechała już sama i jeszcze we wrześniu zgłosiła się do brytyjskich służb wywiadowczych.

Agentka Jej Królewskiej Mości

Wybuch II wojny światowej był punktem zwrotnym. Rozczarowana brakiem możliwości czynnego udziału w walce na ziemiach polskich, postanowiła sama zgłosić się do brytyjskiego Departamentu D - oddziału SOE (Special Operations Executive - Kierownictwa Operacji Specjalnych). Przedstawiła gotowość przewożenia ulotek propagandowych, kodów radiowych i tajnych planów wywiadowczych z Węgier do Polski. SOE przyjęło ją do specjalnego kursu w ramach FANY - organizacji pełniącej funkcję osłonową dla agentek. W trakcie szkolenia wykazała się wyjątkową sprawnością i determinacją.

Jej bezpośredni przełożony major G.F. Taylor szef Sekcji Bałkańskiej tak opisał Krystynę w raporcie:

"Osoba ta wydaje się mieć jak najlepsze kwalifikacje do służby w naszej sekcji. Jest inteligentną, elegancką i nastawioną patriotycznie Polką, która po francusku mówi bez akcentu, co w przyszłości może okazać się dla nas bardzo przydatne".

Po ukończeniu intensywnego kursu - jak sugerują biografie - była jedną z pierwszych kobiet uznanych za zdolne do pracy operacyjnej w polu. W 1940 roku pod przykrywką dziennikarki i korespondentki została wysłana wraz z Andrzejem Kowerskim (alias Andrew Kennedy) do Budapesztu. On miał zorganizować na polecenie generała Stanisława Maczka przerzut do Francji ukrywających się na Węgrzech żołnierzy 10. Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej. Jej zadaniem z kolei było zbieranie danych o okupowanej Polsce oraz próba nawiązania kontaktu z ruchem oporu. Krystyna miała dotrzeć do Polski pieszo, wykorzystując tatrzańskie szlaki i swoje umiejętności jazdy na nartach. Jej przewodnikiem był legendarny skoczek narciarski Jan Marusarz.

Choć napotkali ekstremalne warunki: ponad 30 stopni mrozu, śnieżyca, a nawet niebezpieczne zaspy, to Krystynie udało się dotrzeć do Warszawy. Nawiązała kontakt z działającą w stolicy grupą Muszkieterów, kierowaną przez Stefana Witkowskiego. Organizacja ta umożliwiła Skarbek zdobycie i przemycenie mikrofilmu zawierającego informacje o przygotowywanej przez Niemców operacji Barbarossa. To dzięki tym przekazom, alianci dowiedzieli się o nadchodzącym ataku na ZSRR.

Misje, które zmieniały bieg historii

Krystyna Skarbek pełniła swoje misje z narażeniem życia. Była jednak sprytna. Kiedy przypadkowo została złapana w Budapeszcie przez gestapo, udało jej się przekonać Niemców, że cierpi na gruźlicę. Jak to zrobiła? Ugryzła się w język, zaczęła kaszleć i pluć krwią. Jej wersję potwierdził rentgen, pokazując uszkodzenia płuc sprzed wojny. Niemcy w obawie o swoje zdrowie wypuścili ją. Po tym wydarzeniu brytyjski ambasador Owen O'Malley w Budapeszcie przydzielił jej nowy paszport - Skarbek przyjęła alias Christine Granville. Jednocześnie zmieniła datę urodzenia na 1915 rok, tym samym odmłodziła się o kilka lat.

 Nie tylko spryt, ale i sprawność fizyczna przydały się jej, kiedy  została schwytana przez niemiecki patrol na terenie Słowacji. Gdy prowadzono ją przez most, niespodziewanie podcięła nogi jednemu z eskortujących ją żandarmów i rzuciła się do rzeki. Niemcy otworzyli ogień, jednak nie zdołali jej trafić. Po chwili zdołała dopłynąć na drugi brzeg, gdzie schronienie znalazła w gęstwinie lasu.

W 1941 roku została aresztowana przez gestapo na Węgrzech. Poddana przesłuchaniom i torturom, nie wydała nikogo. Dzięki interwencji brytyjskiego wywiadu została uwolniona i potajemnie wywieziona z Węgier - ukrywała się w bagażniku samochodu ambasadora Marka Russella. Jej odwaga i chłodna głowa przysporzyły jej sławy nie tylko wśród aliantów, ale i wśród Niemców, którzy umieścili ją na listach poszukiwanych.

Od lipca 1943 roku Krystyna działała na terenie Francji. Jedną z najbardziej spektakularnych akcji Skarbek była misja w okolicach Roche-la-Croix. Przebrana za francuską chłopkę, posługując się fałszywą tożsamością Paulina Armand, dotarła do Vercors i Annecy, gdzie zdobywała informacje o ruchach niemieckich wojsk. W okolicach Roche-la-Croix zdołała przekonać cały niemiecki garnizon - złożony głównie ze wcielonych do niemieckiego wojska Ślązaków - do przejścia na stronę francuskiego ruchu oporu. Ukryta w pobliskim lesie, przez głośnik wzywała żołnierzy po polsku do porzucenia służby dla III Rzeszy. Efekt był zdumiewający: wszyscy, z wyjątkiem niemieckich oficerów, zdezerterowali.

Kilka miesięcy później, 13 sierpnia 1944 roku, dwa dni przed lądowaniem aliantów w południowej Francji, gestapo aresztowało dwóch angielskich oficerów Francisa Cammaertsa i Xana Fieldinga oraz francuskiego agenta Christiana Sorensena. Skarbek ruszyła do akcji ratunkowej.

W ciągu kilku godzin dotarła do więzienia w Digne. Bezceremonialnie wkroczyła do gabinetu szefa policji Fritza Harlana. Przedstawiła się jako Cammaertsa i zrazem siostrzenica generała Montgomery’ego. Bez mrugnięcia okiem oznajmiła Harlanowi, że jego los jest przesądzony. Postawiła sprawę jasno: jeśli natychmiast wypuści alianckich jeńców, zostanie potraktowany łagodnie, gdy alianci wkroczą do miasta. Choć uznał ją za szaloną, jeszcze tej samej nocy trzej więźniowie, wraz z Krystyną, odzyskali wolność. Cammaerts, do końca życia, mówił o niej jako o kobiecie, która "uratowała mu życie".

Kobieta niepokorna

Skarbek była postacią nietuzinkową także w życiu prywatnym, które obfitowało w intensywne relacje uczuciowe. Najważniejszym mężczyzną w jej życiu był wspomniany już Andrzej Kowerski, z którym pracowała w Budapeszcie. Tworzyli niezwykły duet - zarówno prywatnie, jak i zawodowo. Choć nigdy się nie pobrali, przez wiele lat byli nierozłączni, współpracując w najtrudniejszych warunkach, jako agenci brytyjskiego SOE. Ich związek opierał się na silnym zaufaniu i przetrwał wszystkie wojenne burze. Niestety po wojnie drogi Skarbek i Kowerskiego się rozeszły, ale do końca życia Krystyna utrzymywała z nim kontakt. Kowerski wyemigrował do Afryki, później do Niemiec. Nigdy się nie ożenił. Gdy dowiedział się o śmierci Krystyny, miał rzekomo powiedzieć:

"Straciłem nie tylko przyjaciółkę, ale i kobietę, która była moim życiem".

Innym ważnym mężczyzną w życiu Skarbek był Włodzimierz Ledóchowski, z którym romansowała podczas misji w Budapeszcie i Słowacji. Jednak najbardziej owiany legendą jest powojenny już związek Krystyny ze zdemobilizowanym oficerem Brytyjskiego Departamentu Wywiadu Marynarki Wojennej (Navy Intelligence Division) Ianem Flemingiem. Rzekomo przez rok łączył ich płomienny romans, a Fleming miał być pod ogromnym wrażeniem osobowości Krystyny. Niektóre źródła sugerują, że była pierwowzorem dla postaci Vesper Lynd w napisanej przez niego powieści "Casino Royale" - pierwszej o przygodach agenta Jamesa Bonda.

Koniec wojny, początek samotności

Zakończenie II wojny światowej nie przyniosło Krystynie Skarbek spokoju ani bezpieczeństwa. Choć była jedną z najskuteczniejszych agentek alianckich, nikt nie zatroszczył się o jej dalszy los. Nie została jednak uhonorowana tak, jak na to zasługiwała. Choć odznaczono ją Medalem Jerzego, Orderem Imperium Brytyjskiego i francuskim Croix de Guerre, to Wielka Brytania odmówiła jej przyznania obywatelstwa. Polska, do której pragnęła wrócić, znalazła się w sowieckiej strefie wpływów, więc działalność Skarbek, jako agentki Zachodu oznaczała w kraju wyrok śmierci.

Przez kilka lat żyła na skraju ubóstwa, pracując w centrali telefonicznej, jako sprzedawczyni w sklepie "Harrods", kelnerka oraz pokojówka w hotelu. Wreszcie dostała zatrudnienie jako stewardesa na statku pasażerskim MS Ruahine, pływającym z Afryki. Tam Christine Granville spotkała pewna niezręczność. Musiała, jak reszta załogi, nosić mundur i wszystkie medale przyznane w czasie wojny. Jednak w przypadku Skarbek ich ranga i liczba były imponujące. Zwróciła na to uwagę jedna z pasażerek - Madeleine Masson.

"Christine miała więcej baretek niż generał. Cechowała ją jakaś niezwykła magia, która odróżniała ją od innych osób, które spotkałam. Jej osobowość wydzielała jakąś magnetyczną siłę. Jest bardzo ważne, by zachować jej pamięć (...), była żywym ucieleśnieniem odwagi" - pisała Madelaine Masson w biograficznej książce o Skarbek

Masson podczas kilkudniowego rejsu w czerwcu 1952 roku miała okazję rozmawiać z charyzmatyczną stewardessą. Ten krótki kontakt zrobił na niej ogromne wrażenie. Kilka dni po tym, jak 13 czerwca 1952 roku wysiadła w Southampton, ze zdumieniem przeczytała w gazecie, że Christine Granville została zamordowana.

W kolejnych latach Masson podjęła starania, aby zebrać wspomnienia osób znających Skarbek, w tym Andrzeja Kowerskiego. Uznała, że historia Krystyna Skarbek zasługuje na spisanie. Jej relacja - choć czasem uznawana za uproszczoną - opierała się na osobistych wywiadach i wspomnieniach, które były "tak szczegółowe, że czasem czytały się jak dosłowne zapisane rozmowy".  Dzięki staraniom i pracy Madeleine Masson w 1975 roku ukazała się książka "Christine: A Search for Christine Granville" wydana w Polsce podtytułem "Wojna moja miłość. Krystyna Skarbek ulubiona agentka Churchilla". To ta publikacja była pierwszym krokiem do przywrócenia pamięci o Krystynie.

Tragiczna śmierć

Na tym samym statku MS Ruahine, też w 1952 roku, ale podczas wcześniejszego rejsu niż ten z Madeleine Masson  Krystyna Skarbek poznała Denisa Muldowneya - stewarda okrętowego, który obsesyjnie się w niej zakochał. Gdy odrzuciła jego zaloty, zaczął ją nachodzić i śledzić. Mimo próśb i zgłoszeń nie została objęta ochroną. 15 czerwca 1952 roku, w korytarzu hotelu Shelbourne, Muldowney zaatakował ją nożem. Zmarła na miejscu, ugodzona w serce.

Morderca nie uciekał - czekał na przyjazd policji. Podczas procesu zeznał, że "kochał Krystynę tak bardzo, że nie mógł znieść myśli, iż nie będzie z nim". Został skazany na karę śmierci i powieszony kilka miesięcy później.

Krystyna Skarbek została pochowana na londyńskim cmentarzu St. Mary’s Roman Catholic Cemetery w Kensal Green. Na jej grobie widnieje prosty napis:

"Krystyna Skarbek - Christine Granville - najodważniejsza z odważnych".

Historia kobiety-szpiega odkryta po latach

Mimo niezwykłych zasług, przez dekady pozostawała niemal zapomniana - zarówno w Polsce, jak i w Wielkiej Brytanii. Dopiero po upadku komunizmu i odtajnieniu wielu dokumentów zaczęto na nowo odkrywać historię Skarbek.

W 2012 roku MI6 oficjalnie przyznało, że była ich agentką. W tym samym roku ukazała się głośna biografia "Christine: The Spy Who Loved" autorstwa Clare Mulley, która przyczyniła się do szerszej popularyzacji jej postaci w świecie anglosaskim. Książka otrzymała znakomite recenzje w prasie brytyjskiej, amerykańskiej, kanadyjskiej i polskiej.

Powieść, która na polskim rynku nosi tytuł "Kobieta szpieg. Polka w służbie Jego Królewskiej Mości" wydano w Wielkiej Brytanii, USA, Polsce, na Węgrzech, w Rosji, Chinach i we Włoszech. W 2013 roku Mulley została wyróżniona honorowym odznaczeniem Bene Merito przez ministra spraw zagranicznych Polski, Radosława Sikorskiego.

W 2020 roku Brytyjczycy uhonorowali Christine Granville jedną z "błękitnych tablic" English Heritage poświęconych agentkom specjalnym z czasów II wojny światowej. Inne wyróżnione w ten sposób kobiety to m.in. Violette Szabo i Noor Inayat Khan. Spośród ponad 950 "błękitnych tablic" znajdujących się w Londynie jedynie 14 proc. jest poświęcona kobietom.

Wielu ciekawych informacji o Krystynie Skarbek w ostatnim czasie dostarczył Tomasz Muskus. Pasjonat historii, działacz polonijny i odkrywca zamieszkały w Wielkiej Brytanii, który od lat przeczesuje brytyjskie archiwa w poszukiwaniu śladów polskiej historii. Poszukiwacz odnalazł grób Mieczysława Jałowieckiego, dyplomaty i człowieka, który kupił dla Polski Westerplatte. A także zlokalizował siedzibę polskiego wywiadu w Londynie, stacjonującego w szkole St. Paul’s. Muskus dotarł też do kilku dokumentów stwierdzających, w jakich misjach brała udział Krystyna Skarbek. Dokumenty te przedstawił m.in. w programie Cezarego Koryckiego "Historia jakiej nie znacie". Muskus twierdzi, że wielu szczegółów o pracy Skarbek dla brytyjskiego wywiadu dowiemy się, dopiero kiedy za dwa lata zostaną odtajnione dokumenty na jej temat.

Tymczasem sensacyjną historię kobiety-szpiega, która była pierwowzorem Vesper Lynd, poznamy już w październiku z filmu, który wówczas wejdzie do kin. "Skarbek" to thriller szpiegowski w gwiazdorskiej obsadzie. Tytułową rolę zagrała w nim Morgane Polański, a partnerują jej m.in. Malcolm McDowell, Steven Waddington, Frederick Schmidt, Ingvar Sigurðsson, Agata Kulesza, Piotr Adamczyk.

Ulubiona agentka Churchilla

Krystyna Skarbek nie była tylko agentką wywiadu - była legendą. Jej życie to historia o sile charakteru, nienasyconej potrzebie działania i poświęceniu dla idei. Zginęła, jak żyła - gwałtownie i tragicznie. Skarbek jest symbolem odwagi i niezależności. Dlaczego nazywano ją "ulubioną agentką Churchilla"? Z bardzo konkretnych, udokumentowanych powodów. Winston Churchill miał dostęp do szczegółowych raportów z jej działalności, jeszcze zanim poznał ją osobiście. To właśnie informacje, które Skarbek przemyciła z Węgier do Wielkiej Brytanii w 1941 roku - mikrofilmy z danymi o zbliżającym się ataku Niemiec na Związek Radziecki - trafiły na jego biurko i zostały uznane za jedne z pierwszych dowodów na przygotowania do operacji Barbarossa. Dla brytyjskiego premiera była to informacja o kolosalnym znaczeniu strategicznym. Jej działania zyskały natychmiastowe uznanie na najwyższych szczeblach.

Uznanie Churchilla było nie tylko osobiste, ale miało także symboliczny wymiar. Clare Mulley, autorka biografii "The Spy Who Loved", wielokrotnie podkreślała, że to właśnie Churchill określił Krystynę Skarbek mianem swojej "ulubionej agentki". Wspominała o tym również Madeleine Masson, która poznała ją krótko przed śmiercią i zafascynowana jej osobowością. To właśnie te źródła - oparte na dokumentach, relacjach świadków i zachowanej korespondencji - potwierdzają, że nazwanie Skarbek "ulubioną agentką" nie było pustym komplementem. Jej działania miały realny wpływ na przebieg wojny i były przedmiotem autentycznego podziwu ze strony premiera Wielkiej Brytanii.