Reklama

Jak ślub, to tylko w miesiącu z literą "r" w nazwie. W drodze do ołtarza koniecznie trzeba się uśmiechnąć, a życzenia jako pierwszy powinien złożyć młodej parze mężczyzna. W tym ważnym dniu należy mieć coś białego (znak wierności i czystości), niebieskiego (symbol potomstwa), pożyczonego (zapewni dobroć ze strony rodziny), coś starego (aby mieć wsparcie dawnych przyjaciół) oraz nowego (co sprzyja dostatkowi w małżeństwie). Przesądów i zwyczajów ślubnych, które mają przynieść szczęście i pomyślność we wspólnym życiu nowożeńców, jest naprawdę wiele. Choć kilka kojarzy się od razu, to większość z nich nie jest powszechnie znana i tym bardziej standardowa. W wielu polskich województwach tradycje przedślubne mocno się od siebie różnią i często wydają się niezrozumiałe. Nie wspominając już o nietypowych zwyczajach, z którymi spotkać się można w odległych zakątkach świata. Jakie są najdziwniejsze tradycje ślubne? Niektóre z nich naprawdę zaskakują.

Skok przez miotłę, czarna suknia ślubna i obrączki na stopach

Choć mogłoby się wydawać, że zaślubiny wszędzie wyglądają podobnie, to wcale nieprawda. Wpływ na to, w jaki sposób para zawiera związek małżeński ma nie tylko wyznawana przez nich religia, ale przede wszystkim ich narodowość i regionalne wierzenia. W każdym kraju panują zupełnie inne zwyczaje, pielęgnowane od lat i często przekazywane z pokolenia na pokolenie. Ich pominięcie lub zlekceważenie ma - według tradycji - przynieść pecha młodej parze w małżeństwie.

Reklama

Jednym z najpopularniejszych zwyczajów wydaje się biała suknia ślubna, którą ubiera panna młoda. Tymczasem jeszcze w XVI wieku taki strój uchodził za niezwykle kontrowersyjny - przyszłe żony ubierały kolorowe kreacje. W 1558 roku białą suknię założyła Maria I Stuart, wychodząc za następcę francuskiego tronu - Franciszka II Walezjusza. Wywołało to wówczas niemałe oburzenie, ponieważ we Francji biel była kojarzona wyłącznie z żałobą. Nową modę przypieczętowała w 1840 roku brytyjska królowa Wiktoria, poślubiając w białej sukni księcia Alberta. W Europie do dziś ta tradycja jest kultywowana, natomiast w wielu krajach dalej obowiązuje poprzedni zwyczaj różnobarwnych strojów. Na przykład w Meksyku wciąż ubiera się biel na znak żałoby, a na ślub - zakłada czarną suknię. W Indiach dominują tradycyjne suknie w kolorze czerwonym (to symbol pomyślności) lub zielonym (symbol płodności). W Afryce panny młode ubierają pastelowe, żółte i brązowe suknie na znak kontaktu z ziemią i naturą. Z kolei chińska tradycja nakazuje założyć przyszłym mężatkom czerwoną szatę i charakterystyczne nakrycie głowy z piórami i kamieniami, co ma zapewnić im szczęście, miłość i namiętność w małżeństwie.

To niejedyne wyjątkowe zwyczaje dotyczące ślubnej garderoby, które obowiązują do dziś. Na całym świecie różnią się od siebie także obrączki, pieczętujące przysięgę małżeńską. W kulturze żydowskiej panuje zasada, że powinny być skromne, minimalistyczne i o tej samej wartości, aby wyrównać różnice materialne między żoną a mężem. Małżonkowie mają je nosić na palcu wskazującym, który uznaje się za najbliższy sercu. Z kolei w Grecji jest dokładnie na odwrót - mężczyźni otrzymują złotą obrączkę, natomiast kobiety - uboższą, ze srebra, aby podkreślić ich uległość i poddanie wobec męża. Najbardziej nietypowo jest jednak w Indiach, gdzie pan młody zakłada obrączki - srebrne pierścienie - na drugim palcu prawej i lewej stopy swojej żony. Ma to symbolizować jej lojalność wobec poślubionego mężczyzny. Pan młody nie musi nosić obrączki wcale. Jeśli chce, zakłada ją na największy palec u stopy. Kobiety dodatkowo podkreślają swój nowy status tzw. nath, czyli dużą obręczą-kolczykiem w nosie, najczęściej przyczepioną także łańcuszkiem do ucha.  Co ciekawe, w Europie również występują rozbieżności - zwykle obrączkę wsuwa się na serdeczny palec. W Niemczech, Polsce, Norwegii czy Grecji nosi się ją jednak na prawej dłoni, za to w Szwecji czy Wielkiej Brytanii już na lewej. Osobną tradycję kultywuje się też w Irlandii. W charakterze obrączki często występuje tam pierścień Claddagh, wywodzący się jeszcze z czasów celtyckich i przedstawiający dwie dłonie trzymające serce w koronie. To ważny symbol miłości, lojalności i przyjaźni, który przekazuje się z pokolenia na pokolenie, kolejnym pannom młodym w rodzinie. Narzeczone noszą go na serdecznym palcu prawej ręki, a po ślubie przekładają na lewą i obracają serce do wewnątrz dłoni.

Nie wszystkie tradycje ślubne są jednak przyjemne dla pary młodej. Jedną z najdziwniejszych jest obrzucanie nowożeńców jedzeniem. W Maroku już po ślubie, w świeżo upieczonych małżonków ciska się figami i rodzynkami, życząc im w ten sposób licznego potomstwa. W niektórych, rdzennych regionach Indii, wierzy się, że związek rozpoczynający się od nieprzyjemnej sytuacji, zakończy się owocną i dojrzałą miłością. Właśnie dlatego pan młody i jego bliscy są obrzucani przez pozostałych gości pomidorami. Mąż jest poddawany testowi także w Korei Południowej. Sprawdza się jego wytrzymałość, wiedzę i cierpliwość. Przed zakończeniem wesela siada, zdejmuje buty i skarpetki, a rodzina związuje mu nogi i podwiesza je nad ziemią. Goście zadają różne pytania, a za każdą złą odpowiedź - kijem, trzciną lub rybą wymierzają razy w podeszwy. Ze stopami jest też związana ryzykowna tradycja na żydowskich ślubach. Rabin, po udzieleniu błogosławieństwa nowożeńcom, przekazuje im kielich z winem. Po wypiciu napoju naczynie trafia pod prawą nogę pana młodego, który ma za zadanie rozdeptać szkło. Gdy mu się to udaje, goście krzyczą charakterystyczne "mazzal tow", czyli życzenie szczęścia. Podobno tradycja ma przypominać o zniszczeniu Świątyni Jerozolimskiej i nieść przesłanie, aby Jerozolimę stawiać zawsze ponad każdą przyjemność. Humorystyczne wytłumaczenie wskazuje jednak na to, że to ostatni raz, kiedy mąż będzie mógł tupnąć nogą - po ślubie to żona będzie rządzić w domu. Tradycji uprzykrzających życie panu młodemu jest znacznie więcej. Przyszły mąż musi się również napracować w Szkocji, gdzie na kilka dni przed ślubem "porywa się" jego narzeczoną. Odzyskana panna młoda jest obrzucana jedzeniem na znak pomyślności. Z kolei w Niemczech - rodzina ukrywa przyszłą żonę w sekretnym miejscu. Narzeczony musi przeprowadzić długotrwałe, często wymagające, negocjacje. Gdy bliscy uznają, że determinacja, miłość i troska o partnerkę są wystarczające, pozwalają na ponowne ich spotkanie. Męczące dla nowożeńców może się również wydawać baumstamm zersägen, czyli niemiecki zwyczaj piłowania pnia na weselu. Wspólnymi siłami małżonkowie muszą przeciąć kłodę drewna - metaforę problemów, które na pewno pojawią się w ich życiu w przyszłości. Sukces ma zapewnić zgodność i równe zaangażowanie, włożone w budowanie rodziny.

Nietypowe tradycje ślubne na świecie potrafią być jednak romantyczne. Choć wywodzą się z zupełnie różnych kultur, to zawsze niosą piękne przesłanie. W Meksyku małżonków obwiązuje się "lassem", które może być sznurkiem, ale też różańcem czy dekoracyjną tasiemką (często przekazywanymi w rodzinie). Zwyczaj podkreśla, że dwoje ludzi łączy miłość, a od tego dnia również jedność. Najczęściej parę młodą związują rodzice chrzestni, bo to ich zadaniem jest teraz wspieranie i udzielanie porad małżeńskich nowożeńcom.

Romantyczną miłość i zawarcie związku małżeńskiego symbolizuje też zwyczaj wywodzący się z Ameryki Południowej. Historycznie, w czasach kolonialnych, zakazywano zawierania ślubów przez niewolników. Wymyślili oni więc, że wspólny skok przez miotłę kobiety i mężczyzny będzie sankcjonować związek. Dziś tradycję pielęgnują głównie osoby czarnoskóre, podkreślając w ten sposób równość pomiędzy przyszłymi małżonkami i oddając cześć swoim przodkom. Przedmiot ustawia się pod ołtarzem lub na wejściu do sali weselnej. Para, już jako małżonkowie, swój pierwszy krok, a raczej skok, wykonuje właśnie nad miotłą.

Rzucanie talerzami, rozpleciny i odgrywki. Polacy tak świętują małżeństwo

Myli się ten, kto myśli, że Polacy nie mają swoich oryginalnych i nieco dziwnych tradycji weselnych. Większość z nich to regionalne, staropolskie zwyczaje. Choć nie są tak popularne, jak kiedyś, to zdarzają się pary młode, które nie wyobrażają sobie bez nich ślubu i wesela. Mają przynieść szczęście i pomyślność nowożeńcom.

Współcześnie większość kobiet bawi się, jeszcze przed zamążpójściem, na swoich wieczorach panieńskich. Ich staropolskim odpowiednikiem były obowiązkowe rozpleciny. Według tradycji, na dzień przed ślubem, druhny zaplatały przyszłej pannie młodej włosy w ozdobny warkocz. Często chowały w nim szpilki, aby utrudnić jego rozplatanie. Był on później - nieraz w bólu - rozwiązywany przez jednego z mężczyzn z rodziny na znak, że kobieta żegna się z panieńskim stanem. Choć zwyczajowi towarzyszyło śpiewanie, tańce i alkohol, to całość miała mocno melancholijny i pożegnalny wydźwięk. Tradycja zanikła w XIX wieku, dziś organizuje się ją jedynie na weselach w staropolskim stylu. Na Śląsku i w Małopolsce druhny miały nieco inne zadanie. Tworzyły koronę, czyli wianek z gałązek, wstążek i kwiatów, którym przyozdabiały bramę lub drzwi domu panny młodej. Po pleceniu korony narzeczona częstowała panny przygotowanymi smakołykami. Współcześnie dom przystraja się również balonami i tasiemkami.

Nie każdy słyszał też o polskich zmówinach, które angażują rodziców narzeczonych. Dawniej, w domu panny młodej, organizowano spotkanie rodzin, aby omówić organizację wesela dla dzieci, podział kosztów i ewentualny posag. Dziś, kiedy państwo młodzi najczęściej samodzielnie finansują uroczystość, to po prostu miła okazja do pogłębienia relacji teściów i rozluźnienia atmosfery w czasie, gdy przygotowania mocno wszystkich stresują.

W Polsce bardzo dużo interesujących zwyczajów dotyczy okresu przed ślubem. Para młoda może spodziewać się wówczas, większej liczby gości. Na przykład na podlaskich wsiach to miejscowe dzieci odwiedzają przyszłe małżeństwo. Trzeba odwdzięczyć się im słodyczami. Tradycję nazywa się przedślubnymi gąskami.

Na tydzień przed planowaną uroczystością, np. na Kaszubach, mają miejsce zrękowiny. Narzeczony wraz ze swoimi rodzicami przyjeżdża do przyszłej panny młodej i jej rodziców z "darami", aby podziękować za wychowanie córki. W kolejnych dniach rodzina narzeczonej odwiedza dom pana młodego i również wręcza prezenty, odwdzięczając się za wizytę. Na Podkarpaciu odbywają się za to poseliny. Rodzina narzeczonego wysyła swojego rzecznika do domu panny młodej, aby ten wychwalał wszystkie zalety przyszłego męża. Stara się, aby rodzice kobiety zaakceptowali zięcia. Gdy osiągnie cel i przekaże radosną nowinę panu młodemu, wraca po kilku dniach, by omówić kwestię posagu.

Na Śląsku to para młoda ma spore wyzwanie przed ślubem. Musi poczęstować wszystkich zaproszonych gości kołaczem z ciasta drożdżowego - nawet tych, których nie będzie na weselu. Na opakowaniu z ciastem zawsze znajduje się radosny lub miłosny wierszyk. Jeśli organizuje tzw. "paradny kołacz", dodatkowo przebiera się np. za zakonnicę i księdza. Na Podlasiu występuje podobny zwyczaj - wypieka się korowaj, czyli ciasto pszenne, którym również częstuje się bliskich.

Dzień przed ślubem, choć dziś raczej tydzień przed goście i rodzina przyszłych państwa młodych zbiera się przed domem panny młodej, żeby wspólnie potłuc szkło i porcelanę. To radosny polterabend (tłumaczony jako "hałaśliwy wieczór"), zwyczaj pochodzący z Niemiec, a dotąd pielęgnowany w wielu polskich domach, szczególnie na Pomorzu, Śląsku czy w Wielkopolsce. Ceremonialne tłuczenie zastawy ma symbolizować pożegnanie z dawnym życiem, ale też wygonić złe moce, chronić narzeczonych i zapewnić im dobrobyt. Im więcej rozbitych talerzy, butelek i mis, tym więcej szczęścia w małżeństwie. Pod koniec para musi posprzątać bałagan, a następnie poczęstować wszystkich alkoholem i słodyczami.

W wielu regionach Polski - np. na Śląsku czy Opolszczyźnie - ślub nie mógłby się odbyć bez tzw. wykupin czy wywodzin. Druhny i świadkowa panny młodej udają się do domu pana młodego, żeby go "wykupić". Nigdy nie mogą pojawić się z pustymi rękoma. Wykonują zadanie, np. grają w karty z bliskimi narzeczonego, a potem "płacą" im alkoholem. Po udanych negocjacjach wszyscy jadą do domu rodzinnego panny młodej, żeby i ją "wykupić" w celu poślubienia - często słodyczami, biżuterią lub pieniędzmi. Bywa, że panna młoda jest wtedy porywana przez gości weselnych, co wiąże się z koniecznością obdarowania ich kolejnymi podarunkami. Wywodziny kończą się hucznym wyprowadzeniem pary młodej z domu przez orkiestrę. Tradycję zapoczątkowały najprawdopodobniej dawne zwyczaje weselne, gdy pan młody posyłał do rodziców narzeczonej swatów, mających na celu przekonanie ich do oddania ręki córki.

Na samym weselu też nie brakuje nietypowych zwyczajów, mających zapewnić szczęście parze młodej. W Małopolsce uwagę przyciągają odgrywki (nazywane też obgrywkami). Na początku przyjęcia drużba z zespołem muzycznym obchodzi po kolei wszystkich gości, witając ich utworami muzycznymi (niekiedy z wymyśloną przez drużbę zabawną przyśpiewką). Uhonorowani weselnicy odwdzięczają się niewielką sumą pieniędzy, która według tradycji ma być zapłatą dla kapeli i odciążyć budżet pary młodej. W województwie łódzkim świeżo upieczonym małżonkom kradnie się buty. Fanty trzeba wykupić, wykonując zadania. Kolejną niezwykłą tradycją jest tzw. "zbieranie na wózek", znane w północno-wschodniej oraz centralnej Polsce. Ma zagwarantować młodym dostatnie życie i wyprawkę na pierwszego potomka. Każdy z gości może zaprosić pana młodego lub panią młodą do tańca, ale nie za darmo. Muszą najpierw wrzucić małą sumę do wózeczka dla lalek lub specjalnie oznaczonych pudełek, dzierżonych przez drużbów. Mężczyźni wrzucają pieniądze do pudełka trzymanego przez świadkową, a kobiety - przez świadka. Po kilku piosenkach zlicza się banknoty. Jeśli więcej było ich w pudełku świadkowej, władzę nad budżetem domowym dzierżyć będzie żona. Jeśli zwyciężył świadek - finansami zajmie się mąż.

Zaślubiny to uroczystość, którą para młoda zapamiętuje jako jeden z najważniejszych dni w życiu. Niestandardowe zwyczaje ślubne - obchodzone jednak od lat w danym zakątku świata - pozwalają przeżyć wydarzenie w unikatowy sposób. To również rewelacyjna metoda, aby goście weselni poznali lokalną kulturę, wielu z nich podchodzi z ciekawością do regionalnych zwyczajów. Choć pewne tradycje wydadzą się specyficzne lub nawet dziwne, to będą podkreślać pochodzenie pary młodej. Wielu narzeczonych bez nich czułoby się w dniu ślubu po prostu nieswojo.