Jedną z pierwszych tego typu produkcji był "The Philco Television Playhouse", emitowany od 1948 roku na antenie stacji NBC. Co ciekawe, w pierwszym sezonie przedstawiono telewizyjne adaptacje sztuk oraz musicali wystawianych na Broadwayu, co nie zakończyło się dla twórców najlepiej - ze względu na dysputy na temat praw autorskich oraz fakt, że produkcja tej serii przekroczyła budżet o prawie 126 tysięcy dolarów. W późniejszych sezonach skupiono się więc na ekranizacji popularnych książek oraz oryginalnych historiach pisanych na potrzeby serii. Łącznie wyprodukowano siedem sezonów.
Podobną w zamyśle i ekranizacji była produkcja "The United States Steel Hour". Pierwowzorem dla programu był cykl audycji radiowych "Theatre Guild on the Air", gdzie w pierwszych seriach przedstawiano adaptacje sztuk Szekspira oraz opowieści, które podejmowały ważne w tamtych latach tematy społeczne. Na ekranie można było zobaczyć największe gwiazdy - w produkcji wystąpili m.in. Paul Newman czy James Dean, ówcześni bożyszcze kina.
Serialowe antologie były przez lata ciekawym sposobem na przedstawienie nowych historii, jak i tych klasycznych czy przybliżenie kultury wysokiej (dzięki telewizji i radiu) wszystkim grupom społecznym. Wraz z pojawianiem się nowych historii i ta forma ewoluowała oraz rozszerzył się jej zakres gatunkowy. Jeżeli spojrzeć na listę tytułów, szczególnie w latach 80., wiele z nich to produkcje science fiction czy horrory. Ale nie byłoby ich pewnie, gdyby nie kultowa już dziś "Strefa mroku" ("The Twilight Zone").
"Strefa mroku" (1959 - 1964) jest serialem, który na stałe zapisał się w historii telewizji jako jedna z najlepszych produkcji wszech czasów. Produkcją zachwycali się krytycy, uwielbiali ją widzowie, a samo określenie "twilight zone" stało się frazą na określenie dziwnej, surrealistycznej sytuacji, w której ktoś się znalazł lub może się znaleźć. W każdym odcinku "Strefy mroku" przedstawiano odrębną, samodzielną historię, której bohaterowie musieli sprostać niezwykłym wyzwaniom, a zakończenie często było nieprzewidywalne. Serial łączył w sobie elementy science fiction, horroru i fantasy. Twórca produkcji, Rod Serling, był narratorem każdego odcinka (napisał również 92 scenariusze z 156 wyemitowanych epizodów) oraz wyjaśniał, jak bohaterowie znaleźli się w tytułowej "strefie mroku". Po zakończeniu emisji serialu w 1964 roku w późniejszych latach trzykrotnie próbowano wskrzesić produkcję, jednak bez skutku. Magii oryginału nie udało się odtworzyć.
Na fali popularności "Strefy mroku" w 1963 roku zadebiutowała antologia "Po tamtej stronie" ("The Outer Limits"). Zamysł był bardzo podobny - w jednym odcinku przedstawiano oryginalną historię, jednak tym razem, w odróżnieniu od poprzednika, stricte science fiction. W odcinkach często podejmowano temat roli techniki w codziennym życiu, wynalazków
i niebezpieczeństw z tym związanych. I ten serial postanowiono wskrzesić po latach (produkcję zakończono w 1965 roku), ale, co ciekawe, zakończyło się to sukcesem.
Nowa wersja "Po tamtej stronie" zadebiutowała w 1995 roku i była emitowana przez siedem sezonów. Tutaj pozwolono sobie na więcej kreatywnej wolności - zadecydował o tym nie tylko fakt, że od premiery oryginału minęło sporo czasu, ale również to, że zrezygnowano z formuły poprzednika (tzw. "monster of the week"), a skupiono się bardziej na idei i współczesnych problemach.
W latach 80. XX wieku serialowe antologie science fiction zaczęły cieszyć się ogromną popularnością, a na ekranach widzowie mogli zobaczyć kilka interesujących i różnych od siebie produkcji - pojawiały się i tzw. "twarda fantastyka", jak i horror czy duchowy następca "Strefy mroku".
Pierwszy odcinek "The Ray Bradbury Theater" trafił na antenę w 1985 roku. Seria była projektem jednego z najważniejszych pisarzy fantastyki, Raya Bradbury’ego - autora m.in. "451 stopni Fahrenheita", "Kronik marsjańskich" czy "Całe lato w jeden dzień". Bradbury pełnił w produkcji kilka ról, nie tylko był pomysłodawcą, ale również narratorem oraz scenarzystą wszystkich 65. odcinków. Historie w nich przedstawione były zresztą oparte na jego opowiadaniach i nowelach.
Serialowe antologie są również świetnym sposobem na realizację pomysłów wybitnych reżyserów filmowych. Za jedną z nich był odpowiedzialny sam Steven Spielberg. "Niesamowite historie" ("The Amazing Stories"), zbiór krótkich, zamkniętych historii z pogranicza fantastyki i science fiction, doczekał się dwóch sezonów i został uhonorowany pięcioma nagrodami Emmy. Scenariusz jednego z odcinków posłużył nawet za podstawę filmu "Bez baterii nie działa". Pomysł bowiem tak bardzo spodobał się Spielbergowi, że postanowił zrealizować na jego bazie film pełnometrażowy.
Po opowieściach fantastycznych, podróżach w czasie czy innych motywach znanych z seriali science fiction na przełomie lat 80. i 90. widzowie zeszli... do krypty. Zbiór krótkich historii z pogranicza horroru i czarnej komedii, czyli "Opowieści z krypty" ("Tales from the Crypt"), do dziś uznawany jest za kultowy. Serial był adaptacją serii komiksów, a jego bohaterowie, odpowiadając za złe uczynki, które popełnili, płacili często w makabryczny sposób. Morał historii był zawsze bardzo wyraźnie zaznaczony - odcinki kończyły się sarkastycznym podsumowaniem narratora, Strażnika Krypty.
Przełom w gatunku nastąpił dość późno - dopiero w XXI wieku i za sprawą... "American Horror Story". Do tej pory serialowe antologie charakteryzowały się tym, że historie były zamknięte w samodzielnych, odrębnych fabularnie i stylistycznie odcinkach. Ryan Murphy, jeden z najbardziej płodnych amerykańskich producentów, rozszerzył te historie na cały sezon. Każda z serii "American Horror Story" rozgrywa się na przestrzeni całego sezonu; ma swój własny początek, środek i koniec. W odróżnieniu od innych antologii w różnych sezonach "AHS" możemy spotkać bohaterów, którzy pojawili się w serialu już wcześniej, ponieważ akcja ma miejsce w tym samym uniwersum. W kolejnych sezonach często występują aktorzy znani z poprzednich, jednak w zupełnie innych rolach.
Ryan Murphy bawił się formą zarówno antologii jak i horroru. Zmieniał zasady (warto zaznaczyć, że niektóre historie w "AHS" są luźno oparte na prawdziwych wydarzeniach), zebrał na planie wybitnych aktorów (Jessica Lange, Kathy Bates, Sarah Paulson, Denis O’Hare) i zrealizował 12. sezonów popularnej serii, której przynajmniej pierwsze odsłony spotkały się z wielkim uznaniem krytyków. Śladem "American Horror Story" poszli też i inni twórcy.
W ostatnich latach na antenie oraz platformach streamingowych zadebiutowały inne antologie, w tym dramaty kryminalne, których akcja, tak jak w przypadku "American Horor Story", rozgrywa się na przestrzeni jednego sezonu oraz przedstawia w każdej kolejnej serii losy innych bohaterów. Można tu wymienić nie tylko doskonałego "Detektywa" czy "Fargo" HBO, "American Crime" ABC ale również "Terror" AMC czy "Geniusz" National Geographic.
"Detektyw" zachwycił widzów na całym świecie atmosferą, scenariuszem oraz wybitną grą aktorską Matthew McConaughey’a i Woody’ego Harrelsona, kolejne - ciekawymi historiami. "Terror" jest zdecydowanie ciekawą antologią horroru ze względu na szeroką tematykę. Pierwszy sezon to adaptacja powieści "Terror" Dana Simmonsa, a drugi - historia japońsko-amerykańskiej społeczności podczas II wojny światowej i bolesna karta z dziejów Stanów Zjednoczonych, co jeszcze bardziej pokazuje zmiany serialowych antologii jako gatunku. Stają się one bardziej złożone, odważne i podejmują coraz trudniejsze tematy.
Duchowym następcą serialowych antologii z pogranicza fantastyki jest dziś "Czarne lustro", brytyjski serial o niebezpieczeństwach technologii i przedstawiający niekiedy przerażającą wizję przyszłości. Twórca serii, Charlie Brooker, z sezonu na sezon coraz bardziej eksperymentuje z formą - raz wije mroczną opowieść o technologii, raz realizuje cały odcinek w czerni i bieli, później kręci parodię "Star Treka". Spod jego pióra wyszedł również najbardziej optymistyczny odcinek serii - "San Junipero", który został zresztą uhonorowany nagrodą Emmy.
"Czarne lustro" w związku z zabawą formą, formułą i historią często wzbudza kontrowersje wśród fanów. Kiedy w szóstym sezonie twórcy zdecydowali się na odejście od technologii oraz wyśmianie pewnych współczesnych trendów (moda na true crime) widzowie podnieśli larum. Brooker zapowiedział więc, że w kolejnej serii muszą przygotować się na najbardziej posępny odcinek w historii produkcji.
Wśród wielu współczesnych antologii mamy do wyboru również... animacje. Jak udowadniają kolejne tego typu serie, jest to gatunek, w którym można pozwolić sobie na więcej - więcej ryzyka, więcej eksperymentów, więcej brawury, więcej szaleństwa. Jest tu o wiele więcej miejsca na czystą kreatywność, wyobraźnię i niekonwencjonalne rozwiązania.
"Miłość, śmierć i roboty" to projekt reżysera Davida Finchera ("Siedem") oraz Tima Millera ("Deadpool"). W każdym sezonie prezentowane są animacje, w większości dla dorosłych, które trwają około dwudziestu minut. To zbiór najróżniejszych opowieści zaprezentowanych w różnych stylach animacji zrealizowanych przez studia z całego świata. Znajdują się tu historie, które wzruszają, bawią i przerażają. Historie oryginalne jak i napisane przez znanych twórców współczesnej fantastyki.
Warto zaznaczyć, że wymieniony wyżej Tim Miller postanowił ostatnio rozszerzyć nieco swoje portfolio i zrealizował podobną w zamyśle do "Miłość, śmierć i roboty" produkcję. Mowa tu o nowym tytule, który zadebiutuje dopiero w grudniu - antologii opowieści ze świata gier komputerowych.
"Secret Level", bo taki jest tytuł tego projektu, to piętnaście odrębnych historii przedstawiających losy bohaterów popularnych produckji - ze świata nordyckiego "God of War", japońskiego "Ghost of Tsushima" - lub zainspirowanych innymi hitami z tej branży. Zrealizuje je tym razem jedno studio, ale już teraz wiadomo, że style animacji będą różnorodne.
I tutaj pewnie tkwi sedno sukcesu większości serialowych antologii. Wszystkie oferują różnorodne historie oraz kreatywne podejście do poprowadzenia historii oferując za każdym razem inną, przepełnioną emocjami opowieść.