Reklama

Zaangażowanie, konsekwencja, ciężka praca, a wszystko po to, aby zdobyć wymarzone stanowisko, zdać trudny egzamin, czy dostać awans. Rezultat? Zamiast radości i poczucia satysfakcji, z zakamarków umysłu wyłania się surowy krytyk, który podaje w wątpliwość wszystkie osiągnięcia. Brzmi znajomo? Syndrom oszusta może dopaść każdego. Problem ten zgłębiła w swojej książce "Syndrom oszusta. Jak uciszyć wewnętrznego krytyka i wreszcie rozwinąć skrzydła" psycholog dr Jessamy Hibberd.

Czym jest syndrom oszusta?

Syndrom oszusta, w wersji angielskiej znany jako impostor syndrome, to zjawisko psychologiczne, wiążące się z przekonaniem, że osiągane sukcesy, dokonania i zwycięstwa tak naprawdę nam się nie należą i są jedynie wynikiem przypadku i szczęśliwego zrządzenia losu. Osoba, której towarzyszą takie uczucia, pomimo włożonej ciężkiej pracy, zaangażowania i namacalnych dowodów swoich osiągnięć, nieustannie czuje się niewystarczająco dobra, w tym, co robi. Stale wyczekuje, aż rzekoma prawda o jej niekompetencji wyjdzie na jaw. Zjawisku towarzyszy lęk, kwestionowanie umiejętności, silne osłabienie poczucia wartości, czy przesadna analiza własnych działań, z której płyną w większości negatywne wnioski. Co ciekawe, kolejne sukcesy wcale nie pomagają uwolnić się od natrętnych myśli, a wręcz pogłębiają problem, ponieważ "oszustowi" udało się tylko dołożyć kolejnych kłamstw, tym samym zwiększając presję i napędzając błędne koło negatywnych myśli.

Kto najczęściej jest "oszustem"?

Reklama

Problem występuje niezależnie od płci, zwłaszcza u osób uzdolnionych, zajmujących wysokie stanowiska, oraz tych, które osiągają duże sukcesy zawodowe i prywatne. W szczególności ze zjawiskiem tym można spotkać się w środowiskach akademickich czy biznesowych. Jednak jak wskazują badania, zjawisko to dotyczy przede wszystkim kobiet, w szczególności tych obejmujących posady kierownicze. Syndrom oszusta nie jest stwierdzoną dolegliwością kliniczną, a jedynie zjawiskiem zdefiniowanym w psychologii. Ponadto uporczywe myśli pojawiają się raczej sporadycznie, w określonych sytuacjach, mogą występować na różnych etapach życia.

Co ciekawe, do zmagania się z syndromem oszusta przyznaje się również wiele osób znanych na całym świecie, którym trudno odmówić sukcesu. Mowa tu między innymi o prawniczce oraz przede wszystkim byłej pierwszej damie Stanów Zjednoczonych Michelle Obamie, aktorze Tomie Hanksie, znanym między innymi z filmu "Forrest Gump", czy aktorce Emmie Watson, która zasłynęła rolą Hermiony Granger w serii filmów o "Harrym Potterze". Prawdziwym zaskoczeniem może być w tym gronie Albert Einstein - jeden z najbardziej znanych fizyków świata, laureat Nagrody Nobla, oraz autor teorii względności.

Jak objawia się syndrom oszusta?

Syndrom oszusta jest zestawieniem objawów o różnym nasileniu. Może pojawiać się jedynie od czasu do czasu, gdy w szkole lub pracy osoba staje przed wykonaniem ważnego zadania. W zaawansowanych przypadkach jest to jednak niesłabnąca, uporczywa myśl z tyłu głowy, np. "zaraz dowiedzą się, że jestem niewystarczająco kompetentny, nie zasługuję na to", która wywołuje lęk i dyskomfort. Taka osoba może mieć trudności w "byciu sobą", ponieważ nieustannie uważa, na każde słowo czy decyzję, aby nie wyszło na jaw, że jest "oszustem". Może to powodować nie tylko dolegliwości psychiczne, ale i fizyczne. Pojawia się stres, wyrzuty adrenaliny, napięcie, kołatanie serca, ból brzucha, czy drżenie rąk. Mogą towarzyszyć im przeróżne emocje, rozczarowanie własną osobą - "umiem za mało, jestem niewystarczający", ciągły lęk przed porażką, czy nieustanne porównywanie się z innymi. W konsekwencji taka osoba ciągle jest przytłoczona. Częstym jest również popadanie w przesadną kontrolę i dążenie do perfekcjonizmu, aby nikt nie odkrył, że tak naprawdę są "oszustami" lub wręcz przeciwnie boją się podejmować ryzyko, wycofują się w obawie przed porażką. Może pojawiać się również prokrastynacja, czyli odkładanie zadań (pracy, nauki) na ostatnią chwilę oraz wewnętrzna niemożność podjęcia działania. Pomimo tego, że osoba ma świadomość, że wynikną z tego problemy - stres, obniżenie samooceny.

Skąd bierze się syndrom oszusta?

Termin syndrom oszusta został zdefiniowany w 1978 roku przez psycholożki kliniczne Pauline Clance i Suzanne Imes. Przeprowadziły one badanie na grupie 150 kobiet, studentek, oraz tych, które wyróżniały się zawodowymi osiągnięciami. Jak się okazało, pomimo zdobytego wykształcenia, potwierdzonych dyplomami osiągnięć, oraz aprobaty współpracowników, towarzyszyło im poczucie niewystarczalności, a większość czuła się jak oszustki, które nie zasługują na to, gdzie są. Syndrom oszusta Clance i Imes opisały jako "wewnętrzne doświadczenie intelektualnej fałszywości".

Co jest przyczyną syndromu oszusta? Z pewnością ogromną rolę odgrywa dzieciństwo i wychowanie. Porównywanie się do rówieśników i krytyka ze strony rodziców to składowe, które podkopują poczucie własnej wartości w dorosłym życiu. W szczególności zespół cech związanych z syndromem oszusta można dostrzec u dzieci rodziców, których nadrzędnym celem było wykształcenie swoich pociech. Przez co pojawiał się nacisk na najwyższe wyniki w nauce, ale i w innych obszarach życia, np. sporcie czy zajęciach artystycznych. Małoletni "oszuści" rzadko kiedy słyszeli pochwały, często byli natomiast nadmierne karceni i wytykano im błędy. Na dziecku negatywnie może odbić się również obojętne zachowanie rodziców i ich brak zaangażowania. Syndrom oszusta może być wywołany także poprzez sprzeczne komunikaty, które docierają do rozwijającego się młodego umysłu. Przykładem jest sytuacja, w której nauczyciel chwali ucznia za otrzymanie piątki, a jednocześnie jedynym komentarzem rodzica jest pytanie, dlaczego nie dostał szóstki. 

Do syndromu oszusta często trzeba mieć również pewne predyspozycje, częściej dotyka on osób z niskim poczuciem własnej wartości, wysoką zdolność do obserwacji siebie i innych, perfekcjonizmem, czy wysoką wrażliwością. Dr Hibberd w swojej książce "Syndrom oszusta (...)" wskazuje, że "Około siedemdziesięciu procent ludzi doświadczyło w jakimś stopniu syndromu oszusta i prawie każdy może się z nim utożsamić".

Historie oszustów

Dr Hibberd przytacza wiele historii, w których osoby cierpiące na syndrom oszusta mogą odnaleźć siebie. Jedną z nich jest doświadczenie, z jakim spotkała się aspirująca pisarka. Kiedy po wielu latach marzenia o napisaniu własnej książki, otrzymała propozycję od wydawnictwa, początkową euforię szybko przykrył dyskomfort i lęk. Kobieta czuła, że nie jest wystarczająco dobra, aby odnieść sukces, a cała sytuacja jest jedynie szczęśliwym trafem, albo - co gorsza - nieporozumieniem. Nie pomagała także aprobata wspierających znajomych. Po napisaniu książki i oddaniu jej do druku poczuła chwilową ulgę, ponieważ miała już to za sobą. Jednak wkrótce pojawiły się nowe wątpliwości,  jak łatwo się domyślić, obawiała się, jak jej praca zostanie przyjęta. Stres odbijał się nie tylko na jej psychice, ale i fizycznym samopoczuciu.  Jednak mimo negatywnych myśli książka okazała się sukcesem, a wydawnictwo szybko zgłosiło się z propozycją wydania kolejnej. Oczywiście "oszustka" zamiast radości szybko poczuła lęk oraz zaczęła deprecjonować swoje osiągnięcia. Tym samym koło się zamknęło. Negatywne myśli kierowały jej poczuciem własnej wartości, przez co pomimo faktów, namacalnych dowodów sukcesu, ciągłe czuła, że wszystkich oszukuje. Dr Hibberd podkreśla, że poradzenie sobie z syndromem oszusta jest trudne, jeśli wnioski opiera się na tym, jak osoba się czuje, a nie na tym, co robi. Dlatego tak ważne jest, aby nie dać się przytłoczyć ściągającym w dół myślom, ale popatrzeć na sytuację całościowo, oraz dać sobie przestrzeń na uznanie swoich sukcesów.

Podobnie było w przypadku 45-letniego biznesmena, który pomimo sukcesów zawodowych i prywatnych czuł się jak intruz we własnym domu, jak i w życiu. Nieustannie towarzyszyła mu obawa, że w każdej chwili może wszystko stracić, zawodząc przy tym rodzinę. Permanentny strach i egzystowanie w ciągłym stresie powoli go wyniszczało. Nie pomagały pochwały ze strony współpracowników i znajomych oraz widoczne efekty ciężkiej pracy. Wielokrotnie deprecjonował swoje osiągnięcia, hamował się przed objęciem wyższych stanowisk z powodu strachu przed porażką. Mimo to stopniowo wspinał się po szczeblach kariery, co jedynie pogarszało jego samopoczucie. Rosnąca presja i tłumienie emocji sprawiało, że każdego dnia, zamiast doceniać to, co osiągnął, jedynie toczył ze sobą walkę, a nawet sięgał po używki. Dr Hibberd podkreśla, że życie z syndromem oszusta może skutecznie obniżać jego jakość, dlatego, gdy problem zaczyna przytłaczać, warto udać się po profesjonalną pomoc.

Czy syndrom oszusta może być szkodliwy?

Dla osób, u których nigdy nie pojawił się syndrom oszusta, na pierwszy rzut oka zjawisko może wydawać się czymś pozytywnym. W końcu stałemu dążeniu do perfekcji i chęci maskowania swoich mankamentów cały czas towarzyszy samo udoskonalenie siebie i swoich umiejętności. Istnieje jednak cienka granica pomiędzy zdrową ambicją a perfekcjonizmem opartym na ciągłym lęku. Osoby zmagające się z syndromem oszusta często żyją w strachu, wydaje im się, że ich skrupulatnie tworzony wizerunek, w każdej chwili może pęknąć. Jednocześnie "oszuści" mogą hamować swój rozwój. Niska samoocena i lęk przed porażką sprawiają, że rezygnują z podejmowania wyzwań, unikanie większych zobowiązań, czy projektów.

Zmaganie się z wewnętrznym krytykiem, który nieustannie podkopuje poczucie własnej wartości i podaje w wątpliwość wszystkie osiągnięcia, może rzutować nie tylko na życie zawodowe, ale i relacje z innymi. Częste u takich osób, jest na przykład ustawianie siebie z góry na niższej pozycji. Ma to wpływ na to, jak czują się w poszczególnych rolach społecznych. Na przykład jako partner, "oszust" może umniejszać swojej wartości i uczuciom w relacjach romantycznych, a nawet żyć z dręczącą obawą, że małżonek pożałuje decyzji o ślubie i postanowi odejść. Co ciekawe, syndrom oszusta może utrudniać także relacje rodzic-dziecko. Na przykład poprzez nieustanne deprecjonowanie swoich rodzicielskich kompetencji, czy trudności w odnalezieniu się w roli autorytetu dla swojej pociechy.

Warto pamiętać, że z syndromem oszusta można walczyć. Przede wszystkim warto uświadomić sobie, że takie myśli są powszechne, w szczególności u osób, ambitnych, którym po prostu bardzo zależy. Dr Hibberd podkreśla również, że uczucia nie są faktami, a negatywne myśli mogą przyćmiewać zdroworozsądkowe rozumowanie. Dlatego, kiedy osobę z syndromem oszusta zalewają wątpliwości, powinna postarać się zachować obiektywizm i wziąć pod uwagę całokształt, czyli swoje uczucia i faktyczny obraz sytuacji. Pomocne mogą być również przeróżne ćwiczenia i techniki - spisywanie swoich myśli, rozmawianie o wątpliwościach, warto popracować również nad pewnością siebie, czy wyznaczaniem konkretnych godzin pracy i nauki, co pomaga walczyć z przesadnym perfekcjonizmem. Jeśli myśli są wyjątkowo uporczywe i utrudniają codziennie funkcjonowanie, warto skorzystać z pomocy psychologa, czy psychoterapeuty.